19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia siedzieliśmy już w samolocie. Mój tata zgodził sie abyśmy pojechali razem jeśli nie będziemy robić nic nieodpowiedniego mając na myśli oczywiście seks. Po kilku godzinach spędzonych w samolocie wylądowaliśmy a ja zamówiłam taksówkę do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce naszym oczom ukazał się drewniany mały domek. Wyglądał jak z filmu. W środku była kuchnia, salon, pięć pokoi więc tak czy tak ktoś by musiał spać z kimś jednak śpimy w parach. Każdy pokój miał swoją łazienkę a do tego była jeszcze jedna na dole.

- Pięknie tu - zachwyciła się Hazel.

- Prawda? - Zaśmiałam się.

Dziewczyny miały ze sobą ogromne walizki które ledwo radziły. Ja za to miałam mniejszą ponieważ tu też miałam trochę ubrań.

- Dobra ja i Alan śpimy u mnie w sypialni Hazel i Tony u Jamesa Cora z Andym w pokoju Mateo a Waszą dwójka u Adriena - powiedziałam stawiając walizkę. - Zostawcie na razie wszystko tu pokaże wam pokoje a później po to przyjdziemy.

***

Wszyscy stwierdziliśmy że idziemy dziś na imprezę ponieważ i tak było już późno i nic byśmy nie zwiedzili. Zostało mi pół godziny a wogóle nie byłam gotowa. Robiłam dopiero makijaż a jeszcze włosy. Na szczęście wiedziałam co założyć.

- Alan? - Zaczęłam gdy chłopak wyszedł z toalety.

- Co jest małpko? - Zapytał całując mnie w kark.

- Jesteś gotowy? - Zapytałam na co skinął głową. - A pofalujesz mi włosy? Błagam - jęknęłam na co chłopak się zaśmiał.

- Daj mi magiczne urządzenie do tego ale jak będziesz mieć spalone włosy to nie ja za to odpowiadam - zaśmiał się na co odwróciłam głowę całując go szybko w usta.

- Dziękuję - powiedziałam dając mu urządzenie. Chłopak robił mi fale gdy ja robiłam makijaż dzięki czemu byłam gotowa na czas.

Założyłam na siebie krótką bordową sukienkę z dużym dekoltem na cienkich ramiączkach, czarne szpilki - które swoją drogą kocham i mam ich chyba wszystkie kolory w szafie pomimo że są cholernie drogie - na grubym obcasie z wysoką platformą oraz czarny skurzany płaszcz. Do tego czarną torebkę oraz na usta czerwoną szminkę.

- Boże wyglądasz tak cholernie dobrze - jęknął Alan. - Jeszcze ta szminka... Chcesz wymienić mnie na francuza?

- Podobną francuzi są bardzo przystojni.

- Podobno francuski są bardzo seksowne - mruknął. Coś ukuło mnie lekko w sercu jednak zignkriwalam to.

- Może znajdziesz tę jedyną w końcu... - Mruknęłam a kucie lekko się nasiliło.

- Już znalazłem. Już dawno - powiedział w moje usta.

- Zoe? - próbowałam się opanować jednak ból ciągle się nasilał z każdym kolejnym słowem.

- Jesteś na prawdę głupiutka małpko. Ty jesteś ta jedyną. Nie potrzebuje żadnej francuski. Z resztą wczoraj udowodniłaś że nikt nie ma prawa się do ciebie porównywać i jesteś najpiękniejsza na całym świecie. Ale nie tylko o wygląd chodzi słonko. Kurwa - zaśmiał się gorzko odsuwając odemni - cały czas zapewne dawałem wrażenie że chodzi mi tylko o wygląd. To takie toksyczne - Parsknął bez emocji.

- Alan... Spokojnie - powiedziałam podchodząc.

- Kocham cię Riley. Nawet gdybyś nie wygrała według nich dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza i najlepsza. Kocham cię nie tylko za wygląd przysięgam. Kocham to jak troszczysz się o swoich braci, jak łatwo cię złamać pomimo że płacząca ty to najokrutniejszy widok... Kocham cię za wszystko co robisz. Kocham cię całą. Jesteś idealna pod każdym względem.

- Nie jestem Alan... Mam straszne rozstępy na udach które zawsze zakrywam, duży wystający brzuch a zamiast przejść na dietę więcej jem, wszyscy mają piękne oczy a moje są takie... nijakie.

- Twoje rozstępy są częścią ciebie. Kocham je. Twój brzuch jest idealnie płatki tak że zastanawia mnie czasem czy tak się da. Twoje oczy... Twoje oczy to najpiękniejsze oczy jakiekolwiek widziałem. Są najpiękniejsze ze wszystkich i tak cholernie chipnotyzują że nie mogę oderwać od nich wzroku.

- Mam małe cycki. Większość czternastoaltek ma większe niż ja.

- Co z tego? Twoje są idealnej wielkości. A teraz skończ już mówić kochanie. Jesteś idealna i na siłę próbujesz mnie zniechęcić do siebie.

- To nie prawda... - Mruknęłam wtulając się w niego. - Kocham cię Alan.

- Kocham cię Riley - wyszeptał. Chłopak pocałował mnie w policzek gdy ja zrobiłam nam bardzo słodkie zdjęcie. - Naprawdę myślałaś że będę zainteresowany jakaż francuską?

- Podobno są bardzo seksowne. A ty wyglądasz bardzo gorąco wiec żadna ci się nie oprze.

- Ja? Spójrz na nas. Nie pasujemy teraz do siebie pomimo że pasujemy idealnie. Ja mam ciebie i ty mi wystarczysz słonko. Za bardzo się wystroiłaś. Jak szczur na otwarcie kanału. Ja mam na sobie zwykle spodnie i bluzę tylko a ty wyglądasz bosko.

- Dziękuję. Wiesz.. Pomimo mojego ubioru to ty jesteś tu ten lepiej wyglądający. Szykowałeś się pięć minut a ja godzinę a dalej żadna ci się nie oprze tylko i wyłącznie przez twoją ładną buźkę.

- Uważasz że mam ładną buźkę?

- Masz bardzo ładną buźkę - Zaśmiałam się a on razem ze mną.

- Idziemy? - Zapytał na co kiwnęłam głową.

- Mogę wstawić nasze zdjęcie? - Spytałam pokazując mu fotografie. Chłopak kiwnął głową więc weszłam w instagrama po czym kliknęłam odpowiednie zdjęcie. Napisałam opis oznaczając Alana a następnie kliknęłam publikuj.

A to był mój najgorszy błąd który doprowadził do ogromnej burzy i katastrofy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#love