1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak każdy byłam kiedyś młoda.
Urodziłam się w małym miasteczku w starym państwie. Na mapie już nie ma tego kraju jak większości już w dzisiejszym świecie. Szkoda, że nawet nazw już nie ma...

Do piątego roku życia mieszkałam z obojgiem rodziców na wsi, potem oni się rozeszli, a ja wyjechałam z mamą do miasta.

Później pamiętam przeprowadzki. Ciągłe. Urodził się mój brat...

Tak masz wujka, nazywa się Stan.

Mieliśmy dużo zwierząt i nigdy nie osiadliśmy na stałe.

Kiedy Stan przeprowadził się do swojego ojca już żadne zwierzęta nie trzymały mnie przy twojej babci, a ona stała się nieznośna więc i ja się wprowadziłam do ojca.

Tam miałam drzwi otwarte na świat i byłam tylko trochę starsza od ciebie.

Kochałam rysować, a raczej szkicować. I tak pojechałam na szkolny plener i tam poznałam ją...

Była śliczna, pomimo, że ubierała się jak chłopak. Wysportowana, szczupła i prawdziwa. Nie udawała kogoś kim nie jest, mówiła to co myślała i grała w piłkę nożną - ba! Ona kochała ten sport.

O grach tamtych czasów też Ci kiedyś opowiem.

Tak więc zadanie było proste i przyjemne. Mieliśmy iść gdzieś i narysować widok, nadać kolorów. Poszliśmy na ruiny zamku.

Niedaleko był też odrestaurowany kościół ogrodzony wielkim kamiennym murem. Jakoś dostałam się na ten mur i zobaczyłam to co chce naszkicować.

Była to stara kapliczka z łacińskimi napisami obrośnięta bluszczem. Z tego muru był idealny widok na to piękne miejsce.
Tam usiadłam i cierpliwie rysowałam.

Następnego dnia też tam poszłam. Chciałam szybko skończyć i oddać pracę. Nie udało się to.
Teraz uważam, że dobrze wyszło ale wtedy... Ugh!  Myślałam, że szału dostanę. Wieczorem z nowo poznanymi dziewczynami zaczęłyśmy pić alkoholowe bueno. Na szczęście jej nie było.

Na zajutrz chciałam iść tam z powrotem ale sama nie mogłam. Ona się zgłosiła na mojego "opiekuna".
Nie wiem dlaczego ale ucieszyłam się z tego.

- Nicole jestem.
Spojrzałam na nią, a ona się uśmiechała.
- Jestem...
- Neo.
-?
- Jesteś od dzisiaj Neo, to imię do ciebie pasuje więc tak na ciebie będę mówić. Nie interesuje mnie twoje prawdziwe imię. - Zaśmiała się ponownie na moją minę. Odwzajemniłam to.

I tak spędziłyśmy cały dzień.
Zapytała mnie czy jestem bi.
Tak, byłam więc odpowiedź była prosta. Ona też była...

Spędziłyśmy ostatnie wolne chwile  razem nie odstępując od siebie, towarzysząc we wszystkim, rozmawiając i śmiejąc się. 

Potem ja wróciłam do domu.
Strasznie tęskniłam za nią.
Nawet nie wiedziałam dlaczego.
Było to ciężkie.
Szukałam pomocy ale nic nie działało.
W pewnym momencie przyszła z pomocą Vitto.
Dziewczyna uszczęśliwiająca wszystkich innych, będąc samej smutną.
 
- Ech... Głupia jesteś Chai*...
Zakochałaś się.

* Chai czyt. Czaj. ~ od autorki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro