ROZDZIAŁ 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

          Siedziałam sobie spokojnie w domu, nie przejmując się niczym. Stwierdziłam, że resztę dnia spędzę samotnie w domu. Lydię miał  pilnować Scott z resztą stada.  Ale oczywiście moje spokojne popołudnie zostało przerwane przez sms'a od przyjaciela o treści : ,, Jesteśmy u mnie. Potrzebujemy Cię '' . ,, Jak zawsze '' pomyślałam. Niewiele myśląc wzięłam swoją torebkę i skierowałam się do swojego garażu. Tym razem wybrałam czerwone ferrari F450.

          Po jakiś 7 minutach byłam pod domem Scott'a. Nie fatygowałam się pukaniem w drzwi, chciałam wejść od razu. Okazało się, że drzwi były zamknięte. Dziwne, przecież się mnie spodziewali.Więc zapukałam i powiedziałam :

- Scott? To ja, Nina.

          Drzwi zostały otwarte przez Stiles'a. Wyglądał na wystraszonego, co mnie wcale nie dziwi. Nie na co dzień ma się do czynienia z wielkimi jaszczurkami, którą najprawdopodobniej jest miłość jego życia. Chyba mu współczuję. 

- Całe szczęście, że to Ty. Jest tu Lydia.

          Spojrzałam na niego dziwnie. Lydia? Tu? Świetnie miejsce sobie znaleźli. Przecież Derek i jego stado bez problemu wejdą tu do środka i będą chcieli zabić dziewczynę.

- Czy wy żeście oszaleli? Nie mogliście jej zawieść do mnie? U mnie jest bezpieczniej. Nikt z istot nadprzyrodzonych nie wejdzie bez zaproszenia. A tu wejdzie każdy - spojrzałam wściekła na Stiles'a. A ponoć to on był ten myślący.

- Nie wiedzieliśmy. Ale możemy ją teraz zabrać do Ciebie - uśmiechnął się szeroko .

- Nie sądzę – powiedziała Allison – mamy towarzystwo.

          Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Dereka wraz ze stadem. ,, No to pięknie '' pomyślałam. Czy ten koleś nie mógłby sobie odpuścić? Przecież doskonale wie, ze po dobroci nie dostanie Lydii. Mam zamiar ja chronić tak długo, jak bije moje serce. 

- Chronimy Lydię. Gdzie ona w ogóle jest?

- Na górze, razem z Jacksonem. Mieli porozmawiać. A dokładnie on miał  ją odciągnąć od wszystkiego - powiedziała Allison. Spojrzałam na Stiles'a , który widocznie nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Postanowiłam szybko zmienić temat.

- A gdzie jest Scott?

- Powiedział, że musi coś załatwić – powiedziała Allison – niedługo powinien wrócić.

- Ciekawe, co jest ważniejsze od ochrony jego przyjaciółki.

          Spojrzałam za okno. Zobaczyłam Dereka w towarzystwie Isaac'a, Boyd'a i Erici. Pokonanie trójki Bet wcale nie będzie takie trudne, gorzej będzie z Alfa. Nie pomaga również fakt, że Derek jest urodzonym wilkołakiem, ćwiczył od najmłodszych lat. 

- Wycofaj się – powiedziałam cicho. Miałam cichą nadzieję, że mnie posłucha. Jednak on miał inne plany. Byłam na niego wściekła i gotowa urwać mu łeb. Spojrzałam na Allison i Stiles'a.

- Muszę zadzwonić po tatę – powiedziała Allison.

- A ja muszę powiadomić mojego – powiedział smutno Stiles. Usłyszeliśmy trzask tylnich drzwi. Przez nie wszedł Scott.

- Macie rację, trzeba kogoś powiadomić – powiedział.

          Przez chwilę analizowałam ich słowa. Powiadomić Argentów, śmierć na miejscu. Powiadomić tatę Stiles'a, kolejna śmierć na miejscu. Zostać tu, śmierć. Nic dobrego nas nie czeka. Allison wyciągnęła telefon.

- Czekaj – powiedział Scott. - Dwójka zniknęła – spojrzałam na okno i faktycznie, nie ma Isaac'a i Erici.

- Idę zobaczyć co z Lydią i Jacksonem – powiedziała Allison. 

          Przez chwilę staliśmy w ciszy. Nikt z nas nie chciał się odezwać. Usłyszeliśmy, że coś na górze się dzieję. Spojrzeliśmy na schody, ale niczego nie zauważyliśmy. Nagle zostałam rzucona o ścianę. Przez chwilę nie wiedziałam, co się ze mną dzieję. Dopiero po chwili zobaczyłam, że w naszym otoczeniu znajduje się Isaac. Rzucił się na Scott'a, jednocześnie wrzucając go do kuchni. Następnie podbiegł do Stiles'a i rzucił go na najbliższą ścianę. Wściekłam się i rzuciłam w stronę Isaac'a. Chyba się nie spodziewał ataku z mojej strony, bo nie zareagował. Rzuciłam nim najpierw o ścianę, następnie kopnęłam w brzuch, podniosłam na szmaty i rzuciłam nim mocno w ścianę, przy okazji rozwalając głowę. Usłyszałam dziwne dźwięki ze schodów. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam sparaliżowaną Ericę spadającą ze schodów. Zaraz za nią wyłoniła się Allison z uśmiechem na twarzy. Niewiele myśląc otworzyłam drzwi i wyrzuciłam tą dwójkę. Derek spojrzał na nas wściekły. Jego wzrok padł na mnie. Gdy spojrzał na mnie,  mogłam wyczytać z jego oczu smutek. Sama do końca nie wiedziałam dlaczego.

- Odejdź, Derek. Nic tu nie działasz. Nie oddamy Ci Lydii – powiedział pewnie Scott.

          ,, Jestem z Tobą '' powiedziałam mu przez myśli. Spojrzał w moją stronę i posłał uśmiech. Czyli usłyszał mnie. Spojrzeliśmy oboje na Dereka.

- Nie – powiedział – ona jest zabójcą, a my musimy ją zabić. Nie odejdę, dopóki jej nie dostanę.

- To trochę sobie poczekasz – powiedziałam. – Derek, nie chcę z Tobą walczył ani Cię skrzywdzić. Ale nie dajesz mi wyboru – spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. – Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić. Ona nie jest niczemu winna. To nie ona.

- Skąd masz pewność? - spytał Alfa.

- Czuję to – powiedziałam patrząc w jego oczy.

- Jeśli nie chcesz odejść sam, to policja Ci pomoże - powiedział Scott. Chwile później usłyszeliśmy syreny policje.

- Już wiem, dlaczego nie chciałeś dojść do mojego stada – powiedział Derek. - Sam stworzyłeś sobie stado.

- Nie jestem Alfą. Oni są moimi przyjaciółmi.

- Nie chodziło mi o to. Za Alfę bierzecie kogoś innego - tu spojrzał na mnie. Nie wiem o co mu chodziło. Nie mogłam być Alfą. Nie jestem wilkołakiem.

          Nagle usłyszeliśmy trzask dochodzący z góry. Spojrzeliśmy w górę i zobaczyliśmy Kanimę uciekającą z górnego okna przez dach. Popatrzyła na nas i zaczęła uciekać.

      Nagle stało się coś, co zszokowało każdego. Nie powiem, abym nie cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Czyli jednak moja intuicja również tym razem mnie nie zawiodła.

- Co tu się stało? Może mi ktoś to wytłumaczyć? - Powiedziała Lydia patrząc na nas wystraszonym wzrokiem. Spojrzeliśmy na nią wszyscy. ,, Więc miałam rację '' pomyślałam.

          Spojrzałam na Dereka z triumfalnym uśmiechem. On spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym ruszył w pościg za Kanimą. ,, 1 : 0 Dla Niny '' pomyślałam. Spojrzałam na Scott'a, który kiwnął do mnie głową. Oboje ruszyliśmy za gadem. Ktoś musiał ją złapać i pomóc Derekowi. Pomimo tego, że jest Alfą, potrzebuje pomocy. Chociaż się do tego nie przyznaje, ja to wiem.



********************************

Hej, Kochani :*

Przepraszam, że takie krótkie, ale chciałam szybko dodać. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Z góry przepraszam za brak przerw między słowami, o których zostałam poinformowana pod poprzednim rozdziałem. Gdy dodaję rozdział, słowa łączą się ze sobą, niestety nie mam pojęcia dlaczego. Staram się to poprawiać na bieżąco. Jeśli zauważycie błąd, poinformujcie mnie.

Miłego czytania :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro