Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Budzę się kilka minut przed szóstą rano. Przecieram twarz ręką, ziewam i spoglądam w bok, na wciąż smacznie śpiącą tuż obok mnie Nilę. Przypominam sobie wczorajszą scenę, którą urządziła mi jak tylko oświadczyłem, że będzie spała ze mną. Przez chwilę bałem się, że rzuci się na mnie i wydrapie mi oczy, tak cholernie była wściekła. Cóż, nie miała wyboru, musiała na to przystać, a jakby tego było mało, jej dłoń przykułem do własnej. Takie małe zabezpieczenie na wypadek, gdyby przyszło jej do głowy zwiać. Niestety dopiero teraz myślę o tym, o czym nie pomyślałem wcześniej. Nila wie, gdzie mieszka Mason, a tym samym kiedy tylko ją wypuszczę, a w jej domu zawitają gliny, wyśpiewa im wszystko ze szczegółami. Szlag! Ależ ze mnie głupiec, skoro nie pomyślałem o tym wcześniej. Przecież mam zamiar zabrać ją do Panamy, do mojego własnego domu, więc jak mam potem puścić ją wolno? Sprowadzi mnie na pieprzone kłopoty!
Wzdycham ciężko, a Nila zaczyna się wiercić. Oblizuje spierzchnięte usta, porusza ramionami i uchyla powieki, a nasze oczy się spotykają. Przez chwilę patrzy na mnie bez słowa, jakby jeszcze się rozbudzała, a potem unosi dłoń i potrząsa nią, dając mi do zrozumienia, że czas się rozłączyć. A było tak przyjemnie!

– Muszę siku – chrypie cicho, dłubiąc w kąciku oka – Mogę pójść sama, czy tam również chcesz iść ze mną?

– Gdybym tylko chciał, mógłbym pójść z tobą. Dam ci trochę prywatności – puszczam jej oczko, na co kręci głową z oburzeniem. Rozkuwam kajdanki, Nila czmycha do łazienki, a ja podnoszę się i idę do kuchni, drapiąc się po brzuchu – A ty co? Cierpisz na bezsenność? Dochodzi dopiero szósta, czemu nie śpisz?

– Nigdy nie śpię o tej porze – Alan wzrusza ramionami i kiwa głową na kubek kawy – Powinieneś jechać.

– Powinniśmy, mój drogi. Nie martw się, Nila zaraz będzie gotowa i już nas nie ma. Coś nie tak, stary?

– Tak sobie pomyślałem... powinieneś zostawić dziewczynę, Jacob. Ona nie przyniesie ci nic dobrego.

– Nie mogę jej zostawić, jest moją tarczą. Użyję jej, kiedy gliny staną mi na drodze. Myślisz, że zastrzelą ją, aby dostać się do mnie? W życiu, kurwa, nigdy! Nie mogą sobie pozwolić na stratę niewinnej osoby.

– Obyś miał rację, przyjacielu, inaczej możesz wpakować się w jeszcze gorsze gówno. W informacjach nie mówią o niczym innym, jak o waszej ucieczce. Wieść, że zabrałeś tą małą również wałkowana jest non–stop. Nawet jej rodzice wystąpili, błagając o jej uwolnienie. Chyba tego nie przemyślałeś, mam rację?

– Nie miałem czasu na myślenie, Alan – wzdycham ciężko, siadam na krześle i upijam łyk mocnej kawy – Naprawdę chciałem odejść, zostawić ją w spokoju, ale nagle znikąd pojawił się ten gliniarz. Nila idealnie odegrała swoją rolę, aż nagle ten cymbał zobaczył krew na jej udzie. Ubrudziła się, opatrując mnie – prycham pod nosem, a Alan przewraca oczami – Pech, jebany pech, nic więcej. Kiedy wyjawił, że czeka na mnie armia, zadziałałem instynktownie. Zakładnicy zawsze są chronieni, czyż nie? Przekonaliśmy się.

– Tak, są chronieni, ale nie jestem pewny czy i tym razem tak będzie. Bądź ostrożny, proszę cię o to.

– Zawsze jestem – dopijam kawę, kiedy w progu staje Nila. Patrzy raz na mnie raz na Alana, a potem na drzwi, przez które wchodzi Mason. Nila działa instynktownie, przysuwając się do mnie – Boisz się?

– Wal się – burczy pod nosem, a chłopcy wybuchają śmiechem. Widzę, jak bardzo czuje się niepewnie.

– Musimy się zbierać. Dzięki za nocleg, kuzynie. Wszystko gotowe? – przytakuje głową, rzucając kluczyki.


Droga do Panamy zajmie nam ponad trzy dni, wliczając w to nocleg. Spać muszę, inaczej nigdy nie dotrę na miejsce, owijając się wokół najbliższego drzewa. Gdyby sytuacja wyglądała ciut inaczej, poleciałbym tam pieprzonym samolotem, niestety na każdym kroku czyha obława, której za wszelką cenę muszę unikać, wybierając objazdy. Nie jestem pewny, jak długo nam się to uda, ale im dłużej, tym lepiej. Nie jestem w stanie przewidzieć reakcji smarkuli, kiedy radiowóz pojawi jej się przed oczami. Zacznie krzyczeć? Wzywać pomocy? Uderzać dłońmi w szybę? O tak, zdecydowanie. Nie byłbym tym zaskoczony.

– Właściwie dlaczego zostałeś aresztowany? – Nila przerywa przyjemną melodię, która płynie z radia.

– Ciekawska – parskam śmiechem, na co naburmuszona zakłada ręce na piersiach i wlepia w mój profil te ciemne ślepia. Nie powinienem mówić jej nic a nic, ponieważ może wykorzystać to przeciwko mnie. Już teraz jest dla mnie wrzodem na tyłku, a co dopiero będzie później. Davos mnie za to zabije! – Powiedzmy, że byłem bardzo niegrzecznym chłopcem, brzoskwinko, i miałem tego dnia siarczystego pecha. Tyle.

– Och, daj spokój! Szuka cię cała armia, Blade, więc to oczywiste, że musiałeś zrobić coś strasznego.

– Nikogo nie zabiłem – wzruszam ramionami, na co Nila marszczy brwi. Tego dnia, dodaję w myślach. Trupów na kocie mam kilka, taka praca – Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. Zaufaj mi, słodziutka.

– Ho, ho, nie zapędzaj się. Mam ci zaufać? Sorry, porwałeś mnie z mojego domu! Nie zaufam ci, koleś.

– Czy nie wspominałem, żebyś tak do mnie nie mówiła? – układam dłoń na jej udzie, po czym ściskam mocniej, żeby dać znać tej cholernej smarkuli, że właśnie przekracza granicę – Odpowiedz, Nila.

– T-tak, wspominałeś – zaciska usta, próbuje oderwać moją dłoń, na co jej nie pozwalam – Blade, proszę.

– Musimy ustalić kilka zasad. Pierwsza; nie wyprowadzaj mnie z równowagi. Bywam porywczy. Druga; masz być grzeczną dziewczynką i nie zadawać żadnych pytań. Trzecia; Nie próbuj uciekać, ponieważ i tak cię złapię, a wtedy nie będzie miło. Zapewniam – obrzucam ją szybkim, obojętnym spojrzeniem, jednak doskonale widzę w jej oczach strach. Prawidłowo – I czwarta zasada; nie mów do mnie koleś. Dawno temu ktoś tak do mnie mówił i zapłacił za to własnym życiem. Chcesz do niego dołączyć? – głośno przełyka ślinę, energicznie zaprzeczając ruchem głowy – Świetnie! Jeśli chcesz, umiesz być posłuszna. Cieszy mnie to.

– Nie traktuj mnie jak psa na smyczy, okej? Nie prosiłam się o to, co mnie przez ciebie spotkało, Blade!

– Och, brzoskwinko, mam na imię Jacob, więc skoro o tym wiesz, dlaczego wciąż wymawiasz złe imię?

– Nie czepiaj się, okej? Będę mówiła tak, jak mi się podoba. Dla mnie jesteś Blade i koniec kropka.

– To się jeszcze okaże – uśmiecham się, a w myślach wyobrażam sobie, jak krzyczy moje prawdziwe imię podczas niesamowicie intensywnego orgazmu, którego jestem autorem. Zdecydowanie brakuje mi kobiety. Pobyt w więzieniu to jebany celibat, a mój fiut zapadł w zimowy sen. Muszę to zmienić.


Jedziemy cały dzień. O dwudziestej drugiej trzydzieści dojeżdżamy do małej mieściny, w której na szczęście jest hotel. Wprawdzie nie jest to pięć gwiazdek, ale w tym momencie najmniej mnie to obchodzi. Grunt, że jest łóżko oraz łazienka, a tego w tym momencie potrzeba mi najbardziej.

– Muszę wziąć prysznic, a tak się składa, że jesteś moim więźniem i nie mogę zostawić cię tutaj samej.

– Już raz mnie upokorzyłeś, rozkazując mi kąpać się razem z tobą. Nie masz prawa tak mnie traktować.

– Musisz zrozumieć, że twoja sytuacja nie jest kolorowa, słodziutka. To ja decyduję, a ty będziesz wykonywać polecenia. Idziemy pod prysznic – chwytam ją pod ramię, wpycham do małej, obskurnej łazienki i trzaskam drzwiami – Rozbieraj się – stoi pod ścianą, do której przytula plecy i obserwuje, jak sam pozbywam się ciuchów. Nie jestem cierpliwym człowiekiem, a smarkula dobitnie wystawia mnie na ciężką próbę – Liczę do trzech, Nila. Jeśli sama nie zrzucisz z siebie ubrań, sam to zrobię. Chcesz tego? – patrzę w jej przestraszone oczy, w których czają się łzy, ale ten widok nie bardzo mnie wzrusza. Oprócz Domi nigdy nie byłem w związku, a moja ex to twarda sztuka. Nila z porównaniu do poprzedniej to wręcz ciepłe kluski. Wspaniale! – Jeden – zaczynam odliczanie, pozbywając się spodni – Dwa – t–shirt, skarpetki, buty. Kiedy zostaję w samych bokserkach, a chłodne powietrze muska wrażliwą skórę, robię się twardy. To nie moja wina, jestem tylko facetem! – Trzy! – tracę cierpliwość, podchodzę do niej i siłą zdejmuję z niej ciuchy. Walczy, próbuje odepchnąć moje dłonie, ale jest zbyt słaba w starciu z moją siłą. Po chwili jest naga, osłania to, co najważniejsze, ale nie na długo. Wpycham ją do kabiny prysznicowej, która jest ciasna niczym karton po butach, i włączam wodę. Reguluję odpowiednią temperaturę, chwytam na wpół pustą buteleczkę po żelu i wyciskam na dłoń, po czym wcieram w ciało. Nila stoi wciśnięta w sam róg, próbując zachować odległość, żeby tylko mnie nie dotykać. Jest to niezmiernie trudne, ponieważ to miejsce nie jest przeznaczone na dwie osoby – Umyj się, brzoskwinko – puszczam jej oczko, na co zaciska usta i odwraca wzrok. Wzdycham ciężko, wyciskam kolejną porcję żelu i sam ją myję. Wzdryga się pod wpływem mojego dotyku i ponownie szykuje się do ataku – Nie walcz ze mną, jasne? Doskonale wiesz, że i tak nie wygrasz – jednym ruchem odwracam ją do siebie tyłem i dociskam do ściany. Nila układa na niej dłonie, a ja dokładnie myję jej, kurwa, idealne ciało! Szczupłe ramiona, plecy, piękny tyłeczek i smukłe nogi. Żadne z nas nie wypowiada słowa, chociaż gdyby tylko mój fiut mógł mówić, zapewne teraz śpiewałby pieprzoną serenadę. Stoi niczym dumny rycerz gotowy do walki, a każde styknięcie mojej skóry z jej, wysyła w niego falę dziwnych dreszczy. Szlag by to! Mam ochotę przyprzeć ją do ściany i pieprzyć do utraty sił. Nie pamiętam, kiedy ostatnio uprawiałem seks i nie jestem pewny, ile będę w stanie jeszcze wytrzymać. Mam obok siebie piękną, młodziutką dziewczynę, którą chętnie bym zaliczył – Jesteś piękna, Nila – szepczę jej do ucha i dociskam się do jej ciała. Czuje moje podniecenia, próbuje odskoczyć, ale nie ma gdzie – Wiesz, kiedy ostatnio pieprzyłem kobietę? – dmucham w jej szyję, a moje dłonie wędrują po jej brzuchu – To było chyba rok temu, ale nie jestem pewny. Giovanni, mój współwięzień miał niezłe chody w kiciu. Opłacał kogo trzeba, dzięki temu mógł posuwać laski, które go odwiedzały. Pewnego dnia podarował mi jedną z nich, żebym mógł zamoczyć. Była bardzo młoda, może nawet w twoim wieku? Nie wiem, skąd ją wytrzasnął, ale była tak ciasna, aż ledwo mogłem w nią wejść – na samo wspomnienie mój fiut drży, mocniej wbijając się w dół pleców Nili – Niestety to był jedyny raz, ponieważ Giovanni dostał kosę pod żebra od kogoś, komu zalazł za skórę. Na własną rękę próbowałem coś zdziałać, ale kiepsko mi szło. A teraz jestem wolny.

– P-proszę, puść mnie – szepcze cicho, przytulając policzek do ściany – Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz.

– Tak, coś wspominałem, ale wiedz, że nie mam zamiaru tego zrobić, słodziutka. Krzywdzę cię w tym momencie? Sprawiam ci ból? – kręci przecząco głową, porusza ustami, ale żadne słowa nie padają – No widzisz? Jesteś taka słodka, brzoskwinko, wolę sprawić ci przyjemność niż ból. Zabawmy się, kotku.

– Nie! – krzyczy nagle, a to, co dzieje się chwilę potem, szczerze mnie szokuje. Wyrywa się z moich objęć, okłada mój tors pięściami i płacze jak małe dziecko. Cholera, co się z nią dzieje?! – Nie chcę, żebyś mnie dotykał! Nie jestem twoją dziwką, która będzie rozkładać nogi na zawołanie, słyszysz?! – patrzy na mnie z mordem w oczach i gdyby wzrok mógł zabijać, właśnie leżałbym trupem! – Porwałeś mnie, sukinsynu, dodatkowo chcesz mnie posuwać, jakbyś miał do tego prawo?! Nigdy w życiu! Wal się... koleś!

– Pożałujesz tego – syczę przez zęby, waląc pięścią w ścianę tuż obok jej głowy. Kurczy się przestraszona, osłaniając piersi ramionami – Masz rację, porwałem cię i byłem dla ciebie zbyt miły. Koniec z tym – wychodzę spod prysznica, wycieram się i ubieram w pośpiechu. Pieprzona smarkula, przetrzepię jej skórę!


Wracam do pokoju piętnaście minut później. Nila siedzi wciśnięta w kąt pokoju, przykuta do kaloryfera. Uśmiecham się szeroko, na co marszczy brwi i niepewnie zerka na moją towarzyszkę, która wchodzi za mną. Na jej twarzy maluje się szok, niedowierzanie oraz obrzydzenie. Cóż, jakoś muszę sobie poradzić,
a skoro nie posuwałem żadnej dupy od bodajże roku, mam ogromną chcicę na dziki, długi seks.

– Wybacz, kochanie, ale nie mamy apartamentu, tak więc będziesz musiała być obserwatorem – puszczam jej oczko, siadam na fotelu i odpalam fajkę. Skręt, którego wypaliłem z ów dziewczyną nadal mnie trzyma, przez co jestem na totalnym luzie – Na kolana – wskazuję palcem na panienkę, która dzisiejszej nocy pozwoli mi rozładować napięcie. Posłusznie zsuwa z siebie sukienkę, zostając w czarnych pończochach, pasie oraz seksownym gorsecie. Gwiżdżę z uznaniem, ponieważ naprawdę wygląda niesamowicie. Jej kasztanowe, długie włosy spływają a plecy, a spore piersi aż błagają, aby je dotknąć. Muszę przyznać, że dziewczyna jest naprawdę ładna. Plusem sytuacji jest to, iż zgarnąłem ją z pobliskiego klubu – Potrzebuję twoich ust, kwiatuszku – przygryza wargę, opada na kolana i pełza do mnie, aż usadawia się między moimi nogami. Rozpina pasek, zsuwa spodnie wraz z bokserkami, a mój obolały z podniecenia fiut wyskakuje na wolność. Natychmiast zabiera się do roboty, a ciągnie tak, że odlatuję po sekundzie. Skupiam uwagę na przyjemności, wsuwam palce w jej włosy i wpycham się w jej gardło po same jaja. Nie zwracam uwagi na jej odruch wymiotny, posuwam jej usta gwałtownie, chciwie, szybko, aż prawie dochodzę. Prawie, ponieważ w ostatniej chwili odsuwam ją od siebie – Chryste, jesteś niesamowita – głaszczę ją po policzku, a na jej ustach błąka się niewinny uśmiech. Podnoszę się z fotela, pozbywam ciuchów i odwracam ją tyłem do siebie, a przodem do Nili, która siedzi zszokowana, patrząc na mnie z niedowierzaniem – Widzisz, brzoskwinko, mogliśmy się dzisiaj świetnie zabawić, odlecieć, dać sobie nawzajem mnóstwo przyjemności, ale ty zachowujesz się jak cnotka, grając niedostępną. Nie to nie, żałuj – wzruszam ramionami, po czym wkładam na fiuta prezerwatywę i wbijam się w dziewczynę jednym, mocnym ruchem, wyduszając z niej krzyk. Nie czekam na nic, posuwam ją jak szalony, a w moim ciele szaleje coś, czego do tej pory nie zaznałem. Nie mogę uwierzyć, że nareszcie jestem wolnym człowiekiem, nareszcie mogę robić to, na co mam ochotę i nareszcie mogę posuwać kobietę! – Och, tak! – szarpię ją za włosy, podnoszę głowę i patrzę wprost na Nilę. Podkurcza kolana pod samą brodę, owija je ramionami i chowa w nie głowę. Uśmiecham się na ten widok, ponieważ doskonale wiem, jak bardzo zażenowana jest sytuacją, która rozgrywa się na jej oczach. A ja, jak chory skurwiel mam ogromną ochotę to podkręcić – Brzoskwinko, spójrz na mnie – rozkazuję ostro, jednak Nila kręci przecząco głową, nie podnosząc jej – Zrób to, inaczej stanie się coś, czego bardzo nie chcesz – wzdryga się, ale nadal nie reaguje. Och, jakbym chciał mieć je obie naraz. To byłoby coś kurewsko seksownego – Jeśli tego nie zrobisz – dyszę ciężko, nieustanne dymając panienkę, która zaciska się wokół mojego fiuta, rozpraszając – Położę cię na łóżku, zwiążę i będę posuwał moją piękną nieznajomą, a ona będzie cię lizać – gwałtownie podnosi głowę, a jej oczy są wielkie jak spodki. Wiedziałem, że taka groźba na nią zadziała – Chciałabyś, kotku? – zaciska usta, w jej oczach czają się łzy i wręcz błaga mnie spojrzeniem, abym przestał – Ja bym bardzo chciał, wiesz? Jesteś śliczna, twoje ciało kręci mnie jak diabli, ale będę cię miał, Nila. Prędzej czy później – dobijam mocniej, a orgazm czai się gotowy do wybuchnięcia, niczym pierdolona bomba – Nie waż się odwrócić wzroku – ostrzegam Nilę, która z całych sił próbuje być posłuszna. Widzę, jak wiele wysiłku ją to kosztuje, ale chcę widzieć jej piękne oczy, kiedy dojdę. Chcę myśleć, że to ją posuwam, a nie laskę, której nigdy więcej nie zobaczę na oczy – Och, tak, Nila! Tak! – zaciskam palce na biodrach dziewczyny i wlewam się w gumkę. Orgazm trwa i trwa, wyciskając ze mnie wszystko do ostatniej kropli. Jasna cholera, chcę więcej, dużo więcej!


Budzę się przed siódmą rano. Nila leży obok mnie, przykuta do mojej ręki, i wlepia wzrok w rąbek poduszki, który męczy w palcach. Ma lekko rozczochrane włosy, zaróżowione policzki i spierzchnięte usta. Mimo to wygląda obłędnie, a mój kutas natychmiast reaguje. Przebywanie z nią sam na sam nie działa na moją korzyść. Nila jest piękna, ja wypuszczony, a to nie wróży dobrze. Boję się, że w pewnym momencie moje hamulce puszczą i wezmę ją wbrew jej woli, czego robić nie chcę. Ona sama musi tego chcieć.

– Musimy jechać dalej – wzdryga się na mój głos, który przecina ciszę, ale nie unosi wzroku – Jesteś zła?

– Zła? Skąd – uśmiecha się szyderczo – Jestem jedynie zniesmaczona tym, co zrobiłeś wczoraj.

– Och, naprawdę? A co zrobiłem, hmm? Masz na myśli seks, który uprawiałem z całkiem ładną dziewczyną?

– Zrobiłeś to na moich oczach – jej głos przepełnia złość, zaciska szczękę i wreszcie zaszczyca mnie spojrzeniem – Zrobiłeś to specjalnie, Blade. Mogłeś przelecieć ją gdziekolwiek, a wybrałeś pokój, który dzieliłeś ze mną. Zachowałeś się jak świnia, wiesz? Brzydzę się tobą – spluwa z pogardą, próbuje się podnieść, niestety kajdanki, którymi jesteśmy połączeni, skutecznie ją blokują – Rozkuj mnie, natychmiast!

– Jak ładnie poprosisz – gwałtownie przyciągam ją do siebie, układając na swoim ciele. Opiera dłonie na łóżku, aby być ode mnie jak najdalej i odwraca wzrok w stronę ściany – Umiesz to zrobić, brzoskwinko?

– Umiem. Proszę, rozkuj mnie – parskam śmiechem na jej sfochowany ton i układam dłonie na jej jędrnych pośladkach, przez co natychmiast się spina – Co ty wyprawiasz? – patrzy na mnie niepewnie, marszcząc idealne brwi. Nasze twarze dzielą centymetry, wystarczy, że uniosę głowę, a będę mógł ją pocałować – Nawet o tym nie myśl – przewraca oczami, schodzi ze mnie i siada na brzegu łóżka. Jej ręka wykrzywia się w dziwny sposób, aż syczy z bólu – Rozkujesz mnie wreszcie? Czy może mam ci obciągnąć, żebyś to zrobił?

– Przekonałaś mnie – szczerzę się jak debil, zmieniam pozycję i siadam za nią, przytulając się do jej pleców, przez co cała sztywnieje – Marzę o twoich usteczkach owiniętych wokół mojego kutasa, słodziutka, ale jeszcze bardziej marzę o twojej cipce. Jesteś moja, Nila, wiesz o tym? Jesteś całkowicie zdana na moją łaskę, jestem jedyną osobą, której możesz zaufać, bo kiedy dotrzemy do Panamy, będzie o wiele gorzej. Teraz możesz odpychać mnie do woli, ale przekonasz się, że niebawem wręcz przykleisz się do mojego ciała – schyla głowę, a jej oddech przyśpiesza. Moje dłonie, które są na jej brzuchu, unoszą się i opadają gwałtownie. Nie chcę jej straszyć, ale musi wiedzieć, że sytuacja nie jest kolorowa. Popełniłem błąd, trafiając akurat do jej domu, ale czasu nie da się cofnąć. Wpadła w pieprzone kłopoty, a w tej chwili nie mam pojęcia, jak je rozwiązać. Jestem pewny tylko jednego; nie mogę jej wypuścić – Zbierajmy się.


Jedziemy kolejny dzień, a droga wlecze się jak flaki z olejem. Wiele razy podróżowałem do Chicago, Nowego Jorku, Los Angeles, ale wybierałem samoloty, przez co droga mijała szybko i przyjemnie. Teraz niestety nie mam wyboru i muszę tłuc się samochodem. Na szczęście siedząca obok mnie Nila jest cichutka jak myszka, nie wypowiedziała ani jednego słowa odkąd ruszyliśmy w drogę, a minęło dobre kilkanaście godzin. Z jednej strony uważałem to za ogromny plus, ponieważ mogłem skupić się na drodze. Z drugiej zaś strony, lubiłem się z nią drażnić i odrobinkę z niej żartować. Jej głos to niczym melodia dla uszu.

– Muszę siku – kiedy odzywa się pierwszy raz, od tak długiego czasu, jej głos brzmi wręcz dziwnie – Blade?

– Tak, jasne – chrząkam i zerkam na nawigację, aby zorientować się w sytuacji – Najbliższa stacja jest za półtora kilometra. Zaraz będziemy – przytakuje głową, ponownie patrząc a boczną szybę – Co jest, Nila?

– Nic, jestem po prostu zmęczona. Nie przywykłam do tak długiego podróżowania, daleko jeszcze?

– Nie planuję zatrzymywać się dzisiaj na nocleg, więc powinniśmy dotrzeć na miejsce jakoś nad ranem.

– I co wtedy? – przekręca głowę i pierwszy raz od wielu godzin na mnie patrzy – Ktoś mnie skrzywdzi?

– Skrzywdzi? – marszczę brwi, obrzucając ją szybkim spojrzeniem – Nie sądzę, o ile będziesz grzeczna.

– Grzeczna? Co masz przez to na myśli? Znowu mam siedzieć w kącie i patrzeć, jak kogoś posuwasz?

– Wolałbym posuwać ciebie, brzoskwinko – uśmiecham się, na co Nila uderza mnie w ramię – Chodzi o to, że Davos, mój ziomek, nie będzie zadowolony z faktu, że mam ze sobą zakładnika. Nie rozmawiałem z nim od mojej ucieczki, ponieważ skutecznie mnie unika. Jest wkurzony, dlatego nie możesz go drażnić.

– Uwierz mi, nie mam takiego zamiaru – mówi cicho i ku mojemu zaskoczeniu, układa dłoń na mojej, którą trzymam na podłokietniku – Boję się, wiesz? Zabrałeś mnie z domu i nie wiem, jaki czeka mnie los.

– Spokojnie, Nila – biorę jej dłoń w swoją i ściskam mocniej – Zrobię tak, żebyś była ze mną bezpieczna.


Na stacji jesteśmy chwilę później. Nila poszła zrobić siku, a ja kupuję kilka rzeczy na drogę, tankuję pod sam kurek i płacę. Kiedy czekam przy samochodzie i rozglądam się na boki, nagle ni stąd ni zowąd, na parking podjeżdża wóz policyjny. Moja dłoń odruchowo sięga za pasek spodni, aby upewnić się, że broń jest na swoim miejscu. Trupy w miejscu publicznym to ostatnie, na co mam ochotę, jednak jestem poszukiwany, w dodatku jest ze mną Nila, a to chrzani wszystko. Jakby tego było mało, właśnie wychodzi z budynku, a kiedy jej oczy wędrują tam, gdzie patrzę i ja, zamiera zszokowana. Jest źle.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro