Będzie ci niewygodnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szykuje się właśnie razem z Amber na imprezę. Dziewczyna zaproponowała mi to po nudnej randce.

Jeszcze dwie i będzie po wszystkim -  myślę sobie

Jestem ubrana w czarny, trochę elegancki kombinezon z długimi spodniami i na ramiączkach. Ma dekolt w serek co dodaje mu uroku. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Amber ubrała śliskie legginsy i białą luźną koszulę, a włosy spięła w kucyka. Podobają mi się nasze stroje.
Zamawiany taksówkę i jedziemy pod klub "Ferno"

Gdy dojeżdżamy na miejsce, już na parkingu słuchać głośną muzykę. Ludzie stoją przed klubem i palą papierosy bądź piją piwo, ewentualnie to i to.
Wchodzimy do środka, od razu czuję zapach potu. To najsilniejszy zapach w tym miejscu.
Kierujemy się do baru. Nie chcę dzisiaj dużo pić. Mimo że jutro bal i mamy odwołane lekcje chcę się jakoś trzymać tam a nie leczyć kaca na sali w której impreza się odbędzie.
Zamawiam więc cole. Kiedy wypijam napój nie ma obok mnie przyjaciółki. Taa, jak zawsze. Ruszam w stronę parkietu i zaczynam tańczyć. Na początku sama aż w końcu dołącza do mnie jakiś chłopak. Ma około tyle lat co ja i jest blondynem. Muszę przyznać że jest całkiem słodki. Tańczymy razem przed kilka następnych piosenek.
Jestem na tyle zmęczona że wraca do baru razem z nowym kolegą.
- Jestem Brian - zaczyna rozmowę
- Lis - także mu się przedstawiam.
Gadamy chwilę a ja nawet nie wiem kiedy moja cola zamieniła się w mocne drinki. Tak to się zawsze kończy.
- Ja muszę spadać, koniu - zaczynam się śmiać jak poparzona, co się ze mną dzieję!?
- Narazie owco ! - Brian próbuje przekrzyczeć głośną muzykę.
Nawet nie fatyguje się żeby poszukać przyjaciółki. Zazwyczaj każda i tak wraca sama, tak jak dzisiaj.
Kieruje się do drzwi, kołysze się na prawo i lewo a niekiedy zataczam do tyłu. Korytarz jest bardzo szeroki ale mimo to dotykam prawie każdego miejsca na ścianie.
- Lis?
Słyszę zza pleców. Znam ten głos, ale za cholerę nie wiem skąd. Nagle ktoś obraca mnie w swoją stronę i mocno trzyma za ramiona. Alan.

Co on tu do chuja robi

- Co ty kurwa robisz? - o nie, już nigdy nie tknę alkoholu.
- Grzeczniej - mówi łagodnie.
Jestem tak pijana że już nic nie mówię. Gdybym była trzeźwa pewnie zaczęłabym się kłócić, ale nie teraz. Teraz chce się znaleźć w moim łóżku. I spać do południa.
- Chcę do domu - mówię niczym czteroletnia, naburmuszona dziewczynka.
Widzę iskierki śmiechu w jego oczach. Myślę sobie że teraz będzie miał z czego się śmiać. Ale wtopa.
Chwilę później nie czuje podłogi.
O kurde, ja latam! Zaczynam się śmiać w niebogłosy.
Alan widząc moją reakcję mówi
- Nie wymachuj tak tymi rączkami bo nie widzę gdzie mam iść - mimo wszystko widzę że jest bliski śmiechu.
Dochodzimy do samochodu, zapewne jego. Nie pytam go nawet czy pił i może prowadzić bo zasypiam od razu.

Czuję że ktoś mnie niesie.
Znowu! Znowu latam. Nie no magia ludzie, magia.
- Ciii, śpij skarbie - ejej, przepraszam bardzo jaki skarbie.
Chłopak zanosi mnie do pokoju. Dobrze że nie ma w domu rodziców. Miałabym totalnie przejebane.
Chwilę później czuję moje miękkie łóżko.
- Muszę cię przebrać - mówi, a ja od razu się spinam. On sobie chyba żarty robi.
- nie musisz
- Będzie ci niewygodnie - nie odpuszcza
Wypuszczam powietrze co oznacza że się zgadzam.
Czuję jego palce na rąbku mojego kombinezonu. Z moją małą pomocą udaje nam się go ściągnąć. Czuję jego ciepłe palce na moim brzuchu. Czuję też przyjemne ciepło i gęsią skórkę która powstała w wyniku jego dotyku.
Wkłada mi bluzkę. Jest większa niż moja piżama i pachnie męskimi perfumami, lecz nim zdążę się zorientować czuję że zasypiam. Ostatnie słowa jakie do mnie dochodzą to:
- Śpij skarbie, widzimy się jutro na balu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro