9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oderwaliśmy się od siebie w momencie gdy ucichła piosenka i - ku mojemu zaskoczeniu - nie było wokół nas ściśniętych ludzi. Na początku ucieszyłam się jednak gdy poczułam wzroki tych wszystkich ludzi i blaski fleshy popatrzyłam przestraszona na Alana. W moich oczach stanęły łzy które z całych sił powstrzymywałam. Chłopak głośno prychnął po czym oddalił się lekko. W momencie gdy myślałam że mnie wyśmieje zdziwiłam się że stanął po mojej stronie.

- Skończcie się do cholery gapić ludzie. I robić zdjęcia. Czy wy na prawdę nigdy kurwa nie widzieliście całujących się ludzi - ponownie prychnął. - Zachowujecie się żałośnie - powiedział.

Czułam że zbliża mi się mi się kolejny już tego wieczoru atak paniki więc zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu w celu znalezienia przyjaciółek. Któraś na pewno miała moje leki. Spanikowana bardziej podeszłam do Alana który kłócił się z jakimiś ludźmi. Położyłam mu rękę na ramieniu a on od razu się do mnie odwrócił.

- Alan proszę pomóż mi... - wyszeptałam.

- Co się dzieje? - Zapytał odchodząc od tych ludzi.

- Zbliża mi się kolejny atak a ja nie wzięłam leków ze sobą. W dodatku nigdzie nie ma dziewczyn. One zawsze mają.. Ale teraz nie ma ich - mówiłam próbując panować nad tym aby się nie złamać.

- Spokojnie małpko. Poszukamy dziewczyn a potem napiszesz twoim braciom jak będą szkli żeby przywieźli ci leki dobrze? - Powiedział na co kiwnęłam głową. Złapał mnie za rękę aby mnie nie zgubić po czym zaczęliśmy szukać moich przyjaciółek.

Po chwili zobaczyliśmy wszystkie trzy przy stoliku. Z trzęsącymi się rękoma pobiegłam go nich a Alan zaraz za mną. Wszystkie trzy momentalnie wstały mocno mnie obejmując. Hazel od razu dała mi leki a Lucy wodę do popicia za co im podziękowałam. Po kilku minutach gdy leki zaczęły działać odepchnęłam z ulgą siadając na jednym z krzeseł na którym była zawieszona moja torebka.

- Już dobrze? - Spytał Alan siadając obok. Kiwnęłam głową wyjmując telefon aby napisać do braci.

Siostrzyczka: przywieźcie mi leki proszę
Braciszek dwa : będziemy za pięć minut.
Siostrzyczka: Mateo nie spieszcie się. Hazel ma po prostu jak będziecie jechać to weźcie..

Położyłam się na ramieniu Alana po tym jak wysłana ostatnia wiadomość bratu a następnie zablokowałam telefon. Mogłam nie mówić że nie nawidze moich braci lub że niszczą mi życie chociaż prawda była taka że robili wszystko z miłości. A ja w każdej chwili mogłam do nich przyjść. Tak jak oni do mnie. Zawsze mogliśmy liczyć na siebie nawzajem liczyć bo kochaliśmy się mimo wszystko a rodzice starali się wychować nas w przekonaniu że to rodzina jest najważniejsza i rodzinę powinno stawiać się na pierwszym miejscu pomimo że nikt z nas nigdy nie poznał babci ani dziadka od strony mamy. Tłumaczyli że to jedyny przypadek kiedy można odciąć się od rodziny. Gdy wyżądzajac nam krzywdę. A to właśnie robił dziadek naszej mamie na której ciele dalej widać blizny podczas wakacji.

- Dzięki Alan - wyszeptałam. - Za wszystko co zrobiłeś - powiedziałam mając zamknięte oczy. Poczułam jedynie jego wargi na moim czole jednak nic nie powiedział. Siedziałam tak pogrążona w swoich myślach gdy zaczęli ogłaszać króla i królowa balu. Nawet nie wiedziałam że takie coś będzie.

- Tegorocznym królem naszego zimowego balu zostaje... - mówiła prowadząca którą była jakaś dziewczyna z najstarszej klasy. - Alan Roberts! - Krzyknęła czytając nazwisko chłopaka z kartki. - Chodź tu do nas będziesz zaraz tańczył z królową z zaśmiała się. Podniosłam z niechęcią głowę z jego ramienia patrząc jak idzie w stronę dziewczy. uścisnął jej dłoń po czym dostał plastikowa koronę a następnie się ukłonił. Wszyscy zaczęli klaszczeć.

- A królową naszego balu zostaje... - powiedział drugi prowadzący. Zoe była gotową wejść już na scenę gdy chłopak nie przeczytał jej nazwiska. - Riley Walker! - Krzyknął a ja znieruchomiałam. Po kilku sekundach ocknęłam się i poszłam do nich na scenę. Dobrze że był tam już Alan...

- Gratulujemy wam a teraz zapraszamy na parkiet - powiedziała dziewczyna wskazując ręką w dół. Wszyscy zrobili miejsce a my zeszliśmy aby zacząć tańczyć.

Z głośników zaczęły wybrzmiewać pierwsze nuty piosenki Perfect Ed'a Sheerana. Zaczęliśmy tańczyć i pomimo że znów wpatrywali się w nas wszyscy razem z moimi braćmi nie przejęłam się tym. Tym razem na prawdę wszystko przestało się liczyć co nie było czarnymi tęczówkami Alana i słowami które wydobywały się z jego ust.

- I will not give you up this time
But darling, just kiss me slow
Your heart is all I own
And in your eyes, you're holding mine
Baby, I'm dancing in the dark
With you between my arms
Barefoot on the grass
Listening to our favourite song
When you said you looked a mess
I whispered underneath my breath
But you heard it
Darling, you look perfect tonight
Well, I found a woman, stronger than anyone I know
She shares my dreams, I hope that someday I'll share her home
I found a lover, to carry more than just my secrets
To carry love, to carry children of our own
We are still kids, but we're so in love
Fighting against all odds
I know we'll be alright this time
Darling, just hold my hand
Be my girl, I'll be your man
I see my future in your eyes
Baby, I'm dancing in the dark
With you between my arms
Barefoot on the grass
Listening to our favorite song
When I saw you in that dress, looking so beautiful
I don't deserve this
Darling, you look perfect tonight - śpiewał zniżając głos. Gdy piosenka zaczęła się kończyć chłopak znów zaśpiewał: - Now I know I have met an angel in person
And she looks perfect
I don't deserve this
You look perfect tonight... - wyśpiewał prawie w moje usta. Uśmiechnęłam się po czym niezauważalnie msnęłam jego usta swoimi wargami tak aby nikt tego nie widział jedak on chyba poczuł ponieważ również się uśmiechnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#love