Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Czas zapierdalał bezlitośnie. Minął ponad miesiąc od mojej ucieczki z więzienia oraz pobytu Nili w moim domu. Jej zachowanie diametralnie się zmieniło, ale ja nadal pozostałem czujny. Mimo tego, że była grzeczna jak aniołek, uśmiechała się, nieco odżyła, zostawiłem sobie margines na popełnienie przez nią błędu. Byłem cholernie zadowolony, że wreszcie przestała ze mną walczyć, poddała się i zaakceptowała swój los, który nie mógł ulec zmianie. Czasami chodziła przygaszona, smutna, zmartwiona, a kiedy pytałem, co się dzieje, odpowiadała szczerze, że tęskni za rodziną. Rozumiałem ją, chociaż własną straciłem dawno temu, kiedy w naszym domu wybuchł pożar, a rodzice wraz z moją siostrą spłonęli bez szansy na ratunek. I chociaż chciałem jej ulżyć w tym smutku, nie mogłem tego zrobić. Gdyby tylko ich telefony były na podsłuchu, co podejrzewałem, jedna rozmowa sprowadziłaby na nas ogromne kłopoty. Dlatego zachowywałem maksimum bezpieczeństwa i trzymałem Nilę z dala od telefonów oraz internetu. Chwilami się buntowała, ale szybko sprowadzałem ją do parteru. Dogadywaliśmy się naprawdę nieźle, co wychodziło nam na zdrowie, bo oboje nie musieliśmy niepotrzebnie tracić na siebie nerwów.

Oczywiście Nila nadal spała ze mną i nadal była złączona ze mną kajdankami. Kilka razy napomknęła o zaufaniu, ale to nie był jeszcze ten czas. Miesiąc to jak minuta, a ja musiałem mieć pewność, że w jej głowie nie kiełkuje plan ucieczki. Davos wyrwałby mi jaja i nabił łeb na pal, gdyby Nila zwiała. Znała wszystkie zasady, przestrzegała ich, ale kobiety bywają przebiegłe. Nigdy nie wiadomo, kiedy wbiją nam nóż w plecy i odejdą, nawet nie odwracając się za siebie. A ja nie chciałem, żeby Nila odchodziła. Przyzwyczaiłem się do jej obecności, do wspólnie jedzonych posiłków, nocy, poranków, oglądania telewizji i grania na konsoli. Nadal próbowałem dobrać jej się do majtek, co niestety kończyło się fiaskiem. Pozostawaliśmy jedynie na całowaniu się i pieszczotach, najczęściej pod prysznicem. Nila to lubiła, widziałem to na jej twarzy, chociaż nigdy otwarcie tego nie powiedziała. Jakby pieprzona dumna jej na to nie pozwoliła.

Niemiłosiernie mnie tym irytowała, ale przysiągłem sobie, że ją złamię i wejdę w nią po same, spuchnięte jaja! Przez tą małą smarkulę nie ruchałem od miesiąca, a mój fiut domagał się seksu niemal codziennie. Sam widok jej ciała podniecał mnie jak nic innego. Czasami zachowywałem się wręcz jak nastolatek, gapiąc się na nią, jak się kąpie lub się przebiera. Nie jeden raz mnie na tym przyłapała, wtedy odwracała wzrok i udawała, jakby tego nie zauważyła. Miała nade mną kontrolę, ale tylko tę seksualną. Resztą rządziłem ja, a ona chodziła jak w szwajcarskim zegarku. Wiedziała, jakie spotkają ją konsekwencje i mądrze nie ryzykowała, aby ich doświadczyć. Czasami wstępował we mnie diabeł.


Kolejny skok, w którym miałem wziąć udział, zbliżał się wielkimi krokami. Davos ustalił termin na trzeciego czerwca, za trzy dni, w piątek. Ja zająłem się resztą, czyli obserwacją, transportem i obliczeniami. Wszystko dograne było na cacy, pozostało jedynie poczekać na godzinę zero i wzbogacić się o bańkę.


Wchodzę do sypialni, w której Nila wciera balsam w swoje ciało. Przystaję zaskoczony, kiedy moje oczy trafiają na jej idealne piersi, płaski brzuch, smukłe nogi. Beztrosko nuci pod nosem, wyciskając na dłoń kolejną porcję białej mazi. Mam ochotę podejść, dotknąć jej, wetrzeć balsam w jej plecy. I zanim myślę, czy ten plan faktycznie ma szansę na powodzenie, podchodzę do niej, odbieram tubkę i wyciskam balsam na dłoń. Jest zszokowana moim ruchem i próbuje się okryć, na co jej nie pozwalam. Odrzucam szlafrok w kąt, staję za nią i masuję jej plecy. Pochyla głowę w dół, pozwalając mi na to, a ja delektuję się dotykiem jej delikatnej skóry. Dzisiaj po raz pierwszy wzięła prysznic beze mnie, co ani trochę mi się nie spodobało. Uwielbiam się z nią kąpać, uwielbiam wszystko, co z nią robię, chociaż są to zwykłe, codzienne czynności.

– Kochaj się ze mną, Jacob – te słowa są niczym porażenie piorunem. Moje dłonie nieruchomieją na jej plecach, a w pokoju zapada cisza. Zatyka mnie, dosłownie! Nie mam pojęcia, co mam jej odpowiedzieć, ale mam mnóstwo pytań; dlaczego tak nagle? Dlaczego chce się ze mną kochać? Dlaczego zmieniła zdanie? O co tutaj chodzi? Czy to cholerny podstęp? – Wiem, że również tego chcesz. Minął miesiąc, ufam ci.

– Nila – szepczę cicho, a gula uciskająca mnie w gardle nie pozwala na sklecenie niczego sensownego.

– Nic nie mów, po prostu to zrób – podnosi się, posyła mi uśmiech i pozbywa się moich bokserek, które jako jedyne włożyłem po prysznicu – Najwyższy czas, prawda? Działasz na mnie tak, jak na działam na ciebie.

– Ja działam na ciebie? To coś nowego, brzoskwinko. Nigdy wcześniej nie dałaś mi tego odczuć, wiesz?

– Naprawdę? – sunie opuszką palca po moim torsie i seksownie przygryza wargę, co doprowadza mnie do szału! – Obserwuję cię ukradkiem, podziwiam twoje umięśnione, wytatuowane ciało, tulę się do ciebie w nocy. To za mało? – mruga kokieteryjnie, staje na palcach i zarzuca dłonie na moją szyję – Zrobimy to?

– Naprawdę tego chcesz? Jesteś gotowa? – pewnie przytakuje głową, przysuwa się i gryzie moją dolną wargę. Nie mam pojęcia, cóż ta dziewczyna w sobie ma. Wystarczy, że mnie przytuli, dotknie, pocałuje, a ja już wariuję. Co się ze mną dzieje? Jestem kurwa chory?! – Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie?

– Mówiłam ci, potrzebowałam czasu, zaufania. Teraz jestem pewna, Jacob. Sam chcesz się przekonać?

– Chcę – bierze moją dłoń, wsuwa między swoje nogi, a na palcach czuję jej wilgoć. Kurwa mać, nie wierzę, że jest już tak mokra – Ty mówisz poważnie – gapię się na nią z niedowierzaniem, zawstydza się i chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi – Och, brzoskwinko – biorę ją na ręce, zanoszę do łózka i układam na środku, po czym kładę się na niej – Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem – sunę ustami na jej piersi, gryzę różowe, sterczące sutki, a Nila jęczy przeciągle, szarpiąc mnie za włosy – Doprowadzę cię do szaleństwa – uśmiecham się chytrze, schodzę niżej i niżej, aż docieram do interesującego mnie miejsca. Rozchylam jej nogi szeroko i liżę, wyduszając z niej krzyk. Pewnego dnia powiedziała mi, że nikt nie robił jej takich rzeczy, nikt nigdy nie wielbił jej ciała, nie sprawił jej przyjemności, nie doprowadził do orgazmu. Z wysiłkiem wyłudziłem z niej sekret, który wyznała mi w ciemności, żebym nie widział jej twarzy. A ów sekretem było to, że kilka razy sama musiała się zadowolić. Potwornie chciało mi się śmiać, ponieważ to jak najbardziej normalna rzecz, jednak odniosłem wrażenie, że dla Nili to coś więcej.

– Boże, Jacob! – krzyczy nagle, wiercąc się i próbując ode mnie odsunąć – Nie mogę, to takie inte... och!

– Jesteś niesamowita, maleńka – dyszę ciężko, napawając się jej smakiem, zapachem, uzależniając się niczym narkoman – Nie wytrzymam dłużej – odsuwam się od niej, sięgam do szuflady i wyjmuję małą paczuszkę. Rozrywam ją w pośpiechu, zabezpieczam się i ląduję między jej nogami – Boisz się? – kręci przecząco głową, układa dłonie na moich plecach i przytula mnie do siebie mocniej – Jak to możliwe?
– Po prostu tego chcę, dlatego się nie boję. Pragnę cię, Jacob. Chcę cię poczuć w sobie, całego.

– Taka odważna – uśmiecham się, na co Nila przewraca oczami – W porządku, brzoskwinko. Mówisz, masz. Powiedz, jeśli będzie za bardzo boleć – ustawiam się przy jej wejściu i zanurzam się kawałek po kawałku. Najgorzej jest, kiedy docieram do barykady i wpycham się mocniej, żeby ją przebić. Nila kwili cicho, wygina plecy i wbija paznokcie w moje plecy – Mam przestać? – nie odpowiada – Nila, cholera, kotku!

– N-nie, nie przestawaj – przenosi dłonie na moje pośladki i zachęca mnie, abym wszedł głębiej – Nie bój się – patrzy mi w oczy, w których widzę pewność siebie, więc nacieram ponownie, wciskając się głębiej. Daję jej czas, żeby przyzwyczaiła się do mojego rozmiaru, tkwię bez ruchu i muskam jej usta raz po raz. Jest tak kurewsko ciasna! Mam wrażenie, że zaraz pęknie! – To takie dziwne uczucie mieć cię w sobie.

– Ból zaraz minie, musisz go przeczekać i nie spinać mięśni. Potem pojawi się coś innego, lepszego.

– Tak, czuję przyjemne mrowienie – przygryza wargę i sama zaczyna się wiercić – No dalej – zachęca mnie, więc wysuwam się nieco i wsuwam ponownie. Mam ochotę wrzeszczeć, jest tak mi tak dobrze. Wyraz jej twarzy dodatkowo spycha mnie na skraj, bo chyba i jej jest dobrze – Och, jesteś taki duży, Jacob.

– Cicho, bo zaraz wytrysnę – ustalam stałe tempo, które jest dość powolne, ale regularne. Nila drapie mnie po plecach, jęczy mi do ucha i porusza się razem ze mną. Jest niesamowita! Nigdy nie sądziłem, że nasz pierwszy raz będzie wyglądał właśnie tak. Że ona sama wypowie słowa, których nigdy bym się po niej nie spodziewał – Powiedz mi, jak się czujesz? Boli? – dyszę niczym lokomotywa, ale muszę wiedzieć.

– Nic nie boli, nie martw się – dotyka palcami mojego policzka i zachłannie wpija się w moje usta.


Budzi mnie hałas. Gwałtownie uchylam powieki, przekręcam głowę, ale obok siebie nie dostrzegam Nili. Już mam zerwać się na równe nogi, kiedy wchodzi do pokoju. Jest nieco blada, trzyma dłoń na podbrzuszu i człapie do łóżka. Pierwszy raz nie przykułem jej do siebie kajdankami. Czy to wyższy stopień zaufania?

– Co się dzieje, brzoskwinko? – pytam zaspany, Nila wzdryga się na dźwięk mojego głosu i przykłada dłoń do serca – Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć. Wskakuj – odchylam kołdrę, aby mogła się wślizgnąć do łózka, a na jej połowie dostrzegam kilka kropel krwi – Źle się czujesz? Boli cię? Zrobiłem ci krzywdę?

– Hej, spokojnie – układa się po mojej stornie, mocno wtulając w moje ciało – Nic mi nie jest, byłam siku.

– Widziałem krew na prześcieradle, to po wczorajszym. Powiedz mi, proszę, czy coś jest nie tak?

– Oczywiście, że nie! Wszystko jest w porządku – odchyla głowę, przykłada dłoń do mojego policzka i uśmiecha się lekko – To chyba normalne, prawda? Rozerwałeś co nieco, więc krew musiała się pojawić.

– Najgorsze masz już za sobą, teraz będzie już tylko lepiej. Zero bólu, jedynie przyjemność, kotku.

– Wczoraj też było mi przyjemnie. Bolało tylko na początku, a potem było niesamowicie, przysięgam.

– Cieszę się – odgarniam jej włosy, obrysowuję palcem kształt ust i przypominam sobie to, jak wiła się pode mną – Zaskoczyłaś mnie tym, co wczoraj powiedziałaś. Trzymałaś mnie na dystans, Nila. Co się stało?

– Po pierwsze; serio? Trzymałam cię na dystans? Dobre sobie! – przewraca oczami, chichocząc uroczo. Sam uśmiecham się jak debil – Ciebie nie da się utrzymać, to wręcz niewykonalne. Po drugie; nic się nie stało. Jestem tutaj z tobą od ponad miesiąca, ufam ci i chciałam to zrobić. Jak nie z tobą, to z kim?

– Z nikim, Nila. Nawet niech nie przychodzą ci do głowy inni faceci, jasne? Należysz tylko do mnie.

– Wiem o tym, złośniku. Wyluzuj – pstryka mnie w nos, przytula się i zarzuca nogę na moje biodro.



Wieczorem wpada cała paczka, łącznie z Davosem, na którego widok Nila nieco się spina. Czuła przed nim strach, co było widoczne gołym okiem. Zapewniałem ją, że Davos nie zrobi jej krzywdy, ale średnio mi wierzyła. Chyba gadką o sprzedaży na dobre ją do siebie zniechęcił. Czasami naprawdę za dużo mówił.

– Siemka – Enzo wita Nilę szerokim uśmiechem i siada obok niej. Przez miesiąc polubiła niemal każdego, ale Enzo wyjątkowo przypadł jej do gustu. Kiedy tylko pojawiał się na horyzoncie, dziwne uczucie wypalało mi wnętrzności. Doskonale wiedziałem, co to takiego, ale nie chciałem się do tego przyznać – Co tam, mała?

– Niewiele, Enzo. Oprócz siedzenia w domu nie robię praktycznie nic innego. Powinnam być teraz w szkole.

– Kto jeszcze myśli o szkole? – Rob opada na kanapę i wystawia nogi na stolik – Przecież to nuda, Nila!

– Wcale nie! – Enzo staje w jej obronie, aż muszę zacisnąć pięści – Nauka to ważna rzecz, a Nila ma dopiero dziewiętnaście lat. Jacob, powinieneś coś wymyślić, stary. Przecież mogłaby uczyć się w domu, prawda?

– Mogłabym? Naprawdę?! – piszczy uradowana, na jej ustach widnieje szeroki uśmiech i gapi się na mnie, jakby ode mnie zależało jej życie.
Szlag! Dlaczego tak bardzo pragnę zrobić jej na złość? To chore!

– Po co ci to, brzoskwinko? Przecież nauka do niczego ci się nie przyda. Nie pójdziesz nawet do pracy.

– Nie? – zaciska usta, a szeroki uśmiech znika – Ale normalni ludzi pracują, Jacob. Ja też chcę to robić.

– Poważnie? Niby jak ty to sobie wyobrażasz, huh? Nie wyjdziesz z tego domu beze mnie. Nigdy, Nila.

– Ale z ciebie dupek, stary! Dobijasz ją! – Enzo posyła mi mordercze spojrzenie, ale nie wzrusza mnie to.

– Nie dobijam, a uświadamiam, jak wygląda sytuacja. Nie zapominaj, kochanie, że to nie są wakacje.

– Zapomnieć? Jakbym mogła – prycha wkurzona i wychodzi na taras. Co dziwne, Enzo podąża zaraz za nią.

– Oj, Jacob, Jacob – Davos uśmiecha się szeroko, a ja doskonale znam ten uśmiech. Ma ze mnie ubaw, ponieważ uganiam się za smarkulą. Wciąż powtarza mi, że zabawa w dom znudzi mi się szybciej niż myślę, a wtedy będę musiał pozbyć się dziewczyny – Powinieneś skupić się na robocie, a nie na cipce tej małolaty.

– Pierdol się, okej? Za dwa dni jadę z wami, więc o co ci chodzi? Niczego nigdy nie zaniedbałem, prawda?

– A i owszem, nie zaniedbałeś. Jesteś głową operacji, Jacob. Z kim masz zamiar zostawić dziewczynę?

– Nie martw się o to, mój dom to twierdza. Nie ma szans na ucieczkę, poza tym zamknę ją w piwnicy.

– To mi się podoba. Nie możesz martwić się o nią, kiedy będziesz zgarniać kupę forsy. Zakoduj to sobie.

Chłopcy wychodzą grubo po dwudziestej trzeciej. Sprzątam mały bałagan i dołączam do Nili, która leży skulona na narożniku i ogląda serial. Nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi, a ja sam nie wiem, co mam jej powiedzieć. Kiedy przyjechaliśmy do mojego domu obiecałem sobie, że ją złamię i poskładam tak, aby była dla mnie idealna. Jak na razie gówno mi z tego wychodziło, ponieważ nie chciałem robić jej krzywdy. Nie chciałem być tym samym człowiekiem, którym byłem przed odsiadką. To przeze mnie Domi uciekła, zostawiła mnie i nie pokazała się od dwóch lat. Ją też złamałem. Perfidnie manipulowałem, ograniczałem, czasami więziłem i używałem seksu, aby pokazać jej, jak ją uwielbiałem. Na początku nienawidziła mnie za sceny zazdrości, które jej urządzałem. Krzyczała, że jestem stuknięty, skoro robię aferę pod jej szkołą, przed jej przyjaciółmi. Odchodziłem wtedy, a ona sama do mnie przychodziła, przepraszała i obiecywała, że więcej się tak nie zachowa. Wina leżała po mojej stronie, ale opanowałem odbijanie pałeczki do perfekcji. To dlatego Domi czuła się winna i zamiast przeprosin ode mnie, dostawałem je od niej. Zależało jej, kochała mnie, co też mówiła codziennie, a ja zamiast słów pieprzyłem ją, aż błagała o koniec. Byliśmy zgranym duetem, ale wszystko ma kiedyś swój koniec. Pewnego dnia schlałem się, zjarałem i zrobiłem coś, z czego nie jestem dumny. Niestety tak działa magia narkotyków, towarzystwa, procentów. Odpływa się, mózg ucina sobie drzemkę, a potrzeby przejmują kontrolę. I tak na urządzonej przez Davosa imprezie, przeleciałem uroczą blondynkę. Oczywiście to chłopcy powiedzieli mi, że była blondynką, ja nic nie pamiętałem. Miałem na tyle pecha, że Domi weszła w trakcie, przyłapała mnie i... odeszła. Wiem, że tego dnia ostro przegiąłem i miała prawo poczuć się skrzywdzona, jednak byłem jej tak pewny, iż jej odejście było dla mnie jak siarczysty policzek. Chciałem ją przeprosić, szukałem jej, ale zapadła się pod ziemię. Długo czekałem na jej powrót, aż wreszcie wylądowałem za kratkami, a i tam zdarzało mi się o niej dużo myśleć. Teraz Domi była tylko wspomnieniem, ponieważ zastąpiła ją Nila. Moja słodka, urocza, seksowna brzoskwinka, którą miałem całą dla siebie. Chciałem, żeby była taka jak Domi; posłuszna, grzeczna, dumnie stojąca obok mojego boku. Chciałem, żeby wszyscy mi jej zazdrościli, patrzyli na nią z zachwytem i szeptali, jakie cudo mam obok siebie. Niestety Nila miała ostry charakterek i nie zamierzała mi się podporządkować. Przez ten miesiąc poznałem ją o wiele lepiej, ale i tak ciężko było mi wyłapać jej czułe punkty, w które mógłbym uderzyć. Jednym na pewno była rodzina, za którą potwornie tęskniła i wiele razy domagała się telefonu. Odmawiałem, gasiłem ją, niszczyłem, ale nie czułem wyrzutów sumienia. Nigdy ich nie czułem. Drugim słabym punktem mogła okazać się ów nauka, o której dzisiaj wspomniała. Mógłbym obiecać jej, że zastanowię się nad tym, a gdyby popełniła najmniejszy nawet błąd, odebrałbym jej wszystko, ponownie łamiąc. Tak, zdecydowanie coś było ze mną nie tak, ale nic nie mogłem zrobić.

– Porozmawiasz ze mną? – postanawiam przerwać niezręczną, panującą między nami ciszę – Brzoskwinko?

– Czego chcesz? Daj mi spokój, Jacob. Oglądam serial, poza tym nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

– Wiem, że jesteś na mnie zła, rozumiem to, naprawdę, ale nie odzywaj się do mnie w ten sposób. Jasne?

– W jaki? – marszczy brwi i łaskawie obdarza mnie spojrzeniem – Przecież nie powiedziałam nic złego.

– Może i nie, ale twój ton ani trochę mi się nie podoba. Brzmi tak, jakbyś nie okazywała mi szacunku.

– Czy ty robisz sobie ze mnie jaja? – siada gwałtownie, a koc opada z jej ciała – Dlaczego mówisz o szacunku, skoro ty nie szanujesz mnie? Zamknąłeś mnie w tym domu jakbym była twoją własnością!

– Jesteś moją własnością, Nila. Należysz do mnie od dnia, w którym zabrałem cię z domu. Zaakceptuj to!

– Ciekawa jestem, jak ty byś się czuł na moim miejscu. Z dala od domu, rodziny, bezpieczeństwa.

– Nic ci tutaj nie grozi, zapewniam cię. Co do reszty... z czasem przywykniesz, będzie ci o wiele łatwiej.

– Wal się! Wkurwia mnie twoja gadka, wiesz? Traktujesz mnie jak zabawkę, która nie ma prawa głosu!

– Cóż, bo nie masz prawa głosu, słodziutka. Ja tutaj rządzę, doskonale o tym wiesz. O co ci więc chodzi?

– Właściwie o nic. Daruję sobie monolog, bo i tak się nie dogadamy – podnosi się, mija mnie i wychodzi.






*********************************

Hejo!

Okej, trochę dziwnie. Nila oddała się Jacobowi i poznałyście historię z Domi.
Zanim zaczniecie psioczyć na Nilę, wstrzymacie się. W następnym rozdziale będzie jej POV, wtedy poznacie jej punkt widzenia na sytuację :)

A, mam coś jeszcze.

Wspominałam, że piszę nowe opowiadanie. Może jestem dziwna, ale potrafię napisać opowiadanie w kilka dni, jeśli mam zajebistą wenę. Tak było w przypadku Nili, Nadii i tego najnowszego. Zaczęłam pisać 3 listopada, dzisiaj skończyłam.
Soł, zapraszam! (link w komentarzu obok)

Ściskam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro