Rozdział czternasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tamtego wieczoru po powrocie do domu nie mogłem zasnąć. Byłem jednocześnie szczęśliwy, że za niecały rok będę miał brata lub siostrę, ale także martwiłem się o Subaru. Jeszcze na komendzie, po podaniu swojego adresu, nikt w ich domu nie odbierał telefonu, co było trochę niepokojące. Zastanawiałem się wtedy, co mogło tam się wydarzyć. I znowu, nie mogłem nic zrobić. Tym razem naprawdę.

Następnego dnia przeprowadziłem poważną rozmowę z rodzicami. Na początku pytali, czy mam ochotę pójść do psychologa, ale po wielu sprzeciwom, już nic na ten temat nie mówili. Ich pytania były głównie kierowane na osobę Subaru. Chcieli wiedzieć, czy jest miły, nie wagaruje (pomyślałem, że to pytanie jest bez sensu) i czy w najbliższym czasie im go przedstawię. Chciałbym go im przedstawić, ale... sam do końca nie wiedziałem, kiedy go zobaczę. To martwiło mnie najbardziej.

- Yasuo... na pewno chcesz iść do szkoły? - po tygodniowym siedzeniu w domu, powiedziałem rodzicom, że chciałbym wrócić na zajęcia szkolne. Brakowało mi trochę tamtego miejsca, jednak najbardziej  chciałem zobaczyć osoby, który się o mnie martwiły, czyli Haru-chan i Shinem. Muszę także kupić sobie nowy telefon.

- Tak. Niedługo wakacje, chyba wartoby zobaczyć ile mam do nadrobienia?

- Oczywiście, ale...

- Już nie będę robił niczego głupiego. Obiecuję.

Mama na razie nie chciała, żebym wrócił do szkoły. Jako, iż jest w ciąży, a przez moją ucieczkę bardzo się martwiła, zostałem z nią te kilka dni w domu i pomagałem w obowiązkach. W tym czasie nie wychodziłem nigdzie poza teren domu. Nie wiem dlaczego. Może po prostu nie miałem ochoty? A dzisiaj... prawdopodobnie mogę zobaczyć Subaru, jeśli on również wrócił do szkoły. Takiej szansy za nic nie przegapię. Muszę mu jeszcze powiedzieć o swoich uczuciach do niego, czyż nie?

- Dobrze... Uważaj na siebie.

- To idę! - pełny energii dałem mamie buziaka w policzek i wyszedłem z domu na autobus.

•••

Idąc z przystanku do szkoły, czułem się dziwnie. Niby nie byłem w niej zaledwie 2 tygodnie, a prawie zdążyłem zapomnieć jak wygląda, dlatego po zobaczeniu jej, miałem wrażenie, jakbym był nowym uczniem. Inni nie zwracali na mnie uwagi, gdy tak stanąłem na samym środku bramy wejściowej. Wziąłem głęboki wdech i pełny dobrych myśli ruszyłem przed siebie.

Korytarze wydawały się takie małe w porównaniu z otwartym polem. Zdawały się również bardziej zatłoczone. Cóż, czemu miałoby nie być, w końcu to szkoła. Tu musi być tłoczno. Brakowało mi tego. Jestem może przeciętny, jeśli chodzi o naukę, ale jakaś część mnie to lubiła. Testy, kartkówki, samo chodzenie do szkoły... jest zwyczajnie częścią życia.

Po wejściu do mojej klasy, oczy wszystkich osób, które były w pomieszczeniu skierowały się na mnie. Próbowałem uśmiechnąć się do nich naturalnie, jednak było to trochę trudne. Stresowałem się. Nie widziałem ich tak długo, sami pewnie są zaskoczeni, widząc mnie. Powinienem się przywitać?

- Em... Cześć wszystkim...

- Watanabe! - na raz rzuciło się na mnie przynajmniej 5 osób. Dziewczyny próbowały powstrzymać chłopaków od mocnego klepnięcia mnie w plecy (nie chciałem od nich dostać, nawet jeśli lekko, to siatkarze, na takich trzeba uważać), a inny chłopak w okularach chyba pytał mnie o pracedomowe i czy nie potrzebuję spisać notatek z lekcji.

- Nareszcie wróciłeś! Wszyscy się martwiliśmy!

- No! Czemu nie było Cię tak długo? Ty i Tanaka-kun przepadliście na chyba tydzień!

- Dwa tygodnie, Karamagi.

- Nie gadaj?!

- Czy Suba... Tanaka-kun też już wrócił? - przerwałem im, myśląc, że w końcu będę mógł zobaczyć się z brunetem.

- Niestety nie.

- Wiadomo w ogóle dlaczego go nie ma?

- Nikt nic nie wie, wybacz, Watanabe.

Posmutniałem, słysząc taką odpowiedź. Chciałem się rozpłakać, ale przypomniałem sobie, że nawet jeśli Subaru teraz nie ma, na pewno niedługo powinien wrócić. Nadal chodzimy do tej samej klasy, wystarczy na niego trochę poczekać. Ale takie czekanie będzie ciężkie...

•••

Gdy nadeszła przerwa obiadowa, zostałem w klasie, żeby zjeść posiłek. Z przyzwyczajenia co jakiś czas zerkałem na ławkę Subaru, która przecież była obok mojej. Trudno nie patrzeć w to miejsce, ono najbardziej .i o nim przypomina. To wszystko było trochę niesprawiedliwe. Nie znałem jego adresu zamieszkania, nie dał mi swojego numeru telefonu (Jeśli w ogóle go miał), nie wiedziałem nic o miejscach, które mógł często odwiedzać, albo coś w tym stylu... Dlaczego nic o nim nie wiem? I ja niby jestem w nim zakochany?

- YASUO WATANABE!!! - już na korytarzu słyszałem krzyk, który nie zapowiadał niczego dobrego. Do klasy wszedł Shin, wyglądając na bardzo wkurzonego. Zanim stała Haru-chan. Czyżbym miał kłopoty? - NARESZCIE ODWAŻYŁEŚ SIĘ POKAZAĆ!!!

- Suzuki-kun, ścisz trochę głos, ludzie patrzą.

- MAM PRAWO BYĆ ZŁY! ZNIKNĄŁ NA DWA TYGODNIE I W DODATKU UCIEKŁ Z DO--

- Cichaj! - blondynka walnęła Shina w nos, powodując jego lekkie zaczerwienienie. Potem spojrzała na mnie. - Musimy porozmawiać, Watbe.

Zdawałem sobie sprawę, że wracając do szkoły nie ominą mnie tłumaczenia dla tej dwójki, czemu tyle czasu nie byłem w szkole, tak samo, jak pytania o ucieczkę. W klasie chyba nic o tym nie wiedzieli, a nawet jeśli, to milczeli. Pewnie myśleli, że musiałem być po czymś takim zmęczony, albo coś podobnego. W pewnym stopniu byłem. Nie samą ucieczką, a narzekaniem Shina na ten temat.

- Wytłumaczysz nam się w końcu? - zaprowadzili mnie na patio. Siedziałem tak na jednej z ławek, a oni stali nade mną, czekając aż coś powiem. Bałem się to zrobić.

- Jakby to... No... Tak wyszło...

- "Tak wyszło"? Jaja sobie robisz?! Martwiłem się, kiedy twoi rodzice zadzwonili do mnie i pytali, czy u mnie jesteś! Sam nawet po mieście Cię szukałem! Dwa dni!

- Przepraszam...

- Nie krzycz na niego. Widzisz chyba, że mu głupio? Daj mu powiedzieć wszystko powoli - Haruka przyjęła to na spokojnie. Nie była zła, ani nic, chciała nawet, żebym czuł się bardziej komfortowo. Byłem jej wdzięczny.

- Przepraszam Was... To wszystko było nagłe, sam miałem jedynie kilka dni na spakowanie, bo się spieszyliśmy i--

- Ło, ło, ło! Jakie "spieszyliśmy"? Ktoś uciekł z Tobą? Kto?!

- Cz-czy to ważne kto...?

- Watbe, nie ufasz nam?

- Hę? - spojrzałem zmieszany na blondynkę. Nie wiem skąd pojawiły się w jej głowie takie pytania, ale wiedziałem, że to oznaczało, iż myślą, że im nie ufam. A tak nie jest!

- Jeśli nam ufasz, opowiedz wszystko, co się tam działo.

- Ze szczegółami!

- Ale...

- Bez dyskusji! - przyjaciel złapał mnie za nos, co bardzo mi się nie spodobało. Za karę ugryzłem go w palec, na co krzyknął. Chyba pierwszy raz tego dnia usłyszałem swój śmiech.

- Cieszę się, widząc twój śmiech, Watbe.

•••

- Klaso, proszę już o ciszę, mam wam coś ważnego do powiedzenia - po przerwie obiadowej moja klasa miała lekcję z wychowawcą. Raczej nikt nie wiedział o co chodzi.

- Jeśli chodzi o festiwal, który ma być po wakacjach...

- Tu nie chodzi o festiwal. Sam przed chwilą się tego dowiedziałem, ale wasz kolega z klasy, Subaru Tanaka zmienia szkołę. Nie wiem, czy jeszcze się pojawi na zajęciach, więc będziecie mogli z nim porozmawiać, jeśli to zrobi.

Subaru... zmienia szkołę...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro