Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Rose:

- Luke, skarbie pospiesz się za chwilę będą goście! - krzyknęłam do chłopca przez drzwi łazienki już troszkę zmartwiona.

Po wczorajszym kupieniu sukienki ślubnej, którą oczywiście Wiktoria schowała przed Dymitr'em Luke stał się smutniejszy... mało rozmawiał i niezbyt chętnie jadł cokolwiek, a ja przez jego zachowanie zaczynam się martwić o swojego maluszka. W sumie to wczoraj rano na śniadaniu powiedziałam mu iż zareczylismy się z Dymitr'em.

-Luke?- zapytałam nie pewnie pukajac do drzwi.

Na szczęście za mną stał Dymitr, która tak samo jak ja był już gotowy na to iż wkrótce będą goście. Ja ubrałam się w czarną sukienkę coś na kształt syrenki czy jakoś tak zaś Dymitr standardowo... białą koszula i czarne spodnie. W sumie to wszyscy w domu byli już gotowy i tylko Luke był w tym momencie jednym wielkim znakiem zapytania.

- Luke? - zapytałam glosniej przez drzwi nie pewnie kładąc ręce na klamce, dzięki której nie pewnie otworzyłam drzwi od łazienki.

Delikatnie się wychylilam, bojąc się oto co mogę zobaczyć. W sumie spodziewalam się wszystkiego, ale tego to już nie.

Luke siedział na podłodze skulony ubrany już w swój strój jakim była również białą koszula i czarne spodnie. Nie pewnie zmartwiona podeszłam do chłopca i kucnełam naprzeciwko niego.

- Lu...- nie zdążyłam powiedzieć, bo w momencie kiedy Luke spojrzał na mnie odebrało mi mowę.

Chłopiec płakał i to bardzo. Widząc go w takim stanie miałam wrażenie iż pękło mi serce widząc takie bezbronne maleństwo płaczące i skulone w koncie łazienki.

- Co się stało skarbie?- zapytałam zmartwiona chłopca delikatnie kładąc dłoń na jego wilgotnym od słonych łez policzku w, którą maluszek wtulił się natychmiast.

- Ty mnie nie chcesz.- powiedział zapłakany chłopiec, a Dymitr powoli podszedł do nas i kucnąl naprzeciwko Luke'a tak jak to zrobiłam ja

- Kotku czemu tak mówisz?- zapytałam zmartwiona dziecka, które pokochałam jak własne i to bardzo.

- Kiedy wyjdzie za tatę zapomnisz o mnie.... oddasz mnie nie będziesz mnie chcieć. - powiedział płacząc chłopiec, a ja w tym momencie czułam jakby pękło mi kawałek serca, którym był Luke.

Nie spodziewałam się czegoś takiego.... wcale się nie spodziewałam iż Luke mógłby stwierdzić coś takiego. Przecież ja go kocham.... on jest moim małym słoneczkiem, którego nigdy bym nie oddała.

Spojrzałam kątem oka na z Dymitr'a,  który z wyrazu twarzy był w szoku. Widać nie spodziewał się takich słów po 5 latku.

Co prawda powinniśmy się cieszyć z tego iż Luke, powiedział głośno patrząc na Dymitr'a słowo "tata" ,ale niestety łzy chłopca nie pozwalały nam na ten gest.

- Kochanie co ty pleciesz, skarbie? Przecież jak nigdy cię nie oddałabym. Jesteś moim małym słoneczkiem nie oddałabym cię nigdy w życiu.- powiedziałam spokojnie patrząc na synka, powoli podchodząc go tak aby ten stał .

- Naprawdę? - zapytał z nadzieją chłopczyk, a w tym momencie odezwał się Dymitr.

- Naprawdę, maluchu. Nie oddamy cię. Za bardzo cie kochamy skarbie. Nigdy byśmy tego nie zrobili, szkrabie. - powiedział z spokojem strażnik wpatrując się w dziecko czule, przez co uśmiechnęłam się delikatnie.

Luke nic nie odpowiedział tylko przytulił nas mocno. Widać iż bardzo się martwił i bal tego iż po ślubie oddamy go.

A nigdy byśmy czegoś takiego nie zrobili dziecku...

Zwłaszcza Luke'owi....

Kiedy odsunęliśmy się od siebie usłyszałam nagle krzyk Oleny.

- Rose! Zejdź na chwilę!

- Już idę! - krzyknęłam po czym spojrzałam na chłopców delikatnie dodając.

- Dymitr przypilnuj aby Luke wywarł oczka z łez. Ja zaraz wrócę.

Chłopcy kiwnęli głową, a ja szybko zeszłam na dół. Nie związałam nawet na to iż mam na sobie czarne szpilki na, których mogę się zabić.

Szybko zeszłam na dół po czym podeszłam do drzwi wejściowych. Olena kiedy tylko stanęłam przy drzwiach odeszła z delikatnym uśmiechem na twarzy wracając do szykowania domu na przyjęcie zaręczynowe.

Spojrzałam w ich strone i ujrzałam mężczyznę moja i brązowych włosach i oczach, który był starszy od mojej matki na bank.

- Dzień dobry o co chodzi?- zapytałam.

- Rosemarie Hathaway? - stwierdził mężczyzna niż zapytał wpatrując się we mnie.

- Tak to ja, a kim pan jest?- zapytałam mężczyzny.

- Jestem Ibrahim Mazur i jestem twoim ojcem. -powiedział mężczyzna, a mnie zatkało.

Co....

~ • ~ • ~

No i jest rozdział!

Dzisiaj rozdział z Romitri, którzy wchodzą w dalszy stopień rodzicielstwa.

Biedny Luke bał się że go oddadzą....

W mediach zdjęcie sukienki Rose.

Co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro