Egzamin
Wielki, biały korytarz, w którym stało kilka osób. Byli strasznie zdenerwowani. Czekali na ważny test. Od niego zależało, czy dostaną się do elitarnej Akademii Aliea.
Jednym z białych korytarzy biegła dziewczyna.
--Nosz gdzie to jest?!? - stanęła po środku - Gdzie ta sala? - rozejrzała się jeszcze raz. Dostrzegła coś zielonego, które zniknęło za zakrętem. Ruszyła w tamtym kierunku. Musiała szybko iść, wręcz truchtać, bo zielonowłosy chłopak, jak się okazało, miał niezłe tempo. Dziewczyna już była blisko niego.
-- Przepraszam? - zwróciła jego uwagę - Cześć!
Zielonowłosy chłopak spojrzał na nią wielkimi, brązowymi, wręcz czarnymi, oczami.
-- Tak? - spytał.
-- Nie wiesz, gdzie znajduje się sala, w której jest przeprowadzany egzamin? - uśmiechnęła się lekko.
-- Korytarzem prosto i w prawo - pokierował szatynkę.
-- Dziękuję bardzo! - powiedziała.
-- Nie ma problemu - odpowiedział i odszedł korytarzem w znanym sobie celu. Dziewczyna ruszyła do sali. Prosto i w prawo. Oczom brunetki ukazali się młodzi ludzie. Czekali na egzamin. Widać było, że się stresowali. Dziewczyna oparła się o ścianę. Ból kolana zaczął dawać o sobie znak. Grymas bólu lekko wykrzywił jej twarz. Poczuła nagle wibracje swojego telefonu w kieszeni czarnych dresów. Wyjęła aparat. Na wyświetlaczu ukazał się blond włosy chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się leciutko. Odebrała.
-- Halo? - usłyszała w słuchawce.
-- Witaj Shuuya! - przywitała się radośnie.
-- Witaj kochanie! Widzę, że humor Ci dopisuje - odpowiedział.
-- A czego mam się bać i tak się nie dostanę - zaśmiała się.
-- Oj Ash. Dostaniesz się.
-- Nie. Bo ja nie chcę się dostać.
-- To wielka szansa…
-- I co z tego? Wolałabym siedzieć w domu, niż być tu.
-- Oj Ash…
-- No co? Taka prawda.
Z sali wyszli egzaminatorzy.
-- Muszę kończyć. Pa płomyczku! - powiedziała.
-- Pa kochanie! Zadzwoń, jak będą wyniki - rzekł chłopak na koniec. Rozłączyli się.
Czekanie zostało zwieńczone egzaminem. Każdy zdający musiał zaprezentować swoją najlepszą technikę. W komisji siedział wysoki, szczupły mężczyzna o nienaturalnie bladej cerze i starszy pan w tradycyjnym kimonie. To oni wybierali.
Szatynka szła ulicami Tokio. Uśmiech gościł na jej twarzy. Wybrała numer do swojego chłopaka.
-- Gouenji, słucham? - odezwał się głos.
-- Witaj! Już jestem po - powiedziała dziewczyna.
-- Już? I jak?
-- Odrzucili mnie - rzekła rozradowana.
-- Co?
-- To co usłyszałeś. Oblałam! Hura!
-- I Ty się z tego cieszysz? - spytał rozbawiony.
-- Tak. Powtarzam, że nie chciałam się dostać.
-- Ash, Ash - dziewczyna wiedziała, że chłopak kręci z niedowierzaniem głową.
-- Wiedziałeś z kim się wiążesz - zaśmiała się.
-- Podobno tak. Muszę kończyć, bo Endou coś krzyczy.
-- Kiedy on nie krzyczy. Dobra. Pa!
-- Pa skarbie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro