1. Historia klanów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ktoś mnie szturchnął w ramię. Ospale otworzyłam oczy. Ujrzałam przed sobą pyszczek mojego brata.

- Mgła wstawaj. Nudzi mi się.

- Już wstaję. Spokojnie.

Ziewnęłam szeroko po czym się rozciągnęłam. Wysunełam lekko pazury po czym je schowałam i skoczyłam na brata.

Spać już mi się wogóle nie chciało.

Przewróciliśmy się uderzając o Ciernisty Kwiat.

- Uważajcie co robicie!- syknęła kocica.
- Idźcie się bawić na dworze.

- D-dobrze ma-mamo.

Wybiegłam ze żłobka za Ciemnym. Mój brat skoczył na liść który właśnie opadał przed nim na ziemię. Niestety nie zdołał go złapać a wiatr uniósł liść gdzieś dalej.

- Mgła? Może pójdziemy do starszyzny?

- Okej może opowiedzą coś ciekawego.- odpowiedziałam mu i się uśmiechnęłam.

- Kto ostatni ten jest jest zgniłą zwierzyną!- krzyknęłam nagle.

Pognałam do legowiska starszyzny. Mój brat rzucił się biegiem za mną.

Po chwili z poślizgiem zatrzymałam się przed krzkiem jerzyn który chronił stare koty. Mój brat wpadł na mnie bo biegł tuż za mną.

- Wygrałam!- miauknełam z triumfem w głosie.

- Dałem ci wygrać. No chodź już do środka.

Kocurek odsunął nosem gałąź i wszedł do legowiska. Weszłam za nim.

- O kociaki! Witajcie.- odezwała się szara kocica i się uśmiechnęła.

- Cześć Paprociowe Serce.

- Znowu te kociaki przyszły? Czego znowu chcą. Ja tu próbuję spać.- warknął z głębi legowiska jakiś kot.

- Nie zwracajcie uwagi na tego starego zrzęde. Chcecie usłyszeć historię?- powiedziała Paprociowe Serce.

- Poprosimy.

- No dobrze więc opowiem wam o starożytnych klanach. Niegdyś w lesie nie było klanów jakie znacie. Nie było też gwiazd na Srebrnej Skórze. Były wtedy Klan Lwa, Klan Tygrysa, Klan Lamparta i Klan Pantery. Koty Klanu Lwa miały złociste futro i bujną grzywę wokół szyi. Często wygrzewały się na słońcu przez co tak i my kochamy to robić. Koty należące do Klanu Tygrysa miały rude futro w czarne pręgi. Miały ostre pazury i były bardzo silne. Natomiast koty Klanu Lamparta były najszybsze w lesie. Miały złociste futro w czarne cętki. Klan Pantery miał koty z czarną sierścią. Ci którzy mieli najlepszy wzrok mogli ujrzeć na ich futrze cętki lecz były bardzo słabo widoczne. Mimo że każdy klan był inny miały też wspólne cechy jak np. Wszystkie koty były większe o ok. 10 razy od największego kota jakiego widzieliście kiedykolwiek. Za ich czasów w lesie nie było tyle drzew. Starożytne Koty nie jadły myszy, królików lub norników. Jadły o wiele większe zwierzęta mieszkające na ich terenie. Oczywiście ich teren też był większy niż my posiadamy.Ich ofiarami padały jelenie, łanie, łosie, łabędzie, konie, czasem kozy które schodziły z gór*. Nikt tam nie wiedział co to gwiazdy, do czasu... Pomiędzy klanami dochodziło do konfliktów. Zaczęły atakować siebie nawzajem. Pewnej nocy Klan Pantery zaatakował Klan Tygrysa. Jedna wojowniczka z atakującego klanu była inna. Miała złocisto czarną sierść w ledwo widoczne cętki i bujne futro wokół szyi. Walka toczyła się nad kanionem. Gdy wojownik z Klanu Tygrysa już miał spaść, czarno złota kocica uratowała go, sama spadając. Wszyscy czekali w napięciu. Jednak odważna wojowniczka nie powróciła. Ale na niebie zaświeciła się pierwsza i najjaśniejsza gwiazda. Niektórzy snują, że owa wojowniczka to kocica która stworzyła Starożytne Klany i te wam znane, wtedy zeszła do lasu by pouczyć koty by nie walczyły na śmierć i życie. Dobra koniec opowieści na dziś. Jestem zmęczona.

Szara starsza kocica ułożyła się na posłaniu i zamknęła oczy. Po chwili jedno uchyliła.

- Jestem brudna czy co? Dajcie odpocząć.- zaśmiała się.

- Chodź Ciemny padam z głodu.

Mój brat się nie odezwał tylko wyszedł za mną.

Nie powiem. Ta historia mnie zaintrygowała. Szczególnie ta kocica która stworzyła klany. Przestałam rozmyślać i wzięłam dużą mysz ze stosu zdobyczy. Razem z bratem podzieliliśmy się nią.

- Cz-cześć.- odezwała się nagle Mała,
córka Brązowej Chmury.

- Cześć Mała, co u ciebie?- spytałam. Kotka była miła i trochę nieśmiała. W sumie ją lubiłam.

- Ej siostra, zostaw te ofermy i chodź do nas.- odezwał się nagle Sosna, brat Małej.

- Nie jesteśmy ofermami!- krzyknął Ciemny.

- To czemu boicie się wyjść poza obóz? Ja byłem już kilka razy.- pochwalił się pręgowany kocurek i dumnie wypiął pierś.

Mój brat tylko prychnął i poszedł w inne miejsce dokończyć jeść mysz.

- A skąd wiesz, że my nigdy nie byliśmy poza obozem?- zapytałam i poszłam do Ciemnego. Gdy usiadłam obok niego widziałam zszokowaną minę Sosny. Pręga która się temu przysłuchiwała też była zaskoczona.


Połknełam ostatni kęs myszy i oblizałam sobie pyszczek.

- Mgła może... zwiedzimy las?- zapytał nagle ciemny kocurek.

- No... okej, możemy spróbować tylko że jak wyjdziemy głównym wyjściem wszyscy zauważą.- zawachałam się.

- Znam inne wyjście z obozu i nikt tego nie zauważy.- odparł tajemniczo mój brat

************************************

Następny rozdział będzie pisany z perspektywy Ciemnego 😊

I piszcie jak się na razie podoba bo jestem ciekawa czy kogoś coś takiego interesuje 😄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro