Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


W ciągu kolejnych dni odwiedziłam różne miejsca, promując czytanie dzieciom, rozdając ulotki, drobne upominki i zachęcając nowych potencjalnych czytelników do zapisania się w najbliższej bibliotece.

Weszłam do budynku tyłem, przez wejście dla pracowników, i przywitałam się ze znajomymi twarzami.
– Dzisiaj weźmiesz dział dziecięcy – zwróciła się do mnie kierowniczka. – A ja znów zastąpię cię na dziale dla dorosłych.

– W porządku. – Zgodziłam się bez zastanowienia, chociaż jakaś struna wewnątrz mnie zadrżała, bo nawet ta drobna zmiana w planie dnia na mnie oddziaływała.

– Swoją drogą, jakiś facet cię szukał.

– Jaki facet? – Zmarszczyłam czoło, od razu skupiając się bardziej na rozmówczyni. Do głowy najpierw przyszedł mi Matt, ale jego chyba kojarzyła.

– Przyszedł z książką w ręce i pytał o Chloe. Powiedziałam, że cię nie ma, ale chętnie pomogę. Podziękował i wyszedł. Na drugi dzień znów wrócił. I znów sobie poszedł. Wiesz, kto to mógł być?

– Nie mam pojęcia. – Pokręciłam głową w zamyśleniu.

Chyba uwierzyła, bo machnęła ręką i poszła rozdzielić pracę pozostałym. Oczywiście, że tak naprawdę pomyślałam o Cadenie, a dzień jednak stał się lepszy.

Krążyłam po dziale dziecięcym, poprawiając gry planszowe, które również można było wypożyczyć. Później zmieniłam kolejność pozycji Disneya, bo wydawało mi się, że ułożone w odpowiedniej kolorystyce prezentują się zdecydowanie lepiej i aż chce się po nie sięgnąć. Przeszłam obok lektur, zauważają naderwany grzbiet okładki, więc postanowiłam zabrać ją od razu do swojego biurka, aby udzielić książce pierwszej pomocy. Rozdzwonił się telefon, a na tym dziale dzwoniły dość często. Nauczyciel w szkole kazał przeczytać lekturę i nagle powstawała walka: „Kto pierwszy, ten lepszy". Każdy chciał zaklepać potrzebny egzemplarz.

Wróciłam więc szybkim krokiem i odebrałam telefon. Po krótkiej rozmowie zanotowałam nazwisko osoby, która odbierze odłożoną lekturę o godzinie szesnastej.

Chciałam już przykleić karteczkę nad swoim blatem, gdy zauważyłam inną, kompletnie tu niepasującą. Zmarszczyłam brwi i sięgnęła po nią.

„Droga Chloe,

Znalazłem. A jednak nie zamierzam pójść na skróty. Masz okazję przekonać się dziś o dziewiętnastej. Będę czekał pod kinem, ale to nie znaczy, że idziemy na film...
Gdybyś jednak zamierzała odmówić, poniżej masz mój numer. Poinformuj mnie o swym nieprzybyciu, o najjaśniejsza niewiasto.

Caden "

Zachichotałam, przykładając dłoń do ust. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Podobnie, jak nie wiedziałam, jakim cudem nie zauważyłam, że ktokolwiek tu wszedł.

Odliczałam czas, a ten zaczął płynąć jakby wiele, wiele wolniej. Zdecydowanie zbyt często zerkałam na tarczę zegarową. Oczekiwanie i ciekawość, co wymyślił Caden, sprawiały, że napięcie rosło w każdym zakamarku ciała.

Doczekałam się upragnionej godziny i żwawym krokiem pokonywałam kolejne ulice, żeby znaleźć się przed kinem. Stanęłam na wyższym schodku, aby mieć dobry widok i chociaż obracałam głowę we wszystkie strony, nigdzie nie dostrzegłam mężczyzny. Odsunęłam rękaw wiosennej kurtki, żeby sprawdzić godzinę. Westchnęłam głośno z niezadowoleniem. Zamierzał mnie wystawić?

– Zaliczone. – Usłyszałam za sobą mocny męski głos, więc odwróciłam się, mierząc pytającym wzrokiem Cadena. Dziś zrezygnował ze swetra i założył czarną koszulę. Podrapał się po szyi, uśmiechając zalotnie. – On też spóźnił się na pierwszą randkę, a ona poszła obrażona do domu. Ja jednak naprawiłem jego błąd, czyż nie? – Rozłożył ręce, napinając przy tym skórzaną kurtkę na ramionach.

– Brawo. – Uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust, zaczynając lekko obawiać się tego pomysłu.

Caden podszedł powoli, pokonując schodki. Stanął twarzą w twarz ze mną, stając na tej samej wysokości.
– Na drugiej znowu spieprzył. Pocałował ją tak niezgrabnie, że czuła zażenowanie po czubek głowy. – Posłał zadziorne spojrzenie.

Przełknęłam ślinę, nie wiedząc, czego się teraz spodziewać, ale to napięcie budziło we mnie podekscytowanie. Wpatrywałam się w czarującego mężczyznę, którego postawa budziła delikatne mrowienie na skórze.

Najpierw poczekał chwilę, jakby dawał szansę na wycofanie się. A że nie zrobiłam nic, pochylił się lekko i delikatnie pocałował w policzek.

Uderzył we mnie zapach perfum i ciepło bijące z jego skóry. Do przyjemnego mrowienia, dołączył równie przyjemny ucisk w brzuchu. Na nowo spodobała mi się ta gierka.

– Co dalej? – spytałam, starając się panować nad głosem.

– Zapraszam na wystawę Galerii Figur Stalowych. – Wskazał ręką główne wejście.

– Chyba takiej sceny nie było? – Uniosłam brew. – Czy nie pamiętam?

– Bohaterka marzyła o tym, żeby się postarał i zabrał ją w takie miejsce, ale mu o tym nie powiedziała – wyjaśnił, kokietując przy tym spojrzeniem.

– Widzę, że czytasz uważnie.

– Staram się. – Wystawił swoje zgięte ramię, żeby mogła się złapać i zaprowadził w odpowiednie miejsce.

Znaleźliśmy się w sali, w której rozpościerał się czerwony dywan. Panował tu mroczny klimat. Ciemność przecinana jedynie smugami światła rzucanymi przez przemyślanie ustawione lampy, aby podkreślić eksponaty.

Spacerowaliśmy między figurami, komentując je półszeptem. Byliśmy zafascynowani wystawą. Caden, kiedy tylko miał okazję, dotykał mnie. A to położył dłoń na dole pleców, gdy przystawaliśmy, a to odgarnął mi włosy z policzka. Raz prawie zahaczyłam torebką o wystający miecz jednej z figur, więc objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie. Erotyczne napięcie rosło i stawało się bardziej namacalne. Mój wzrok uciekał w stronę kuszących ust lub ciepłych dłoni, których dotyk był ujmujący i czuły. Z minuty na minutę coraz mniej fascynowała mnie wystawa, a bardziej mężczyzna, z którym tu przyszłam.

Po wystawie pozwoliłam się zaprowadzić w kolejne miejsce, choć mężczyzna nie chciał zdradzić, co zaplanował.

– I jak ci się podobało? – zagadał, odwijając swojego hot doga.

Zachciało się śmiać, że wybrał akurat takie miejsce, ale zrozumiałam, że sprytnie łączy wszystkie wątki z książki i interpretuje je po swojemu. Dlatego najpierw zabrał mnie na wystawę, a później na kawę i hot dogi. Za to wybrał najbardziej urokliwe miejsce w parku, żebyśmy mogli usiąść i spokojnie porozmawiać.

– Piękna wystawa – odpowiedziałam dopiero po dłuższej chwili. – Bardzo mi się podobało.

Uśmiechnął się, wyraziście ruszając szczęką przy kolejnym kęsie. Im dłużej z nim przebywałam, tym bardziej chciałam go bliżej poznać.

Chyba zauważył, w jaki sposób na niego patrzę, bo poruszył znacząco brwiami, wycierając serwetką kąciki ust.

– Też mi się podobasz.

Otworzyłam usta, ale nic się z nich nie wydobyło. Zszokował mnie. Te słowa trafiły niczym piorun w brzuch. Nie spodziewałam się, że będzie tak spontaniczny i bezceremonialny.

– Zawsze jesteś taki bezpośredni? – zapytałam, skupiając się na swojej kawie.

– Tylko wtedy, gdy wiem, że warto.

Przyjemne ciepło rozlazło się po moim sercu i dotarło, aż do podbrzusza. Kątem oka znów przyjrzałam się mężczyźnie, nabierając ochoty na kontynuowanie tej znajomości. Apetyt rósł...

Rozmawialiśmy o pracy, pasjach i oczywiście o książkach. Okazało się, że Caden wcale nie jest miłośnikiem romansów, ale lubi wyzwania. Twierdził, że gdy tylko mnie zobaczył, poczuł, że musi poznać mnie bliżej, więc postanowił zaryzykować. Na te wyznania zrobiło mi się bardzo miło. Zagryzłam wargę, hamując westchnięcie.

Myśli zaczęły płynąć w kierunkach, które próbowałam stłumić, bo obrazy stawały przed oczami jak żywe, aż musiałam mocniej zacisnąć uda. Chciałam, żeby te silne ręce mnie dotknęły, żeby te usta posmakowały ciała, żeby te ramiona pozostały oznaczone śladami moich paznokci. I choć we wnętrzu panowało istne gorące tornado, tak naprawdę grzecznie siedziałam na ławce, zajadając w ciszy hot doga, jak na przyzwoitą bibliotekarkę przystało.

Caden nie wiedział o mnie jeszcze nic. Ani o moich dziwnych zachowaniach, które irytowały innych, ani o tym, że w łóżku te zachowania mijają, a ja staję się zupełnie do siebie niepodobna.

Odprowadził mnie pod samą klatkę i oblizał usta, patrząc z zastanowieniem. Nie wypowiedział nawet słowa. Wypuścił głośno powietrze nosem, nachylając się nad moją twarzą. Jedną dłonią chwycił policzek i złączył nasze usta. Nie byłam aż tak powściągliwa i nieśmiała, jak mogłoby się wydawać, więc rozchyliłam delikatnie wargi, zachęcając go do kolejnego kroku. Zamruczał zadowolony, drugą dłonią obejmując mnie w talii i przyciągając bliżej siebie. Wsunął język, starając się wykorzystać wszystkie znane mu sztuczki, żeby zawirowało mi w głowie. Poczułam pulsowanie skóry, które ogarniało kolejne części ciała, trafiając na końcu do tego najwrażliwszego. Gorąc, który przejął policzki, rozlewał się w dół kaskadami podniecenia.

Gdy mężczyzna się odsunął, złapałam głośno tlen, podbijając tym kilka punktów w jego ego.
– Rozumiem, że jesteśmy umówieni na drugą randkę? Tak właśnie główny bohater tego badziewia, które kazałaś mi przeczytać, nakłonił główną bohaterkę na kolejną szansę.

– Hmm... – udawałam, że się zastanawiam – dobrze.

– Prawidłowa odpowiedź. – Wyprostował się dumnie, chowając ręce do kieszeni.

– A gdybym powiedziała: „nie"? – zapytałam rozbawiona.

– Powiedz – rzucił wyzwanie.

– Nie.

Automatycznie wyciągnął ręce z kieszeni, ponownie opierając mnie o drzwi klatki. Całował bardziej natarczywie i namiętnie. Przygryzł dolną wargę, po czym przejechał językiem po miejscu ugryzienia i na końcu cmoknął czule.

– Jaka jest twoja odpowiedź? – wychrypiał, walcząc ze swoim podnieceniem równie mocno, jak ja.

– Nie.

– Mogę tak do rana... – zagroził, unosząc brew, po czym wprowadził groźby w czyn i znów po trochę odbierał moje zmysły w swoje posiadanie.

– Przyjdź po nową książkę – wyszeptałam w jego usta, mieszając ze sobą gorące, spragnione oddechy.

– Może wybierz odważniejszy tytuł?

– Może... – wydobyłam z siebie wraz z ciężkim wydechem.

– Zrobię notatki. – Przejechał kciukiem po moich wargach, po czym się odsunął, zostawiając mnie z mnóstwem niewypowiedzianych obietnic.

Odszedł w swoją stronę, lecz ja potrzebowałam jeszcze chwili, żeby się pozbierać.

– Sąsiadko?

Uniosłam spojrzenie, spoglądając na zdziwionego Parkera i jego psa.
– Tak?

Zmarszczył brwi, lekko przekrzywiając głowę.
– Wszystko w porządku?

– Tak, dlaczego pytasz?

– Ymm... – Zrobił minę sugerującą, że jestem nienormalna. – Blokujesz wejście do środka i wyglądasz, jakby było ci słabo. Na pewno dobrze się czujesz?

– Oczywiście. – Odskoczyłam od drzwi, robiąc mu miejsce.

Otworzył i stanął w przejściu.
– Wchodziłaś, wychodziłaś? Nie chciałbym chamsko ci trzasnąć przed nosem.

– Wchodzę – odparłam pewna siebie. – Po prostu się zamyśliłam.

– Tak, to pewnie przez tego faceta, który przed chwilą stał tu z tobą. – Uśmiechnął się pod nosem, przepuszczając mnie pierwszą.

Wyminęłam jego psa, uważając, żeby go nie nadepnąć, bo zajmował sporo miejsca i ruszyłam do domu.

– Nie poczekasz na windę? – krzyknął wyraźnie rozbawiony.

– Nie – odpowiedziałam krótko i głośno.

– No, tak... Winda wyłącznie w drodze do pracy.

Specjalnie zwolniłam na schodach, żeby on zdążył wejść do mieszkania, bo nie chciałam dodatkowo spotykać go w holu.

Kto by pomyślał, że sąsiad tak dobrze zna moje zachowania...

^^^^^^

Hej, hej ;)Co tam u Was?Wiem, że teraz zabrzmię jak Grażynka z memów, ale kurczę, już połowa wakacji i zaraz jesień...Chyba że dla Was szklanka jest zawsze w połowie pełna i to JESZCZE miesiąc wakacji? :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro