Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Rose:

Otwieram oczy budząc się, po chwili wstając do pozycji siedzącej i rozgladając się dokoła. Wyglądało to tak jakby to wszystko był dla mnie wielki sen...

jednak widząc obok siebie swojego ukochanego straznika śpiącego w najlepsze w samych bokserkach uśmiechnęłam się delikatnie mając świadomość iż to wszystko było naprawdę.

Iż naprawdę Dymitr oświadczył mi się tego wieczoru...

Rozglądam się dokoła po drewnianym domku w, którym z Dymitr'em miałam nocleg.

Nie, nie uprawialiśmy seksu, ponieważ oboje stwierdziliśmy iż jeszcze poczekamy do tego właśnie kroku.

Dowiedziałam się wczorajszego wieczoru, kiedy weszliśmy do tego domku iż cała rodzina Dymitr'a była zamieszania w to wszystko, a sama babcia mojego ukochanego dała Dymitr'owi ten pierścionek, który kiedyś należał do jej matki, kiedy ta była w związku małżeńskim z Morojem.

W sumie to według mnie romantyczne że otrzymałam pierścionek rodzinny, który ma historie. Przecudowną według mnie historie.... bo po co mi kurwa jakiś tam drogi, prosto z sklepu pierścionek?

No raczej po nic...

Po cichu wstałam ubrana jedynie w czarne majtki i długa śnieżnobiała koszule Dymitr'a, którą strażnik wieczorem mi dał, abym mogła w czymś spać.

Po cichutku na paluszkach wyszłam z sypialni i szybko poszłam do toalety, aby załatwić poranną rutynę.

Kiedy w końcu skończyłam wyszłam z łazienki i poszlam do kuchni coś zrobić na śniadanie.

Coś jednak obstawiam że Dymitr nie śpi tylko udaje, ponieważ to on wstaję wcześniej ode mnie i zaczyna przed wczesne życie w, przeciwieństwie do mnie.

Weszłam powolnym krokiem do kuchni i oparłam się o blad myśląc co tu zrobić na śniadanie tak, aby było jadalne i nie zostało spalone.

Po mimo faktu iż od kilku dni jestem "matką" to moje umiejętności kulinarne nie urosły i tak. Wciąż dalej nie umiem gotować i najłatwiej mi jest zamówić żarcie z np. KFC lub McDonald's.

A więc jest troszkę kiepsko....super!

Nagle poczułam czyjś oddech na karku, przez co lekki traci przeszedł po moim ciele. Jednak słysząc po chwili głos Dymitr'a odwróciłam się w stronę "tajemniczej" osoby.

I miałam rację, bo w tej chwili właśnie wpatrywałam się w uśmiechniętego Dymitr'a, który nie był już tylko w samych bokserkach, ale w spodniach, w których przyszliśmy tutaj.

Strażnik wpatrywał się we mnie z lekkim rozbawieniem, przez co ja skrzyżowalam ręce na piersi unosząc brew.

- Co ty taki radosny, towarzyszu?- zapytałam, chociaż tak naprawdę wiem że mój narzeczony jest taki radosny po wczorajszym wydarzeniu.

Wow, narzeczony... jak to wspaniale brzmi.

- Może dla tego iż kobieta, którą kocham zgodziła się zostać moja żoną? - odpowiedział z uśmiechem Belikow przez co ja usmiechnelam się delikatnie na te słowa.

To naprawdę brzmi jak sen z,którego szczerze nie chce się budzić.

Po prostu nie chce...

- Trzeba się powoli zbierać.- szepnął mi na ucho delikatnie strażnik, po chwili dodając z rozbawieniem.

- Bo Luke pomyśli że mu mamusie ukradłem.

Słysząc te słowa uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie o 5 latku. Po mimo faktu iż nie jest moim biologicznym dzieckiem to jestem pewna tego co powiem...

Kocham go jak swojego syna i nie pozwolę go skrzywdzić!

~ • ~ • ~

Kolejny rozdział!

Kolejne krótkie Romitri!

Jak myślicie co będzie w następnym rozdziale?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro