Rozdział 23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ALAN

Adele weszła jako pierwsza do sklepu jubilerskiego, żebyśmy mogli wspólnie znaleźć prezent dla mamy na urodziny. Ustaliliśmy, że najlepszym prezentem będą kolczyki, które moja rodzicielka wręcz ubóstwia, więc to będzie strzał w dziesiątkę.

Przywitaliśmy się uprzejmie z panią, stojącą za ladą i zaczęliśmy rozglądać się po oszklonych szafkach, dziękując za zaproponowaną pomoc. Jeśli chodzi o wtorkową rozmowę na temat jutrzejszego dnia i zatrzymania Merle'a, Adele nie przyjęła tego zbyt dobrze. Zaczęła panikować i wmawiać mi, że to jest niebezpieczne, bym pojawił się na miejscu. Jednak po zapewnieniach Colina, że ja również dostanę w razie potrzeby kamizelkę kuloodporną, uspokoiła się odrobinę. Oznajmiła ostatecznie, że ufa mi i byłemu chłopakowi, czym jednoznacznie dała stuprocentowe pozwolenie na to, bym jechał z nim, jednak nie popiera tej decyzji. Przyznaję, że uszczęśliwił mnie ten fakt, nie chciałbym żyć z nią w niezgodzie przez moje chore urojenia.

Jestem, jaki jestem, niestety takie są uroki mojej mrocznej przeszłości, którą chciałbym zostawić za sobą raz na zawsze. Patrzenie na Merle'a w kajdankach mi to umożliwi.

— A może jednak wybierzemy naszyjnik? Lub pierścionek? — zagadnąłem do ukochanej, by nie domyśliła się, dlaczego tak naprawdę tutaj jesteśmy.

Przez długi czas myślałem nad tym, jaki rozmiar pierścionka będzie idealny dla Adele, a jako mężczyzna, nie znam się na tym zbytnio. Popatrzyła na mnie spod długich rzęs, czarując mnie swoim uroczym spojrzeniem, a chwilę później oglądaliśmy pierścionki, słuchając porad sprzedawczyni. Patrzyłem uważnie na reakcję brunetki, gdy oglądała wysadzane pierścionki z błyskiem w oku, a gdy przystanęła na chwilę i wskazała niezauważalnie palcem na jeden konkretny, byłem pewien, że to właśnie ten pierścionek będzie jej wymarzonym. Odchrząknąłem spięty i podszedłem do dziewczyny, układając dłoń na dole jej pleców.

— Musisz przymierzyć, mama ma takie dłonie, jak Ty. Sprawdzimy, czy będzie dobry — powiedziałem zachęcająco, co zbiło ją z tropu, jednak nie protestowała. Uśmiechnąłem się sam do siebie w duchu, gdy starsza, elegancko ubrana pani wyjęła biżuterię, by Adele mogła założyć na jakikolwiek z palców, jednak ona wybrała ten serdeczny. Zagryzłem wnętrze policzków, gdy dotarło do mnie, że to ją uszczęśliwiło.

— Trochę za duży, prawda? Ósemeczka powinna być idealna. — Kobieta oddaliła się od nas w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru, a Adele obdarzyła mnie najpiękniejszym z uśmiechów, jaki mogłem zapragnąć. Zaróżowione policzki świadczyły o tym, że z pewnością pomyślała o zaręczynach. Nie miała pojęcia, że ja również myślałem właśnie o tym.

— Może jednak kolczyki, jak uważasz? Pierścionek będzie zbyt przesadzony.

Przyznałem jej bezapelacyjnie rację, czyli mój plan powiódł się i już znałem rozmiar jej palca serdecznego, co ułatwiło mi planowanie naszej przyszłości. Adele oddała sprzedawczyni pierścionek i oznajmiliśmy wspólnie, że jednak wybierzemy kolczyki. Tym razem przyjęliśmy pomoc staruszki i nie potrzebowaliśmy zbyt wiele czasu, by wybrać te odpowiednie. Mama uwielbia złotą biżuterię, więc takową wybraliśmy.

Podziękowałem Bogu w myślach za to, że właśnie do Adele zaczęła dobijać się Danielle. Ucałowała przelotnie mój policzek i wyszła ze sklepu, by swobodnie odebrać przychodzące połączenie. Upewniłem się, że dziewczyna odeszła na bezpieczną odległość, by nie była w stanie dostrzec, że nie zamierzam kupować jedynie kolczyków.

— Poproszę jeszcze jednak ten pierścionek — powiedziałem przyciszonym głosem, a pani jedynie mrugnęła do mnie okiem i zaczęła szybko uwijać się z zapakowaniem wybranego przez Adele pierścionka, który będzie tym zaręczynowym. Włożyłem pudełeczko do kieszeni kurtki, a kolczyki w małej torebeczce wziąłem w dłoń. Zapłaciłem z nieukrywanym uśmiechem na ustach i podziękowałem serdecznie kobiecie za pomoc, a ta życzyła mi wiele dobrego.

Serce biło mi, jak oszalałe, gdy dostrzegłem moją kobietę, rozmawiającą przez telefon. Siedziała na ławce i biegle coś tłumaczyła przyjaciółce, a gdy mnie zobaczyła, rozłączyła się i podeszła do mnie z delikatnym uśmiechem na ustach.

— Czego chciała moja ukochana przyjaciółka od mojej kobiety? — zapytałem ironicznie i splotłem nasze palce, przemierzając galerię handlową w kierunku wyjścia. Adele wydawała się zamyślona, a wzrok miała utkwiony przed sobą, jakby myślami była w zupełnie innym świecie. Pokręciłem głową rozbawiony i pomachałem jej dłonią przed twarzą, co przywróciło ją do żywych.

— Zapytała, czy możemy przywieźć jej coś do jedzenia. Umiera z głodu.

— Może podjedziemy do Buckley's po barberze?

Zacisnęła mocniej palce na mojej dłoni i zaczęła kiwać ochoczo głową. Roześmiałem się z jej gwałtownej reakcji, a po chwili moje spojrzenie powędrowało w kierunku restauracji. Musiałem wytężyć wzrok, by upewnić się, czy aby na pewno mi się nie przewidziało.

— Ja pierdolę, zobacz, kto tam siedzi. — Zmarszczyła zdezorientowana brwi i jej wzrok również powędrował w lewo.

Rose we własnej osobie siedziała była prawdopodobnie na randce i świetnie się bawiła. Włosy miała ułożone, usta pomalowane na czerwono oraz sukienkę w tym samym kolorze, jednak nie to przyciągało uwagę. Naprzeciw jej siedział mężczyzna około czterdziestki, ubrany w elegancką marynarkę i dosłownie pożerał ją wzrokiem, gdy ta prowokowała go swoimi gestami. Pokręciłem głową zdezorientowany i nie zaprzeczałem temu, gdy Adele wpadła na pomysł, by zrobić im zdjęcie i udokumentować to, że ta suka zdradza Colina.

Ludzie, którzy przechodzili obok nas, patrzyli na nas oceniająco, nie zdając sobie sprawy z tego, że mamy w swoim zachowaniu konkretne powody.

— Colin ją bije, jaka poszkodowana i biedna. Nie wierzę po prostu — wycedziłem przez zęby, przypominając sobie o tej absurdalnej sytuacji, gdy odwiedziła mnie w pracy. Już wtedy wiedziałem, że łże, jak pies i ta sprawa ma drugie dno.

Drugim dnem okazał się czterdziestolatek z grubym portfelem.

— Teraz niczego się nie wyprze, musi mieć niezły tupet, szmata. — Popatrzyłem na nią zaskoczony jej agresywną wersją. — No co? Colin nie zasłużył na taką idiotkę, która leci tylko na kasę i ty też o tym wiesz. — Zarzuciłem rękę na jej ramiona, gdy zbliżaliśmy się już do wyjścia z galerii handlowej. — Jeszcze przyjeżdża specjalnie tutaj, żeby nie spotykać się w Nowym Jorku, bo przecież mógłby ktoś ją przyłapać. Nie wie, że tutaj zawsze na straży jest detektyw Braun i detektyw Carter! — wykrzyknęła dumnie i wyciągnęła dłoń w moim kierunku, bym przybił jej triumfalną piątkę, co zrobiłem z rozbawieniem.

Patrzyła na zdjęcie, które zrobiła parze i zaśmiała się chytrze, niczym czarny charakter w bajce. Poprawiłem kurtkę i upewniłem się, że dziewczyna nie jest w stanie zobaczyć, że mam coś w kieszeni. Ucałowałem czubek jej głowy, zanim dotarliśmy do samochodu.

— Czyli teraz barber, tak?

— Ciekawe, czy jest moja pani barberka — powiedziałem, by ją poddenerwować, co oczywiście podziałało. Poruszyłem brwiami ku górze, odpalając silnik, a Adele w zamian za ten głupi żart, wbiła mi palec pod żebra. Syknąłem gwałtownie, a ona zamiast mnie przeprosić, wytknęła język. — Nie dąsaj się, tak tylko się z Tobą droczę.

Zacmokałem złośliwie i wyjechałem z parkingu. Starałem się zachowywać normalnie, by nie wyczuła, że coś jest nie tak. Adele ostatni raz wspominała mi o zaręczynach, gdy upiła się w sylwestra i miała do mnie pretensje. Mówiła bełkotliwie, że praktycznie każdy w naszym wieku już się żeni i ma dzieci, a my jesteśmy zacofani, a następnego dnia marudziła, że już więcej nie będzie piła takiej ilości alkoholu, bo mówi bzdury. Nie pamiętała o tych słowach, bo była zbyt wstawiona, a ja jej nie przypominałem.

Zostawiłem to dla siebie i choć może się wszystkim wydawać, że nie dbam o naszą wspólną przyszłość, to jest zupełnie na odwrót. Odkładam każdy grosz na mieszkanie, które zamierzam wynająć z ukochaną po jej zdanych studiach, jednak ona o tym jeszcze nie ma pojęcia. Każdego dnia myślę o tym, w jaki sposób mogę ją uszczęśliwić oraz siebie i zrozumiałem w końcu, że nie mogę dłużej zwlekać z oświadczynami, bo ktoś może zwinąć mi ją sprzed nosa. Jest zbyt idealna, bym mógł na to pozwolić.

— Podobają Ci się te kolczyki?

Chciałem porozmawiać z nią o nadchodzącej wielkimi krokami imprezie urodzinowej matki. Kobieta, która mnie urodziła kończy dzisiaj pięćdziesiąt lat, a z tej okazji tata postanowił, że uczczą kolejne jej oczko z hukiem. Cała nasza rodzina została oczywiście zaproszona, więc nawet nie mam pojęcia, kogo się tam spodziewać. Imprezy rodzinne nigdy nie należały do moich ulubionych, bo zazwyczaj padały pytania odnośnie dziewczyny. Odkąd pojawiła się Adele w moim życiu, podchodzę do tego rodzaju uroczystości z uśmiechem, bo mogę przedstawić wszystkim moją wybrankę na całe życie.

— Tak, są piękne.

— Miałaś rację, że ten pierścionek byłby zbytnio przesadzony. Wyglądał, jakby był...

— Zaręczynowy — dokończyła zdanie za mnie, leniwie się uśmiechając.

Popatrzyła na mnie przelotnie, więc by zwrócić na nią swoją uwagę, położyłem dłoń na jej udzie, gdy zatrzymałem auto przed salonem, który jest jednym z moich ulubionych, jeśli chodzi o strzyżenie zarostu. Westchnęła przeciągle i przeniosła na mnie swój wzrok, który wydawał się być przygaszony. Patrzyłem głęboko w jej czekoladowe oczy i na dolną wargę, dręczoną zębami. Wsunąłem dłoń pod brodę i przysunąłem się do brunetki, by ucałować środek jej ust i rozwiać jej wszelkie wątpliwości. Zadręczała się, widziałem to, tylko nie mam bladego pojęcia, co jej utkwiło w głowie, by mogło być powodem zmartwień.

— Co się dzieje? — zapytałem, gdy nie zauważyłem na jej twarzy nawet cienia uśmiechu. — Kochanie, żartowałem z tą barberką, przysięgam. — Spojrzała na mnie z grymasem na twarzy, więc nie chodziło jej o to.

— Dobrze wiesz, że chodzi mi o jutro. Naprawdę nie chcę, żebyś tam jechał.

— Nie myśl o tym. Dziś mamy się dobrze bawić, tak?

Prychnęła i wyszła z auta bez żadnego słowa, co oznaczało, że zamierza iść ze mną i upewnić się, czy mówiłem prawdę odnośnie barberki. Roześmiałem się krótko i również opuściłem samochód. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, by uszykować się na urodziny mamy, więc musieliśmy się spieszyć. Odebrałem Adele z pracy przed szesnastą i natychmiast udaliśmy się do galerii. Kompletnie wyleciało nam z głowy po seksie w przymierzalni, że nie mamy jeszcze prezentu.

Za mniej niż trzy godziny musimy stawić się w Nowym Jorku w restauracji, gdzie odbędzie się impreza, co z pewnością działa niekorzystnie na samopoczucie mojej ukochanej. Wciąż powtarza, że chce wypaść jak najlepiej przed całą moją rodziną, co wiąże się oczywiście z tym, że będzie potrzebowała co najmniej dwóch godzin na wyszykowanie się. Na szczęście ja potrzebuję jedynie wziąć prysznic i ubrać się, by wyglądać w miarę przyzwoicie. To w zupełności wystarczy.

— Mówiłem już, że masz świetny tyłek? — Pchnęła mnie zawstydzona biodrem, gdy weszliśmy już do salonu i od razu ruszyła w kierunku kanapy, gdzie rozsiadła się, niczym królowa. Rozejrzała się po wnętrzu z przymrużonymi powiekami, jakby próbowała wzrokiem odszukać kobiety, o której wspomniałem wcześniej.

— Alan, cześć, stary. — Odwróciłem się do szeroko uśmiechniętego chłopaka, który strzyże mnie za każdym razem. Przywitałem się z nim zadowolony i bez zbędnych słów zaprosił mnie na fotel, więc mrugnąłem szybko do ukochanej, podczas odwieszania kurtki na wieszak.

Nie masz o co martwić się kochanie, jestem cały Twój.

***

Dojechaliśmy do mieszkania przed osiemnastą, a gdy Adele zauważyła godzinę na wyświetlaczu telefonu, od razu zaczęła panikować, że nie zdąży i będziemy spóźnieni. Wyskoczyła z samochodu, jak poparzona i pobiegła do mieszkania, marudząc pod nosem. Jęknąłem bezradnie i wziąłem z tylnych siedzeń papierowe pudełeczka z trzema porcjami chińszczyzny dla przyjaciół.

Wciąż upewniałem się, czy aby na pewno pierścionek znajduje się w mojej kieszeni i mogłem znów odetchnąć z ulgą. W międzyczasie napisałem wiadomość do rodzicielki, że możemy chwilę się spóźnić, co podsumowała, że spóźnialstwo leży w moim zwyczaju. Zamknąłem auto i ruszyłem do mieszkania. Głośne głosy przyjaciół wydobywały się z salonu, więc natychmiast się tam udałem po ściągnięciu butów ze stóp. Przywitali mnie szczęśliwymi wrzaskami i cała trójka praktycznie wyrwała mi z rąk pudełka z logiem firmy Buckley's.

Przewróciłem oczami zażenowany, gdy nie usłyszałem nawet słów podziękowania. Chamy i prostaki.

— Chris, zawieziesz nas jakby co? Nie chcę siedzieć o suchym pysku. — Przyjaciel pokiwał energicznie głową, mając w ustach makaron. — Dzięki, stary.

Udałem się do pokoju, gdzie nie zastałem ukochanej. Słyszałem jej szamotanie w łazience, a za chwilę odkręciła zawór z wodą, by wziąć prysznic. Wykorzystałem tę chwilę i wyjąłem pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym, by włożyć je na najwyższą półkę w szafie, za swoimi ubraniami. Adele nie może go znaleźć, choćby się waliło i paliło, bo to zepsuje całą niespodziankę, którą zaplanowałem na niedaleką przyszłość. Przybiłem sobie piątkę w myślach i poszedłem odwiesić kurtkę w korytarzu i dopiero gdy drugi raz wszedłem do naszej sypialni, zrozumiałem, że moje rzeczy są wyprasowane i uszykowane w rogu pokoju.

Uśmiechnąłem się leniwie pod nosem i wyciągnąłem z szuflady bokserki, by móc dołączyć do ukochanej pod prysznicem. Wszedłem do pomieszczenia z pozytywnym nastawieniem, jednak jakim rozczarowaniem okazało się to, że brunetka właśnie wychodziła z kabiny. Zdążyłem przez moment przyjrzeć się jej nagiej wersji, zanim owinęła się ręcznikiem i kurwa, to wystarczyło, żebym obudził się do działania.

Stanęła do mnie tyłem i popatrzyła na siebie w odbiciu zaparowanego lustra, a chwilę później, na mnie. Zagryzłem wargę i odłożyłem bokserki na pralkę, by swobodnie objąć ją w pasie i delektować się zapachem jej skóry. Pachniała truskawkami, musiałem przymknąć powieki, by nie rozmarzyć się zbytnio, bo wmawiałaby, że nie mamy czasu na igraszki. Dlatego by jej nie denerwować, ucałowałem jedynie bark, na którym widniały kropelki wody i odsunąłem się od ukochanej. Odchrząknąłem, odpinając guziki koszuli, jednocześnie napawając się jej fantastyczną figurą.

— Jesteś przepiękna — powiedziałem, gdy byłem już kompletnie nagi i gotowy na prysznic.

Wszedłem do kabiny, czując jej pożądliwy wzrok na swoich plecach, jednak starałem się nie przywiązywać do tego wagi. Odkręciłem zawór i już po chwili ciepła woda spływała po moim ciele, pozwalając jednocześnie na chwilę odprężenia. Odetchnąłem z ulgą i przetarłem twarz, by spojrzeć ukradkiem na ukochaną. Pokręciłem głową zaskoczony, gdy jej wzrok był wbity w moje przyrodzenie, jakby nigdy nic. Zagroziłem jej palcem, by przestała mnie prowokować, co skomentowała zalotnym uśmieszkiem, doprowadzając mnie do istnego szaleństwa.

Ręcznik, który jeszcze przed chwilą był owinięty wokół jej smukłego ciałka, wylądował na podłodze. Razem z moją szczęką.

— Adele, wiem doskonale, co robisz i proszę, żebyś przestała — przekrzyczałem strumień wody i sięgnąłem po płyn pod prysznic.

— Ty mnie tak prowokujesz cały czas. Teraz już wiesz, jak się czuję przez ciebie!

Prychnąłem po tym wyznaniu i poprosiłem, by podała mi ręcznik. Zakręciłem zawór i podziękowałem ukochanej, bo płyn naleciał mi do oczu, przez co nie mogłem ich otworzyć. Przekleństwo wydostało się z moich ust, podczas wycierania mokrego ciała, gdyż nie byłem w stanie wodzić wzrokiem po jej nagim, gładkim tyłku. Kurwa mać, akurat teraz.

— Dobra, wynocha, bo nie skupię się przy tobie. — Wyszedłem spod prysznica i stanąłem bardzo blisko niej, mogła swobodnie poczuć ciepło, bijące od mojego rozgrzanego ciała. Westchnąłem posmutniały, gdy ujrzałem ją ubraną w moją czarną, roboczą koszulę. Zaczesałem włosy palcami i przekręciłem głowę, by upewnić się, czy aby na pewno dobrze widzę kolor stringów, które na siebie założyła.

— Ty nie skupisz się przy mnie? Jesteś bezczelna — skomentowałem kąśliwie i przejechałem na odchodne dłonią po jej odkrytym pośladku. Ubrałem bokserki i niechętnie opuściłem łazienkę, bo Adele właśnie włączyła suszarkę, przez co temperatura w pomieszczeniu sięgnęła zenitu. — Kurwa mać, Nate. Nie rób tak, kretynie.

Na łóżku leżał blondyn, uśmiechnięty od ucha do ucha, wodząc wzorkiem po moim ciele. Zmarszczyłem brwi zdezorientowany i odruchowo zakryłem krocze dłonią, bo zaczął się przyglądać mojemu fiutowi zbyt długo. Ramiona miał założone za głową, w dodatku leżał bez koszulki, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło.

Czy mój własny przyjaciel zamierza mnie zgwałcić?

— I jak, doszła? — Zacisnąłem dłoń w pięść i pokazałem mu, że jeśli natychmiast nie przestanie, pięść wyląduje na jego nosie. — Mam być szczery? Gdybym był kobietą, przeleciałbym cię. Prosto od barbera wyglądasz, jak taki typowy samiec alfa.

Przewróciłem oczami i podszedłem do szafy, w celu odnalezienia jakiejkolwiek czystej koszulki, by nie paradować przed blondynem w samych bokserkach.

— No i te białe majtki, stary. Nie chcę być dwuznaczny, ale wszystko ci widać. — Przełożyłem t-shirt przez głowę i zacisnąłem usta w wąską linię, by nie dać się sprowokować.

— Nie patrz na mnie, jakbyś chciał mnie wyruchać. Zaczynam się serio Ciebie bać — podsumowałem jego podejrzane zachowanie i wyjąłem z szuflady paczkę z papierosami. — Chodź zajarać, muszę Ci o czymś powiedzieć. — Stopy wsunąłem w klapki i ruchem głowy wskazałem na wyjście z pomieszczenia. To nie tak, że nie chcę, by zobaczył Adele w stringach. Ruszyliśmy wspólnie w kierunku kuchni. Chris jeszcze trzy dni temu mówił, że nie usiądzie na kanapie, na której pieprzył się Nate ze swoją przyszłą szefową, a teraz leży na niej z Danielle.

Pokręciłem głową rozbawiony i podszedłem do okna, by je uchylić. Przyjaciel wziąć popielniczkę z szafki kuchennej i usiadł na krześle naprzeciwko mnie, przygotowując się psychicznie na szczęśliwe wiadomości, które mam mu do przekazania.

— Kupiłem dzisiaj pierścionek zaręczynowy — wyszeptałem podekscytowany.

— Pierdolisz, kurwa! — Uderzył pięścią w stół, wyciągając z paczki papierosa.

— Nate, wszystko w porządku?!

— Tak, Danielle! W jak najlepszym! — odpowiedział krzykiem, patrząc na mnie bez mrugnięcia. Popukałem się wymownie po skroni, co miało dać mu do myślenia, że jednak coś jest z nim nie tak i powinien udać się do psychiatry. Lub najlepiej do psychiatryka. — Jezu Chryste, mówisz serio?

Podałem mu zapalniczkę i zaciągnąłem się dymem, oddychając z wyraźną ulgą. Potrzebowałem tego do ukojenia nerwów, towarzyszących mi przez cały dzień. Od samego rana planowałem, jak będzie wyglądać wybór prezentu dla mamy i nareszcie trafiła się okazja, bym poznał rozmiar pierścionka specjalnie dla Adele, więc ją wykorzystałem najlepiej, jak tylko mogłem. Pokiwałem dumnie głową i pierwsze co usłyszałem, to gratulacje. Poprosiłem go dodatkowo, by nikomu się nie wygadał, bo do niego mam największe zaufanie w kwestiach tajemnic. Chris od razu wygadałby Danielle i z niespodzianki byłoby nici. Nate to Nate, zabierze sekret nawet do grobu.

— Wiesz już, kiedy się oświadczysz?

— Po skończeniu studiów. Zabiorę Adele na weekend, na zasłużony ,,odpoczynek". — Zrobiłem cudzysłów palcami w powietrzu, a przyjaciel skinął głową. Przyglądał mi się ze szczerym uśmiechem, a ja poczułem, jak radość przejmuje mój umysł, gdyż w końcu mogłem komuś o tym powiedzieć.

— Cieszę się, stary. Naprawdę się cieszę i trzymam za was kciuki. Już w liceum mówiłem, że jesteście dla siebie stworzeni. — Wypuściłem dym z płuc i odchyliłem głowę, by popatrzeć w sufit. — Adele Braun, kurwa, pasuje idealnie.

Pokiwałem głową szczęśliwy na samą myśl, że moja ukochana będzie nosić moje nazwisko. Zawdzięczam jej to, jakim człowiekiem stałem się u jej boku. Z dnia na dzień czuję, że jestem lepszą wersją siebie, a budzenie się przy jej boku napędza mnie do działania, niczym zastrzyk adrenaliny. Tylko i wyłącznie dzięki niej chce mi się rano wstawać i pracować na naszą wspólną przyszłość, która będzie jak marzenie.

Gdy tylko zamieszkamy razem, będziemy mogli śmiało pozwolić sobie na dziecko, a tego pragnę najbardziej, z całego serca. Chcę żyć z nią, jak mąż z żoną i nic nie stanie mi na drodze. Nikt i nic.

— Charlotte zaprosiła mnie do siebie. — Zmarszczyłem brwi zaintrygowany tym razem jego wyznaniem i przeniosłem wzrok na zawadiacko uśmiechniętego przyjaciela. Zagwizdałem krótko i przybiłem mu piątkę, a on jedynie wzruszył obojętnie ramionami, jednak w głębi cieszył się, jak małe dziecko.

— Trafiłeś na nimfomankę — podsumowałem, gasząc fajkę w popielniczce. — Nie będę prawił Ci morałów, dobrze wiesz, ale postaraj się nie przywiązywać zbyt szybko.

Puściłem mu oczko i spojrzałem na zegar, wiszący nad wejściem do kuchni. Podniosłem się gwałtownie z krzesła, gdy dotarło do mnie, że mam pół godziny na uszykowanie się. Mimo wszystko, chciałem dopasować się do ukochanej, która z pewnością będzie wyglądać, jak milion dolarów, więc oznajmiłem przyjacielowi, że dokończymy tę rozmowę następnym razem.

Ruszyłem w kierunku pokoju, gdzie zastałem Adele, malującą się przed lustrem. Serce zabiło mi szybciej, gdy na mnie spojrzała w pełnym makijażu, a jedyne czego brakowało, to pomadki, którą trzymała w dłoni. Oparłem się o futrynę i skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej. Cholera, mam przepiękną kobietę.

— Kochanie, brak mi słów. Wyglądasz po prostu... wow — powiedziałem podekscytowany i podszedłem do niej pewnym siebie krokiem tylko po to, by delikatnie pocałować jej policzek. W dodatku włosy miała już ułożone, falami opadały na jej plecy. Uwielbiam ją w takim wydaniu.

— Idź się szykować, proszę cię. Wiesz, że nie lubię się spóźniać.

Wziąłem wcześniej uszykowane rzeczy i posłusznie poszedłem do łazienki. Podsuszyłem szybko włosy, które na szczęście same ułożyły się na mojej głowie, więc jedyne co musiałem zrobić to założyć na siebie białą koszulę i czarne spodnie od garnituru. Popatrzyłem na siebie w odbiciu i stwierdziłem bez ogródek, że cholera, wizyta u barbera była konieczna. W końcu wyglądam, jak człowiek. Spryskałem się na sam koniec perfumem i byłem gotowy, by wyjść z łazienki i pozostawić swój wygląd do oceny ukochanej. Stała przed szafą, ubrana już w czarną, długą suknię i jak się okazało, szukała mojej marynarki, pasującej do eleganckich spodni.

Podziękowałem serdecznie, całując wierzch jej dłoni. Założyłem na siebie brakującą marynarkę i stanęliśmy naprzeciwko siebie, by napawać się sobą bez żadnych słów. Zagryzłem dolną wargę, wsuwając jedną dłoń do kieszeni i podszedłem do niej o krok, omiatając spojrzeniem jej zgrabną figurę i mogę śmiało przyznać, że wygląda, jak seks bomba. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem lekko do siebie, szczególną uwagę zwracając na szpilki, które miała na stopach.

— I jak? Tylko bądź szczera. — Uśmiechnąłem się do niej zalotnie, cytując jej słowa z przymierzalni. Mruknęła pod nosem i zarzuciła dłonie na mój kark, patrząc mi głęboko w oczy. Byliśmy teraz bardzo blisko siebie, nasze klatki piersiowe stykały się, dzięki czemu poczułem na klacie jej sterczące sutki.

Ja pierdolę, oszaleję.

— Mam być szczera? — zapytała, oblizując wargi koniuszkiem języka. — Mam ochotę cię przelecieć, wyglądasz obłędnie.

Jęknąłem wniebowzięty, słysząc te słowa, wypływające z jej pięknych ust. Bez opamiętania wgryzłem się w jej wargę, przez co cicho sapnęła. Nie mogłem powstrzymać się również przed ściśnięciem jej pośladków i nim się obejrzeliśmy, zaczęliśmy całować się, jakby miało nie być jutra. Miałem ochotę na powtórkę z rozrywki.

Chciałem, by wypięła się znów przede mną i czekała posłusznie, aż w nią wejdę i będzie jęczeć z rozkoszy. Pragnąłem poczuć jej ciepłe wnętrze na swoim fiucie.

— Musimy jechać — wysapała rozpalona, mając przymknięte powieki. Pokiwałem jedynie głową przygaszony i niechętnie odsunąłem się od brunetki, a jej wzrok natychmiast zsunął się z twarzy w kierunku krocza. Zachichotała nieznośnie, więc pokręciłem ostrzegawczo głową, by tak nie robiła, bo za chwilę moje myśli erotyczne zostaną spełnione, czy jej się to podoba, czy nie.

Usłyszeliśmy krzyk Chrisa z korytarza, co oznaczało, że to już czas, by ruszyć do Nowego Jorku. Ostatni raz poprawiła swoje włosy i usta, które rozmazały się przez pocałunek. Uniosłem ramiona w geście obronnym i narzuciłem sobie na ramię jej torebkę, a w dłoń szybko chwyciłem torbę prezentową. Wyszedłem z pokoju, jako pierwszy, bo Adele stwierdziła w ostatnim momencie, że jeszcze się załatwi. Danielle stanęła, jak wryta, gdy tylko mnie ujrzała, co rozbawiło nie tylko mnie, ale również Nate'a.

— Danielle, ślinka ci cieknie. Wiedziałem, że lecisz na Brauna. — Blondynka zafundowała mu jedno ze swoich popisowych, groźnych spojrzeń i uderzyła go z pięści w bark. Skrzywił się obolały i udało mi się wyczytać z jego ruchu warg, że dziewczynie odbiło. — Jadę z wami, moja mulatka z seksownym tyłkiem już na mnie czeka. — Pogładził się po klatce piersiowej i poprawił włosy, co spotkało się z zażenowanym wyrazem twarzy Glayn.

— Po prostu lubię mężczyzn z zarostem, okej? — Wysłałem przyjaciółce buziaka w powietrzu i podszedłem do niej, by ją przytulić do siebie, czego oczywiście nienawidziła. W końcu to jeden z nielicznych komplementów z jej ust, więc musiałem należycie jej podziękować. — Cholera, Braun. Ty potrafisz używać perfum?

— Ja potrafię, a Ty potrafisz? — odgryzłem się, mierzwiąc jej włosy. — Adele, chodź już! — wykrzyknąłem ponaglająco i w tym samym momencie z pokoju wyłoniła się najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek miałem przyjemność ujrzeć.

Głupkowaty uśmiech kolejny raz tego dnia rozciągnął się na mojej twarzy i szturchnąłem Nate'a, by przestał pożerać ją wzrokiem, ponieważ tylko ja mam taki przywilej. Stąpała ostrożnie po panelach, przyglądając nam się niepewnie. Wygląda, jak pieprzona modelka na wybiegu.

Kurwa, mam takie szczęście, że ją mam.

— Dobra, okej. Już wiem, dlaczego nie pozwoliłeś mi zobaczyć Adele w tej sukience. Mógłbym się zakochać i właśnie się to wydarzyło.

Blondyn opadł na podłogę, opierając się plecami o ścianę, co wywołało szczery śmiech brunetki. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, którą ujęła od razu, gdy Nate chciał ją do siebie przytulić. Ucałowała przyjaciółkę w polik i przyjmowała z radością miłe słowa, którymi ją obdarowywała odnośnie piekielnie seksownego wyglądu.

— Ty naprawdę jesteś samolubny, dupku.

— Adele, kochanie, czy chcesz przytulić się do Nate'a? — zapytałem przesłodzonym głosem, narzucając beżowe futerko na jej ramiona. Podziękowała mi wdzięcznie i pokręciła głową na boki, odgarniając włosy na plecy, by przez przypadek fryzura nie poszła na marne.

Wystawiłem w kierunku blondyna środkowy palec, a dłoń umiejscowiłem na dole pleców ukochanej, gdy wychodziliśmy na zewnątrz. Mieliśmy zaledwie piętnaście minut, by dotrzeć na miejsce punktualnie, jednak to nie leżało w mojej naturze. No i przecież oświadczyłem matce, że możemy spóźnić się odrobinę, a ona przyjęła to ze stoickim spokojem. Otworzyłem drzwi od strony pasażera w aucie Chrisa i zaprosiłem swą wybrankę sercową do przodu, by nie musiała gnieść się na tylnych siedzeniach.

— Dla mnie też otworzysz drzwi, Romeo?

— Nate, kiedyś zarobisz ode mnie w mordę, przysięgam.

Usiadłem z przyjacielem z tyłu i mierzyliśmy się morderczymi spojrzeniami, dopóki Chris nie odpalił silnika. Rozsiadłem się wygodniej, poprawiając czerwoną muchę na szyi. Nate puścił mi oczko i potarł moje ramię pokrzepiająco, co na chwilę pozwoliło wrócić myślami do pierścionka zaręczynowego.

Cholera, kocham tę kobietę ponad życie i Bóg mi świadkiem, że przy moim boku będzie szczęśliwa, jak nigdy dotąd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro