Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jacob

Minęło dwanaście dni, odkąd Nila opuściła mój dom. Ja również to zrobiłem. Przeniosłem się do miejsca, o którym moja dziewczyna nie miała pojęcia, właściwie wiedział o nim jedynie Davos. Ten dom był moim "kołem zapasowym" w razie problemów. I ten dzień nadszedł wraz z ucieczką Nili. Nie mogłem ryzykować, że udała się na policję i z radością wyśpiewała, gdzie mnie znaleźć. Wpadliby tam w ciągu kilku minut, zakuwając mnie w kajdanki i odstawiając do pierdla na długie lata. Przeczuwałem, że Enzo sam zaciągnął ją na posterunek. Czyż to nie idealna okazja do pozbycia się mnie i przygarnięciu Nili? To oczywiste, że tylko na to czekał. Zapewniał mnie, że jej nie kocha, ale to perfidne kłamstwo. Uciekł z nią, z dziewczyną, która należała tylko do mnie, co równało się tylko z jednym – zdradą. Wbił mi nóż prosto w serce i każdego dnia, od tej przeklętej ucieczki, przekręcał go bez grama litości, fundując mi cierpienie i tęsknotę.

Przez ten czas uparcie i wytrwale walczyłem z Domi, zadając jej rany psychicznie, z którymi zapewne nigdy nie będzie w stanie sobie poradzić. Cóż, wcale nie będzie musiała, bo na końcu tej drogi skończy z kulką w głowie. Interesowała mnie jedynie Nila, jednak Domi nie pisnęła ani słowa. Podziwiałem ją, ponieważ wykorzystałem każdą jej słabość do złamania jej silnej woli. Na razie trzymała się całkiem dobrze, ale miałem jeszcze sporo w zanadrzu. Musiałem dowiedzieć się, dokąd uciekła moja brzoskwinka, sprowadzić ją z powrotem i zająć się moim przyjacielem, który zdradził mnie jak Domi oraz Nila. Miałem zamiar okrutnie ich ukarać, Nilę również. O ile wspomniana dwójka miała stracić życie, dla Nili takiego końca nie przewidziałem. Jaki sens miałoby uganianie się za nią, żeby na koniec pozbawić ją życia? Będzie pokutować za ucieczkę do końca swoich dni, nie okażę jej litości, wręcz przeciwnie, pokażę jej, jak bardzo rozczarowała mnie swoim zachowaniem. Pięć miesięcy przekreślone w jedną noc, jakby nic dla niej nie znaczyły. Czy słowo "kocham" było kłamstwem? Czy Nila nigdy mnie nie kochała? Tego mam zamiar się dowiedzieć, jak tylko ponownie dorwę ją w swoje ręce. A to się stanie prędzej czy później.

Upijam łyk kawy i wpatruję się w trzymaną w dłoni, przerwaną bransoletkę z nadajnikiem, którą nosiła Nila. Jeszcze tego samego dnia pojechałem pod wskazany adres, który wskazywała aplikacja, jednak ślad okazał się być ślepy. To oczywiste, że musiała się jej pozbyć, inaczej już dawno byłaby w moim domu. Nie mam pojęcia, jak jej się to udało, ponieważ zrobiona była z mocnego tworzywa. Teraz bardzo żałuję, że zainwestowałem w coś tak banalnego. Powinienem był wstrzyknąć jej pod skórę nadajnik, o którym nie miałaby pojęcia. Następnym razem nie popełnię tego samego błędu. Potrafię się na nich uczyć.

– Hejka – do domu wchodzi Davos, który patrzy na mnie ze współczuciem – Chryste, spałeś w ogóle?

– Szczerze? Nie zmrużyłem oka od kilku dni. Domi to uparta suka, na razie nie puściła pary z ust. Szlag!

– Jestem pod wrażeniem. Nie sądziłem, że jest tak silna. Walczy, a dwanaście dni to wcale nie mało.

– Nie pomagasz mi, bracie. Muszę ją złamać, rozumiesz? Czas ucieka, a tym samym Nila. Jestem w dupie!

– Nie ukrywam, jesteś. Do domu na pewno nie wróciła, chłopcy cały czas go obserwują. Natychmiast dadzą mi znać, jak tylko przekroczy jego próg. Nie do wiary, że uciekła, że Enzo uciekł razem z nią. Szaleństwo.

– Mnie to mówisz? Od początku coś mi w nim nie pasowało, patrzył na Nilę tak samo, jak ja, ale zaprzeczał za każdym razem, kiedy pytałem go, czy coś do niej czuje. To oczywiste, że nie mógł się przyznać.

– Ja wiem, że jesteś rozczarowany i rozgoryczony, ale nie możesz go zabić, Jacob. Jesteśmy rodziną.

– Rodziną? – pytam zaskoczony, gapiąc się na niego jak na idiotę – Rodzina robi coś takiego? Serio?!

– Nie, oczywiście, że nie! Ale najpierw musisz z nim porozmawiać, zanim wpadniesz w szał zabijania.

– Jeśli oczekujesz, że obiecam ci cokolwiek, to się rozczarujesz. Nie wiem, co zrobię, jak go zobaczę.

– Dlatego po cichu liczę, że to ja zobaczę go pierwszy. Pamiętaj, że możesz liczyć na mnie i chłopaków.

– Wiem, dziękuję za to. Kiedy odzyskam Nilę, a zrobię to, na pewien czas ulotnimy się z Panamy.

– Masz na myśli naszą tajną miejscówkę? – przytakuję głową, myśląc o pięknej wyspie – Dlaczego?

– Obawiam się, że Nila mogłaby komuś zdradzić informacje o moim domu. Nie opuszczała go zbyt wiele razy, ale kilka razy zabrałem ją do miasta, co było błędem. No i nie zapominajmy że jest jeszcze Enzo, on z całą pewnością wszystko wypaple. Powinniście zrobić to samo, dla bezpieczeństwa. Przemyśl to.

– Właściwie oprócz Harper nic mnie tu nie trzyma. Może faktycznie to dobry czas na zmianę miejsca?

– Mieszkamy w tej części Panamy od pięciu lat. Mnie osobiście już się ciut znudziło, a nasze miejsce zapasowe jest nie do znalezienia. Nila nigdy stamtąd nie ucieknie, będę mógł spać spokojnie.

Schodzę do piwnicy, a wraz ze mną idzie Davos. Od dwunastu dni nie był tutaj ze mną nikt, to jego pierwszy raz. Widok przywiązanej dziewczyny nie robi na nim dobrego wrażenia, krzywi się i posyła jej współczujące spojrzenie. Domi na widok mojego przyjaciela zaczyna się szarpać i próbuje coś powiedzieć, niestety zaklejone usta jej w tym nie pomagają. Nie powinna była ze mną zadzierać, obudziła zwierzę.

– Może dzisiaj postanowisz ze mną porozmawiać, hmm? Mam dość tej zabawy, żabko. Zacznij mówić.

– To chyba nie ma moje nerwy, Jacob. Wiem, że musisz to zrobić, ale ja nie mogę na to patrzeć, stary.

– Powinieneś – syczę przez zęby, mordując przyjaciela spojrzeniem – To przez tę małą sukę wylądowałem w więzieniu, tak samo jak Ryan i Danny, bo tego gnojka Nathaniela nie żałuję ani trochę. Jego też sprzątnę.

– Więc, co? Teraz masz zamiar przemienić się w pieprzonego zabójcę i eliminować jedno po drugim?

– Oj tam, od razu w zabójcę, nie przesadzaj. Ma celowniku mam tylko trzy osoby, to niezbyt wiele.

– Co innego, gdyby to były obce nam osoby, ale mówisz tutaj o Domi, Ezno i Nathanielu. Jezu, Jacob!

– Nie dramatyzuj, Davos. Sam nienawidzisz zdrajców, czy nie zabiłeś za to Vincenta? Zdaje się, że tak.

– Był skurwysynem, który zgwałcił moją przyjaciółkę, do kurwy nędzy! Miałem powód, żeby go zabić.

– Oczywiście... z zemsty. Był twoim kumplem, a mimo to położył łapska na kimś, na kim ci bardzo zależało!

– Okej, nie twierdzę, że mam czyste sumienie, bo nie mam, ale nigdy nie zabiłbym żadnego z was!

– A gdyby Enzo zamiast Nili poderwał Harper? Co byś wtedy zrobił, przyjacielu? Machnąłbyś ręką?

– Nie wiem – wzdycha ciężko, przeciera twarz rękami i ponownie spogląda na Domi – Nie potrafię sobie tego wyobrazić, jednak rozumiem twój żal do niego. Myślę tylko, że śmierć to nie rozwiązanie problemu.

– A cóż innego miałbym z nim zrobić? Zabrał moją dziewczynę, jakby miał do tego jebane prawo!

– Nie zapominaj, że Nila uciekła z własnej woli. Nie sądzę, aby Enzo przystawił jej gnata do głowy i groził.

– Pieprzę to! Kiedy ją odzyskam, wtedy się policzymy. Znam Nilę od ponad pięciu miesięcy, a Enzo? Od pięciu lat! Kochałem go jak własnego brata, był mi bliski, oddałbym za niego własne życie! I spójrz!

– Najpierw z nim porozmawiaj, kiedy już się na niego natkniesz. Nie masz pojęcia, co nim kierowało.

– Szczerze? Mało mnie to obchodzi – wzruszam ramionami, skupiając wzrok na Domi – Liczy się tylko Nila, a ta mała suka milczy, doprowadzając mnie do szaleństwa! Co mam z nią zrobić? Muszę, kurwa, działać!

– A bo ja wiem? To ty jesteś wyznawcą tych swoich dziwnych kar, ja nie mam o tym zielonego pojęcia.

– Co mam zrobić, żebyś zaczęła mówić, hmm? – kucam przed nią i zrywam taśmę – Może coś za coś?

– Pierdol się, Jacob – spluwa z pogardą, próbując się wyrwać – Nic ci nie powiem, nigdy jej nie odzyskasz. Patrzenie na twoje cierpienie jest niesamowitym widokiem. Płacisz za wszystko, co mi zrobiłeś.

– To prawda, cierpię, ponieważ tęsknię za kobietą, którą kocham. Naprawdę nadal mam cię krzywdzić?

– Poradzę sobie, dziękuję za twoją troskę. Przetrzymam wszystko, najgorszą karę, a ty będziesz sam.

– Okej! Więc co wybierasz tym razem, żabko? Podduszane czy topienie? – zaciska zęby, pokazując mi swoją odwagę, a Davos wzdycha głośno – Chyba wybiorę za ciebie. Podtapianie brzmi super, prawda? – poruszam brwiami, a przyjaciel karcąco wali mnie po plecach – Widzisz, co zrobiłaś? Obudziłaś moją złą stronę.

– Nic z tobą nie zrobiłam. Sęk w tym, że od zawsze byłeś popierdolony. Jak ja mogłam cię kochać, huh?!

– A jak ja mogłem kochać ciebie? Doprawdy nie pojmuję, jak wielki błąd popełniłem. Jesteś nikim.

– Naprawdę? – uśmiecha się dumnie, zerkając na Davosa – Jaka szkoda, że ten "nikt" wie, gdzie jest Nila.

– Właśnie dlatego jeszcze żyjesz. Kiedy tylko dowiem się prawdy, pozbędę się ciebie raz na zawsze.


Davos wychodzi, kiedy zabieram się za małe tortury. Zakładam na głowę Domi ręcznik, przechylam krzesło i polewam ją lodowatą wodą. Nigdy nie doświadczyłem tego typu rzeczy, jednak znam tych, którzy mają to za sobą. Uczucie jest okropne. Woda zalewa gardło, odcina dopływ tlenu i sprawia, że człowiek ma wrażenie, iż zaraz się utopi. Nic bardziej mylnego. Woda nie dociera do płuc, tym samym nie wyrządza większej krzywdy. Nie sprawia mi przyjemności patrzenie na cierpienie mojej ex, jednak zrobię wszystko, żeby wyśpiewała prawdę. Nie okażę jej współczucia czy litości, moim celem jest Nila. Posunę się do najgorszej rzeczy, aby ją odzyskać. Złamię Domi, a wtedy dowiem się, gdzie jest moja brzoskwinka.


Dwa dni później nadal nic. Dwa, pierdolone tygodnie, a ja byłem w czarnej dupie, w martwym punkcie, na skraju załamania. Chodziłem jak zombie, nie spałem, mało jadłem, jedynie alkohol utrzymywał mnie przy życiu. Piłem więcej, niż zazwyczaj, a procenty dodawały mi odwagi i wzmagały agresję. Byłem okrutny wobec Domi, nie oszczędzałem jej, mimo to nadal milczała. Miałem tego po dziurki w nosie, chciałem ją zabić, udusić, patrzeć, jak uchodzi z niej życie i delektować się tym uczuciem. Niestety nie mogłem tego zrobić, ponieważ była jedyną osobą, która posiadała istotne informacje na temat Nili. Nie doceniałem jej. Pojawiła się tak nagle, z miną szczeniaka, zagubiona, a ja uwierzyłem w jej skruchę i błaganie o pomoc. Przyjąłem ją pod swój dach, nakarmiłem, schroniłem, a ona tak mi się odwdzięczyła. Pałała do mnie nie mniejszą nienawiścią, niż ja do niej, ale to ja byłem górą. Przeżywała przeze mnie prawdziwy horror, wytaczałem najcięższe działa, karząc zmierzyć się z jej największymi lękami. Nie miałem pojęcia, jak znosi to wszystko i walczy dalej. Po dwóch ciężkich dla niej tygodniach nie wyglądała już tak, jak po przyjściu do mojego domu. Była zmęczona, wychudzona, blada, z przekrwionymi oczami. Jej psychika cierpiała katusze. Potrafiła przesiedzieć w kącie pokoju cały dzień, nie ruszając się nawet o milimetr. Czy bolał mnie ten widok? Chciałbym. Nie potrafiłem uruchomić w sobie dobrych uczuć, nienawiść zbyt mocno przysłoniła mi oczy i dzień po dniu dążyłem do celu. Aż wreszcie mój mózg wpadł na genialny pomysł.

Na mój widok Domi wstaje przestraszona, otulając się ramionami. Tym razem nie przywiązuję jej do krzesła, ponieważ nie mam zamiaru jej karać. Mój następny krok nie przyniesie jej ani grama bólu.

– Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, żabko. Dwa tygodnie męki, a ty zniosłaś to z dumą. No, no.

– K-kiedy masz zamiar mnie zabić, Jacob? Nic ci nie powiem, tracisz na mnie czas, zamiast jej szukać.

– Sęk w tym, że nie mam bladego pojęcia w którym kierunku ruszyć. Jak wiesz, świat jest całkiem spory.

– Właśnie dlatego Nila i Enzo mogą ukryć się gdziekolwiek zechcą, jak najdalej od ciebie. Boli, prawda?

– Znajdę ich, oboje o tym wiemy. Daję ci pięć minut, a wyśpiewasz mi dosłownie wszystko, Domi.

– Nie złamałam się przez dwa tygodnie, a traktowałeś mnie jak wielkie nic. Nie zrobię tego teraz.

– Zrobisz – puszczam jej oczko, otwieram drzwi, a Davos wpycha do środka Nathaniela. Domi zrywa się z miejsca, jednak blokuję ją, uniemożliwiając kontakt z tą cipką – Jak widzisz, przez cierpienie mój mózg działał ciut wolno, ale voila! Obudził się i podsunął mi twarz twojego chłoptasia. Więc! Gdzie.Jest.Nila?

– Nic nie mów, skarbie! – Nathaniel patrzy na nią z bólem w oczach, wyrywając się z uścisku Davosa.

– Jesteś chujowym doradcą, stary. Twoja dziewczyna przeszła przez mękę, może zmień taktykę, co?

– Pieprz się! – patrzy na mnie z mordem w oczach, co nie robi na mnie wrażenia – Nic nie mów, Domi.

– Jeśli nadal będziesz milczeć, twój chłopak umrze przez ciebie, żabko – podchodzę do niej, odgarniam kosmyk włosów i głaszczę po policzku – Naprawdę chcesz mieć na sumieniu kogoś, kogo kochasz?

– Zostaw go w spokoju, Jacob. On nie ma z tym nic wspólnego, jest niewinny! N– nie możesz go skrzy...

– Owszem, mogę! Znasz mnie, wiesz, że jestem do tego zdolny. Więc radzę ci, kurwa, zacząć, mówić!

– Zostaw ją, Jacob! Już wystarczająco ją skrzywdziłeś! Nie widzisz, w jakim jest stanie? Co z tobą?!

– Okej, zaczynacie mnie wkurwiać. A może to ja zmienię taktykę i zrobię z nim to, co robiłem z tobą przez dwa, długie tygodnie, hmm? – oblizuję usta, przysuwam nos do jej twarzy i sunę po policzku – Będziesz patrzyła na cierpienie swojego chłopaka, a ja nie okażę mu grama litości. Podoba ci się ten plan?

– Proszę, zrób ze mną cokolwiek zechcesz, ale wypuść Nathaniela – szepcze cicho i wybucha płaczem.

– Nie mogę. Ten chłopak to twoja mobilizacja. Zakończ to, nie cierp więcej. Wiesz, że dopnę swego, odzyskam Nilę, z twoją pomocą czy też bez. Mam w głowie jeszcze mnóstwo pomysłów, których nie chcesz poczuć na swojej skórze. W zanadrzu mam jeszcze imprezę, której tak się bałaś. Pamiętasz? – gryzę płatek jej ucha, aż się wzdryga. Domi podobnie jak Nila, nienawidziła imprez, które lubił organizować Davos. Były pojebane, zboczone, ale miały grono zwolenników, którzy chętnie na nie przychodzili. Domi unikała mojego imprezowego pokoju jak ognia – Może nawet będziesz główną atrakcją, co ty na to? Nathaniel będzie patrzył, jak posuwają cię inni, a może jego ktoś też będzie posuwał? To byłby niezły odjazd!

– Chryste, Jacob! – Davos kręci głową z rezygnacją, jakby nie wierzył w to, co słyszy – Odbiło ci, stary.

– Nie zaprzeczam, przyjacielu – mrugam zadziornie, odsuwając się od Domi – Więc? Jaka decyzja, gołąbki?


***************************

Hejka!

Witam w drugiej części! :D

Ehm... Jacobowi ciut odbije, uprzedzam ;)

WSZYSTKIEGO, CO NAJLEPSZE W NOWYM ROKU!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro