Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jacob

Muzyka dudni na całe pomieszczenie, alkohol leje się strumieniami, a zioło nie przestaje wędrować z rąk do rąk. Pieprzących się ludzi również przybywa, bo do Manuela i Savi dołącza Christian z Elis. Obserwuję ich kątem oka, jak świetnie się bawią, a ten widok mnie podnieca. Mam ochotę pójść w ich ślady, wejść na małą "scenę" i pieprzyć Nilę. Wypite procenty dodają mi odwagi oraz pewności, że mam na to ochotę. Oczywiście nie przepadałem za tego typu imprezami, to Davos wymyślił cały zarys. Tylko my dwaj posiadaliśmy wyciszone pomieszczenie w piwnicy, w której urządzaliśmy takiego typu imprezki. Cieszyły się sporym powodzeniem ze względu na "pokazy na żywo". Zawsze można obejrzeć sobie pornosa, jednak ludzie wybierali to. Nie ukrywam, sam wiele razy brałem w tym udział, ale byłem tak schlany i zjarany, że niewiele z tego pamiętałem. To właśnie podczas takiej imprezy nakryła mnie Domi, a potem zwiała, zrywając ze mną wszelki kontakt. Nili nigdy bym na to nie pozwolił, nawet wtedy, kiedy to ja byłbym na ów scenie. Domi miała wybór, Nila go nie ma. Jej los jest w moich rękach, co kurewsko mnie jara.

– Muszę przyznać, że wyglądasz obłędnie, brzoskwinko – mówię wprost do jej ucha, przygryzając płatek. Wzdryga się nieznacznie, poprawiając na moich kolanach i ocierając się o moje rosnące podniecenie – Masz inny kolor włosów – zaciągam się ich zapachem, przymykając oczy – Wybrałaś bardziej dopasowane ubrania – układam dłonie na jej udach, po czym sunę w górę, po brzuchu i docieram do piersi. Są idealne. Niezbyt duże, ale jędrne i pasujące do moich dłoni – Mam na ciebie ogromną ochotę. Tutaj, teraz, przy wszystkich.

– Nie, Jacob – gwałtownie przekręca głowę, wlepiając we mnie te nieziemskie oczęta – Nie chcę uprawiać z tobą seksu. Nie, kiedy jesteś w takim stanie. Zapomnij, że ktokolwiek oprócz ciebie zobaczy mnie nago.

– Hmm... nikt nie musi widzieć cię nago, brzoskwinko. Wystarczy, że podwinę twoją krótką spódniczkę. O tak – chwytam za jej skraj, ciągnąc w górę, na co Nila natychmiast blokuje moje dłonie – Daj spokój, Nil...

– Powiedziałam nie! – podnosi głos, jednak przez głośną muzykę i tak nikt jej nie słyszy – Jesteś schlany, zjarany, a ja nie mam zamiaru znosić twojego zachowania. Przyjdź, jak się ogarniesz. Dobranoc – odtrąca moje dłonie, wstaje i po prostu wychodzi, nie oglądając się za siebie. A to ci dopiero niespodzianka!

– Ależ cię załatwiła, bracie – siedzący obok mnie Davos nabija się, próbując mi dogryźć – A już szykowałem się na interesujący pokaz z wami w roli głównej. Jaka szkoda, że sobie poszła, prawda? Utarła ci nosa.

– Niczego mi nie utarła, okej? Zaraz ją tutaj przywlokę i zerżnę, żebyś mógł się napatrzeć – podnoszę tyłek z kanapy i zmierzam do wyjścia, odprowadzany przez głośny śmiech Davos'a – Gnojek – spluwam z kpiną, pełzam po schodach i wreszcie docieram na górę. Niestety Nili nie ma, więc pokonuję kolejne schody, które prowadzą do pokoju – Kurwa, jestem na to za stary – dyszę niczym lokomotywa i zastanawiam się, czy to schody mnie tak załatwiły, czy jednak alkohol plus zioło. Stawiam na to drugie – Nila? – otwieram drzwi od sypialni, zastając dziewczynę w środku. Jej widok odbiera mi oddech, a oczy robią się wielkie jak spodki. Gapię się na jej ideale ciało odziane jedynie w biały komplet bielizny. Kurwa mać – Chryste, kotku!

– Jacob! – zaskoczona osłania się kocem, a jej wzrok ciska pioruny – Co ty tutaj robisz? Daj mi spokój.

– Teraz na pewno nie będzie to możliwe, nie masz pojęcia, jak cholernie jestem twardy. Zwariuję!

– Jeśli przyszedłeś tutaj w jednym celu, rozczaruję cię. Wróć na imprezę, chlej dalej i baw się dobrze.

– Wrócę tam, ale z tobą – uśmiecham się chytrze, a Nila blednie – Będę cię pieprzył przy kumplach.

– Nie zrobisz tego – kręci głową jak w amoku, w jej oczach pojawiają się łzy i cofa się w tył, jakby cokolwiek mogło ją przede mną ochronić – N–naprawdę chcesz, żeby oni to widzieli? Nas? Mnie?

– Czemu nie? Chcę się tobą pochwalić, jesteś piękna. To taka nasza mała tradycja, brzoskwinko. Każdy z nas pieprzy tam swoją dziewczynę, a teraz ty nią jesteś. Ciut zboczone, ale jakże przyjemne. Idziemy?

– Nie! Nie chcę, błagam cię. Miałam tak świetny dzień dzięki tobie, poważnie ma się tak zakończyć?

– Jak? Przecież to będzie niesamowita zabawa, kochanie. Jestem pewny, że ci się spodoba. No dalej, mała.

– Z–zróbmy to tutaj – zaciska usta, odrzuca koc i niepewnie do mnie podchodzi. W moim ciele wybucha pierdolona bomba, rozbryzgując się przyjemnym ciepłem. Pragnę jej. Pragnę jak diabli! – Dziękuję, że pozwoliłeś mi dzisiaj wyjść – szepcze cicho, układa dłonie na moim torsie i popycha, opierając o ścianę tuż obok drzwi, w których przekręca zamek – Było bardzo fajnie, a dziewczyny okazały się prze sympatyczne. Jestem wdzięczna za twoje zaufanie – nie wiem, co ona w sobie takiego ma, ale uwodzi mnie samym, kurewsko seksownym głosem. Zabiera się za moje ubrania, których pozbywa się kolejno, aż jestem całkowicie nagi, gotowy na nią jak nigdy wcześniej. Próbuję pohamować rządzę, która pragnie przyprzeć jej drobne ciało do ściany i wbić się w nią, doprowadzając do wrzasku. W zamian dostaję coś, czego się nie spodziewałem – Odpręż się – Nila opada na kolana, bierze do ręki mojego fiuta, a potem zanurza go w ustach. Zamykam oczy, wsuwam palce w jej miękkie włosy i odpływam. Delektuję się jej ciepłym językiem, który muska główkę, przesuwa się wzdłuż długości i pobudza każdy nerw. Nila nie ma żadnego doświadczenia, ale wcale mi to nie przeszkadza. Nie ciągnie jak szalona, nie gryzie, nie znęca się nade mną, wręcz przeciwnie, robi to bardzo zmysłowo, delikatnie, mimo wszystko trafiając w moje wrażliwe punkty. Z ciekawości aż otwieram oczy i schylam głowę, aby móc ją obserwować, a ten widok przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Wygląda pięknie, kiedy klęczy przede mną i pieści mnie z czułością. Lubię szybko, ostro, agresywnie, jednak laska w jej wykonaniu to coś całkowicie innego, i co dziwne, wcale nie chcę niczego przyśpieszać, zmuszać jej do szybszego tempa. Pozwalam mojej pięknej dziewczynce na okazanie wdzięczności za dzisiejszy dzień, co idzie jej bosko – Powiedz mi, jeśli robię to fatalnie, dobrze?

– Och, brzoskwinko. Nie masz pojęcia, jak dobrze to robisz – napieram dłonią na jej głowę, wbijając się nieco mocniej. Krzywi się odrobinę, próbuje rozluźnić gardło i przyjąć mnie jeszcze więcej. Udaje jej się to, a kiedy czuję ściankę jej gardła, przez moje ciało przebiega znajomy dreszcz, zwiastujący spełnienie. Nie chcę takiego końca – Wystarczy, kwiatuszku, inaczej nie będę mógł się powstrzymać – chwytam jej ramię, unoszę i wpatruję się w te piękne, hipnotyzujące oczy, które potrafią mnie uspokoić – Jesteś piękna i wyjątkowa, Nila – składam na jej kuszących ustach czuły pocałunek, który natychmiast odwzajemnia. Staje na palcach, zarzuca dłonie na moją szyję i co mnie lekko szokuje, podskakuje, owijając nogi wokół moich bioder. Nie chcę czekać ani chwili dłużej, odchylam jej majtki, ustawiam się przy wejściu i zanurzam kawałek po kawałku, wyduszając z niej jęk przyjemności. Byłem pewny, że nie jest na to gotowa, jakże się myliłem – Jezu, ależ jesteś mokra, maleńka. Czyżby podnieciło cię to, co mi robiłaś? Powiedz mi – liżę jej wargę, powoli wbijając się w nią i wysuwając. Nila nie odpowiada, za to przytakuje głową – Moja mała, piękna bestia – odwracam się, opieram ją plecami o ścianę i zaczynam posuwać; dosłownie. Ściskam w palcach jej pół nagie ciało, gryzę szyję, obojczyki, płatek ucha i wargę, na której pojawia się kropelka krwi. Zlizuję ją, patrzę jej w oczy, a nasze oddechy mieszają się ze sobą.


Budzi mnie ciepło przyklejone do mojego ciała. Niemrawie uchylam powieki i dmucham, aby pozbyć się włosów Nili z mojej twarzy. Leży tuż przede mną, a jej plecy grzeją mój tors. Oto moje źródło ciepła. Dziewczyna, która jest obłędnie piękna, urocza, słodka, która wczorajszego wieczora tak potwornie mnie zaskoczyła i przejęła inicjatywę. Zrobiła to po raz pierwszy, co utknie w mojej pamięci na zawsze. Uśmiecham się pod nosem, układam dłoń na jej brzuchu i dociskam do siebie jeszcze mocniej, na co mruczy pod nosem i wierci się, ocierając o moje ciało. Z całych sił próbuję hamować się przed rzuceniem jej na brzuch i wbiciu się w nią od tyłu, a kusi mnie jak jasna cholera. Wyobrażam sobie jej zgrabny tyłek wypięty w moją stronę, odgłos zderzających się ze sobą ciał i ten zniewalający, roznoszący się po pokoju zapach seksu. Na te zbereźne myśli reaguje mój przyjaciel, wbijając się w pośladki Nili. Budzi się od razu, co wyczuwam przez spięcie się jej ciała. Nie ma powodu do niepokoju, nie jestem na nią zły. Wczoraj spisała się na medal, rozpierała mnie duma, że nie próbowała uciec i była grzeczna. Ten wypad był dla niej swego rodzaju testem, który zaliczyła na piątkę. Śledziłem jej bransoletkę, wiedziałem, gdzie była, przez co czułem ulgę. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym ciut nie przesadził, dlatego poprosiłem Davosa, żeby napisał do swojej dziewczyny, aby nie spuszczała Nili z oka. Harper miała świadomość, że jeśli ją zgubi, Davos się na nią wścieknie. Mimo tego, że ją kochał, wiedziała, czego robić nie powinna.

– Dzień dobry, piękna – mruczę wprost do jej ucha, muskając skórę tuż za nim – Wyspałaś się, kwiatuszku?

– Mhm – ziewa przeciągle, układając dłoń na mojej – Grzejesz lepiej niż kaloryfer na zimę.

– To samo mogę powiedzieć o tobie. Obudziło mnie właśnie ciepło, które dostałem od twojego ciałka.

– Poważnie? To ciekawe. Powinno być wręcz odwrotnie, masz zdecydowanie więcej tłuszczu niż ja.

– Osz ty, wstręciucho! – układam się na plecach, wciągam ją na siebie i sadzam na swoim kutasie, odzianym jedynie w bokserki. Nila zaciska usta, a jej policzki pokrywają rumieńce – Spodobało mi się to, co wczoraj zrobiłaś – chowa twarz w dłoniach, przez co nie mogę powstrzymać szerokiego uśmiechu. Jest urocza, kiedy się zawstydza – Daj spokój, brzoskwinko, nie wstydź się. Naprawdę bardzo mnie zaskoczyłaś.

– To dobrze czy źle, bo już sama nie wiem – niepewnie odsuwa jeden palec, patrząc na mnie przez dziurkę.

– Bardzo dobrze! Jesteś moją dziewczyną, możesz to robić, wiesz? Chciałbym, żebyś to robiła, Nila.

– W-wiem, ale nie jestem na tyle odważna, Jacob. Wczoraj po prostu trochę wypiłam z dziewczynami.

– Więc musisz pić częściej – puszczam jej oczko, unoszę biodra i zsuwam z siebie bokserki. Oczy Nili są wielkie jak spodki, a usta rozchylone w lekkim szoku – Zrób to teraz, proszę – wbijam zęby w wargę, wsuwam dłoń w jej majtki i pieszczę, aby ją przygotować. Nie trwa to długo, co przyjmuję z ulgą.

Nila

Po porannym seksie bierzemy wspólny prysznic, pod którym próbuję się odprężyć i odgonić poczucie winy. Przez te dwa miesiące układałam w głowie idealny plan ucieczki, kalkulowałam jak się stąd wydostać, trafić na policję, a potem do domu. Starłam się unikać zbliżeń z Jacobem jak tylko mogłam, chociaż skurczybyk miał ogromne potrzeby, więc seks był praktycznie codziennością. Mimo wszystko tylko raz zaczęłam pierwsza. Na samym początku, aby wzbudzić w nim zaufanie. Może dlatego teraz czuję się winna, czuję, że zdradziłam samą siebie. Próbuję usprawiedliwić swoje zachowanie stanem Jacoba, który był zjarany, schlany i chciał pieprzyć mnie w imprezowym pokoju, w obecności innych ludzi, którzy byli mi obcy. Z dwojga złego wolałam oddać mu się w naszej sypialni, bez gapiów, niż pozwolić mu się zaciągnąć na dół. Nie jestem pewna, jak moja psychika poradziłaby sobie z takim upokorzeniem. Seks nadal był dla mnie nowością. Jacob był pierwszym chłopakiem, któremu oddałam swoje ciało, dlatego nie mogłam dopuścić do tego, aby zrobił to tam, na dole. Może nawet by tego nie pamiętał, tamci ludzie również, ale ja mierzyłabym się z tym każdego dnia, aż wstyd zastąpiłaby nienawiść za to, do czego dopuścił. Swoją drogą nadal jestem w szoku, iż Jacob posiada taki pokój. Nie wspominał o nim, nie miałam pojęcia o jego istnieniu, jak i tym, co się tam wyprawia. Dopiero teraz przypominam sobie jego słowa o tym, że każdy z jego braci pieprzy tam swoją dziewczynę. Czy to znaczy, że "chrzest" tak czy siak mnie nie ominie?


Dwadzieścia po jedenastej Jacob oświadcza, że musi wyjść. Nie wyjawia swoich planów, jednak przez telefon usłyszałam słowo pilot, a resztę wywnioskowałam sama. Obawiałam się, że ktoś znalazł tego biedaka, a teraz przyjdzie mu zapłacić za zdradę, której według Jacoba się dopuścił. Odmówiłam zdrowaśkę za tego człowieka, bo nawet jeśli dał dupy i zwiał, na śmierci nie zasłużył. Gdybym szła tokiem myślenia Jacoba, musiałam powystrzelać połowę szkoły oraz kilku nauczycieli, którzy mnie wkurzali.


Jakież jest moje zaskoczenie, kiedy w drzwiach pojawia się Enzo. Nie widziałam go od ostatniego razu, dlatego moja radość jest ogromna. W przypływie tej euforii rzucam się w jego ramiona i całuję w policzek. Wreszcie będę mogła porozmawiać z kimś normalnym, kimś, kto nikogo nie udaje. To będzie dobry dzień.

– Woah! Gdybym wiedział, że czeka na mnie takie powitanie, zapewne przyszedłbym dużo wcześniej.

– Przepraszam. Po prostu cieszę się, że tutaj jesteś. Przy tobie nie muszę uważać na to, co mówię.

– Czyżby? – Enzo unosi brew, dyskretnie zerkając na kamerę zamontowaną w salonie – Jacob przesadza.

– Och, serio? – przewracam oczami, Ezno bierze mnie za rękę i prowadzi do ogrodu, z dala od mikrofonów, aby swobodnie porozmawiać – Tak się zastanawiam... nie było cię wczoraj na imprezie.

– Zgadza się, nie było mnie, ponieważ ich nie znoszę, Nila. Są pojebane i zboczone, a ja nie bawię się w takie rzeczy. Pieprzenie laski przy kumplach? Błagam! – ton jego głosu jest tak poważny, aż muszę na niego spojrzeć – Dawniej chodziłem tam, bo miałem wszystko w dupie. Potem dorosłem i zrozumiałem, że to gruba przesada. Nikt nie powinien widzieć mojej dziewczyny nagiej, tym bardziej, kiedy uprawiam z nią seks. Kocham chłopaków, serio, ponieważ są moją rodziną i wiele razy uratowali mi tyłek, ale coś takiego?

– Cóż, więc mamy takie samo zdanie na ten temat. Nie masz pojęcia, jak bardzo byłam tym zszokowana.

– Chwila! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Jacob zabrał cię tam i pieprzył. Kurwa! Nie zrobił tego!

– Nie, nie zrobił – Enzo oddycha z ulgą, przykładając dłoń do piersi – Co nie oznacza, ze nie chciał – patrzy na mnie intensywnie, przez co czuję się skrępowana i zawstydzona – Wróciłam do domu z babskiego popołudnia spędzonego z Laurąi Harper. W kuchni zastałam blondynkę, która chyba urwała się z sesji do Playboya – prycham z kpiną, na co Enzo uśmiecha się szeroko – To ona mnie tam zabrała, a kiedy zorientowałam się, co oni tam robią, uciekłam. Był potwornie zjarany, Enzo. Cholera! Bałam się, wiesz?

– Domyślam się, Nila – marszczy brwi zasmucony i chwyta moją dłoń – Jacob, reszta zresztą też, po ziele robią się zupełnie inni. Nie panują nad sobą, rozluźnienie i dobry humor przysłania im wszystko inne, a konsekwencje mają w dupie. Nie obchodzi ich to, że przez swoje zachowanie mogą kogoś zranić.

– Co mam zrobić? Nie chcę, żeby taka sytuacja się powtórzyła, a przecież nie potrafię się obronić.

– Coś wymyślę, spokojnie. Może po prostu skontaktujesz się ze mną, kiedy będziesz potrzebować pomocy?

– Poważnie? Niby jak? Przecież Jacob całkowicie odciął mnie od świata zewnętrznego, Enzo! Nie mam dostępu do telefonu, do internetu, nie znam nawet kodu do pieprzonej bramy! – podnoszę głos, na co chłopak blednie. Mam wrażenie, że uszły z niego całe kolory i dopiero teraz dociera do mnie, jak wielki popełniłam błąd – Kurwa mać, nie – wzdycham z rezygnacją, bo właśnie się wygadałam – Błagam cię, nie możesz mu o tym powiedzieć, dobrze? Wypaplałam coś, czego nie powinnam. Nie chcę, żeby się wkurzył.

– Nie miałem pojęcia, że uwięził cię w dosłownym tego słowa znaczeniu. Na nic ci nie pozwala, Nila!

– To prawda, ale właściwie jestem jego więźniem, tak? Porwał mnie, widziałam za dużo, nie może mnie ot tak wypuścić, bo twierdzi, że was zdradzę, co jest bzdurą. Nawet gdybym dotarła do domu, puściłabym ściemę, żebyście byli bezpieczni. Nie chcę kłopotów, a Jacob jest zdolny do wszystkiego. Sam wiesz.

– Aż za dobrze. Więc jednak robi to, co robił z Domi. Obiecał, że się zmieni. Ależ jestem kurwa naiwny!

– Kim jest Domi, Enzo? Powiedz mi, proszę. Jacob o niej wspominał, ale nie powiedział nic konkretnego.

– Ja również nie powinienem, ale skoro ja znam twój sekret, ty poznaj jego, ale nie możesz się wygadać, dobrze? – przytakuję głową, przesuwam palcem po ustach i udaję, że wyrzucam klucz – Domi była jego dziewczyną. Byli ze sobą rok, może nawet nie cały. Wszystko było okej, przynajmniej tak myśleliśmy. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że Jacob ją... kontroluje – tak jak mnie, myślę – Odbierał ją ze szkoły, urządzał awantury przy znajomych, czytał esemesy, szpiegował na każdym kroku. Domi była od niego młodsza o trzy lata i chociaż bardzo go kochała, zaczęła mieć dość. Buntowała się, pyskowała, kłóciła się z nim niemal codziennie, a potem Jacob robił jebane czary mary i Domi czuła się winna. Brała wszystko na siebie, przez co czuła się coraz gorzej. Była naprawdę dobrą osobą, a on ją tłamsił. Coraz więcej płakała, uciekała w narkotyki, co Jacoba niesamowicie wkurwiało. Zakazał jej brać. A potem, kiedy zaczęło jej naprawdę odpierdalać, zaczął ją... karać. Domi miała mnóstwo słabości, bała się pająków – tsa, to akurat skądś znam – Igieł, miała bzika na punkcie częstego mycia rąk. Wykorzystywał to przeciwko niej, aby po wszystkim wziąć ją w ramiona, ukoić, odgonić strach. Lgnęła do niego niczym ćma do światła, przepraszała i tak oto robiło się błędne koło – słucham go z rozdziawionymi ustami, kodując w głowie każde słowo. To przerażające, dokąd pędzą moje myśli, niestety prawda jest taka, iż Jacob zastąpił Domi mną. Może to z tego powodu nigdy mnie stąd nie wypuści? – Pewnego wieczoru Domi uciekła, zaskakując nas wszystkich. Od tamtego momentu minęło dwa lata i nikt o niej nie słyszał. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa.

Enzo wychodzi przed dziewiętnastą, a Jacob zjawia się kilkanaście minut po nim, czego żałuję. Nie marzę o niczym innym, jak o odrobinie samotności, aby poskładać myśli w jedną całość. Minęło kilka godzin, od kiedy Enzo opowiedział mi o Domi, a to nadal przewijało mi się w głowie, niczym zacięty film. Mimo tego, iż nadal trzymał mnie szok, przeczuwałam, że Jacob lubił te cholerne kary, którymi mnie dręczył, posłuszeństwo oraz przewagę, którą nade mną posiadał. Chodziłam jak w szwajcarskim zegarku, próbując się nie narazić i nie zasłużyć na to, aby znowu cierpieć z powodu swoich słabości. Tak samo, jak Domi, miałam ich kilka. Również bałam się pająków, ponieważ były wstrętne, obrzydzały mnie i powodowały ogromny strach. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym zobaczyłam wielkiego, włochatego skurwiela, który siedział na ścianie w piwnicy. Że też mnie mama musiała wysłać po konfiturę, a nie mojego brata, który z pewnością zaprzyjaźniłby się z tym potworem. Bałam się również wody, ponieważ od małego czułam przed nią ogromną niepewność. Przerażała mnie niewiedza, co znajduje się na dnie. Skąd miałabym mieć pewność, że coś nie chwyci mnie za nogę i nie wciągnie, pozbawiając mnie powietrza? Wolałam unikać niebezpieczeństwa, niestety, tak czy siak, mnie dopadło, a zaserwował mi je człowiek, który nazywa się "moim chłopakiem". Jak miło, prawda? Byliśmy wręcz wspaniałym przykładem idealnego związku.


W nocy nie mogę spać. Kręcę się z boku na bok, przez co Jacob mruczy niezadowolony. Na szczęście się nie budzi, a to, że nie przypiął mnie kajdankami działa na moją korzyść. Bezszelestnie opuszczam łóżko, pokój i kieruję się wprost do schodów, aby dotrzeć do kuchni i napić się mleka, które być może nieco mnie uspokoi. Niestety zatrzymują mnie uchylone do jego gabinetu drzwi oraz wciąż zaświecone światło, w postaci małej lampki na biurku. Obracam się, aby sprawdzić, czy Jacoba nie ma za mną, a kiedy okazuje się, że jestem na korytarzu sama, wchodzę do środka. Niepewnie podchodzę do biurka, a pierwsze, co rzuca mi się w oczy, to czarny stacjonarny telefon. Kiedy chwytam za słuchawkę, serce podskakuje mi w piersi, a kojący dźwięk długiego sygnału prawie pozbawia przytomności. Działa. Kurwa, działa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro