1.13 || Emisariuszka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Myślę, że możemy odwołać alarm – powiedział Erian Miiko następnego dnia. – Wszystko wskazuje na to, że ktoś zrobił mu nieśmieszny żart i zbiegliśmy się w czasie.

- Ufam ci, więc dobrze. Ale i tak dziękuje, że się tym zająłeś.

- Daj spokój, przecież się przyjaźnimy, prawda? – elf poczuł jakieś dziwne ukłucie w okolicach serca.

- Oczywiście. Eh... - kitsune usiadła na brzegu łóżka – nie mów tego nikomu, ale trochę zazdroszczę wam waszej relacji.

- Cóż... – elf usiadł obok. – On i ja nie dogadujemy się już tak jak kiedyś, tyle lat z dala od siebie jednak zrobiło swoje, ale fakt, jeśli trzeba to skoczylibyśmy za sobą w ogień. Ale o, co ci dokładnie chodzi? Sama mi mówiłaś, że masz siostrę. Co? Różnica poglądów?

- Raczej jej wysokie mniemanie o sobie. Zrzekłam się tronu dla niej, bo nikt nie traktował mnie poważnie jako potencjalnie przyszłej królowej. Mówiłam ci.

- Faktycznie, choć przyznaję, że to dla mnie brzmi słabo. Oceniać kogoś przez liczbę ogonów z jaką się urodził? Serio? To tak, jakby oceniać elfy przez długość ich uszu. Wierz mi lub nie, ale spotkałem parę takich kitsune, którzy chwalili się, że mają siedem ogonów wzwyż a poziom ich mocy był tylko śmiechu warty.

Miiko zachichotała.

- Może coś w tym jest... Jednak to nie zmienia faktu, że nasi rodzice nawet nie kryli się z faworyzowaniem młodszej z nas a Aya perfidnie wykorzystywała to na swoją korzyść.

- Zaczynam się bać...

- Niezliczoną ilość razy użyła czerwonej farby, że niby ją uderzyłam. Myślisz, że nasi rodzice, chociaż próbowali się dowiedzieć prawdy? Co ty! Nawet jak jej ,,rany" z kilometra wyglądały na fałszywe to ojciec zawsze mnie bił, często aż do utraty przytomności – Erian odruchowo położył dłoń na jej ramieniu w geście, że był przy niej. – Raz prawie zginęłam, ale jedna ze służących powstrzymała go w ostatniej chwili.

Elf lekko otworzył usta, nie wierząc w to, co słyszał. Może to przez to, że on i Ezarel byli kochani po równo, nawet jeśli było powszechnie wiadomo, że to młodszy był ,,tym lepszym alchemikiem"? Ale, żeby podnosić rękę na bezbronne dziecko? Erian nie miał litości dla takich faery i najchętniej ucinałby takim ręce na miejscu i patrzył jak oprawca sam zaczynał błagać o litość. A ta cała Aya? Nie była lepsza i to, że była faworyzowana nie stanowiło żadnej wymówki.

- Jakim cudem takie faery są u władzy? – zapytał cicho sam siebie. – Błagam, powiedz, że się od nich odcięłaś.

- Oczywiście. Jednak słyszałam, że Aya, choć została już oficjalnie koronowana, nadal często działa jako emisariuszka i raz nawet przyjechała tutaj.

- Co?

- To było jeszcze jak nie była przywódczynią a ona nie miała tytułu królowej. Mój mentor, Yonuki, gdy tylko zobaczył jak ona mnie traktuje, natychmiast zerwał wszelkie przymierza, ale ja postanowiłam oficjalnie zrzec się tronu, bo znałam swoich rodziców i ryzyko inwazji na Kwaterę było zbyt wysokie.

Erian głośno westchnął i podciągnął nogi tak, że oparł brodę o kolana.

- No proszę, a myślałem, że to mój życiorys jest zakręcony do granic możliwości. Mogę coś jeszcze powiedzieć?

- Jasne – odparła Miiko, choć wyraźnie nie wiedziała do, czego elf zmierzał.

- Mam szczerą nadzieję, że nigdy nie spotkam tej nawiedzonej trójki.

- Erian, rozbrajasz mnie czasem.

***

Erian zobaczył Ezarela przy wyjściu z Kwatery Głównej, gdzie odsyłał kogoś ze swojej Straży, żeby zakupił nowe fiolki i parę innych narzędzi. Starszy elf przez chwilę miał wrażenie, jakby ktoś za nim go obserwował, ale, gdy się odwrócił to nie wyczuł niczego podejrzanego, jedynie zwykły gwar wynikający z dość wczesnej pory.

- Ezarel! Masz chwilę?

- Tak, a co?

- Słuchaj – Erian podrapał się po tyle głowy. – Tam w lesie... Poniosło mnie trochę, przepraszam. Po prostu to wszystko wyglądało na za duży zbieg okoliczności.

- Przypuszczam, że chyba komuś się nudziło i chciał nas skłócić.

- Ciekawi mnie kto...

- A właśnie. Ta twoja akcja z Leiftanem i Chrome'm to było coś! Praktycznie każdy o tym teraz mówi

- Przestań, bo wpadnę w samouwielbienie.

- To już nie wpadłeś?

Erian w odpowiedzi tylko szturchnął go w żebra.

***

Bracia wykorzystali jeszcze trochę wolnego czasu, żeby przejść się po terenach Straży i powspominać stare, dobre czasy. Ich relacja była dziwna, może niezwykła: dla nich to nie było nic dziwnego, że jednego dnia ich kłótnię można było usłyszeć już z daleka a następnego dnia znowu byli sobie bliscy jak w dzieciństwie. Czasem i oni sami tego nie rozumieli, więc nigdy nie byli skorzy do próby wyjaśnienia tego ,,fenomenu" komukolwiek, nawet najbliższym.

- Że, co proszę? – nagle usłyszeli głos Miiko. Erian skinięciem głowy zasugerował, żeby to sprawdzić.

Ledwo podeszli do głównego wejścia, gdy Erian usłyszał najbardziej sztuczny i przesłodzony ton głosu w swoim życiu. Od razu się też nauczył, żeby nigdy nie kusić losu.

Według opowieści, Aya była dość podobna do Miiko. Obie miały niebieskie oczy i ciemne włosy, ale szefowa Lśniącej Straży miała niebieskie końcówki a jej siostra – białe. Starsza kitsune była też nieco wyższa, choć to była różnica dwóch, może trzech, centymetrów.

- No daj spokój – im dalej słuchał kobiety, tym Erianowi coraz bardzie zbierało się na mdłości, jakby zjadł za dużo słodyczy naraz. – Przecież pomożesz siostrze w potrzebie.

- To trzeba było mądrze rozdzielać zasoby a nie trwonić je na zachcianki! – warknęła Miiko. – Straż też ich bardzo potrzebuje i nie licz, że tak po prostu każę im oddać połowę.

- Ale to ja jestem królową i... - nie dokończyła, bo Erian nagle podszedł i stanął między nimi.

- I to nie są Północne Ziemie Jaspisu – dokończył za nią elf. – To oznacza, że nie masz tutaj władzy. Mało tego, jesteś na terenie Straży El, więc w tym wypadku to Miiko jest wyżej od ciebie. Jak mówi ,,nie" to oznacza odmowę, do której ty musisz się dostosować. Rozumiemy się?

Erian potem się dowiedział, że był pierwszą osobą, która przeciwstawiła się tej aroganckiej kitsune. Gdy elf dosadnie dawał jej do zrozumienia, że jest poza swoim królestwem, ta od razu przybrała zaskoczoną minę, jakby nie rozumiała, co drugiego słowa a zwłaszcza tych, które świadczyły o odmowie. Miiko nawet miała wrażenie, że jej siostra autentycznie nie rozumiała znaczenia tego wyrazu, bo do tej pory wszyscy robili to, co ona chciała.

Tymczasem Aya starała się jakoś wytrącić elfa z równowagi.

- No proszę. W Straży musi być naprawdę źle, skoro rekrutują ślepych.

- Raczej to u was musi być źle, skoro nie widzisz, że mam na sobie szaty Zakonu Lumino. Prywatnie jestem przyjacielem twojej siostry, więc muszę jej pomóc, gdy widzę, że musi się użerać z taką pindą jak ty.

Erian wyczuł jak Aya przed nim truchlała. Dobrze. Napawał się każdą sekundą.

- Ale...

- Daj mi dokończyć! Masz natychmiast się stąd wynosić i zostawić Straż w spokoju. Uwierz mi, że lepiej dla ciebie będzie, żebym się nie dowiedział, że znowu się tu kręciłaś, bo następnym razem nie będę taki miły, rozumiemy się? – pochylił się nad kitsune, jakby chciał wyznaczyć swoją dominację. Nawet wyszczerzył zęby jak do ataku. – Chyba mówię wyraźnie?

Aya głośno przełknęła ślinę, po czym pęd powietrza wokół niej świadczył, że kobieta uciekała tak, że niemal się przewróciła, o czym świadczyło to, że Ezarel nawet nie krył się z parsknięciem śmiechem. Erian również usłyszał chichot Miiko.

***

Po kilku dniach elf zdążył już zapomnieć o roszczeniowej kitsune i skupił się na pracy, bo Rada domagała się dodatkowych wyjaśnień w związku z pożarem. Akurat Ykhar pomagała mu dokończyć raport, gdy do biblioteki wszedł Kero. Już od progu można było wyczuć, że jednorożec był zdenerwowany czy też zniesmaczony.

- Co się stało? – spytała brownie, ale mężczyzna spojrzał na Eriana.

- Mógłbyś pójść pod Bramę? Ktoś ,,żąda" twojej obecności.

***

Już z daleka słyszał krzyki, ale nie rozpoznawał połowy głosów. Gdy się wsłuchał, z trudem powstrzymał jednak odruch wymiotny. Aya przyprowadziła wsparcie...

- Oddajcie to! To moja laska! – usłyszał po chwili Miiko, wyraźnie bliską płaczu, więc od razu do niech podbiegł, ale Ezarel złapał go za ramię.

- Rodzina królewska się zjechała.

- Co?

- Dawny król Himaro i królowa Mozumi, jakby nam było mało atrakcji – mruknął Nevra, który stał obok braci.

- No masz – jęknął Erian. – A tych, co tu przywiało?

- Chyba ta cała Aya poleciała na skargę i teraz rodzice chcą wymusić na Miiko oddanie tych całych zasobów – wyjaśnił Ezarel.

- To nie możecie ich pogonić czy coś?

- Próbowaliśmy, ale wtedy ,,Tatuś Roku" zabrał Miiko laskę i chyba nie chcę jej oddawać.

Starszy elf już otworzył usta, żeby jeszcze o coś zapytać, gdy nagle usłyszał niski głos, ale taki donośny, że Erian w pierwszej chwili pomyślał, że już ogłuchł.

- Ty! Ślepoto jedna! Podejdź tu natychmiast.

Erian wykonał polecenie, ale z trudem ukrył skrzywienie się. Aura sztuczności i wyrachowania aż kipiała od całej trójki. Aya to nawet jeszcze pochlipywała, ale nie trzeba było eksperta, żeby stwierdzić, że robiła to na pokaz.

- Tak?

- Czy możesz mi wyjaśnić, czemu uznałeś, że możesz się tak odzywać do królowej Północnych Ziem Jaspisu?

- Bo była wredną suką i zasłużyła – matka Miiko głośno wciągnęła powietrze. – Niech się cieszy, że się ode mnie gorszych rzeczy nie nasłuchała. A teraz oddaj tą laskę, gdy wszyscy jeszcze jesteśmy w jednym kawałku.

- Nie. Rekwiruje ją do czasu aż moja wyrodna córka nie zmądrzeje i zrobi to, co jej każe.

- A niby dlaczego miałaby to zrobić?

- Bo jest naszą córką i ma prawny obowiązek robić to, co jej każemy.

I wtedy zapanowała bardzo długa, taka nietypowa cisza. Erian próbował sobie jakoś ułożyć słowa w ich głowie i nadać im jakikolwiek sens. Lśniąca Straż wydawała się tak samo skonfundowana jak on, gdy z kolei rodzina królewska sprawiała wrażenie pewnych swoich słów. Dopiero po dłuższej chwili, elf odzyskał zdolność mowy.

- Co?

- Nie dość, że ślepy to głupi? – powiedział Himaro, wręcz triumfalnym głosem.

- Z tego, co wiem to państwa córka jest młodsza ode mnie o niecały rok. Mam dwadzieścia siedem lat i zarówno wśród elfów, jak i kitsune, pełnoletność osiąga się z osiemnastym rokiem życia, prawda?

- Tak, ale to nasza córka i musi się nam podporządkować, więc ma nam oddać te zasoby w tej chwili – końcówkę zdania, Himaro wykrzyczał wręcz prosto w twarz elfa. – Dlatego w ramach kary za to, że nas nie posłuchała, zabieram jej laskę.

- To kradzież. Jeśli natychmiast jej pan nie odda to będę ją musiał odebrać siłą.

- JA JESTEM OJCEM! A ty chyba musisz się jeszcze nauczyć szacunku do starszych.

Marker zapiszczała, ale na szczęście rodzina królewska najwyraźniej nie zdawała sobie z niego sprawy. Erian uznał to za dobry znak, bo wolał nie wiedzieć, jak potoczyłaby się dalej sprawa, gdyby odkryli jego ,,przypadłość".

- Czyli tak... - elf wyciągnął otwartą dłoń w stronę laski. – Mihi laska Miiko!

Wokół przedmiotu błysnęła fioletowa aura, gdy ten wyrwał się z dłoni mężczyzny, żeby wpaść prosto do ręki Eriana. Elf szybko obrócił ją w dłoniach, była cięższa niż przypuszczała a siła ognia zdawała się rozlać po jego żyłach i wymieszać z jego własnym. Następnie szybko oddał ją Miiko i zagrodził drogę jej ojcu, który znowu próbował jej ją odebrać. Wtedy mężczyzna zaczął krzyczeć, jakby obdzierano go ze skóry a jego żona i Aya wtórowały mu rozpaczliwym wyciem. Widocznie liczyli na uwagę i poparcie otoczenia, bo, gdy tylko dostrzegli, że wywołali tylko spojrzenia politowania, natychmiast zamilkli. Erian chyba jeszcze nigdy nie poczuł takiego zażenowania. Podrapał się po szyi, po czym nagle uśmiechnął triumfalnie.

- Przepraszam na moment – podszedł do Ezarela i odciągnął go na bok. – Tak tego nie załatwimy – powiedział szeptem. – Ale wpadłem na pomysł jak ich przegonić.

- Mów, zrobię wszystko!

- Dziwne, że na to wcześniej nie wpadłem. Słuchaj, czy któreś w was już powiedziało jak się nazywamy?

Brew Ezarela powędrowała do góry.

- Nie?

- Dobrze. Zakon ma swoje źródła, które lubią nam przekazywać różne pałacowe ploteczki. I tak się składa, że znajomość reszty świata wśród rodziny królewskiej z Jaspisu woła o pomstę.

- Mów dalej...

- Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, czego się boją. Trzymasz się? – usta Eriana wyszczerzyły się w szyderczym uśmiechu. – Ilumenów.

Ezarel parsknął.

- Nas się boją?

- Dokładnie. Oni tam żyją w przekonaniu, że rodzina Ilumen to daemony pod przykrywką elfów, które sprowadzają wszelkie nieszczęścia, jeśli tylko ktoś im zajdzie za skórę.

- Pięknie, ale, co jak nie uwierzą, że my to my?

- Oto bym się nie martwił. Idę o zakład, że uciekną, gdy tylko usłyszą nasze nazwisko. Co ty na to?

- Wszystko, byleby ich się pozbyć.

Bracia podeszli do rodziny, uśmiechając się złowieszczo. Ezarel nawet bardziej przesunął pas, żeby było widać przy nim fiolki a Erian, niby przypadkiem, wysunął sztylety i włócznię.

- Gdzie nasze maniery? – zaczął starszy elf. – Przecież wyższe sfery powinny trzymać się razem, prawda braciszku?

- Jeszcze jak – obydwoje poczuli zaskoczone spojrzenia ze strony Straży El.

- Nazywam się Erian.

- A ja Ezarel.

- Erian i Ezarel ILUMENOWIE, do usług – Himaro wyraźnie struchlał a Mozumi i Aya pisnęły i schowały się za jego plecami.

- W-w-wy jesteście z rodu Ilumen? – wyjąkał mężczyzna.

- Z dziada pradziada – odparł Ezarel.

- Znaczy... chyba musimy załatwić jeszcze parę spraw – rodzina królewska zaczynała się wycofywać. – Było miło was poznać! – po ostatnich słowach zaczęli uciekać i przepychać się, żeby być jak najdalej od braci.

Poczekali jeszcze chwilę, po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Erian to aż się popłakał i złapał za brzuch. W międzyczasie jego marker znowu zdawał się świecić na intensywny, zielony kolor.

***

- Teoretycznie powinnam skarcić ciebie i Ezarela za oszukanie rodziny królewskiej – powiedziała Miiko, poprosiła Eriana, żeby przyszedł do jej pokoju wczesnym wieczorem. – Ale nie ukrywam, że świetnie się bawiłam, więc uznajmy, że tym razem przymknę na to oko – uśmiechnęła się zadziornie.

- Po prostu wykorzystaliśmy ich słabość, nie mniej, nie więcej. Ale nie ukrywam, że satysfakcja była ogromna – usiadł na łóżku a Miiko obok. – Ale na pewno w wszystko w porządku?

- Tak... - odparła kitsune i oparła dłoń o jego ramię. To dziwne, ale elf jej nie odtrącił, bo wyczuł jak drżała.

- No chyba nie jest – odparł stanowczo. – Mów.

- To naprawdę nic takiego. Po prostu... byłam pewna, że już dawno temu poradziłam sobie z traumą z dzieciństwa a ich najścia chyba wszystko zburzyło – Miiko pociągnęła nosem.

,,Ona naprawdę mi ufa, skoro wyznaję, że się boi. Może ja coś dla niej... Nie. Ona mnie? Nie wiem...". Erian cicho przełknął ślinę, ale starał się utrzymać pozory pewnego siebie mężczyzny. Po krótkim namyśle, przytulił ją, co szybko ją uspokoiło, nawet zaczęła wolniej oddychać. ,,Nie chcę jej puszczać".

Tymczasem Miiko czuła całą falę emocji, o których myślała, że zginęły w niej dawno temu. Niepewność tak szybko została wyparta przez poczucie bezpieczeństwa i ciepła, że aż na chwilę zakręciło jej się głowie. Potem, z własnej woli, pozwoliła dłoniom, żeby te delikatnie głaskały mężczyznę po plecach i włosach, na chwilę zatrzymując się na jego opasce. Podobno niektórzy wystraszyli się jego oczu, opisując je jako puste, sprawiające wrażenie, jakby te przeszywały ciało. Miiko miała tylko raz okazję, żeby je zobaczyć... i dla niej były piękne, choć nietypowe. Na miejscu źrenic i tęczówek były tylko nieco ciemniejsze plamy, które z daleka zdawały się zlewać z resztą oczy. Kitsune to jednak nie przeszkadzało i już kilkakrotnie przyłapała się na wyobrażeniach jak wyglądały przed wypadkiem (sam elf jej wyznał, że były jasno turkusowe, przez, co jego babcia już kilka razy posądzała Luthien o zdradę męża). Tym razem, kitsune powstrzymała się jednak przed ściągnięciem jej i wróciła do delikatnego dotykania go. O dziwo, Erian jej na to pozwalał a nawet jego dłonie zaczęły powoli sunąć po jej biodrach, kilkukrotnie prawie dotykając pośladków.

Miiko lekko odchyliła głowę, żeby lepiej się przyjrzeć jego twarzy i dostrzec parę malutkich blizn w okolicach jego policzków i brody. To pozwoliło jej odkryć nowe oblicze elfa: mężczyzny działającego z ukrycia, ale też i sprawnego wojownika, który wie do, czego służy miecz i potrafi zadać potężny cios. Nawet przez materiał jego płaszcza poczuła wyraźnie zarysowane mięśnie ramion, co sprawiło, że kolejna fala gorąca już całkiem przegoniła niedawny strach i niepewność. Choć jej uczucia względem elfa dalej były opatrzone tyloma znakami zapytania, że kitsune nigdy, by ich nie policzyła to kobieta, chociaż ten jeden raz, chciała mieć odrobinę przyjemności z dotykania ciała mężczyzny, któremu bezgranicznie ufała. Nieustanne drżenie uszu Eriana świadczyło, że przez jego głowę pewnie przewijało się wiele sprzecznych myśli, ale te niepozorne ruchy działy na nią hipnotyzująco. Kierowana tą potrzebą bezpieczeństwa ostatecznie przylgnęła do niego z całej siły i powaliła na plecy. Sprężyny jej łóżka lekko zaskrzypiały a jej chowaniec, Taro, szybko schował się w swoim legowisku.

Jedna z jego dłoni powędrowała ku jej szyi i rozluźnił ją delikatnym masażem. Miiko tak bardzo chciała go pocałować, choć potem obawiała się, jak mężczyzna mógł na to zareagować. Pozwoliła jednak swoim ustom popieścić skórę na jego szyi. Erian przygryzł wargę i cicho jęknął. Nagle elf, szybkim ruchem sprawił, że Miiko nie klęczała już nad nim a leżała tuż obok, po czym zaczął delikatnie głaskać ją po policzku. Kitsune dostrzegła, że jego usta już się otworzyły, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnował i skupił się na samych ruchach ciała

Miiko złapał jego dłoń i pocałowała, po czym jednak nagle ją puściła, żeby zbliżyć się do jego szyi i delikatnie ją gryźć. Erian znowu jęknął, że kitsune się obawiała czy ktoś na korytarzu ich nie usłyszy. Lecz upojenie znowu przejęło nad nią kontrolę, że znowu stanęła nad elfem i wsunęła dłoń pod jego płaszcz. Drżał, ale jego twarz nie zdradzała czy to z ekscytacji, czy niepewności. Może też dlatego pozwoliła sobie na ryzykowny krok, bo odsunęła dłoń, ale po to, żeby wsunąć ją pod jego koszulkę.

To był błąd.

Erian wcześniej miał lekko przymrużone oczy, ale wraz z tym ruchem otworzył je szeroko i, choć delikatnie, ale odepchnął Miiko i usiadł. Elf zaczął gorączkowo poprawiać płaszcz, który lekko się powykrzywiał podczas tej ,,zabawy" i wstał.

- Ja... Nie mogę – mówił tak, jakby zrobił lub powiedział coś wstydliwego. – To za szybko.

Miiko przygryzła wargę. Miał rację, żadne z nich nie okazywało jakichś sygnałów świadczących o zainteresowaniu drugą stroną i znali się tylko niecałe trzy miesiące, gdzie do tej pory traktowali się tylko jako przyjaciele. Może i coś pojawiło się pomiędzy nimi, ale jeszcze kryło się za mgłą pytań i połowicznych odpowiedzi.

- Przepraszam – powiedziała w końcu.

Erian w odpowiedzi tylko skinął głową i szybkim krokiem wyszedł z pokoju, prawie wpadając na Ykhar, która obdarzyła przyjaciółkę zaskoczonym spojrzeniem. Kitsune jednak nie miała w planach zwierzać się z sytuacji sprzed kilku chwil.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro