Część 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny dzień, ale wczorajszy dzień będzie niezapomnianym. Z taką myślą wstałam rozpromieniona z łóżka. Kiedy wstałam przez okno zaczęły przedzierać się promienie słoneczne zwiastujące wschód słońca. Poszłam odprawić mój codzienny rytuał, czyli poranną toaletę. Kiedy skończyłam podeszłam do szafy i myślałam co ubrać. W końcu zdecydowałam się na mój ulubiony T-shirt z napisem "Never give up", czyli nigdy się nie poddawaj, do tego czarne leginsy, zielone trampki i zieloną rozpinaną bluzę. Kiedy Red mnie zobaczyła od razu do mnie podbiedła prawie mnie przywracając.

[Ja] - To co Redi idziemy na dół?

[Red] - Woof !!

Zeszłam z Red na dół, a wszyscy już na dole jedli śniadanie.

[Ja] - Cześć wszystkim!

Wszyscy mi odpowiedzieli, nakarmiłam Redi i dołączyłam się do reszty. Podczas śniadania wszyscy pytali jak mi wczoraj poszło, a ja opowiedziałam im wszystko. Po śniadaniu operator wezwał mnie do siebie. Po 5 minutach byłam już w gabinecie z Red.

[Ja] - Już jestem operatorze.

[Slenderman] - Usiądź moje dziecko.

Mówiąc to wskazał gestem ręki na krzesło. Kiedy to zrobił usiadłam na nie.

[Ja] - Coś się stało, że chciał mnie Pan widzieć?

[Slenderman] - Tak. Widziesz wiem, że masz jeszcze jedną bliznę.

Mówiąc to wskazał na moje ramię.

[Ja] - Czyli mam rozumieć, że to też Pana robota Operatorze ?

[Slenderman] - Nie, to akurat nie moja robota tylko ICH.

Ostatnie słowa mnie trochę przestraszyły bo nie wiedziałam co ma na myśli. Red widząc mój strach, podeszła do mnie i wyskoczyła mi na kolana. Zawsze mnie to uspakajało, nawet teraz mnie to uspokoiło.

[Ja] - Mógł by mi Pan więcej powiedzieć bo nie bardzo wiem o co Operatorowi chodziło.

[Slenderman] - Musisz wiedzieć, że tą blizną naznaczyły Cię jeden z czterech strażników.

[Ja] - Czytałam coś kiedyś o jakiś strażnikach, ale myślałam, że to po prostu jedna wielka bujda.

[Slenderman] - Otóż właśnie nie. To jest prawda i ty zostalaś naznaczona przez jednego z nich. Jak wiesz jest czwórka strażników. Czasu, żywiołów, życia i lasu, a ty zostalaś obdarowana mocą jednego z potężniejszych strażników, czyli lasu.

Zamurowało mnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, a co dopiero myśleć. Strażnicy jak to czytałam wydawało się to wszystko jedną wielką bujdą na resorach. Chociaż wydawało mi się Creepypasty też są jedną wielką bujdą, więc to też musiało być prawdą. Po chwili otrząsnełam się z targających mną myśli.

[Ja] - Mógł by mi Pan więcej opowiedzieć o moim strażniku?

[Slenderman] - Niestety nie, ale wiem co Ci pomorze.

Powiedziawszy to wstał i się gdzieś przeteleportował. Ja jeszcze układałam swoje myśli. Siedziałam tak z Red w gabinecie z dobre 15 minut zanim Slendy znów się pojawił przedemną.

[Slenderman] - Proszę to powinno Ci pomóc wszystko zrozumieć.

Mówiąc to wręczył mi sporych rozmiarów karton. Trochę się zdziwiłam.

[Ja] - Nie chcę Pana urazić, ale w czym mi ma to pomóc ?

[Slenderman] - W tym kartonie znajdują się rzeczy, które Ci przybliżą postać twojego strażnika. Reszty dowiesz się sama i proszę Cię tylko o jedno nie mów na razie nic reszcie.

[Ja] - Dobrze Operatorze i dziękuję, że mi Pan o tym powiedział.

[Slenderman] - Proszę i jeśli to już wszystko możesz już iść.

Kiwnęłam głową i wyszłam. Szybko i bezszelestnie przęmknełam do swojego pokoju i postawiłam karton na podłodze przy łóżku. Przez cały dzień nic szczególnego się nie działo oprócz kłótni Toby'ego i Masky'ego podczas której Masky spadł ze schodów goniąc po nich Toby'ego.
Dzisiaj wcześniej poszłam do siebie gdyż chiałam zobaczyć co dał mi Operator. Szybko odprawiłam moją wieczorną toaletę i ogarnęłam Red.
Kiedy już wszystko zrobiłam postawiłam na łóżku karton, tak żebym jeszcze ja mogła usiąść i Red, która spoczęła tuż koło mnie. Ostrożnie otworzyłam karton i zobaczyłam w nim...

Polsat >:) Jestem zła, że przerywam w takim momencie zresztą jak zawsze, ale cii... Najwyżej mnie za to kiedyś zabijecie. Co było w kartonie tego dowiecie się w następnej części.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro