Rozdział 31:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze dobrą godzinę do Lloret de Mar bez jakiejkolwiek rozmowy.

Kiedy podjechaliśmy pod nasz hotel, ucieszyliśmy się oboje. Wyłożyłem walizki i podałem Agnes. Chwyciłem za rączkę swojej i ruszyłem przodem. Podeszliśmy do recepcji.

- Tak... były trze apartamenty zarezerwowane.. ym.. dwa wczoraj zostały zajęte, więc ostatni jest dla państwa. - podała nam klucz. Co oznaczało, że jesteśmy razem w pokoju... i wiem, że to nie będzie dobra wiadomość do Agnes. Pewnie, gdybyśmy wczoraj przylecieli, byłbym w pokoju z Chrisem. Podszedłem do niej i podałem zapasowy klucz.

- To jest dodatkowa karta dla ciebie. Główną, będę miał ja.- rzuciłem i po przeczytaniu piętra udałem się do windy. Mmm... będzie ciekawie. Obróciłem się i przez zamykane drzwi zobaczyłem, że Agnes podeszła do recepcji. I tak nic nie zmieni... - pomyślałem. Wjechałem na 5 piętro i przemierzałem korytarz w poszukiwani moich drzwi.

Wszedłem do apartamentu i odłożyłem walizkę. Otworzyłem drzwi balkonowe i wyszedłem. Widoki są tu przecudowne, nie myśląc tylko o przyrodzie. Usiadłem na krześle i napisałem smsa do Chrisa:

,, Gdzie jesteście? " - w tym samym momencie drzwi pokoju otwarły się. Agnes weszła, nie źle wkurzona i odłożyła walizkę. Usiadła na łóżku i wyjęła telefon. Pewnie dzwoni no Mii.

,, Pojechaliśmy do Barcelony, a czemu? Już lecicie? " - serio?! Chyba żartuje? Westchnąłem i przetarłem twarz dłonią. Poczułem na sobie wzrok dziewczyny i spojrzałem przed siebie. Weszła na balkon i oparła się o drzwi.

- Napisałbyś do Chrisa, albo kogokolwiek, gdzie są, bo Mia nie odbiera. - powiedziała spokojnie.

- Napisałem do Chrisa... - powiedziałem i wstałem. Podszedłem do barierki i oparłem się o nią. Ku mojemu zdziwieniu, ona także tak zrobiła. Spojrzałem na nią... była tak cholernie pociągająca.

- No i? - zamknęła oczy.

- Pojechali do Barcelony. - odpowiedziałem. Widać było, że nie spodobał się jej to. Prychnęła i z powrotem weszła do apartamentu.

- I dlatego właśnie nie chciałam jechać.- rzuciła siadając w fotelu i sięgając coś z torby.

-Dlaczego? - zmarszczyłem brwi.

- Wiedziałam, że tak będzie. - dalej nie rozumiałem.

-Że jak? - usiadłem w drugim fotelu obok.

- No, że miał być to niby wspólny wyjazd, ale i tak Edith będzie spędzać najwięcej czasu z Lucasem, a Mia z Chrisem i po co ja tu jestem. - wyjęła tablet i napisała do Asha.. Kurwa...serio? Już wolałbym jakby napisała do mamy.

- Po to, żeby spędzać czas ze mną. - rzuciłem.

- Chyba raczej nie. - pokręciła głową.

- Dlaczego? - spojrzałem na nią.

- Mogłeś sobie zabrać tą Jenefer... ona na pewno zafundowałaby Ci o wiele więcej atrakcji na tym wyjeździe niż ja. - powiedziała ze złością. Cholera! Czy ona jest zazdrosna?

- Czyli o nią Ci chodzi... Jesteś zazdrosna? - uśmiechnąłem się, ale źle zrobiłem.

- Nie! Nie chodzi mi o nią, tylko o ciebie! - podniosła głos. - Zrozum w końcu, że nie jestem twoją zabawką! - krzyknęła.

- Przecież Cię za nią nie uważam! - podniosłem głos.

- Nie!- spojrzała na mnie z żalem. - A jak Lucas wyjechał, a Chris był zajęty Mia, to z kim spędzałeś prawie całe dnie? Jak Jenefer zostawiła Cię dla Asha... to z kim chodziłeś na piwo, do kina, na treningi... I co?! I w końcu wszyscy wracają, Jenefer jest wolna i masz mnie w dupie! Przyjaciele tak nie robią! - wykrzyczała z załamanym ostatnim słowem.

- Ale Agnes... - powiedziałem cicho.

- Nie.. nie chcę słuchać tych twoich wyjaśnień. Ash miał rację... - rzuciła i stanęła przy oknie.

- Tak! To super! A powiedz mi, kim kurwa jest dla ciebie Ash? Myślisz, że jak dowiedziałem się, że zostajesz u niego na noc, to nie byłem wściekły?! Odbił mi już raz dziewczynę i nie chciałem, żeby zrobił to jeszcze raz.. Z resztą przez ostatni tydzień ciągle byłaś u niego. - krzyczałem podchodząc do niej. Jej reakcja była dość dziwna. Uśmiechnęła się przez łzy i otarła policzki.

- Ash to mój kuzyn i gdybyś był w domu, a nie u Jenefer, to za pewne noc spędziłabym u ciebie. - minęła mnie i szła w stronę wyjścia. - A i jeszcze jedno... nie mieszaj mnie w sprawy między tobą, a Ashem. To jest mój kuzyn, ale ja.. za niego nie odpowiadam. - trzasnęła drzwiami i wyszła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro