9. Ty mnie rozpraszasz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Riccardo? – blondynka wreszcie zabrała głos. – Zaprowadzisz mnie do biblioteki? Mój ojciec wspominał, że jest ona naprawdę ogromna. 

Brązowooki książę skinął głową z uśmiechem.

- Jasne, w takim razie chodźmy. – dziewczyna znów chwyciła go pod ramię i powolnym krokiem opuścili ogród.

Gdy weszli do zamku Nerissa zaczęła się zastanawiać, czy jej przyjaciele dojechali do celu. Martwiła się ale też wiedziała doskonale, że Zippy i Keenan sobie bezproblemowo poradzą. Po kilku minutach para dotarła do ogromnych drzwi, które były pilnowane przez dwóch strażników których Nerissa nie znała. Pokłonili się parze po czym otworzyli drzwi, wtedy niebieskie oczy zaświeciły z ekscytacji. Mnóstwo regałów pełnych najróżniejszych książek, w powietrzu unosił się zapach papieru oraz skóry a samo pomieszczenie było naprawdę ogromne, tak jak mówił jej ojciec. Uśmiech na ustach blondynki się poszerzył, gdy zaczęła iść w głąb biblioteki. Opuszkami palców dotykała grzbiety poukładanych ksiąg, dokładnie przy tym je oglądała. Miała teraz wielką ochotę usiąść na środku pomieszczenia, wziąć pierwszą lepszą książkę i czytać aż do wieczora. 

- Podoba ci się? – zamarła, gdy usłyszała za sobą głos Di Riggo, który stał tak blisko niej, że jakby przysunął się o milimetr to jego klatka piersiowa zetknęła się z jej plecami. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo. – z uśmiechem wyjęła książkę, której grzbiet wystawał poza regał. – Czy mogłabym... zostać tutaj i poczytać?

Riccardo kolejny raz się uśmiechnął.

- Oczywiście, że możesz. – odpowiedział po czym wskazał na kręte schody, które były na końcu pomieszczenia. – Tam u góry jest rewelacyjne miejsce do czytania, jest tam fotel stoliczek na herbatę oraz ogromne okno, przez które można zobaczyć całą Inazumę. Możesz do biblioteki przychodzić kiedy tylko zechcesz. 

Blondynka szybko podeszła do schodów i niepewnie zaczęła iść w górę, jednak gdy zobaczyła zachęcający wzrok Di Riggo stawiała odważniejsze kroki. Gdy była już na górze myślała, że to jej się tylko śni. Miejsce było piękne, duży fotel wykładany czerwonym materiałem kusił by na nim usiąść i nie wstawać. Nerissa to zrobiła i spojrzała w okno, faktycznie było widać całą Inazume. Był to naprawdę piękny widok. Wtedy jej wzrok skupił się na stosiku grubych ksiąg, które leżały na stoliczku. Otworzyła księgę którą wzięła z regału, otworzyła na pierwszej stronie, oparła się wygodnie o oparcie fotelu i zatopiła się w lekturze.

- To chyba będzie moje ulubione miejsce w zamku. – pomyślała zadowolona, czytając pierwszy rozdział. 

***

Tymczasem Arion wracał z treningu rycerskiego, który był prowadzony przed dowódcę Blade'a. Był cały brudny, zmęczony i spocony a temperatura na dworze sprawiała, że jeszcze bardziej tracił siły. Obok niego szedł równie zmęczony Lucian, który narzekał, że treningi prowadzone przez Victora są okropnie ciężkie. Sherwind w tej kwestii musiał się zgodzić, ale przecież tego można było się spodziewać. Są rycerzami, muszą dużo ćwiczyć by móc bronić króla oraz księcia Riccardo! 

Wchodząc do pomieszczenia, gdzie rycerze mieli swoje posłania Arion od razu się położył na plecach i głośno odetchnął. Mieszkanie w tyle osób w jednym pomieszczeniu jest dość uciążliwe. Mimo, że dobrze się dogadywał z innymi rycerzami to jednak taka liczba osób, która śpi w jednym miejscu jest czasami naprawdę kłopotliwa. Szczególnie, gdy zaczynał się temat łazienki. Szatyn się rozmarzył na myśl chłodnej wody, która zmyłaby cały brud z jego ciała i przyniosła ukojenie na panujące ciepło. 

- Arion! – chłopak podniósł się gwałtownie i spojrzał na Kaisera, który patrzył na niego z zmarszczonymi brwiami. 

- Tak? – podniósł się na równe nogi i spojrzał niepewnie w ciemne oczy starszego rycerza. 

- Dowódca Blade kazał przekazać, że masz przyjść jeszcze na plac treningowy. – Ballzack położył się na swoim posłaniu. – mówił, że musi o czymś z tobą porozmawiać. 

Arion poczuł jak serce mu podchodzi do gardła. Po co dowódca go wzywa? Czy zrobił coś złego? Przecież się przykładał na treningach oraz chodzi na wszystkie warty, jakie ma w grafiku. Jest pracowity oraz nigdy nie sprawiał żadnego problemu, więc dlaczego Victor chciał z nim rozmawiać? Gdy powolnym krokiem kierował się do drzwi, usłyszał za sobą tylko słowa współczucia od Luciana po czym zamknął drzwi. 

***

- Dobrze, że już jesteś. – Arion niepewnie spojrzał w oczy dowódcy i poczuł przyśpieszony rytm swojego serca. 

Dowódca Victor Blade mierzył go swoimi złotymi oczami, które przypominały mu te, które posiadają smoki w legendach. W świetle słońca ich kolor był jeszcze bardziej intensywny i jeszcze bardziej piękny według szatyna. Arion z trudem oderwał wzrok od jego oczu i przyjrzał się innym elementom wyglądu Victora. Jego ciemne jak nocne niebo włosy delikatnie powiewały, blada jak u trupa skóra idealnie się zgrywała z ich kolorem. Chuda, jednak umięśniona sylwetka teraz była skryta pod strojem do ćwiczeń rycerskich, w pasie miał przywiązany pokrowiec w którym trzymał swój miecz. 

Dowódca Blade był przystojny i dostojny. Tak jak zawsze uważał Arion Sherwind. 

- D-Dlaczego kazałeś mnie zawołać z powrotem, dowódco? – zapytał jąkając się. 

Victor tylko odwrócił się do niego plecami i oglądał ciągnący się przed nim las królewski.

- Zauważyłem, że ostatnio jesteś bardziej rozkojarzony na treningach. – przyznał nawet nie racząc go spojrzeniem. – Czym jest to spowodowane? 

Arion poczuł, że jego policzki topią się w rumieńcach. Nie mógł przecież powiedzieć, że na treningach jego myśli są skupione na dowódcy. Co wtedy by o nim pomyślał? Najpewniej by go wyrzucił ze Gwardii na zbity pysk, dodatkowo wtedy zaprzepaściłby spełnienie swojego marzenia. A od dziecka marzył by zostać rycerzem, który chroni rodzinę królewską. 

- Bardzo przepraszam dowódco, to już się nie powtórzy. – zapewnił  prostując się i salutując.

Wtedy Victor odwrócił się w jego stronę.

- Stresuje cię grupa starszych rycerzy? – zapytał podchodząc niebezpiecznie blisko szatyna, który zapomniał jak się oddycha. – A może jakiś inny czynnik cię rozprasza?

- Ty mnie rozpraszasz. – pomyślał po czym tylko pokręcił przecząco głową. 

Blade tylko cicho westchnął i wyminął niebieskookiego rycerza. 

- Skoro nie umiesz się skupić w grupie, to od jutra będziesz mieć ze mną treningi indywidualne. – powiedział stanowczo a Arion myślał, że się przesłyszał i odwrócił się do niego zdziwiony. – Zaczynamy jutro rano, będziesz mieć dwa treningi dziennie. Po śniadaniu i po kolacji, zrozumiano?

Arion jedynie zasalutował po czym zobaczył, jak Victor oddala się od niego i kieruje się w stronę swojej kwatery którą miał osobną od innych rycerzy. Sherwind opuścił dłoń gdy stracił go z zasięgu wzroku i położył ją na klatkę piersiową, a dokładniej na miejsce gdzie znajduje się serce. Bardzo szybko mu biło. Będzie miał indywidulane treningi z Victorem. Z dowódcą! Przecież to niesamowita wiadomość! Gdy wracał do wieży rycerzy był tak szczęśliwy, że na dłuższą chwilę zapomniał o zmęczeniu a jego serce wypełniło się nieopisaną radością. Gdy wszedł do kwatery usłyszał, że jego kilku kolegów o czymś zażarcie dyskutuje. 

- Mówię wam! – zawołał siedzący na posłaniu Sol. – Ta księżniczka, która ma wyjść  za księcia Riccardo jest tak śliczna!

- A do tego podobno ma tak dobre serce, że podwładni w jej poprzednim królestwie ją wręcz kochali. – dodał szczęśliwy Lucian, który siedział koło rudowłosego. 

- Mówicie o księżniczce Nerissie? – zapytał Arion, podchodząc bliżej. 

- Od dwudziestu minut o niej napierdalają jak jebnięci. – z pomieszczenia, gdzie była łaźnia dla rycerzy wyszedł Kaiser z jeszcze mokrymi włosami. – Lepiej się idź umyć teraz, bo za niedługo przyjdzie reszta i będzie okropna kolejka. 

Arion skinął głową po czym zamknął się w łazience i zaczął ściągać z siebie ubrania. Miał szczęście, że reszta już albo jest umyta albo jest na swoich wartach lub obchodach. Kiedy był już nagi, wszedł do jednej z kabin i odkręcił zimną wodę ciesząc się, że jest sam i może na spokojnie przemyśleć tą całą sprawę. Z jednej strony cieszył się, że będzie miał indywidualne treningi z Victorem bo możliwe, że nauczy się czegoś nowego ale z drugiej strony się obawiał. Co jeśli sobie nie poradzi? Albo co jeśli Victor pozna prawdziwy powód jego rozproszenia na treningach? Gdy tak o tym myślał usłyszał, jak ktoś otwiera drzwi.

- Cześć Arion! Wybacz, że tak bez pukania ale Kaiser powiedział, że jesteś sam i są jeszcze dwie kabiny wolne więc przyszedłem się umyć. – usłyszał głos Ryomy, który najwidoczniej musiał już wrócić z obchodu.

- To samo ze mną! – tym razem usłyszał Aitora. 

Arion tylko skinął głową i zaczął rozmawiać z dwoma rycerzami, tylko i wyłącznie po to by nie myśleć o złotookim dowódcy który tak bardzo zawrócił mu w głowie.


___________

Bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału z Łabędzi, ale miałam dużo spraw na głowie i nie miałam głowy by skończyć ten rozdział. Ale już jest i mam nadzieje, że się wam podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro