Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nila

W pomieszczeniu zapada idealna cisza, słychać jedynie nasze głośne oddechy. Patrzę na Jacoba, który stoi z wciąż wycelowanym we mnie pistoletem, a w jego spojrzeniu dostrzegam złość i rozczarowanie. Właśnie to drugie przeważa, przez co zaczynam się sypać. Ponownie mam ochotę schować głowę w kolana i odciąć się od wszystkiego. Dopiero po ucieczce mój mózg zalał mnie wspomnieniami z jego domu. Kiedy tam byłam, starałam się być dzielna, walczyć, grać i planować ucieczkę. Kiedy uciekłam, zrozumiałam, że Jacob zdążył mnie zmienić, uszkodzić, odebrać mi "siebie". Przez jego zasady, posłuszeństwo, rygor przyswoiłam pewne cechy zachowania, które uderzyły we mnie po ucieczce. Byłam pewna, że panuję nad sytuacją, nie pozwalam mu się przebić do mojej głowy, a dzień po dniu wzbudzając w nim zaufanie, byłam pewna, że wygram. Och, nie mogłam się bardziej pomylić. Kiedy ja wyczekiwałam szansy na ucieczkę, on zdążył zrobić swoje. To dlatego nie potrafiłam cieszyć się wolnością, bo strach mi na to nie pozwalał, a obawa, że Jacob pojawi się znikąd, nawiedzała mnie każdego dnia – i całkiem słusznie. Moje przeczucie mnie nie zawiodło, odnalazł mnie, zabierze z powrotem i zrobi ze mną to, co będzie chciał, a ja nic nie będę mogła na to poradzić. Schylę głowę, zacisnę zęby i postaram się być grzeczną dziewczynką, bo tego ode mnie oczekuje. Nie chcę go zawieść, nie chcę widzieć tego spojrzenia, które jest puste, karcące. Nie chcę być do... niczego. Chcę, żeby był ze mnie dumny, żeby mnie pochwalił, jak robił wiele razy.

– Nie testuj mojej cierpliwości, brzoskwinko. Odsuń się od Enzo i podejdź do mnie – wystawia dłoń, patrzę na nią niepewnie, a Enzo obejmuje mnie, dociskając do swojego torsu. Jezu, czy on totalnie oszalał?

– Z-zrobię to, ale dopiero wtedy, kiedy złożysz mi obietnicę, że nie skrzywdzisz Enzo. Obiecaj, Jacob.

– Nie chcesz się ze mną bawić, Nila. Nie mogę ci tego obiecać, ponieważ nie wiem, co z nim zrobię.

– Błagam cię, nie możesz go skrzywdzić! To nie jest jego wina, to ja chciałam uciec! Mówiłam ci to!

– Nie chodzi tylko o ucieczkę, chodzi o to, że obdarzył cię uczuciem, a doskonale zna nasz pakt. Czyż nie?

– Owszem, znam. Przestrzegałem go, nie planowałem się w niej zakochać. Stało się, nic nie poradzę.

– Jaka szkoda, że nigdy więcej jej nie zobaczysz – przechyla głowę, patrzy na niego bez grama emocji, a Enzo przyciska mnie mocniej – Naciesz się nią, ponieważ widzicie się po raz ostatni. Chcesz ją pocałować?

– Jacob – szepczę zszokowana, a moje oczy są wielkie jak spodki – Proszę, zrobię wszystko, nie krzy...

– Powtarzasz się, brzoskwinko, a ja nie mam czasu na te bzdety. Chcę wrócić do domu, odpocząć.

– Więc zakończ to i pociągnij za spust. Wiem, że bardzo tego pragniesz, przecież mnie nienawidzisz.

– Mylisz się, Enzo. Kocham cię jak brata, jesteś mi bliski. Kurwa, nie masz pojęcia, co teraz czuję!

– Znamy się od ponad pięciu lat – Davos podchodzi do niego, odsuwa mnie i układa dłoń na jego ramieniu – Wiesz, że zawsze bronię swojej rodziny, nigdy nie pozwalam, aby stało się coś złego. Dlaczego to zrobiłeś?

– Ponieważ Nila potrzebowała pomocy, nie mogła uciec sama. Domi obmyśliła dobry plan, zadzwoniła do mnie i zapytała, czy chcę uciec z Nilą. Chciałem to zrobić, sama by sobie nie poradziła. Rozumiesz?

– Rozumiem, bracie – uśmiecha się smutno i odwraca do Jacoba – Wróćmy do domu, tam pomyślimy co dalej, dobrze? Martin na pewno się niecierpliwi, nie każmy mu dłużej czekać. Stracił zbyt wiele czasu.

Lot mija spokojnie. W kabinie panuje cisza jak makiem zasiał, Jacob siedzi obok i trzyma moją dłoń, głaszcząc jej wierzch. Oddzielił mnie od Enzo, który siedzi razem z Davosem za nami, żebyśmy nie mogli na siebie nawet spojrzeć. Bałam się tego, co czekało na niego po powrocie do Panamy, ale obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby uszedł z życiem. Wiem, że zdrada dla Jacoba to coś niewybaczalnego, ale osobiście uważałam, że to nie powód, aby zapłacić za to życiem. Jacob miał inne zdanie na ten temat.

– Czy zdradziłaś rodzicom cokolwiek o moim domu? – Jacob wreszcie przerywa ciszę. Jego głos po kilku godzinach milczenia brzmi wręcz dziwnie – Nawet drobny szczegół, który może naprowadzić policję?

– Nie – mówię cicho, spuszczając głowę w dół – Opowiedziałam im o tobie, nie o tym, gdzie byłam.

– Więc mam rozumieć, że to miejsce nadal jest bezpieczne? – przytakuję, Jacob podsuwa palec pod moją brodę i zmusza, żebym na niego spojrzała – Mówisz prawdę, czy chcesz się ze mną zabawić? Nie radzę.

– Mówię prawdę. Rodzice namawiali mnie, żebym jak najszybciej poszła na policję i złożyła zeznania.

– Chciałaś to zrobić, brzoskwinko? Chciałaś pójść komisariat i mnie wydać? – wbija palce w moją brodę, aż się krzywię. Kalkuluję na szybko czy opłaca się wyjawić prawdę, czy jednak ściemnić – Odpowiedz, Nila.

– Po powrocie do domu rodzice i tak nie daliby mi spokoju, więc obawiam się, że musiałabym to zrobić.

– A więc kolejny nóż wbity prosto w moje serce – wzdycha ciężko, a jego wzrok ponownie przepełnia dobrze mi znane uczucie rozczarowania. Nie rozumiem, dlaczego mój głupi mózg chce, żeby Jacob był ze mnie zadowolony. Czy te pięć miesięcy faktycznie zrobiły mi sieczkę w głowie? Enzo miał rację?


Wchodzimy do domu późnym wieczorem. Jestem zmęczona, a nagła zmiana klimatu wywołuje ból głowy. Kiedy jednak przekraczam próg znanego mi już miejsca, mój strach wybija skalę. Gapię się na ogromną przestrzeń, która wiele razy przewijała się w moich snach. Kuchnia, w której tak wiele razy jedliśmy posiłki. Salon, gdzie tuliliśmy się na kanapie, oglądając teleturniej. I schody, które pokonywałam dzień w dzień. Ponownie tutaj jestem. Miałam odrobinkę nadziei, że być może uda mi się odzyskać swoje dawne życie, jednak Jacob zdeptał wszelkie nadzieje, nie pozostawiając złudzeń. Moi kochani rodzice po raz drugi wpadną w rozpacz, a tak bardzo cieszyli się, że mnie odzyskali. Niestety moje życie znowu będzie zaprogramowane na rozkazy, które będę musiała wykonywać. Nie pyskować, nie sprzeciwiać się, nie przeklinać. Tylko tym zapewnię sobie bezpieczeństwo oraz dobroć ze strony Jacoba. Doskonale wiem, co spotykało mnie za nieposłuszeństwo. Szybko nauczyłam się wykorzystywać Jacoba, aby uniknąć stawania twarzą twarz ze swoimi lękami. Jest ich jeszcze całkiem sporo, ale za nic w świecie nie chcę usłyszeć przerażających słów; "wyznaj mi swoją słabość". Czy ponownie uda mi się idealnie grać?

– Witaj w domu – Jacob obejmuje mnie od tyłu i wtula nos w moje włosy – Ten dom bez ciebie to nie to samo. Było zbyt cicho i przygnębiająco, a dzięki tobie znowu zatętni w nim życie. Naciesz się nim, ponieważ wyjedziemy stąd na zawsze – gwałtownie odwracam się w jego stronę, posyłając mu pytające spojrzenie – Nie mam pojęcia czy policja przypadkiem tutaj nie trafi, dlatego nie będę ryzykował. Dopnę swoje sprawy i wyruszamy za kilka dni. Jestem pewny, że spodoba ci się nowe miejsce, brzoskwinko.

– Dokąd wyjeżdżamy? – cholera, będę jeszcze dalej od swojej rodziny! – Nie chcę tego, proszę, zostańmy.

– Nie możemy zostać. Wyjeżdżamy... – zacina się, spoglądając na Enzo – Piwnica, Davos – kiwa głową na drzwi prowadzące na dół, a sam ciągnie mnie na górę. Kiedy tylko wchodzimy do naszej sypialni, żołądek podchodzi mi do gardła. Boję się, że mnie skrzywdzi, w końcu jest na mnie nieźle wkurwiony – Więc! Wyjeżdżamy na pewną wyspę, która jest niesamowita. Trzy lata temu kupiliśmy tam ogromny dom, który jest naszym azylem. Nikt się tam nie dostanie, trzeba dolecieć samolotem. Idealnie, prawda?

– Chcesz mi przez to powiedzieć, że nie da się tam dotrzeć samochodem? – pytam przerażona, a Jacob przytakuje głową. Szlag! To oczywiste, że nigdy nie uda mi się stamtąd uciec! – Zaplanowałeś to?

– Wyjazd? Tak. Postanowiłem, że pryskamy z Panamy jak tylko cię odzyskam. Popełniłaś błąd, uciekając, a ja nie pozwolę ci na to po raz drugi. To będzie twoja kara, Nila. To będzie twoje więzienie. Na zawsze.

– Nie możesz tego zrobić! Chcesz mnie zamknąć na pieprzonej wyspie, to nie mieści się kurwa w głowie!

– Nie przeklinaj – wystawia palec i chociaż powinnam wyluzować, to mnie nakręca – Pamiętaj o zasadach.

– Mam je w dupie, wiesz?! Nigdzie się stąd nie ruszam, ba, chcę zadzwonić do rodziców. Natychmiast!

– Zadzwonisz, obiecuję, ale tylko po to, żeby się z nimi pożegnać. Nigdy więcej ich już nie zobaczysz, Nila.

– Zabiję cię!! – wrzeszczę niemiłosiernie, dopadam do niego i uderzam pięściami w jego tors. Jest twardy jak skała i prędzej połamię sobie palce, niż zrobię mu upragnioną krzywdę – Nienawidzę cię!! Słyszysz?!

– Uspokój się! – traci cierpliwość, chwyta moje nadgarstki i potrząsa mną jak szmacianą lalką – Myślałaś, że będę cię głaskał za to, że uciekłaś?! Wyrolowałaś mnie, a traktowałem cię jak pierdoloną księżniczkę!! Złamałaś każdą z moich zasad, chociaż idealnie się ich nauczyłaś! Byłem z ciebie taki dumny, chciałem podarować ci cały świat, a ty tak mi podziękowałaś?! Czyżbym był dla ciebie za dobry, Nila? Miałaś ze mną wspaniałe życie, niczego ci nie brakowało, nie krzywdziłem cię! Może przyszedł czas, żeby to zmienić?

– N-nie – patrzę na niego przerażona, a po moim ataku histerii nie ma śladu – Nic nie zmieniaj, proszę.

– Tak czy siak poniesiesz zasłużoną karę. Żebyś nigdy nie zapomniała, jak źle postąpiłaś. Co by się wydarzyło, gdybym cię nie odzyskał, huh? – mówi ostro, wsuwa palce w moje włosy i zaciska, przyciągając do swojej twarzy – Poszłabyś na policję, sprzedałabyś mnie, wpakowała za kratki! Tego chciałaś?! Mów!

– N-nie – jąkam się, a ciepłe łzy spływają po policzkach – Nie chciałam dla ciebie źle. Proszę, wybacz mi.

– Do wybaczenia bardzo daleka droga, ale będziemy mieć na to całe życie. Miej pewność, że już nie będzie tak kolorowo, jak do tej pory. Kocham cię, zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale zawiodłaś mnie, zraniłaś i rozczarowałaś – mam wrażenie, że ostatnie słowo mówi z chorą satysfakcją, bo wie już, jak na mnie działa – Byłaś taka idealna, brzoskwinko. Dlaczego postanowiłaś to zepsuć, hmm? Było ci ze mną aż tak źle?

– N-nie o to chodzi. Tęskniłam za rodzicami, za przyjaciółmi, za swoim życiem. Zrozum mnie, Jacob.

– Rozumiem, maleńka – łagodnieje, muska moje usta i głaszcze po policzku – Ale to niczego nie zmienia.

Po porwaniu powiedziałem ci, że twojego życia już nie ma, to przeszłość. Jesteś ze mną, musisz to zaakceptować, ponieważ nie pozwolę ci odejść. Ani teraz, ani nigdy. Jesteś tylko moja, wiesz o tym.

– Wiem, ale może da się to jakoś pogodzić? Może będę mogła widywać się z rodzicami? Błagam cię!

– Kto wie? – wzrusza ramionami, dając mi tym nadzieję – Może ci na to pozwolę, jeśli będziesz grzeczna?

– Będę, obiecuję, że będę – zarzucam dłonie na jego szyję, wtulam się w umięśnione ciało i płaczę, wylewając z siebie cały smutek i żal. Może i ciut za nim tęskniłam, jednak to, jak mnie traktuje przeważa.

– A teraz powiedz mi czy Enzo dotknął cię w sposób, w jaki nigdy nie powinien? – wbijam zęby w wargę, nie pozwalając zareagować ciału na jego słowa. Jeśli choćby wzdrygnę się w jego ramionach, sam wszystkiego się domyśli. Mam przeczucie, że specjalnie teraz zadał to pytanie, aby mieć nade mną kontrolę – Więc?

– Nie dotknął mnie. Jedyne, na co mu pozwoliłam to na przytulenie, ponieważ bardzo się bałam, wiesz?

– Bałaś? Czego? – odchyla się nieco, aby spojrzeć mi w oczy. Na szczęście złość ustąpiła ciekawości.

– Tego, że mnie znajdziesz i zabijesz – mówię cicho, spuszczając wzrok na jego tatuaż – Nadal się boję.

– Powiedziałem ci, że cię nie zabiję, brzoskwinko. Nie po to się za tobą uganiałem, żeby się ciebie pozbyć.

– Co nie zmienia faktu, że chcesz mnie za to ukarać, a tego też się boję. Potrafisz być dla mnie okrutny.

– Owszem, jeśli sobie na to zasłużysz. Nie sprawia mi to przyjemności, ale musisz wiedzieć, jak masz się zachowywać. Po to są zasady, Nila. Nie możesz ich łamać, bo spotka cię za to kara. Zrozumiano?

– Tak – poddaję się, bo i tak nie mam innego wyjścia. Jacob przytula mnie do siebie i nic więcej nie mówi.


Po prysznicu i przebraniu się w wygodne legginsy i koszulkę, schodzę na dół. Kiedy tylko przekraczam próg kuchni, James, Paul, Jacob, Lucas i Milan zrywają się z miejsc i miażdżą mnie w środku. Nie spotykałam się z nimi zbyt często, jednak zdążyłam obdarzyć ich sympatią. Byli normalnymi dzieciakami, którzy dla adrenaliny napadali na banki, ot zabicie nudy. Nie byli wiele ode mnie starszy, ale robili złe rzeczy.

– Hej, a mnie nie przytulisz? – Davos porusza brwiami, rozkładając ramiona. Po jego gadce sprzed pięciu miesięcy, że mnie sprzeda i zarobi, miałam ochotę skręcić mu kark. Teraz specjalnie, żeby zrobić mu na złość, podchodzę i wtulam się w niego. Sztywnieje zszokowany, a jego mina musi być bezcenna – Wow!

– O co ci chodzi? Chciałeś, żebym cię przytuliła – odsuwam się, przewracam oczami i podchodzę do Jacoba, stając obok niego. Dopiero teraz, kiedy wszyscy się we mnie wpatrują, czują się nieco zagubiona.

– Powinnaś coś zjeść – Jacob kiwa głową na stół, który zastawiony jest tekturowymi opakowaniami z logiem restauracji, której nie znam – Jest chińszczyzna, kaczka, sushi i kurczak w sosie. Do wyboru do koloru – chwyta mnie za rękę, sadza obok Milana i podchodzi do ekspresu – Chłopcy, wrócimy do rozmowy później.

– Och, przeszkodziłam wam? – patrzę na nich, a Milan macha dłonią – Mogę sobie pójść, a wy dokończycie.

– Nigdzie nie pójdziesz, Nila. Zjedz, bo nie jadłaś nic od samego rana. Rozmowa może poczekać.

– G-gdzie jest Enzo? – pytam niepewnie, na co Jacob natychmiast się spina – Nie denerwuj się, proszę.

– Nie powinno cię to interesować, brzoskwinko. Temat tego chłopaka jest dla ciebie zamknięty.

– Wiem, ale nie chcę, żeby stała mu się krzywda. Nie zabiłeś go, prawda? Nie mógłbyś tego zrobić.

– Właśnie o tym rozmawialiśmy – Lucas wtrąca się do rozmowy, zerkając na mnie spod byka – Jacob chce pozbyć się Enzo raz na zawsze, ale my się na to nie zgadzamy. Tak oto pojawił się poważny problem.

– Ja też się nie zgadzam! – mówię zbyt piskliwie, zdradzając zdenerwowanie – Nie zasłużył na to, Jacob!

– Poważnie? A mnie wydaje się, że zasłużył jak diabli. Nie będę z tobą o tym dyskutował. Jedz, Nila.

– Wiedz, że jeśli go zabijesz, zabijesz również mnie. Może nie pociągniesz za spust, ale znienawidzę cię za to do końca swojego życia – po moich słowach zapada cisza, a Jacob chwyta leżący obok niego nóż.



*****************************

Hejka! :)

Dodaję wcześniej, bo niedługo lecę na kwasy.

Trzymajcie kciuki, żeby nie wyżarło mi twarzy 😂


Jakieś krótkie te rozdziały mi się napisały, dlatego pewnie będę dodawać częściej.

Pasuje wam tak?

Ściskam mocno!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro