Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Rose:

Przez kilka minut jechaliśmy samochodem. Cieszyłam się i szczęsliwa bardzo wpatrywałam się w to co widzę za oknem kiedy Luke zasnal wtulony we mnie.

Wpatrywałam się w omijane przez nas drzewa uśmiechając się z radości, które według mnie była nie do opisania.

Przez następne kilka minut wpatrywałam się w las aż w końcu ujrzałam bramy Akademii, przez które przejezdzaliśmy.

Poczułam ulgę kiedy tylko wjechaliśmy na teren Akademii, a bramy szkoły zamknęły się za nami.

Spojrzałam na śpiącego Luke'a z delikatnym uśmiechem. Mój Mały bohater...

- Luke, skarbie. Wstawaj.- powiedziałam delikatnie szturchając dziecko.

Chłopiec leniwie otworzył swoje brązowe oczka, po czym rozejrzał się delikatnie.

- Mamo gdzie my jesteśmy? - zapytał cicho, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie że w samochodzie po za nami jest Belikow i Alberta.

- W Akademii skarbie.- powiedziałam, po czym spojrzałam na okno.

Na dworze była mała grupka uczniów oraz masa strażników. Większości nie znałam, ale widziałam straznika Alto wśród nich, który wraz z dyrektor Kirovą stał przy wejściu do Akademii.

Ujrzałam również pośród uczniów Mię i Jesse'ego, przez co miałam wrażenie że jutro będę jedna z głównych plotek na korytarzach Akademii.

Dymitr zaparkował samochód obok wejścia, dzięki czemu nie mamy daleko do wejścia i nie będziemy czuć zbyt długo na sobie spojrzeń wielu ludzi.

Wysiedliśmy z Luke'iem z samochodu, po czym wraz z Dymitr'em i Albertą podeszliśmy do Kirovy, która o dziwo usmiechała się do mnie delikatnie.

- Miło cię w końcu widzieć, panno Hathaway.- powiedziała Dyrektorka, po czym dodała.

- Strazniku Belikow proszę zaprowadzić pannę Hathaway do pielęgniarki.

Dymitr kiwnął głową, po czym wraz ze mną i Luke'iem udał się w stronę części szpitalnej. Powoli stawiałam kroki po korytarzach Akademii czując na sobie co jakiś czas jakieś spojrzenie. Przez całą drogę trzymałam Lucas'a za jego mała rączkę i dzielnie szłam z prowadzącym nas w stronę naszego celu strażnikiem.

Co jakiś czas zerkałam na niego ciesząc się że go widzę.

Tęskniłam za nim i to bardzo.

Wiedziałam że on mnie znajdzie i celowo kazałam Luke'owi szukać Dymitr'a Belikow'a , a nie kogoś innego.

Bo po prostu wiedziałam że Luke nie zawiedzie mnie i byłam z tego dumna iż ten mały 5 letni chłopiec dał radę i stał się moim bohaterem.

Kiedy byliśmy dosłownie parę kroków od wejścia do naszego celu zakręciło mi się w głowie, przez co delikatnie się zachwiałam.

- Roza? - powiedział Dymitr podchodząc do mnie bliżej, przez co Luke spojrzał na mnie z pytaniem.

- Mamo?

Jednak nie zdążyłam nic powiedzieć, bo poczułam jak odpływam i jedyne co słyszę to jako ostatnie do rosyjskie przekleństwo Dymitr'a, którego udało mi się nauczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro