Rozdział 37.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Trzydzieści minut.

Dokładnie trzydzieści minut temu Alan napisał do mnie SMS-a, że możemy szykować się, by dołączyć do niego oraz Chrisa na plaży. Gdy tylko poinformowałam o tym przyjaciółkę, ta zaczęła emanować radością na prawo i lewo. Wyskoczyła z jaccuzzi, jak poparzona i zostawiając mnie w tyle, pognała do pokoju, by przygotować się na spotkanie.

Nie miała pojęcia, co ją czeka.

Oświadczyła jedynie, że ma dobre przeczucia, więc chce wyglądać jak najlepiej.

Przyglądałam się jej rozczulona, podczas gdy ona zaczęła przeglądać sukienki, które zabrała ze sobą na wyjazd. Ta była za krótka, ta za długa, ta zbyt wyzywająca, ta zbyt skromna. Po krótkiej chwili na miejsce szczęścia wkroczyło zdenerwowanie. Nawet malowanie rzęs sprawiało jej trudność, więc ja wszystkim się zajęłam. Doradziłam jej, którą sukienkę powinna ubrać oraz wykonałam delikatny makijaż na jej twarzy, by przestała w końcu wariować. Sama uszykowałam się w zaledwie dziesięć minut. Zdecydowałam się na błękitną spódniczkę, opadającą na biodra i do tego białą koszulkę do pępka. Włosy związałam w niechlujnego koka, a usta potraktowałam jedynie błyszczykiem o zapachu i smaku truskawek.

Danielle co najmniej dziesięć razy upewniała się, czy wygląda dobrze, a moim zadaniem było przekonać ją, że wygląda wręcz kwitnąco.

— Boże, może zorganizowali jakiś romantyczny piknik z owocami morza? Mam ochotę na krewetki — mówi podekscytowana Danielle, wsuwając okulary przeciwsłoneczne we włosy.

Podała mi swój telefon oraz mały perfum, bym włożyła wszystkie te rzeczy do swojej plażowej torby. Narzuciłam ją na ramię i po sprawdzeniu godziny w telefonie, mogłyśmy śmiało wyruszyć na plażę.

— Nie pogardziłabym — odpowiadam odrobinę zestresowana, puszczając dziewczynę pierwszą w przejściu.

Napisałam szybko wiadomość do ukochanego, że właśnie wychodzimy z pokoju hotelowego i schowałam również i swój smartfon do torebki. Wypuściłam powietrze z ust ze świstem i ponownie wcisnęłam przycisk, by winda w końcu zjechała na nasze piętro.

— Jestem tak głodna, że zjadłabym konia z kopytami.

Drzwi otwierają się i wchodzimy do środka. Blondynka wybiera numer 0, więc nie mija chwila, a my już wychodzimy na hotelowy hol. Panie za recepcją uśmiechają się do nas gościnnie, co oczywiście odwzajemniamy. Na dworze wciąż słońce daje popalić, a ciepłe promienie słoneczne ogrzewają naszą skórę. Uśmiech z twarzy nie schodził nawet na ułamek sekundy. Chwytam ją pod ramię i razem zmierzamy w kierunku głównego wejścia na plażę.

— Zaczynam się trochę bać, tak szczerze. — Pocieram delikatnie jej dłoń.

— Tak szczerze, ja też. Po nich można spodziewać się dosłownie wszystkiego — mówię wymijająco, wciąż wodząc ją za nos.

Mrużę oczy, gdyż słońce uniemożliwia mi dokładne dostrzeżenie mojego ukochanego, opartego o drewniane barierki. Na nosie ma czarne okulary przeciwsłoneczne, a włosy roztrzepane. Ramiona ma skrzyżowane, co tylko uwydatnia jego mięśnie, a gdy również nas dostrzega, odpycha się jedną nogą od płotku. Czuję nagły ucisk w klatce piersiowej, gdy Danielle ściska mocniej moją rękę.

Wodzę wzrokiem po jego sylwetce, dłużej spoglądając na szerokie barki, aż nie docieram do szerokiego, zadziornego uśmiechu.

Wspominałam już, że Alan z roku na rok jest coraz przystojniejszy?

— Witam piękne panie — mówi oficjalnie, a zza pleców wyciąga opaskę.

Dokładnie tę samą opaskę, którą założył mi na oczy, podczas gdy wiózł mnie na urodzinową imprezę do domu rodziców. Zagryzam dolną wargę, nie spuszczając z niego wzroku.

— Zanim pójdziemy na plażę, muszę wam zasłonić oczy, żeby nie zepsuć niespodzianki — oznajmia.

— Masz jedną opaskę, głupku — zauważa natychmiast Danielle, marszcząc przy tym buntowniczo brwi. Alan przewraca lakonicznie oczami i nakazuje blondynce wrogo, by odwróciła się i przestała marudzić. Ta jęczy zirytowana pod nosem, ale ostatecznie wykonuje jego polecenie. — Jak przez ciebie wypieprzę się na plaży, to cię zabiję, Braun.

Brunet zakłada jej opaskę, a ta puszcza moje ramię, by chwycić się chłopaka.

— Żebym ja nie musiał zabić ciebie za to marudzenie.

Śmieję się cicho pod nosem i idę posłusznie za nimi. Alan wydaje polecenia odnośnie tego, jak stąpać ma dziewczyna przy jego boku. Zdejmuję ze stóp sandały i oddycham z ulgą, gdy czuję między palcami miękki, ciepły piasek. Leniwie przymykam oczy, wsłuchując się w donośny śpiew mew i na chwilę zapominam o bożym świecie.

Czuję się, jak małe dziecko, które pierwszy raz przyjechało na plażę i stara się zapamiętać tę chwilę na zawsze.

W oddali słychać również piski dzieci, bawiących się w wodzie, co nawet mi nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Uchylam powieki i dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że Alan z Danielle zostawili mnie w tyle. Zmierzam za nimi z uśmiechem na ustach, trzymając kurczowo w jednej dłoni swoje sandałki.

Nareszcie dostrzegam również i Chrisa, krzątającego się pod ładnym baldachimem. Pod nim znajdują się również stoliki z jedzeniem oraz z dużą ilością owoców. Roztargnienie ewidentnie nim zawładnęło. Rośliny zdobią skromnie materiałowe zadaszenie, a mi opada szczęka, gdy dochodzimy bliżej. Alan wspominał mi wcześniej, że kuzynka Chrisa rozplanuje te zaręczyny, ale nie spodziewałam się, że to będzie przypominać scenę, jak z filmu romantycznego. Przykładam dłoń do ust rozczulona, a przyjaciel niemal podskakuje z przerażenia, gdy nas dostrzega. Przeczesuje palcami włosy do tyłu, a dłonią klepie się w kieszeń lnianych, beżowych spodenek prawdopodobnie by upewnić się, że znajduje się w niej pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym.

Danielle wciąż zadaje pytania, na które Alan odpowiada cichymi mruknięciami. Czuję, jak łzy napływają mi do oczu ze wzruszenia i ze szczęścia, które wypełnia mnie całą, od stóp, aż po czubek głowy. Wszystko zostało przystojone w kolorach brudnego różu, ulubionego koloru Danielle.

— Braun, zaraz zdejmę tę głupią opaskę, to jest durne — mówi blondynka, a Chris przykłada palec do ust, by dać nam znać, że mamy nie odpowiadać.

Kiwam energicznie głową, ocierając policzek z jednej, pojedynczej łzy. Kładę torbę i sandałki pod baldachimem. Czuję zniecierpliwienie Danielle na samej sobie. Ucisk w klatce piersiowej jest niewyobrażalny, a powstrzymywanie łez przychodzi mi z trudem. Klepię delikatnie przyjaciela po ramieniu i doskakuję do boku ukochanego. Brunet chwyta dziewczynę za barki i odwraca ją tyłem do Chrisa, wariującego z nerwów.

— No powiedzcie coś, do jasnej cholery. — Gładzę blondynkę po ramieniu, kolejny raz przecierając przemoczone już policzki. Alan patrzy na mnie z ukosa, więc daję mu znak, że nadszedł ten wyjątkowy moment.

— Zdejmij opaskę, Danielle — mówię, panując ledwo nad szlochem.

Ta bez zastanowienia wyrywa się z uścisku Alana i zrzuca opaskę na piasek. Patrzy na nas rozbieganym spojrzeniem, kompletnie zbita z tropu. Oczekuje wyjaśnień, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i przestępując z nogi na nogę. Uchyla usta, by nas zbesztać, jednak uniemożliwia jej to Chris głośnym chrząknięciem. Jej twarz tężeje, jakby obawiała się tego, co zastanie za swoimi plecami.

Widzę, jak przełyka niepewnie ślinę, ale w końcu odwraca się na pięcie, a z jej ust ucieka zaskoczone westchnienie. Patrzę na Alana z dołu. Okulary ma wsunięte we włosy, a jego ramię szybko przyciąga mnie do jego boku. Natychmiast owijam ramiona wokół jego talii i układam głowę na jego barku, przyglądając się reakcji przyjaciółki.

— Chris? O co tutaj chodzi...

— Danielle... — Chłopak robi krok w jej stronę, a kąciki ust drżą mi przez stres. Patrzymy z Alanem na tę scenę z boku, mając całkowitą świadomość tego, co za chwilę się wydarzy. — Moja słodka, kochana Danielle...

Chwyta jej dłonie w swoje i kciukami masuje ich wierzch. Śmieje się nerwowo, spuszczając na chwilę spojrzenie na ich złączone ręce. Alan całuje mnie w czubek głowy, przez co kompletnie się rozklejam. Serce wciąż bije mi z przyspieszonym rytmem, a w gardle grzęźnie mi język.

— Jesteś moją najlepszą przyjaciółką od wielu długich lat. Zawsze mnie wspierałaś, pocieszałaś, po prostu byłaś przy mnie, chociaż wiele razy dawałem ci powody, żebyś ze mnie zrezygnowała. Ale ty tego nie zrobiłaś. — Ich spojrzenia się spotkały. Dolna warga dziewczyny zaczęła drżeć, a oczy zaszkiły się po tych słowach. Wysłuchiwała go z uwagą, nawet nie zamierzała przerywać monologu, co nie było w jej stylu. — Dzień, w którym w końcu przejrzałem na oczy i cię pocałowałem, był najlepszym dniem w całym moim życiu. A nie wydarzyłoby się to, gdyby nie Alan z Adele...

Tym razem całą uwagę skupili na naszej dwójce. Policzki Danielle były zaróżowione. Przyglądała mi się wdzięcznie, wydymując wargę, więc przesłałam jej całusa w powietrzu, bo nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.

— Mamy za sobą wiele wzlotów i upadków. Jesteś moją ostoją, moim jedynym domem, Danielle. Wiele razy byłem dla ciebie takim dupkiem i strasznie tego żałuję, naprawdę. Uświadomiłem sobie w końcu, że gdyby nie ty, nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem teraz.

— Chris... — Głos Danielle jest cichy.

Po jej twarzy płyną łzy szczęścia, dokładnie tak, jak po mojej. Serce uderza mi w klatkę piersiową ze zdwojoną siłą, a usta Alana, wciąż całujące moją głowę potęgowały jeszcze bardziej to uczucie. Wróciłam na chwilę myślami do liceum w Nowym Jorku.

Pamiętam dokładnie to, jak Danielle reagowała na widok Chrisa z inną dziewczyną i pamiętam również to, jak wyrzekali się wzajemnie swoich uczuć do siebie. A teraz nadszedł moment, by połączyć ich raz na zawsze. Mam przed sobą obraz najszczerszej, najprawdziwszej miłości.

— Danielle, nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Jesteś kobietą, którą pokochałem całym sobą i po prostu wiem, że jesteś tą jedyną... Na zawsze. Dlatego, Danielle Glayn...

Chłopak puszcza jej dłonie, a dziewczyna przykłada swoje do ust, gdy Chris klęka na jedno kolano na kocu, a z kieszeni wyciąga czerwone, zamszowe pudełeczko. Twarz bruneta jest również delikatnie zaczerwieniona przez wylane łzy. Szeroki uśmiech od ucha do ucha i dłonie drżące przez nadmiar stresu świadczą tylko o tym, jak długo czekał na tę chwilę. Otwiera pudełko, a naszym oczom ukazuje się piękny pierścionek zaręczynowy.

— Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną?

Z gardła Danielle wydobywa się szloch i również pada na kolana przed ukochanym, kiwając energicznie głową. Zagryzam wnętrze policzków mocniej niż zamierzałam, czekając zniecierpliwiona na jej odpowiedź. Mam wrażenie, że minęła cała wieczność zanim jej usta uchyliły się i wypowiedziała upragnione przez nas wszystkich:
— Tak. Tak, tak, tak. Boże, tak — mówi pod wpływem emocji i wpija się mocno w jego usta, zwieńczając tę cudowną chwilę.

Dłoń Alana nagle wsuwa się pod mój podbródek, bym na niego spojrzała, co robię zdezorientowana. Jego ciepłe wargi spoczywają od razu na moich w krótkim, choć namiętnym pocałunku. Śmieję mu się w usta i zaczynamy klaskać. Ludzie przechodzący obok nas zaczynają wiwatować, co wywołuje śmiech również u, teraz już, narzeczeństwa.

Danielle podaje chłopakowi dłoń, a ten bez zawahania wsuwa jej pierścionek na serdeczny palec u lewej ręki. Nie potrzebowali słów, by przekazać sobie miłość, jaką do siebie pałają. Blondynka zaczęła obcałowywać chłopaka, a z jej oczu wciąż ulatywały mokre łzy. Ich zaręczyny rozpoczną nowy etap w ich życiu. Ciąża dodatkowo zmotywuje ich do dalszego działania, będą mogli budować wspólną przyszłość krok po kroku, a my będziemy im kibicować.

Jesteśmy dla siebie, jak rodzina.

— Wiedzieliście o wszystkim i nawet nie pisnęliście słówkiem! — mówi z udawaną irytacją w głosie Danielle, gdy Chris pomaga jej stanąć na nogi. Dziewczyna patrzy podekscytowana na pierścionek i zaczyna piszczeć, po czym podbiega do mnie i wpada w moje ramiona. — Mogłaś chociaż zasugerować, czego mogę się spodziewać.

Całuję jej policzek i owijam ręce wokół jej talii.

— Daj spokój, wtedy nie byłoby niespodzianki. Choć i tak jestem w szoku, że niczego się nie domyśliłaś — odpowiadam, spoglądając zza jej ramienia na to, jak Alan gratuluje Chrisowi. Uśmiecham się do ukochanego szeroko, co oczywiście odwzajemnia, a widok łez Alana kolejny raz mnie rozczula. Przytulam do siebie blondynkę, gładząc jej plecy. Przymykam powieki na chwilę, by nie dać się ponieść emocjom, jednak jest to awykonalne.

— Nie płacz. Lepiej zobacz pierścionek, głupku. — Ociera mi kciukiem policzki i wystawia przed moją twarz dłoń.

Łapię za nią i przyglądam się biżuterii z zachwytem.

— Jest piękny. Chris, masz niezły gust — chwalę przyjaciela i odsuwam się od Danielle, by zrobić miejsce Alanowi.

Ten od razu mierzwi jej włosy i całuje na swoje usprawiedliwienie środek jej czoła, przez co jej twarz wykręca się w grymasie. Śmiejemy się wspólnie z Chrisem i po chwili wpadam w jego objęcia, by pogratulować mu zaplanowania tego dnia z taką dokładnością. Ten mnie unosi uradowany w górę, w wyniku czego moje stopy nie dotykają ziemi. Wykonuje obrót, krzycząc z radości, a ja próbuję sobie przypomieć, czy Chris był kiedykolwiek bardziej szczęśliwy, niż jest teraz.

Mimo iż denerwuje mnie ten osobnik częściej, niż powinien, kocham go, jak brata.

— Ja otworzę szampana! — wrzeszczę podekscytowana, gdy tylko przyjaciel odstawia mnie z powrotem na koc. Podchodzę do stolika, na którym stoi wiaderko z lodem i szampanem w środku.

— Pomogę ci. — Spoglądam kątem oka na Alana. Wyciąga butelkę i zabiera się za otwieranie.

— Wszystko dobrze? — pytam zaniepokojona, gdy ucieka ode mnie wzrokiem i robi krok w bok. Jest skupiony na tym, co robi, a mianowicie na okręcaniu zabezpieczenia z butelki. Zbliżam się do niego i kładę mu dłoń na ramieniu, a jego twarz momentalnie tężeje. — Alan? — dopytuję, jednak na marne.

— Podasz kieliszki, proszę? — Zmienia temat, a chwilę po tym korek z hukiem wyskakuje z szyjki butelki.

Przewracam oczami zirytowana, jednak nie naciskam na niego dłużej. Zamierzam cieszyć się szczęściem przyjaciół tak długo, jak tylko mogę, a wszelkie troski odstawić na bok. Wykonałam polecenie bruneta bez oporów. Napełnił wszystkie cztery kieliszki szampanem, więc śmiało mogliśmy wspólnie wznieść toast. Podałam przyjaciółce kieliszek oraz Chrisowi, za co podziękowali wdzięcznie. Chłopak objął blonydnkę ramieniem i ucałował jej skroń.

— Ja chciałbym tylko powiedzieć, że wiele wam zawdzięczam. Chris, ty byłeś ze mną tak naprawdę od małolata, a ty Danielle... Oj, Danielle... Tak bardzo cię kocham, jak cię nienawidzę.

— Dzięki dupku, to bardzo miłe — odpowiada blondynka, przewracając lakonicznie oczami.

— Lepszych przyjaciół nie mogłem sobie wymarzyć, naprawdę — mówi Alan, wznosząc swój kieliszek ku górze i jednocześnie ustąpił mi głosu.

— Nie będę przedłużać... Uśmiech Danielle wyraża więcej, niż tysiąc słów. Cieszę się, że możemy towarzyszyć Wam w tym dniu. Za przyszłych państwa River.

Wszyscy wspólnie opróżniamy kieliszki i w końcu możemy usiąść na kocu i delektować się owocami morza. Chris zdradza ze szczegółami, jak wyglądało przygotowanie tego miejsca, gdyż Danielle jest niezwykle uparta. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspominała o chwili, gdy ujrzałam Chrisa wraz z Cynthią i obawiałam się, że chłopak zdradza moją najdroższą przyjaciółkę.

Dziewczyna wciąż nie mogła uwierzyć w to, co jeszcze chwilę temu miało miejsce. Spoglądała na swój serdeczny palec z zafascynowaniem, wtulając się w bok ukochanego. Karmił ją truskawkami w czekoladzie, a ta wydawała z siebie zadowolone pomruki. Nie umknęło mojej uwadze również to, że Alan zachowywał się strasznie dziwnie. Jego nastrój zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni w zaledwie ułamek sekundy.

Z twarzy zszedł szczery uśmiech i został zastąpiony tym, którego nienawidzę. Wymuszonym. Siedział blisko mnie, jednak nie było nawet mowy o tym, by mnie chociażby przytulił, a co dopiero, by mnie pocałował.

Czułam się bardzo niezręcznie. Jakby nagle stracił swoje zainteresowanie moją osobą.Gdy już słońce chciało chować się za horyzont, Chris wraz z Alanem wpadli na genialny pomysł, że pójdą do wody, by trochę ochłonąć. Najedzeni stwierdzili, że spalą kalorię. Nie zamierzałyśmy zaprzeczać, a wręcz zachęcałyśmy ich do tego, byśmy mogły odbyć rozmowę w cztery oczy. Patrzyłyśmy na to, jak rozbierają się do bokserek i biegną w stronę czystej wody, po czym nurkują na dłuższą chwilę. Wzdycham zirytowana i kładę się na kocu obok przyjaciółki. Spogląda na mnie badawczo i układa się tuż przy moim boku.

— Co się dzieje? Czemu jest taki naburmuszony?

— Nie mam zielonego pojęcia, w tym problem — odpowiadam, przekręcając się na bok, by mieć idealny widok na jej zmartwioną twarz. — Ale nie rozmawiajmy dziś o mnie. Zadbam o to, żebyście mieli pokój tylko dla siebie, jak już będziemy się zbierać. — Puszczam jej oczko, a ona piszczy podekscytowana. Zagryza dolną wargę i znów patrzy na biżuterię zaręczynową na palcu. — Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.

Całuję kolejny raz tego dnia jej policzek, a ona dla odmiany nie ściera z twarzy mojej śliny.

— A ja głupia myślałam, że Chris chce mnie zostawić.

Śmieję się krótko.

— To wyobraź sobie moją minę, jak zobaczyłam Chrisa, przytulającego jakąś kobietę na ulicy. Myślałam, że go zabiję. Alan też przede mną ukrywał to, że Chris chce Ci się oświadczyć. Stwierdził, że od razu powiem Ci o wszystkim.

— To nie w twoim stylu, że mi o tym nie powiedziałaś. Nawet wtedy, jak upiłaś się w klubie.

— To była istna katorga patrzeć na to, jak rozpaczasz przez jego zachowanie. A on głupi był po prostu zestresowany tym wszystkim — mówię, co wywołuje uśmiech na jej twarzy. — Nie mogę uwierzyć, że tak świetnie to zaplanował.

— Tak. Ja też nadal w to nie wierzę.

W tle słyszymy dobrze znane nam śmiechy. Alan wraz z Chrisem wychodzą z wody, przekomarzając się ze sobą, a ja natychmiast podnoszę się z koca i sięgam do torby plażowej, żeby uszykować dla nich ręczniki. Zerkam w ich kierunku kątem oka i widzę, jak brunet zaczesuje mokre włosy do tyłu. Znów ściska mnie w zarodku, gdy dostrzegam, jak woda spływa po ciele chłopaka. Przez przemoczone bokserki odznacza się co nieco, a włosy na moich ramionach jeżą się, gdy staje przede mną z zawadiackim uśmiechem na ustach. Trzymam kurczowo jeden ręcznik, gdyż drugi Chris wyrwał mi od razu, jak do mnie podszedł.

— Mogę? — pyta cicho, chwytając za materiał.

Kiwam głową delikatnie i podaję mu ręcznik, by mógł się nim owinąć. Krzyżuję ramiona na klatce piersiowej i mam zamiar go wyminąć, by dołączyć ponownie do Danielle, jednak mi to uniemożliwia, robiąc krok w bok. W ten oto sposób znów stoi przede mną.

— Przepraszam, że byłem taki oschły.

Jego zimna dłoń gładzi mój policzek, a ja na moment przymykam powieki. Jego dotyk jest przyjemny, mimo iż dopiero co wyszedł z wody i pozostawia na mojej twarzy krople wody. Kciukiem zahacza o moją dolną wargę, a moje ciało napina się gwałtownie przez ten intymny gest. Patrzę na niego zbita z pantałyku. Jeszcze przed chwilą był naburmuszony, a teraz zamierza mnie prowokować.

— Przepraszam — powtarza kolejny raz ze skruchą w głosie.

— Nic się nie stało — zapewniam, delikatnie się uśmiechając.

Wyciera się w ręcznik, po czym wraz z Chrisem ruszają do przebieralni, by pozbyć się mokrych bokserek. Danielle kosztuje owoców morza, więc od razu do niej dołączam.

— Zapomniałam wziąć tabletek z domu — mówię półszeptem do jej ucha.

Nalewam sobie kolejną porcję szampana do kieliszka i piję go z myślą, że pozwoli mi się odprężyć. Czuję na sobie wzrok przyjaciółki, a gdy spoglądam na nią, porusza znacząco brwiami, jakby miała za chwilę zasugerować coś co najmniej absurdalnego.

— Czyli szykował się mały Braun?

— Zwariowałaś, Danielle. Kompletnie zwariowałaś. — Kręcę głową rozbawiona. — Będziemy używać prezerwatyw po prostu.

— Pomyśl tylko, jakie to byłoby cudowne! Byłybyśmy razem mamuśkami.

— Nie, to nie byłoby cudowne. Chyba nie — odpowiadam z grymasem na twarzy. — Poza tym, Alan nie chce jeszcze dziecka.

— Rozmawialiście o tym?

Bawię się kieliszkiem i spoglądam na butelkę szampana, w której znajduje się resztka alkoholu. Na końcu stołu postawione jest czerwone wino, więc bez skrupułów leję sobie kolejną dawkę promili do kieliszka i delektuje się smakiem.

Prawda jest taka, że z Alanem nie rozmawiamy zbyt często na temat naszej wspólnej przyszłości, a jeśli się zdarzy, zazwyczaj jest na tyle pijany, że niczego nie pamięta następnego dnia. Nie ukrywam, trochę zazdroszczę Danielle tego, że Chris szybciej dojrzał niż Alan. Chciałabym móc z ukochanym porozmawiać szczerze o tym, jakie ma plany wobec naszej dwójki, ale on zaraz by obrócił to w żart.

— Tak szczerze to nie, nie rozmawialiśmy — mówię, skrywając w sobie żal do Alana. Wzruszam obojętnie ramionami i patrzę na to, jak uśmiechnięty od ucha do ucha brunet wychodzi z przebieralni w towarzystwie najlepszego przyjaciela. Posyłam mu wymuszony, leniwy uśmiech i czuję, jak Danielle staje bliżej mnie.

— To może porozmawiajcie o tym dzisiaj — szepcze, gładząc delikatnie moje ramię. Zagryzam dolną wargę zestresowana.

Nie jestem przekonana do tego pomysłu. Chcę korzystać z wolnych chwil od pracy i nie martwić się reakcją Alana na moje pytania, odnośnie naszego dziecka, czy chociażby zaręczyn. Ale jednego jestem przekonana.

Chcę się z nim dzisiaj kochać.

— Kochanie, Alan wpadł na genialny pomysł! — krzyczy podekscytowany Chris, a moje brwi automatycznie wystrzeliwują w górę, słysząc te krótkie zdanie.

Alan wsuwa dłonie w kieszenie spodenek i z niewinnym uśmieszkiem podchodzi do mnie. Wyciąga mi kieliszek z dłoni i sam go opróżnia jednym haustem, co spotyka się z moim udawanym naburmuszeniem.

— Nie musimy się przeprowadzać, a z pokoju Adele i Alana zrobimy pokój dla dziecka.

Ukłucie w sercu. Cofam się o krok, aż tyłkiem wpadam na stolik, który delikatnie się chwieje, a wzrok każdego z osobna pada na mnie.

— Czy ja o czymś, do jasnej cholery, nie wiem? — pytam zła Alana, a jego uśmiech momentalnie przygasa. Odchrząkuje zaskoczony moją reakcją i chwyta mnie za łokieć, żebym przez przypadek nie powiedziała czegoś, czego będę żałować. Idę za nim, choć niechętnie, a gdy odchodzimy na wystarczającą odległość, wyrywam się z jego uścisku. — Czy Ty chcesz mi o czymś powiedzieć?

— Znalazłem dla nas dom — odpowiada od razu, a ja zastygam w miejscu.

Szczęka mi opadła przez to nagłe wyznanie, a spoglądając w jego tęczówki, widzę w nich bezgraniczną miłość do mnie. Patrzy na mnie z nadzieją i jednocześnie niepewnością, jednak ja nie jestem w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.

W zamian narzucam mu ręce na kark i przyciągam go do siebie, by połączyć nasze usta. Jego ramiona owijają się wokół mojej talii i unosi mnie w górę, oddając pocałunek z niezwykłą czułością. Wargi ma ciepłe, a na języku pozostał smak szampana. W głębi serca poczułam ulgę tak ogromną, jak nigdy dotąd. Jakby właśnie zapełnił pustkę, której ja sama nie potrafiłam zatkać. Całowaliśmy się z pasją.

Chciałam mu przekazać pocałunkiem to, jak długo czekałam na tę chwilę. Żeby poczuł, jak ważna jest dla mnie nasza wspólna przyszłość.

— Czyli mam rozumieć, że podoba ci się ten pomysł?

Odstawia mnie na ciepły piasek, a ja nie mogę oderwać od niego wzroku. Mimo iż słońce zaszło już za horyzont, światło lampy umożliwia mi patrzenie w jego rozczulone tęczówki. Zagryzam dolną wargę podekscytowana. Jego dłoń gładzi mój policzek delikatnie, a gdy staję na palcach, by ponownie ucałować środek jego ust, umożliwia mi to. Szczęście zaczyna mnie powoli rozpierać, w głowie słyszę przyjemne piszczenie, a gdy odsuwamy się od siebie, jestem kompletnie zafascynowana.

— Alan, bardzo mi się podoba ten pomysł. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo — odpowiadam, a w kącikach jego oczu pojawiają się łzy. Wciągam gwałtownie powietrze, a on zaczyna się krótko śmiać, kręcąc głową na boki. — Kocham Cię. Tak mocno Cię kocham.

— Jesteś dla mnie wszystkim.

Przyciąga mnie do siebie i przytula, a ja układam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchuję się w przyspieszone bicie serca. Spoglądam na Danielle i Chrisa. Dzięki lampom solarnym zamieszczonym pod baldachichem, mamy dobre oświetlenie. Siedzą na kocu wtuleni w siebie i patrzą na spokojną wodę, od czasu do czasu szepcząc coś do ucha.

— Nadszedł czas, żebym zaczął ci to pokazywać. Tak, jak na to zasługujesz.

Całuje mnie w głowę, a ja nie marzę o niczym innym, niż o namiętnym, czułym seksie. Wiem, że on też o tym myśli. Wybrzuszenie w spodenkach wbija mi się w brzuch, powodując wibracje mojego ciała. Spogląda na mnie z góry zafascynowany. Kciukiem ponownie dręczy moją dolną wargę, a gdy wsuwa mi go delikatnie do ust, oblizuję go. Mam w dupie to, że obcy ludzie mogą nas zobaczyć.

— Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Teraz już wiem, że kolejna spodoba ci się jeszcze bardziej — mówi z wyraźnym podtekstem. Ssę jego palec podniecona, a jego fiut delikatnie drga. Przez brak bokserek czuję go jeszcze wyraźniej.

— Braun, chodźcie tu już! — krzyczy Chris za naszymi plecami, jednak droczenie się z ukochanym sprawia mi niebywałą przyjemność. Wzdycha niekontrolowanie, gdy delikatnie zaciskam zęby na kciuku. Przejeżdża ostatni raz nim po moich ustach, a w jego oczach wariuje pożądanie.

— Jeśli nie przestaniesz, pójdziemy do przebieralni i cię zerżnę. Więc lepiej się uspokój.

Prąd ekscytacji uderza w moją cipkę ze zdwojoną siłą przez intensywność tych słów. Odchrząkuję i kiwam posłusznie głową, ruszając przed nim w kierunku przyjaciół. Jego dłoń mocno uderza w mój pośladek, jednak powstrzymuję zbolały jęk, by rozjuszyć go do granic. Zerkam na niego zza ramienia i widzę, jak zaciska szczękę, a wzrokiem wodzi po moim ciele bezwstydnie.

— Naprawdę Alan znalazłeś mieszkanie? — pyta Danielle, przyglądając mi się zbyt długo, przez co może śmiało odczytać wyraz mojej twarzy.

,,Chcę się pieprzyć" — tak właśnie jest zatutułowany.

Udaje nam się opanować pożądanie, gdy schodzimy na temat tego, jak będzie wyglądać nasza niedaleka przyszłość. Siedzę pomiędzy nogami Alana i opieram się o jego klatkę piersiową, po raz kolejny dziękując Chrisowi za porcję czerwonego wina.

Ukochany opowiedział nam mniej więcej, jak wygląda domek jednorodzinny, który dla nas wypatrzył po okazyjnej cenie. Okazało się, że dobry znajomy jego ojca wyprowadza się z Nowego Jorku i nie będzie mu potrzebne dłużej miejsce w tym mieście. Pan Brunon zafascynował mnie, już w momencie, gdy Alan nas sobie przedstawił.

Należy do mężczyzn twardo stąpających po ziemi, jednak najważniejszą wartością jest dla niego rodzina i dobro jego jedynego dziecka. Mimo iż syn przysporzył mu wiele problemów w okresie nastoletnim, nie odwrócił się do niego plecami, a wręcz przeciwnie. Z opowieści ukochanego, gdy rodzice dowiedzieli się o jego uzależnieniu od narkotyków, natychmiast umówili się na wspólną terapię, by przebrnąć przez to razem.

Nic dziwnego, że pomyślał o nas, gdy kolega z branży zaproponował mu kupno małego domku. Dopiero gdy Alan pokazał nam wszystkim zdjęcia budynku, wzruszyłam się i to tak porządnie. Płakałam szczęśliwa w jego ramię, a w ramach pocieszenia, dostawałam czułe buziaki w głowę. Danielle z Chrisem zaczęli rozmowę na temat urządzenia pokoju dla dziecka i tutaj pojawiły się pierwsze sprzeczki, co było zupełnie normalne.

— Pomalujemy ściany na niebiesko lub na różowo, jak dowiemy się, czy będzie to chłopiec, czy dziewczynka — mówi uparcie Chris, krzyżując ramiona na klatce. Blondynka wzdycha zirytowana, spoglądając na mnie pobłażliwie.

— Może jeszcze chłopiec będzie musiał bawić się samochodami, a dziewczynka lalkami, co? — odpowiada zgryźliwie Danielle, przewracając z impetem oczami. Gładzi się po brzuchu delikatnie i bierze dwa głębokie wdechy, zanim kontynuuje swoją wypowiedź. — Pokój pomalujemy na beżowo. Kolor wybierzemy wspólnie, jak już trochę maluch podrośnie.

Bezapelacyjnie przyznaję przyjaciółce rację, co spotyka się z zaskoczeniem tym razem mojego ukochanego. Śmiejemy się wszyscy razem i odpuszczamy sobie tę nierówną wymianę zdań. Prawda jest taka, że kobiety mają inne spostrzeżenia, mężczyźni inne. Chris z pewnością chciałby wychować syna na silnego, mądrego chłopca, który nie będzie bawić się lalkami. Natomiast córeczkę wychowałby na księżniczkę tatusia. Ubierałby jej śliczne, różowe sukienki i nosił na rękach, dopóki nie zaczęłaby mieć sprzeciwów. Takim właśnie rodzicem będzie Chris. Prędzej, czy później Danielle również taka będzie, jestem tego bardziej niż pewna.

Alkohol przywołał licealne wspomnienia.

Zaczęliśmy wytykać Chrisowi to, z jaką dziewczyną spotykał się, zanim przejrzał na oczy i wybrał miłość swojego życia. Później ten odbijał piłeczkę do Alana i kąśliwie odpowiadał, że Rose wcale nie była lepsza, niż Kim.

— Stary, przyłapałem Ciebie i Kim pod prysznicem po treningu. Tak, jak reszta drużyny — mówi Alan, pijąc wino z rozbawieniem. Brew Danielle unosi się ku górze i patrzy na ukochanego spod byka. Ten jedynie wzrusza ramionami, a ja jego twarzy błądzi sprośny uśmieszek. — Wszyscy widzieliśmy jej cycki.

— A przypomnieć ci, jak Rose robiła ci laskę pod biurkiem, jak do ciebie wpadłem? Dupku, patrzyłeś mi w oczy, jak ona ssała ci fiuta. Szkoda tylko, że wystawały jej stopy.

— Dlatego siedziałeś u mnie godzinę?

— Kurwa, nawet nie wiesz, jak dobrze bawiłem się twoim kosztem.

Śmieją się wspólnie przez wspomnienia swoich miłosnych podbojów, a ja z przyjaciółką przyglądamy się im ze zniesmaczeniem. Sama myśl o Alanie, który uprawia seks z inną kobietą przyprawia mnie o gęsią skórkę, nawet jeśli opowiadane jest to, by nas rozbawić. Jego dłoń delikatnie muska moje odkryte ramię, a moje mięśnie automatycznie napinają się. Wsłuchuję się w jego szczery, głośny śmiech, dopijając do końca swoją dawkę alkoholu.

— Adele, pamiętasz, jak na jednej z imprez zapytałem cię z iloma chłopakami spałaś? Nie odpowiedziałaś, tylko piłaś shota. — Przewracam zażenowana oczami, pokazując mu środkowy palec.

— Wtedy jeszcze nie spała z nikim. Musiał pojawić się pieprzony Braun i wywrócić jej świat do góry nogami — odpowiada Danielle z niewinnym uśmieszkiem na ustach, a ja mam ochotę zapaść się pod cholerną ziemię.

Ciskam w nią piorunami, a Chris zastyga w miejscu. Mierzy spojrzeniem najpierw mnie, a później Alana, siedzącego za moimi plecami. Wyciąga przed siebie palec i wskazuje na nas zdezorientowany.

— Czekaj... Czyli Alan był twoim pierwszym? O, kurwa.

— Co w tym takiego dziwnego? — pytam zażenowana, bawiąc się pustym kieliszkiem, który wciąż trzymałam w dłoni.

Gdy mieszkałam w Wakefield, nie myślałam o tym, by uprawiać seks, czy chociażby o tym, by mieć chłopaka. Nienawidziłam Anglii, nienawidziłam ludzi, którzy uprzykrzali mi życie, a zwłaszcza płci męskiej. Nie miałam przyjaciół, nie chodziłam też na domówki, organizowane przez osoby ze szkoły. Byłam samotniczką, aczkolwiek nie narzekałam na to. Samej ze sobą było mi lepiej, niż w jakimkolwiek towarzystwie. Większość nastolatków myślało tylko o tym, żeby przeżyć swój pierwszy raz, nawet jeśli miałoby się to odbyć po pijaku z nieznajomym. Z resztą, wciąż takie myślenie jest popularne. Dopóki nie przeprowadziłam się z rodzicami do Nowego Jorku, moje życie było szare, pozbawione kolorów.

A wtedy poznałam Danielle, Chrisa i oczywiście Alana... Głównie to on odmienił moje poglądy na temat chłopaków. Prawdopodobnie dlatego, że zakochałam się w nim do szaleństwa.

— Nie, nic. Sądziłem, że zaliczyłaś przed Braunem.

— Dobra, Chris, upiłeś się. Czas już na nas.

Danielle podnosi się z koca i staje obok roześmianego od ucha do ukochanego bruneta. Ten porusza znacząco brwiami do Alana, a ten obejmuje mnie od tyłu, układając głowę na moim ramieniu. Odstawiają kieliszki na stolik i przytulają się czule do siebie. Chris informuje nas, że o dwudziestej trzeciej, czyli dokładnie za pół godziny zjawi się tutaj Cynthia, żeby doprowadzić to miejsce do porządku.

— Zanim wejdziecie do pokoju, zapukajcie minimalnie trzy razy — oznajmia blondynka, ciągnąc Chrisa za ramię.

Puszczam przyjaciółce oczko, co ta odwzajemnia. Wyciągam z torby plażowej jej telefon oraz klucz od pokoju hotelowego i podaję rzeczy dziewczynie, za co dziękuje. Szybko znikają nam z pola widzenia, niemalże biegną przed siebie, by nareszcie uczcić ten cudowny, szczęśliwy dla nich dzień tylko we dwoje.

Odetchnęłam spokojnie, spoglądając na ocean. Delikatny szum uspokaja mnie, a dłonie Alana, badające mój odkyty brzuch, działają wręcz przeciwnie. Kciukami gładzi nagą skórę, a gdy ciepłe, wilgotne usta spoczywają na mojej szyi, odchylam głowę, by dać mu do siebie lepszy dostęp.

— Mówiłeś, że masz dla mnie jeszcze jedną niespodziankę — mówię cicho, przymykając powieki na moment.

Ludzi na plaży praktycznie już nie było. Od czasu do czasu mogliśmy usłyszeć w oddali głosy, jednak nikt nie mijał naszego miejsca. Rozglądam się niepewnie, czy ktoś przypadkiem nie mógłby nas przyłapać na intymnej chwili, jednak nikogo nie dostrzegam. Bicie mojego serca przyspiesza, a ja muszę zacisnąć nogi. Pulsowanie cipki wraca wraz z jego miękkim, zachrypniętym głosem.

— Chcesz, żebym teraz ci ją pokazał?

Oddech owiewa mokre ślady, które pozostawił na mojej skórze. Wzdrygam się niespokojnie, opierając się mocniej o jego klatkę piersiową. Dłonie układam na jego udach, przez co ciche sapnięcie ulatuje z jego ust. Wciąż dotyka mojego brzucha opuszkami palców, przez co poruszam się niespokojnie kolejny raz.

— Nie założyłaś stanika. — Powstrzymuję jęk z niebywałym trudem, gdy palcem ociera mój stwardniały sutek przez cienki materiał bluzki. Bawi się moim kosztem, delektuje się tym, jak na mnie działa. — Teraz z łatwością mogę zrobić tak. — Jego duża dłoń powoli wślizguje się pod obcisły top. Kolejne prądy zostają wysłane przez mój mózg do cipki, która wariuje z podniecenia. — Są takie idealne, Adele. Ty jesteś idealna — mówi, dołączając do swoich czynów drugą rękę. — I tylko moja.

Zagryza skrawek skóry na mojej szyi, a ja tracę zdrowy rozsądek, gdy ściska moje nagie piersi pod materiałem bluzki. Drażni sutki kciukiem, a ja jęczę cicho, zaciskając palce na jego udach. Całuje mnie z czułością i delikatnością, a jednocześnie robi tak sprośne rzeczy. Cholerny diabeł.

— Chcę się już tobą cieszyć. Wstawaj, mała.

Otwieram oczy podniecona i zagryzam wargę, gdy staje przede mną, a przed sobą mam głównie jego nabrzmiałego fiuta, okrytego jedynie spodenkami. Wyciąga dłoń w moją stronę z zawadiackim uśmiechem, wymalowanym na twarzy. Śledzę wzrokiem zbyt długo kształt jego penisa, ale wcale nie jest mi głupio z tego powodu, a wręcz przeciwnie. Odchrząkuje i oblizuje usta, zadowolony moją reakcją na jego przyrodzenie. Pomaga mi wstać i prosi, bym wzięła koc i jedną lampkę solarną, bo będą nam potrzebne. Wykonuję jego polecenie zaniepokojona, a on narzuca sobie na ramię moją torbę i łapie mnie za dłoń, jakby nigdy nic.

— Nie musimy poczekać na Cynthię? Zabraliśmy jej koc i lampkę — mówię niepewnie, obracając się w kierunku oświetlonego baldachimu.

— Chris jej zwróci przy okazji, nie będzie zła — odpowiada, gdy dorównuję mu kroku. Idziemy przed siebie po plaży bez słowa, a w miejscu dotyku naszych dłoni czuję silne napięcie seksualne, czego nie da się ukryć. Mijamy jeszcze kilka par, spacerujących brzegiem plaży. Czuję podekscytowanie, szykując się psychicznie na kolejną niespodziankę od ukochanego, a brunet wzmacnia uścisk dłoni i popycha mnie lekko biodrem. — Stresujesz się — stwierdza.

Lampka, która trzymam oświetla nam drogę, więc dzięki temu mógł dostrzec zaniepokojony wyraz mojej twarzy. Spoglądam na niego z niewinnym uśmiechem i wzruszam ramionami.

— Nie wiem, czego się spodziewać.

— Namiętnego seksu na plaży. — Oblizuje dolną wargę i obserwuje moją reakcję uważnie, wciąż prowadząc mnie za sobą. Serce uderza w mój mostek mocniej, niż powinno po tych słowach. Doskonale wiedziałam, że mówił najszczerszą prawdę.

— A co jeśli ktoś nas przyłapie? — pytam, a na samą myśl włosy jeżą się na moim ciele.

— Nikt nas nie przyłapie na dzikiej plaży. — Zagryzam wnętrze policzków, gdy dochodzimy do mnóstwa wysokich skał. — Musimy przejść na drugą stronę.

Kiwam głową posłusznie i patrzę na to, jak brunet jako pierwszy zaczyna wspinać się po kamieniach, a ja oświetlam mu drogę. Narzucił sobie uprzednio koc na szyję, bym miała jak najmniej rzeczy do przeniesienia. Śmieję się głupkowato pod nosem z samego pomysłu, na jaki wpadł, choć z drugiej strony jest to urocze do granic możliwości.

Dlatego biorę głęboki oddech i również zaczynam wspinać się po skałach ostrożnie, by przez przypadek z nich nie spaść. Brunet czeka na mnie u góry, więc podaję mu lampkę i dołączam do niego. Oczy niemalże wyskoczyły mi z orbit, gdy dostrzegłam przed nami małą, opustoszałą plażę. Alan uśmiechał się dumnie, spoglądając na mnie kątem oka podczas schodzenia na piach.

Gdy już zeskakujemy bezpiecznie na plażę, oddycham z wyraźną ulgą.

— Skąd wiedziałeś, że jest tutaj takie miejsce? — pytam podchwytliwie i biorę od niego koc, by móc rozłożyć go na piasku.

Blask księżyca odbija się od tafli wody, co dodatkowo oświetla to miejsce i sprawia, że jest jeszcze bardziej magiczne. Brunet układa lampę solarną przy kocu i prostuje się. Wkłada dłonie w kieszenie spodenek i zmierza w moim kierunku wolnym krokiem, a w mojej głowie znów pojawiają się brudne myśli, związane z jego osobą.

Wspominam jego ciepły dotyk na moich piersiach i to, jak drażnił moje sutki swoimi kciukami, doprowadzając mnie i moją cipkę do wariacji.

— Chris mi pokazał. — Kosmyk włosów, opadający mi na twarz, chowam za ucho i również robię krok w stronę ukochanego, by wyjść mu na spotkanie. — I jestem mu za to kurewsko wdzięczny.

To są ostatnie słowa, jakie opuszczają jego usta. Wpadam w jego objęcia kompletnie zatracona wizją bliskości w tym przepięknym miejscu. Całuję go mocno i zachłannie, jakby miało nie być jutra, a napięcie nareszcie zostaje rozładowane tak, jak powinno. Nasze ruchy są przepełnione chaosem i erotyzmem, ale nie przeszkadza nam to, by pragnąć siebie jeszcze mocniej i mocniej. Zaciska długie palce na moich biednych pośladkach i unosi mnie w górę z lekkością. Zaplatam nogi odruchowo w jego pasie.

Pragnę być najbliżej niego, tak blisko, jak tylko się da, a gdy pozbywa się szybkim ruchem mojego topu, zatracam się w jego rozpalonym spojrzeniu. Bada uważnie wzrokiem moje nagie piersi, a ja jęczę głośno, głowę odchylając w tył, gdy zasysa jeden sutek. To było jak istna eksplozja w moich majtkach.

Wyginam plecy w łuk, by jego zwinny język mógł pieścić spragnione dotyku cycki, a on korzysta z zaproszenia. Jedną dłonią wciąż przytrzymuje moje pośladki, bym się z niego nie zsunęła. Druga natomiast ma zupełnie inne zadanie do wykonania. Przytrzymuję się materiału jego koszulki, choć tak naprawdę nie kontrolowałam swoich ruchów. Sapałam podniecona, zatracając się w tych pieszczotach i oddając mu całą siebie. Mógł robić ze mną to, co żywnie mu się podoba. Czułam silne pulsowanie mojej biednej łechtaczki i pragnęłam, by jej również poświęcił uwagę. Wystarczyłby jeden ruch językiem, a ja doszłabym z taką mocą, jak nigdy dotąd. Ściska lewą pierś i zaczyna ją ugniatać, a ja czuję między nogami, jak gotowy jest, by we mnie wejść i pieprzyć bez opamiętania.

— Powiedz mi, czego pragniesz. Spełnię każde twoje życzenie.

Złożył pocałunek na moim mostku i nagle położył mnie na kocu, a ja poczułam pustkę w miejscu, gdzie jeszcze przed sekundą był jego mokry język. Odgarnęłam włosy z twarzy i rozłożyłam nogi, by mógł się na mnie położyć. Kolejne zaproszenie przyjęte. Zrzuca z siebie koszulkę, a nasze ciała łączą się w jedność.

Nogi zaczynają mi drżeć, gdy przyciska do mnie biodra raz za razem, a ja oddycham płytko, jakbym za chwilę miała wyzionąć ducha.

— Chcesz dojść, prawda? — pyta bezczelnie, jakby nie znał odpowiedzi na to banalnie proste pytanie. Przyciągam go do swoich ust, by przestał się ze mną droczyć, a jego zęby zaciskają się na mojej dolnej wardze.

Ciągnie za nią, wciąż napierając twardym fiutem o moją świętość.

— Alan, proszę Cię. — Poruszam się pod nim niespokojnie.

Zadziorny uśmiech widnieje na jego twarzy, gdy zjeżdża pocałunkami do szyi, a następnie na dekolt. Kąsa mnie, smakuje mojego ciała uważnie, jakby to był nasz pierwszy raz. Droczy się ze mną w tak przyjemny i brutalny sposób, że mam ochotę wpleść dłonie w jego włosy i przycisnąć jego twarz do swojej cipki. Patrzę na ten erotyczny obraz z satysfakcją. Językiem wyznacza mokrą ścieżkę na moim brzuchu, a gdy wsuwa dłoń pod spódniczkę, moja głowa opada na koc z bezsilności. Składając pocałunki na wewnętrznej stronie moich ud, pozbywa się nareszcie majtek z mojego tyłka wraz ze cholerną spódniczką.

Teraz leżę pod nim, jak mnie pan Bóg stworzył.

— Moja piękna kobieta. — Uśmiecham się pod nosem i wsuwam palce w jego brązowe włosy. — Jesteś taka mokra, Adele. — Przejeżdża kciukiem po moim wzgórku łonowym, przez co unoszę gwałtownie biodra w górę zaskoczona. — I taka spragniona.

Otwieram szeroko oczy, gdy wkłada do mojego ciepłego wnętrza palec. Jęk nadchodzącego spełnienia wydostaje się z moich ust niekontrolowanie, a chwilę później zalewa mnie fala silnego i kurewsko przyjemnego orgazmu. Jego język zwinnie doprowadza mnie na sam szczyt, a do przyjemności dołącza dodatkowo drugi palec.

Przytrzymuje ręką moje biodra, nie zaprzestając pieszczot, a moje jęki stają się coraz głośniejsze. Jestem pewna, że jeśli ktoś przechodzi po plaży obok, słyszy mnie jasno i wyraźnie. Pieprzy mnie palcami, dopóki nie ciągnę za jego włosy. Nie potrafię opanować drżenia całego ciała, ani otworzyć oczu. Leżę na kocu, jakbym była na haju, a brunet znów układa się na mnie i składa pocałunek na moim policzku. Sapię zmęczona, a Alan nawet nie daje mi chwili, bym mogła złapać swobodnie oddech.

Palce zostają zastąpione nagle twardym, dużym przyrodzeniem. Moja łechtaczka wciąż pulsuje, a gdy brunet jęczy przy moim uchu, kolejny orgazm zbliża się do mnie kolosalnymi krokami.

— Otwórz oczy, kochanie. — Wchodzi we mnie cały, dopycha do mnie mocno biodra i cofa się, po czym znowu napiera. — Spójrz na mnie.

Leniwie uchylam powieki i rozkładam nogi szerzej, by dać mu do mnie lepszy dostęp. Nasze spojrzenia łączą się, a ja w błękitnych oczach widzę cały mój świat.

Stanowimy jedność, ja i on. Alan Braun.

Mój Alan Braun.

Zagryza dolną wargę, przyspieszając swoje ruchy, a ja ocieram pot z jego czoła i całuję go niezdarnie. Porusza się we mnie mocno i szybko, tak jak ma to w zwyczaju, a wsłuchując się w jego seksowne jęki, czuję, jakbym znalazła się w siódmym niebie.

— Wyjdź za mnie, Adele — mówi nagle płaczliwym tonem, a ja spoglądam na niego zdezorientowana. Jego spojrzenie jest przepełnione błaganiem, a ruchy biodrami utwierdzają mnie w tym, że to nie były tylko moje urojenia. On naprawdę teraz poprosił mnie o rękę. — Wyjdź za mnie, proszę.

Wierzchem dłoni gładzi delikatnie mój rozgrzany policzek, a mną wstrząsają emocje tak silne, że sztywnieję pod nim zdesperowana. Obejmuję jego kark i kiwam głową energicznie, czując jak łzy napływają mi do oczu.

— Wyjdę za Ciebie, Alan. Oczywiście, że za Ciebie wyjdę.




_________

Jeszcze około 10 rozdziałów moi kochani i będziemy zbliżać się do końca...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro