Część 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostrożnie otworzyłam karton i zobaczyłam w nim książkę i jeszcze 3 inne kartony i jakiś zwój. Na samym początku wyciągnęłam książkę. Wyglądała ma dość starą, gdyż okładka była trochę poniszczona. Czas jednak robi swoje. Następnie wyciągnęłam średni karton. Otworzyłam go i zobaczyłam w nim jakiś strój. Wyglądał jak strój kostuchy, gdyż miał taki sam krój i długość, jedynie co go wyróżniało to to, że cały był postrzępiony i z przodu tej "peleryny" można powiedzieć, że było wycięcie od dołu do pasa w kształcie trójkąta tak, że odkrywała przód nóg, a tył zakrywała. Posiadała także kaptur, którym spokojnie można zakryć pół jak nie całą twarz i on także był postrzepiony. Rękawy na końcach również były postrzepione, a cała "peleryna" była koloru ciemno- zielonego podchodzącego aż pod czerń. Bardzo mi się spodobała. W następnym kartonie znajdował się jakiś naszyjnik. Miał on wzór wilczej łapy. Sam naszyjnik wykonany był ze srebra. W ostatnim kartonie znajdowała się "obroża" z imiennikiem w kształcie takim samym jak na naszyjniku, czyli wilczej łapy. Ostatni wyciągnęłam zwój. Kiedy go rozwinęłam było na nim napisane:

"Kiedy świat spowije mrok, a ziemia się rozstąpi ON przyjdzie tu, a ty rozświetlisz mrok i pokonasz GO".

Przestraszyłam się trochę, gdyż brzmiało to jak przepowiednia i czy to mogło być o mnie ? Nie chciałam się już zadręczać tymi myślami, więc posprzątałam wszystko z łóżka. Red poszła na swoje legowisko, a ja położyłam się do łóżka i zasnęłam. W nocy miałam koszmar, że ON wyłania się z podziemi i ze mną walczy. Nie miałam z nim szans. Już miał mi zadać ostateczny cios, gdy zadzwonił budzik. Obudziłam się zlana zimnym potem. Wstałam ociężale z łóżka i poszłam odprawić codzienną toaletę. Kiedy to zrobiłam ubrałam pierwszy lepszy strój i zeszłam z Red na dół. Nikogo jeszcze nie było, ale usłyszałam głos w swojej głowie. Wiedziałam kto to, więc poszłam z Redi do operatora.

[Ja] - Dzień dobry Operatorze

[Slenderman] - Witaj dziecko zapomniałam Ci coś jeszcze wczoraj dać. Poczekaj chwilę.

Powiedziawszy to wstał i się gdzieś przeteleportował, ale zaraz powrócił tylko z kosą jak kostuchy.

[Slenderman] - Z pewnością Ci się przyda.

I podał mi kosę. Była zaskakująco lekka. Miała na połączeniu ostrza z drzewcem posrebrzaną głowę wilka. Była również zaskakująco wysoka, gdyż była może 3 centymetry wyższa odemnie.

[Slenderman] - Należała do strażnika, który Cię naznaczył blizną.

[Ja] - Dziękuję Operatorze i gdzie będę mogła trenować władania kosą?

[Slenderman] - Najlepiej za domem tam gdzie trenowałaś z Jeff'em, gdyż nikt tam nigdy nie chodzi i jeśli to już wszystko możesz iść.

[Ja] - Dziekuje za informacje.

Powiedziawszy to wyszłam i odniosłam kosę do swojego pokoju. Później zeszłam na dół. W salonie był tylko Toby, Hoodie i Masky, a poza nimi nikogo nie było. Postanowiłam zrobić śniadanie, więc poszłam do kuchni, ale zanim zaczęłam pracę nakarmiłam Redi. Kiedy to zrobiłam zaczęłam wyciągać potrzebne składniki. Reszta proxy to zauważyła i pomogła mi ze śniadaniem. Podczas pracy rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kiedy skończyliśmy robić śniadanie wszyscy już czekali w jadalni. Po skończonym posiłku postanowiłam się przewietrzyć, więc poszłam w stronę jeziorka, które znalazłam z Toby'm. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwował. Kiedy dotarłam na miejsce usiadłam na molo i zamoczyłam nogi w wodzie. Nagle obok mnie usiadł...

Polsat >:) wiem jestem zła. W następnej części dowiecie się kto się dosiadł do Luny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro