II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Dopiero co był ósma rano, a już całe miasto tętniło życiem. Każdy był podekscytowany nadchodząca wyprawą do nowego świata. Mieszkańcy zebrali się wzdłuż głównej ulicy prowadzącej z zamku do portu.

 Nie minęło dużo czasu, a jechali już po niej Portugalia z Hiszpanią na koniach. Machali dumnie do mieszkańców i z wdzięcznością przyjmowali bukiety kwiatów na pożegnanie.

 Gdy dotarli do portu i zsiedli z koni obaj przytulili się mocno. Obaj wiedzieli, że czeka ich trudna podróż w nieznane, ale musza wytrwać dla swych poddanych.

 Kiedy obaj byli już na swoich okrętach rozbrzmiały werble i statki ruszyły na rozkaz swoich kapitanów. Nim statki skręciły w swoje strony kraje pomachały do siebie na ostatnie pożegnanie.

 Płynęli już od paru dni, a wokół nich była tylko woda, z której wyłaniały się czasami delfiny. Hiszpania miał wrażenie, że te morskie ssaki  życzą mu powodzenia i prowadzą we właściwym kierunku.

 Po kolejnych dniach podróży Hiszpania ponownie zaznał nudy. Nic tylko woda, marynarze, szanty i nie zbyt smaczne jedzenie. Czy on kiedykolwiek zazna  czegoś co zwali go z nóg?

 Jak na jego życzenie wreszcie miał szanse przeżyć swoja pierwsza przygodę na morzu. Fale zrobiły się coraz większe i zaczęło trząść okrętem na wszystkie strony, a Hiszpania poczuł jak cofa mu się zawartość żołądka.

 Po paru minutach całe błękitne niebo nad nimi zakryły czarne chmury. Nad ich głowami rozświetlił się jasny błysk, a po chwili rozległ się grzmot. Hiszpania może i nie miał  doświadczenia, lecz jedno wiedział na pewno. To sztorm!

 Mężczyzna rzucił się do pomocy marynarzom zwijającym żagle. Z jego pomocą poszło znacznie szybciej. Niestety ich radość nie potrwało za długo. Na pokład wlewało się coraz więcej wody. Kapitan rozkazał się wszystkim przytrzymać czegoś, aby nie pospadali. 

 Hiszpania z całej siły obiął jeden z masztów i modlił się aby to się już skończyło. Pragnął przygody, racja, lecz nie takiej. Ta może go zabić nim nadobne wypłynął. 

 Statek cały czas się kołysał na wszystkie strony doprowadzając wszystkich do zawrotów głowy. Na szczęście powoli zaczynało ustawać. Gdy tylko pojawił się na niebie pierwszy promień słońca, Hiszpania opadł na podłogę z ulgą. 

 Kraj zaczął zastanawiać się ile jeszcze nieszczęść na nich spadnie nim dotrze na miejsce. Pomyślał o Portugalii. Ciekawiło go czy on też przeżył już coś takiego.

 Kolejne dni mijały w spokoju. W głębi duszy Hiszpania dziękował Bogu, że nie zsyła na nich żadnych nieszczęść. Nie zniósłby kolejnego sztormu. 

 Podczas tej podróży Hiszpan zastanawiał się przede wszystkim nad tym jak będzie wyglądać nowy świat.  A jeśli nie jest taki niesamowity jak to opowiadał Portugalia? Nie! Nie może się teraz zniechęcać. Musi dotrwać do końca podróży i odnaleźć coś co utoruje mu drogę do zwycięstwa.

_________________________________

 Portugalia opłynął już swoje kolonie na zachodnim wybrzeżu Afryki. Niedługo miał dotrzeć do Przylądka Dobrej Nadziei.

 Miał nadzieje, ze Hiszpania sobie radzi i nie spotkało go nic złego. Znał swojego kuzyna od zawsze i wiedział jak czasami reagował w obliczu zagrożenia. Ale to było jak był dzieckiem, teraz się zmienił i dorósł, prawda?

 Wreszcie ujrzał w oddali skaliste wybrzeże. Przylądek Dobrej Nadziei rozpościerał się przed nimi. Plan jest prosty. Zatrzymać się na odpoczynek i zgromadzić zapasy, a potem ruszać dalej, aż do Indii.

 Miał w planach rozpocząć Handel z Europą przyprawami i tkaninami. Hiszpania na pewno nie odkryje do drugich Indii i nie zdobędzie więcej na towarach.

 Portugalii trochę było mu go szkoda. Specjalnie ukantował losowanie który gdzie płynie, aby dotrzeć do Indii. No ale ktoś wygrać musi. A tam dokąd płynie Hiszpan to nieznany świat. Nie wiadomo nawet co jest na końcu trasy jego kuzyna.

 Portugalia po kilkunastu godzinnym odpoczynku zapakował zapasy na okręt i wyruszył w dalszą podróż do Indii.

_____________________

 Tak wiem ten rozdział też nie jest powalająco długi, ale nie dało się go aż tak bardzo rozwinąć, albo i dało, ale chcę już bez owijania w bawełnę przejść do głównej fabuły. Dlatego uważam, że należało przyśpieszyć opis podróży do Ameryki Południowej. 

 Następny rozdział będzie już taki jaki ma być. Bo rozpoczyna się główny wątek fabuły opowiadania.

Tak więc zapraszam.

Miłego dnia :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro