🌺𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 1🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"𝚉𝚍𝚛𝚊𝚍𝚊"

Jasełka.

Jak ja to mówię:
Święte gówno.

Jeszcze musze tam zagrać.
Po prostu cudownie.

Podeszłam do drzwi garderoby aby wyciągnąć strój sportowy. Było na dworze tak cholernie zimno ale i tak musiałam iść biegać. Nie przeżyłabym całego dnia bez treningu.

Nick dzisiaj miał ze mną nie biegać. Szkoda. Chciałam namówić Chloe żeby poszła ze mną. Ale zgadnijcie co. NIE CHCIAŁO JEJ SIĘ.

Kiedy się przebrałam zeszłam na dół aby zobaczyć czy tata jest w domu.
Nie było go. Oznaczało to że albo był na treningu albo poszedł do sklepu.
Zabrałam wodę telefon i wyszłam z
domu.

Biegłam przez pół godziny co chwilę się zatrzymując aby sprawdzić która godzina i czy się nie spóźnię. Potem wróciłam umyłam się, uczesałam, ubrałam i bla bla bla. Wyszłam z domu bla bla bla.

Oczywiście spóźniłam się na autobus przez co musiałam iść pieszo 3 kilometry. Co spowodowało że nie było mnie na pierwszej próbie do jasełek.
Jak dobrze że to ostatnia klasa co oznacza że są to ostatnie tortury.

Od razu po wejściu do środka podbiegła do mnie zapłakana Chloe.

-Chloe? Co się stało?

-On.. on..- Starała się mówić ale łzy jej na to nie pozwalały.

Chwyciłam ją za ramiona i zaprowadziłan to łazienki. Po tym jak się uspokoiła (a właściwie to ja ją uspokoiłam) ponownie zapytałam co się stało.

Powiedziała że Chad ją zdradza. Wiedziałam. Po prostu wiedziałam. Od początku jej powtarzałam że nie jest to odpowiedni chłopak dla niej ale ta nigdy mnie nie chciała słuchać. Znowu się rozpłakała. Myślałam że go zabiję.

-Uspokuj się a ja idę...- urwałam nie wiedząc co powiedzieć zamiast "Idę zabić tego drania patelnią tak jak planowałam od samego początku"- Idę coś załatwić.

Nawet nie próbowała mnie zatrzymać.
Szłam przed siebie nawet nie wiedziałam dokąd zmierzam. Zatrzymałam się przy randomowej osobie. Tak szczerze to w życiu jej na oczy nie widziałam.

-Cześć.- Powiedziałam starając się nie krzyczeć na niewinną osobę tylko przez tego idiotę.

Nawet nie zdążyła odpowiedzieć a zobaczyłam Chada siedzącego na ławce z jakąś tapetową lalunią. To pewnia ta z którą zdradzał Chloe. Powiedziałam do dziewczyny stojącej przede mną że się rozmyśliłam i nic już od niej nie chce i ruszyłam pewnym krokiem do tego debila.

-I co zadowolony z siebie jesteś?!- wykrzyczałam mu prosto w twarz nie zwacając uwagi na tą typiarę.

-Trochę.- Myślałam że go uduszę.

Chwyciłam go za łokieć znajdując w sobie jakąć wielką siłę. Tak wielką że nie potrafił się mi wyrwać. Zostawiłam go przed drzwiami do łazienki ostrzegając go że jeżeli będzie próbował uciekać nie będę go oszczędzać.

-Chloe? Gdzie jesteś?- Zapytałam wchodząc do toalety.

-O mój boże! Chloe!

**************************************

Hejka!

Jak tam wrażenia? I jak myślicie co się stało Chloe?

Miłego czytania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro