Rozdział 26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jacob

Skupiam uwagę na monitorze i zamawiam Rogera na jutro. Przez ostatnie zawirowania zaplanowany skok nie doszedł do skutku, więc czas to nadrobić. Wszystko było gotowe, wystarczyło pokazać to chłopakom i działać. O ile dawniej uwielbiałem adrenalinę, dreszczyk emocji, niebezpieczeństwo, tak teraz nie miałem ochoty na kolejny skok, co też zamierzałem powiedzieć chłopakom. Musiałem mieć oko na Nilę, do której zdecydowanie zbliżył się Enzo. Nie mam pojęcia, w którym momencie tak się polubili, ale musiałem trzymać ich na dystans. Nie mogłem dopuścić, żeby coś ich połączyło. Nie wyobrażałem sobie Nili w ramionach innego chłopaka, a co dopiero mojego przyjaciela. Rozniósłbym na strzępy ich oboje!

– Hejka! – wzdrygam się na piskliwy głos Domi, która bez pukania przekracza próg mojego gabinetu.

– Nie jesteśmy już razem, ale jesteś w moim domu i zasady nadal cię obowiązują. Przypomnij je sobie.

– Przepraszam. Zapukam następnym razem – patrzy na mnie spod rzęs i siada naprzeciwko mnie.

– Na to liczę. Co cię do mnie sprowadza? Jestem odrobinę zajęty, nie mam czasu na twoje biadolenie.

– Od razu biadolenie! – oburza się, zakłada nogę na nogę, a jej wzrok ciska pioruny – Nila jest chamska.

– Doprawdy? Ciekawe dlaczego, hmm? Weszłaś na jej teren, skarbie, ma prawo się wściekać. Przykro mi.

– Wcale nie jest ci przykro. Masz zamiar pozwolić jej na to, żeby odzywała się do mnie w ten sposób?

– Nie wiem, w jaki sposób się do ciebie odezwała, ale tak, mam zamiar jej na to pozwolić. Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz, huh? Zjawiasz się po dwóch latach i myślisz, że stanę po twojej stronie?

– Mówisz tak, jakby nigdy nic nas nie łączyło, a było wręcz przeciwnie! Traktujesz mnie jak intruza.

– Domi, jasno powiedziałem ci, jak wygląda sytuacja. Masz tydzień, żeby znaleźć sobie lokum i wynieść

się z mojego domu. Nie oczekuj, że między nami będzie jak dawniej, bo nie będzie. Coś jeszcze?

– Tak – burczy pod nosem, bawiąc się palcami – Przyszłam tutaj, bo mam do ciebie prośbę. Jak wiesz, nie mam samochodu, a w ogłoszeniu znalazłam całkiem fajne mieszkanie. Niestety nie znam tej okolicy.

– Mam tam z tobą pojechać? – pytam zaskoczony, a Domu przytakuje – Dlaczego miałbym to zrobić?

– Wiesz, co? Jesteś dla mnie okrutny, Jacob! – podnosi głos, zrywa się na równe nogi i wybiega z pokoju.

– Wspaniale – oddycham głęboko, przeczesuję włosy i ruszam za nią. Nie powinienem jej ulegać, pomagać, czy cokolwiek, jednak ma rację, jestem ciut okrutny – Domi? – pukam do jej pokoju, w którym panuje idealna cisza – Otwórz, proszę. Przepraszam, okej? Faktycznie byłem nieprzyjemny – drzwi się otwierają, Domi ociera łzę i patrzy na mnie smutno. Szlag! Ten widok zawsze na mnie działał – Jedziemy?


Przebieram się, schodzę na dół i wyjmuję dokumenty od samochodu. Nila wciąż się opala, a widok jej w bikini prawie ścina mnie z nóg. Mam ochotę odwołać wyjazd z Domi, porwać moją dziewczynę i pieprzyć ją, aż opadłbym z sił. Wygląda obłędnie, a jej piersi wylewają się ze stanika. Ależ ona jest seksowna!

– Nie powinnaś się tak ubierać – szepczę jej na ucho, podskakuje przestraszona i przykłada dłoń do serca – Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć – uśmiecham się, siadam na leżaku i wciągam ją na swoje kolana. Zarzuca dłonie na moją szyję, owija mnie nogami w pasie i całuje w usta – Mmm, tęskniłaś? – nie odpowiada. Gryzie mnie w dolną wargę, wierci się, a mój fiut budzi się do życia – Cholera, Nila. Zaraz zmienię plany i cię przelecę, brzoskwinko. Dlaczego musisz być tak seksowna? Wariuję przez ciebie.

– Ciii – odrywa się od moich ust, wsuwa palce w moje włosy i zaciska pięść – Nie chcę jej w tym domu.

– Ja również, ale dobrze się składa, bo chyba coś znalazła. Właśnie jedziemy obejrzeć mieszkanie.

– Razem? – pyta zaskoczona, wlepiając we mnie te ciemne oczy – Poważnie? Robisz sobie jaja, Jacob?

– Nie rozumiem? Pomagam jej, żeby jak najszybciej się wyprowadziła. Chyba tego chcesz, prawda?

– Oczywiście, że tak, ale nie jesteś jej nic winien. Niech sobie sama radzi, przecież jest dorosła.

– Poprosiła mnie o pomoc, co miałem zrobić? W końcu kiedyś coś nas łączyło, nie jest mi całkiem obca.

– Ach, bosko. Pomyślałeś przez chwilę, jak ja się z tym czuję? Co zrobiłeś, jak wyszłam z Enzo?

– Enzo to inna sprawa, Nila – złoszczę się, zbyt mocno zaciskając place na jej biodrach. Swoją drogą, nadal się do mnie nie odezwał – Nie pozwolę, żeby się obok ciebie kręcił, żeby mi ciebie zabrał.

– A ja mam na to pozwolić? Skąd wiesz, co siedzi jej w głowie? Może ma w planach cię odzyskać?

– Nie obchodzi mnie, co ona chce. Ja chcę ciebie, tylko ciebie! Domi przestała mnie interesować.

– Nie wierzę, że kłócimy się właśnie o nią – prycha wkurzona, schodzi z moich kolan i podchodzi do brzegu basenu. Przypominam sobie jej pierwszą karę, która odbyła się właśnie tutaj i odruchowo zrywam się na nogi, chwytając jej ramię. Nie chcę, żeby stała jej się jakaś krzywda – Idź, pewnie na ciebie czeka.

– Nie zostawię cię samej, kotku. Przyszedłem powiedzieć ci, żebyś się ubrała. Zabieram cię ze sobą.

– Nie ma, kurwa, mowy – syczy przez zęby, a jej zachowanie ciut mnie szokuje – Nie pojadę z wami.

– Nila, ja nie pytam cię o zgodę. Masz iść na górę, przebrać się i pojechać z nami. Czy to jest jasne?

– Powiedziałam, że nigdzie nie jadę. Nie znoszę jej, a ty każesz przebywać mi z nią dłużej niż minutę?

– Ja również tam będę, czy to niczego nie zmienia? Chcę cię mieć obok siebie, proszę, przebierz się.

– Załatw co masz załatwić i wróć. Nie bój się, nie ucieknę, skorzystam ze spokoju, kiedy jej nie będzie.

– À propos ucieczki. Miałaś wczoraj idealną do tego okazję, Nila. Dlaczego nie uciekłaś? Mogłaś to zrobić.

– Owszem, mogłam – odpowiada cicho, przekręcając głowę i patrząc mi w oczy – Nie zrobiłam tego z jednego powodu... bo cię kocham – kiedy podaje powód, moje serce zaciska niewidzialna pięść. Bałem się, że nie wróci, a mimo złamania moich zasad, zrobiła to – Kiedy jesteś dla mnie dobry, chcę być tutaj z tobą.

– Jacob, jedziemy? – jak na zawołanie pojawia się Domi, która odpicowała się w krótką, białą sukienkę i buty na obcasie. Nie ukrywam, ale wygląda obłędnie – Nie pośpieszam cię, ale jestem znudzona.

– Och, królewna nie może poczekać? – Nila posyła jej przepełniony kpiną uśmiech, a mi opada szczęka.

– Hej, uspokój się – karcę ją spojrzeniem, na co teatralnie przewraca oczami – Co się z tobą dzieje?

– Ze mną? Raczej z tobą. Muszę znosić ex dziewczynę mojego chłopaka, za którą chyba wciąż się ugania.

– Nila, co ty wyg... – nie dane jest mi dokończyć, ponieważ wychodzi, nie oglądając się za siebie.



Nila

Obserwuję przez okno, jak Jacob wychodzi razem z Domi, zatrzaskując za sobą drzwi i bramę. Oddycham z ulgą, wskakuję do łóżka i chowam głowę w poduszkę. Mam ochotę roześmiać się na głos, jestem z siebie taka dumna. Rola zazdrosnej dziewczyny odegrana idealnie, powinnam dostać pieprzonego Oskara.

Jacob nabrał się na każde słowo, zapewne odczuwając wyrzuty sumienia. Być może moje zachowanie jest okrutne, ale muszę wykurzyć tę dziewuchę z tego domu. Im więcej kręci się przy Jacobie, tym moja cierpliwość się kończy. Wiem, że Enzo ma plan ucieczki, pozostaje mi jedynie cierpliwie czekać. Jacob miał rację, mogłam wczoraj uciec, ale bez planu to kompletnie bez sensu. Mój chłopak nie jest głupi, nie da się złapać, a ja ufam Enzo i wiem, że zrobi wszystko, aby było dobrze. Wcale nie chcę źle dla Jacoba, pragnę tylko wrócić do domu i odzyskać to, co tak nagle mi odebrał, a czego sam mi nie odda.

Jacob

Przez całą drogę do mieszkania jestem myślami z Nilą. Każde jej słowo wdziera mi się do głowy, a przez to czuję się przytłoczony i winny. Ma rację. To wobec niej nie fair, że pomagam swojej ex, która wyrolowała mnie, uciekła i nagle pojawiła się znikąd. Przygarnąłem ją pod swój dach, z resztą powinna poradzić sobie sama. Niestety jestem kretynem, ponieważ zgodziłem się obejrzeć z nią nowe lokum, zostawiając swoją dziewczynę samą. To nie tak powinno wyglądać. To Nila jest na pierwszym miejscu, to dla niej powinienem się starać, jej pomagać, wspierać. Więc właściwie co robię w swoim samochodzie ze swoją pieprzoną ex?

– Chciałbym cię uprzedzić, że to ostatnia przysługa, jaką ci wyświadczam. Musisz radzić sobie sama.

– Więc pogadanka od twojej dziewczyny podziałała, co? To niesamowite, jak wielki ma na ciebie wpływ.

– Owszem, ma na mnie wpływ, co nie powinno cię dziwić. Kocham ją, zależy mi na niej i chcę, aby we własnym domu czuła się dobrze. Twoja obecność ją drażni, a ja to rozumiem. Postaw się na jej miejscu.

– Wierz mi, gdybym była na jej miejscu, nie przekroczyłaby progu twojego domu – obrzucam ją szybkim spojrzeniem, a na widok mojej miny Domi się śmieje – Nigdy nie przyjęłabym twojej ex pod swój dach.

– Więc wychodzi na to, że Nila jest bardzo wyrozumiała. Masz szczęście, że jeszcze cię nie wykopała.


Mieszkanie okazuje się być naprawdę fajne. Mieszczą się w nim trzy, duże pokoje, łazienka, kuchnia, a nawet mały taras. W sam raz dla jednej osoby, która musi jeszcze znaleźć pracę. Jak się okazuje, miałem pożyczyć jej również pieniądze. Nie było to dla mnie najmniejszym problemem, ponieważ miałem ich tyle, że sam nie wiedziałem, co mam z nimi robić, jednak nie miałem pojęcia, jak zareagowałaby na to Nila.

– I jak ci się podoba? – pytam Domi, która prześlizguje palcem po blacie kuchennym – Ładnie, prawda?

– Czy ja wiem? Liczyłam na coś większego, w lepszej okolicy. Widziałeś, jaka jest cena? To jakiś obłęd!

– Może za wysoka, jak na takie mieszkanko, ale okolica jest bardzo dobra, nie wybrzydzaj. Bierzesz?

– Zwariowałeś? To dopiero pierwsze mieszkanie, które oglądam. Nie kupię pierwszego z brzegu.

– Nie mów tak do mnie – mrużę oczy, a wspomnienie skrótu boleśnie chwyta mnie za serce – Co robimy?

– Mam pewien pomysł – uśmiecha się przebiegle, wskakuje na blat i patrzy na mnie spod rzęs – Mamy trochę czasu dla siebie, wykorzystajmy to – przygryza wargę i rozsuwa nogi, a moim oczom ukazuje się biała bielizna. Mam ochotę przewrócić oczami, jednak Domi nie patyczkuje się i idzie dalej. Podwija sukienkę, odchyla majtki i wciska w siebie palec. Kurwa! – Jestem na ciebie cholernie gotowa, kochanie. Wyglądasz obłędnie, aż ślinka cieknie – patrzy mi w oczy, nie przestając się pieścić. Chcę się ruszyć, wyjść, spieprzać, ale wrosłem w podłogę, dosłownie. Nie podoba mi się własna reakcja – Tęskniłam za tobą przez ten czas – wygina usta w podkówkę, zaprzestaje pieszczot i zeskakuje z blatu. Kiedy do mnie podchodzi, jej dłoń ściska mojego fiuta przez spodnie – Dziękuję za twoją pomoc, Jacob. Jestem ci bardzo wdzięczna za to, co dla mnie zrobiłeś. Zawsze mogłam na ciebie liczyć i nawet teraz, po tym, co się między nami wydarzyło, nie zawiodłeś mnie. Jesteś niesamowity – oblizuje usta, sięga do guzika moich jeansów i rozpina go – Ależ jesteś twardy, mmm. Chcę ci obciągnąć. Dawniej uwielbiałeś, kiedy to robiłam – kurwa mać!

– Odbiło ci? – odpycham ją od siebie, zapinam guzik w spodniach i przecieram twarz rękami. Ja pierdolę, co się ze mną dzieje? – Pozwalasz sobie na zbyt wiele, Domi. Uprzedzałem cię, żebyś nie próbowała żadnych sztuczek, ale masz w dupie moje gadanie. Chciałem ci pomóc, bo zrobiło mi się ciebie żal, ale chyba niepotrzebnie – po tych słowach odwracam się i wychodzę, zostawiając ją samą.

Do domu jadę nabuzowany jak diabli. Podniecenie miesza się ze złością, a to bardzo niebezpieczne połączenie. Wiele razy, kiedy byłem na granicy własnej wytrzymałości, Domi rozładowywała to napięcie w łóżku. Nie wiem czy można nazwać to seksem, ponieważ to było cholerne pieprzenie. Nie miałem dla niej litości, chciałem się odprężyć, a ona mi na to pozwalała. Było ostro, mocno, czasami nieco brutalnie, jednak nigdy nie narzekała. Nie jestem pewny, czy Nila byłaby zadowolona z takiej wersji mnie w łóżku. Jest delikatniejsza, wrażliwsza niż Domi, zapewne by tego nie zniosła. Nie miałem zamiaru jej zranić.

– Nila?! – wydzieram się, kiedy tylko przekraczam próg domu. Zrzucam z ramion kurtkę, wchodzę do salonu, kuchni, ale po dziewczynie ani śladu – Brzoskwinko, gdzie, kurwa, jesteś?! – tracę resztki cierpliwości, wbiegam na górę i zaglądam do naszej sypialni. Niestety tutaj również jej nie ma – Szlag!

– Jacob? – słyszę jej głos z korytarza, na który natychmiast wychodzę. Nila patrzy na mnie przestraszona, wycierając pot z czoła – Słyszałam twój wrzask, co się stało? – marszczy brwi, zerkając na dół – Gdzie Domi?

– Pieprzyć Domi! – prycham pod nosem, dopadam do jej ust i całuję, zachłannie wpychając język do środka. Nie opiera się, ściska moje nadgarstki próbując za mną nadążyć – Ćwiczyłaś – mówię między cmoknięciami, kierując się na szyję – Mówiłem ci, jak cholernie seksownie wyglądasz, kiedy ćwiczysz.

– N-nie ma w tym nic seksownego – odchyla głowę, dając mi lepszy dostęp. Znęcam się nad wrażliwym punktem, wyduszając z niej jęk, który trafia w mojego fiuta – Powiedz mi, co się stało, skarbie?

– Nic, absolutnie nic. Stęskniłem się – unoszę ją, Nila owija nogi wokół moich bioder, dzięki czemu łatwiej przenieść mi ją do sypialni – Rozbieraj się – wydaję rozkaz, który spełnia z lekkim wahaniem. Sam pozbywam się ciuchów w sekundę, ponownie biorę ją w ramiona i przypieram do ściany, odwracając tyłem do siebie. Wbijam się w nią jednym, mocnym ruchem, wymuszając krzyk przecinający ciszę.


Chwilę potem bierzemy wspólny prysznic. Zmywam z siebie pot, poczucie winy, nerwy i Domi. Obiecuję sobie w myślach, że nigdy więcej nie pozwolę jej się sprowokować. To przebiegła kobieta, mówi jedno, robi drugie. Jeśli czegoś pragnie, prędzej czy później to dostanie, a ja nie pozwolę, żeby zniszczyła to, co mam z Nilą. Nie po to tak długo nad tym pracowałem, aby teraz wszystko szlag trafił.


Domi wraca godzinę później. Wkurwiona trzaska drzwiami, posyła mi przepełnione mordem spojrzenie i wchodzi na górę. Nila patrzy na mnie zaskoczona, ale wzruszam ramionami i przyciągam ją do siebie.

– Nie mam pojęcia, co jej zrobiłeś, ale musiało być to coś paskudnego, skoro jest taka wściekła.

– Mało mnie to obchodzi, brzoskwinko. Ty jesteś dla mnie najważniejsza, Domi mnie nie obchodzi.

– Och, poważnie? – odchyla głowę i patrzy na mnie podejrzanie – Od kiedy? Rano miałeś inne zdanie.

– To było rano, a teraz jest teraz. Posprzeczaliśmy się, powiedziałem coś przykrego i dlatego jest zła.

– Mam nadzieję, że kupiła to mieszkanie. Z każdym dniem mam jest coraz bardziej dość, naprawdę.

– Wiem, kotku, ja również. Niestety stwierdziła, że nie kupi pierwszego z brzegu mieszkania i już.

– Wiesz, że ona robi to specjalnie? – wzdycha ciężko, przykładając dłoń do mojego policzka – Będzie to odwlekać tyle, ile się da, żeby tylko tutaj zostać. Ona chce mi ciebie odebrać, Jacob. Jestem pewna.

– Nie uda jej się to, Nila. Kocham tylko ciebie, wiesz o tym. Do końca tygodnia ma się wynieść, jeśli tego nie zrobi, wyrzucę ją. Nie dostanie ani chwili dłużej, więc radzę jej za bardzo nie wybrzydzać.

– To takie słodkie, kiedy jesteś taki stanowczy – chichocze uroczo, pochyla się i składa na moich ustach buziaka. Moje serce bije jak szalone, a ja mam ochotę skakać. Nila jest wspaniała – Kocham cię.

– Kurwa, brzoskwinko. Uwielbiam cię, po prostu brak mi słów, żeby to opisać. Wyjdź za mnie, teraz.

– Jesteś szalony – śmieje się głośno, łaskocząc mnie włosami – Nie można wziąć ślubu spontanicznie.

– Owszem, można. Chcę to zrobić, proszę, zgódź się. Obiecuję, że to będzie piękny ślub. Nasz ślub.

– Rozumiem, że jesteś na to gotowy. Masz dwadzieścia cztery lata, jesteś mężczyzną, a ja? Ledwo wkraczam w dorosłość. Musisz dać mi czas, którego potrzebuję. Na ślub przyjdzie odpowiedni moment.

– Nie masz się czego bać. Jesteś ze mną bezpieczna, zatroszczę się o ciebie, niczego ci nie zabraknie.

– Wierzę ci. Właśnie takiego cię kocham, wiesz? Zabawnego, wyluzowanego, wesołego. Bez rygoru, kar.

– Nie powiedziałem, że tych kar w ogóle nie będzie – marszczy brwi, a jej ciało się napina – Muszę obmyślić inną taktykę, brzoskwinko, to wszystko. Uwielbiam kontrolę, ojciec mi ją wpoił i z tym będę żył do końca swoich dni. To skomplikowane, możesz tego nie zrozumieć, ale nadal musisz być grzeczna, wiesz?

– A-ale wczoraj powiedziałeś, że mnie kochasz i nie chcesz mnie karać. Więc co? Zmieniłeś zdanie?

– Mącisz mi w głowie, Nila – jednym ruchem przekręcam ją na plecy, a sam układam się na niej. Patrzy na mnie smutno, jakbym ją rozczarował – Muszę mieć na ciebie oko, doskonale o tym wiesz. Jeśli pozwolę ci na zbyt wiele, będziesz rozpuszczona i wymagająca. Musisz przestrzegać zasad, które znasz. Jeśli ich nie złamiesz, nie będę musiał cię karać. Za to, co zrobiłaś wczoraj, powinnaś dostać solidnie lanie.

– Lanie? – gapi się na mnie, mocniej wbijając palce w moje ramiona – Jak to niby miałoby wyglądać?

– Normalnie. Nie myl lania z czymś, co jest podniecające i potem kończy się seksem. Lanie to lanie, ma być bolesne i nauczyć cię, żeby nie popełniać błędów. Twoja skóra goiłaby się bardzo długo, kotku.

– N–nie chcę, żebyś mnie bił, Jacob – zaciska usta, w jej oczach pojawiają się łzy – Nie zrobisz tego?

– Nie chcę cię krzywdzić. Obiecałem sobie, że tego nie zrobię, więc nie wystawiaj mnie na próbę, dobrze?

– Dobrze. Przysięgam, że nigdy nie opuszczę domu bez twojej wiedzy. Chcę, żebyś był ze mnie dumny.

– Jestem, kiedy jesteś grzeczna – odgarniam jej włosy, pieszczę policzek, a Nila zamyka oczy – Moja piękna.

– Cześć – na dźwięk znajomego głosu gwałtownie podnoszę głowę, a mój spokój idzie się pierdolić. Enzo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro