Rozdział pierwszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moje życie jest wspaniałe. Nigdy na nie nie narzekałem i starałem się cieszyć nim, jak potrafię. Udawało mi się to niemal zawsze. Jeśli nie, miałem przyjaciół i rodziców, którzy wspierali mnie, jak mogli. Byłem zadowolony, że spotkało mnie takie szczęście. I dziękowałem za nie każdej nocy.

Jestem zwyczajnym uczniem drugiej klasy liceum. Idzie mi nawet dobrze, jednak czasem coś mi nie wychodzi i wtedy staram się to naprawić. Niekiedy pomagają mi przyjaciele. Jak wspominałem, mam niewielu znajomych, ale są oni prawdziwymi przyjaciółmi. Kocham ich z całego serca i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Są dla mnie bardzo ważni.  Rodziców też mam wspaniałych. Mimo, że jestem jedynakiem, a oni pracują do późna, mają dla mnie dużo czasu. Kochają mnie nad życie.

Jako nastolatek uwielbiam wiele rzeczy. Gry komputerowe, muzykę, mangi, anime, piłkę nożną... To wszystko sprawia, że czuję się szczęśliwy. Ale jest tylko jedna rzecz, która uszczęśliwia mnie najbardziej. Jest to rozmowa z moim kolegą z klasy, Subaru Tanaką.

Z Subaru staram się rozmawiać często, zważywszy na to, że jest samotny. Serio, z nikim innym nie rozmawia, poza mną. Czuję się przez to wyjątkowy. Tanaka-kun prawie na każdej przerwie przyznaje, że ze mną najlepiej mu się rozmawia. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale bardzo mnie to cieszy.

- Yasuo, masz może książkę do angielskiego? - do klasy wszedł mój przyjaciel z równoległej klasy, Shin Suzuki. Jest zazwyczaj głośny i aż dziwne, że nie krzyczał.

- Znów zapomniałeś swojej?

- Tak... Poratujesz mnie?

Z niechęcią wymalowaną na twarzy dałem brunetowi swoją książę, a on podziękował mi i uciekł. Z przyzwyczajenia spojrzałem w miejsce, gdzie siedział Subaru. Kończył akurat pić swój napój i spojrzał w moją stronę. Po uśmiechnięciu się miło do niego, przysunąłem się bliżej jego ławki, opierając na niej łokcie. Brunet chyba był tym zaskoczony.

- No co?

- A nic. Chciałem z tobą pogadać. Jak Ci minął dzień?

- Nienajgorzej... A tobie?

- Dobrze.

Nasza rozmowa na ogół tak nie wygląda. Po prostu dzisiaj jest ona inna. Zazwyczaj rozmawiamy o błachostkach, takich jak pogoda, szkoła, czy jak się czujemy, ale wtedy zaczynamy się rozgadywać. Jest to całkiem pożyteczne, bo wtedy dowiaduję się o nim więcej. Jednak... jest jeden temat, którego Subaru unika, jak ognia.

- A jak w domu?

Za każdym razem, kiedy o to pytam, brunet odwraca wzrok i nie odpowiada. Rozumiem wtedy, że jest to dla niego trudny temat, dlatego od razu staram się go zmienić, aby chłopak nie był na mnie zły. Choć nigdy tak nie było, że pokazywał mi swoją złość...

- Yasuo, chciałbym o czymś z tobą porozmawiać...

- Więc słucham.

- Nie tutaj. Na przerwie obiadowej na dachu.

- Jest to ważne?

- Tak - po odpowiedzi Subaru zadzwonił dzwonek, a uczniowie usiedli do swoich ławek. Sam zająłem miejsce w swojej i uważnym wzrokiem patrzyłem na przyjaciela, dopóki nauczyciel nie wszedł do klasy.

•••

Całą lekcję myślałem nad tym, o czym Subaru chciał ze mną porozmawiać. Początkowo zastanawiałem się, czy nasza rozmowa miała być z agresją, bo brunet mógł być na mnie zły... Nie wiem. Przekonam się, a do tego czasu będę żył w niewiedzy.

- Co cię gryzie? - razem z Shinem siedziałem na ławce przed wejściem do sali gimnastycznej, obserwując z nim dziewczyny, które miały teraz wf. Nie chciałem tego, ale zmusił mnie podstępem.

- Naprawdę chcesz wiedzieć?

- Inaczej bym nie pytał.

- Cóż... Czeka mnie rozmowa z Subaru na przerwie obiadowej...

- Subaru Tanaką? Z tym ponurakiem z twojej klasy?

- On nie jest ponurakiem! - krzyknąłem na przyjaciela, a uczniowie przechodzący obok spojrzeli na nas dziwnym wzrokiem.

- Okej, ale co konkretnie cię martwi?

- To, że może być na mnie zły...

- Czemu? Na ciebie nie da się być złym!

- Serio?

- Tak! Jesteś uroczy i nikt nie mógłby być na ciebie długo zły!

- Nie jestem uroczy... - powiedziałem, rumieniąc się odrobinę i spuszczając lekko głowę.

- Jesteś. Każdy w szkole tak uważa.

- Przestań, no...

- Dobra, nie naciskam już.

- Jednak... to będzie ważna rozmowa.

- Hm... - Suzuki-kun podrapał się po głowie, jakby o czymś rozmyślał. Wydawał się wtedy mądry, choć tak naprawdę ledwo co udało mu się zdać. - Może chce powiedzieć ci coś ważnego?

- No co ty? Nie wiedziałem.

- Niemiły... Tak, czy inaczej, jeśli masz z nim rozmawiać, to radzę Ci się pospieszyć. Zaraz kończy się przerwa.

- Co? Teraz jest obiadowa?! Czemu nie powiedziałeś wcześniej?!

Zanim uciekłem od przyjaciela, zdążyłem jeszcze uderzyć go w czoło i dopiero potem pobiegłem na dach. Było mi za siebie wstyd, że zapomniałem o sprawdzeniu zegarka oraz, że nie udało mi się o tym pamiętać. Miejmy nadzieję, że Subaru mi to wszystko wybaczy...

- Subaru-kun,  przepraszam za spóźnienie! - wbiegłem na ogrodzony siatką dach niemal natychmiast, a moim oczom ukazał się brunet, stojący nieopodal drzwi. To był Subaru.

- Nic się nie stało. Sam przed chwilą przyszedłem.

- A-aha... Więc, o czym chciałeś porozmawiać?

- Yasuo, jesteśmy przyjaciółmi, racja? A przyjaciele nie wyjawiają swoich sekretów.

- Tak. I co w związku z tym?

- Uciekam z domu - po zaanalizowaniu słów wyższego, szeroko otworzyłem usta ze zdziwnienia i patrzyłem na niego oczekując wyjaśnień. - Chciałbym, abyś mi towarzyszył.

- Co?! Przecież nie możemy opuścić szkoły, a nasi rodzice będą się martwić!

- Matka ma mnie w dupie, a ojczym ją naśladuje i czasem mnie bije. Nie mogę nazwać miejsca, w którym mieszkam, domem.

- A-ale...

- W sobotę odchodzę. Masz 2 dni na przemyślenie mojej propozycji.

- Subaru...

- Już podjąłem decyzję. I tak nie uda ci się mnie zatrzymać - brunet wyminął mnie i jakby gdyby nic sobie poszedł, zostawiając mnie samego na dachu.

Zaistniała sytuacja wprawiła mnie w zakłopotanie. Nie miałem pojęcia, co mógłbym zrobić, ani do kogo się zwrócić o pomoc. Miałem w głowie pustkę. Poza tym, propozycja Subaru była wręcz niemożliwa do wykonania. Nie wierzę, że nie ma na tym świecie osoby, która nie przejmowałaby się jego stanem. Jest to nieprawdopodobne. Czy istniałby jakiś sposób, aby przekonać go do zrezygnowania z tego planu? I, czy ktokolwiek chciałby wysłuchać takiego smarkacza, jak ja? Wątpię. 

__________

Witam, Yogurciki!

Co myślicie o pierwszym rozdziale? Mam nadzieję, że się spodoba, bo w sumie to moje pierwsze takie opowiadanie, gdzie wymyślam postacie... No nic, szczęśliwego Nowego roku wszystkim!

Bayo~!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro