25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alan

Patrzyłem na Riley która cicho płakała patrząc na kłótnie braci. Zapewne gdyby nie ona ja i jej najstarszy brat bylibyśmy już cali we krwi. Jednak ja ciągle siedziałem z nią przysłuchując się kłótni. W końcu Mateo postanowił sam wyrzucić z pokoju Adriena. Wypchnął go za drzwi gdy zobaczyłem że Riley zbliża się kolejny atak paniki.

- Mateo daj jej tabletki - powiedziałem czując jak dziewczyna się trzęsie. Pocałowałem ją w głowę gdy chłopak podał mi jej tabletki. Dałem jedną dziewczynie gdy on siadał obok nas.

- Dziękuję- mruknęła ponownie się wtulając w mój brzuch. Nie mówiliśmy nic przez chwilę gdy dziewczyna znów zasnęła.

- Idziemy do mnie pograć? - Zapytał na co kiwnęłam głową. Przykryłem dziewczynę po czym wyszliśmy z jej pokoju. - Fifa?

- Włączaj - powiedziałem siadając.

Zaczęliśmy grać w fife i oczywiście że wygrałem pierwszy mecz.

- Naucz się grać lamusie - zacząłem się śmiać tak jak on.

- Wiesz dobrze że Riley ma ciebie. Najpierw się wkurzyłem że umawiasz się z nią ale teraz cieszę się - powiedział gdy graliśmy kolejny mecz. - Tylko błagam nie zapłodniaj jej jeszcze.

- Do się zrobić - mruknąłem skupiony na grze tak jak on.

- Nie zostawisz jej? - Spytał.

- Żartujesz? Nigdy chyba że sama każe mi spieprzać - powiedziałem przegrywając.

- Ha i kto tu jest lamusem?

- Idziesz jutro do Tonego? - Spytałem.

Moimi chyba najlepszymi przyjaciółmi byli Mateo i Tony już od kilku lat. Trzymaliśmy się razem od jakiegoś czasu i było dobrze. Oboje wiedzieli że podoba mi się Riley jednak Mateo nie powiedział mi że ja jej też. Nie mówił mi też że mam se dać spokój bo nie mam żadnych szans albo że nie mogę z nią być bo to jego siostra. Bardziej to było coś takiego że nie chciał żeby to się wydarzyło ale gdzieś jednak nam kibicował.

- Raczej tak. Nie wiem jak będzie mi się chciało to pójdę jak nie to nie. Chyba że ten mały gnojek wygada to że kłóciliśmy się z Adrienem. W tedy pewnie zostanę uziemiony i mnie nie puszczą albo zakażą alkocholu to nie będzie mi się chciało. Chociaż Adrien był zjarany to może jak im to powiem i powiem ze broniłem waszą dwójkę a oni jakieś problemy mieli to może tylko oni dostaną karę. A jak Nora? Wyzdrowniała?

- Ta miała jakiś antybiotyk ale już jest lepiej.

- To dobrze że to nic takiego - mruknął gdy wybrałem kolejny mecz. - Tylko weź tym razem mojej siostry nie doprowadź do takiego stanu - zaśmiał się.

- Naucz ją najpierw jak się ubiera w grudniu. Że trzeba mieć kurtkę zimową a nie wiosenną bo to różnica - westchnąłem.

- Wiesz widać po tobie jak bardzo ją kochasz - zaczął się śmiać.

- Co masz na myśli? - Zmarszczyłem brwi patrząc na przyjaciela.

- Sposób w jaki na nią patrzysz, mówisz o niej. Gdy jest obok też zachowujesz się inaczej. I coraz gorzej przez nią grasz - śmiał się ze mnie na co przewróciłem oczami.

- Nie prawda - powiedziałem jak obrażone dziecko.

- Prawda. Na mnie tak nie patrzysz.

- Dziwne - mruknąłem. - I nie gram przez nią gorzej. Widocznie nigdy nie potrafiłem.

- Byłeś drugi najlepszy! A teraz nawet nasz kapitan gra lepiej. Z resztą opisz Riley i opisz Zoe na przykład.

- Dobra. Zoe jest dość wysoką dziwką która zawsze pokazuje jej wielkie cycki i dupe żeby mieć atencję. Jej straży mają dużo kasy to zrobiła se operacje plastyczne i teraz udaje że jest idealna ale przesadziła z botoksem na ustach. Z resztą z cyckami i dupą też przesadziła. I okropnie całuje. Myśli że jest królową, wszystko jej wolno, każdy ją chce i jest mądra. Ma blond włosy które są okropne. Wyglądają źle i widać że o nie nie dba. W dodatku są bardziej suche niż w moich ustach po ostrej imprezie. Riley jest jakimś kurduplem niskim. Ale słodkim. Jest ładna, mądra, kochana, wrażliwa. Dużo dziękuje i przeprasza ale jest też czasem wredną suką chociaż żadko. Łatwo ją zranić. Ma ładne, zdrowe czerwone włosy i najpiękniejsze oczy jakie widziałem. Ma mały problem z samooceną bo widzi wady chociaż nie do końca wiem o co jej chodzi bo jest idealna pod każdym względem - powiedziałem po czym przerwałem monoglog zastanawiając się co jeszcze mogę dodać. - Pięknie śpiewa. Nie wiem co jeszcze. Ma piękny uśmiech, ładny nos... Ogólnie jest piękna. I pięknie się ubiera. Mówi że ma małe piersi ale nie widzę jaki ona ma z tym problem. Jest idealna taka jak się urodziła. Mówiła też że ma jakiś problem ze swoim brzuchem ale wygląda dobrze. Ostatnio wspominała że ma rozstępy ale nie wiem gdzie bo ich nie widziałem być może przez to że są tak niewidoczne. A nawet jeśli są widoczne to nie przeszkadza mi to. Widziałem rozstępy u mojej Melanie bo niedawno przez nie płakała. Są mocno widoczne dość ale dalej wygląda ładnie więc Riley też na pewno wygląda tak samo.

- Kochasz ją - powiedział poważnie.

- Wiem - mruknąłem skupiając się bardziej na grze.

- Poważnie mówię. Jesteś w niej zakochany tak serio poważnie.. 

- Wiem.. Jest całym moim pieprzonym światem i boję się że w końcu coś zrobię albo pojawi się inny i mnie zostawi. Nie boję się niczego tak bardzo jak tego. Nie potrafiłbym bez niej żyć i tak strasznie długo czekałem aż powiem jej że ją kocham ale bałem się że w końcu zerwie ze mną.

- Nie zerwie. Znam ją i wiem że kocha cię tak jak ty ją. Nie masz o co się martwić na prawdę - powiedział gdy zaczął dzwonić mój telefon.

- To Melanie - mruknąłem odbierając. - Co jest?

- Alan? - Zaczęła zapłakana.

- Co się stało? - Zapytałem zaczynając się martwić.

- Nic takiego... Alan co robisz?

- Nic ważnego. Co się stało i gdzie jesteś?

- Jesteś zajęty?

- Nie. Powiedz gdzie jesteś? I co do cholery się stało Mel?

- W parku.. Możesz po mnie przyjechać? Chyba że jesteś zajęty to porozmawiamy gdy wrócisz do domu.

- Zaraz będę. Coś poważnego ci się stało?

- Nie... Chyba nie.

- Czekaj tam i nie ruszaj się dobrze? - Powiedziałem rozłączając się. - Muszę iść. Coś się stało... - Mruknęłem podnosząc się.

- Coś poważnego?

- Nie mam pojęcia. Zadzwoniła do mnie płacząc i nie chciała mi nic powiedzieć - powiedziałem wychodząc.

- Jechać z twoją?

- Nie. Później zadzwonię jak coś - powiedziałem zauważając na korytarzu zaspaną Riley. - Wyspałaś się? - Spytałem całując ją lekko.

- Nie. Mama mnie obudziła - powiedziała próbując się obudzić. - Jedziesz już?

- Moja siostra dzwoniła. Widzimy się jutro. Pa kochanie - powiedziałem znów ją całując.

- Pa - mruknęła odchodząc. Wyglądała strasznie słodko taka zaspana i chciałem z nią posiedzieć jednak musiałem pojechać pomóc siostrze.

- To ja spadam nara - powiedziałem do kumpla.

- Nie zabij się po drodze.

Szybko wsiadłem do samochodu po czym zacząłem jechać do parku. Tam zastałem młodszą siostrę. Cała się trzęsła i była zapłakana. Dotknąłem jej ramienia na co ona od razu odskoczyła. Kucnąłem przed nią gdy ona zakrywała twarz dłońmi.

- Mel... Co się stało mała?

- Alan? Tak bardzo się bałam. Ja.. Ja nie chciałam ale on... To było okropne.

- Co mała? Co się stało?

- Mówiłam ci ostatnio.. O tym chłopaku i.. On miał być w twoim wieku.. Ale nie był. Miał chyba czterdzieści lat i... On był okropny. Bałam się go i chciałam iść ale on mi nie pozwolił... Ja się tak bałam bardzo Alan.

- Zrobił ci coś? - Zapytałem dziewczyny na co ona kiwnęła lekko głową. - Co takiego?

- On... Dotykał mnie. Ja nie chciałam. I później.. Powiedział że idę z nim. Wziął mnie gdzie i..

- Zgwałcił cię Mel? - Spytałem a ona bardziej płacząc kiwnęła głową. - Zabije go - warknąłem. Przytuliłem lekko siostrę po czym podniosłem ją. - Już dobrze mała. Już więcej nic ci nie zrobi.

Wsadziłem siostrę do samochodu po czym sam wsiadłem i pojechaliśmy do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#love