Rozdział 6:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Chodziłyśmy z Mią od znajomych do znajomych. Przedstawiała mnie wszystkim jakich znała. Czy chciała mi zrobić na złość? Tak!!!!

Podeszłyśmy do baru i zamówiła dwa drinki. Kiedy barman podał je... przesunęła jednego w moją stronę.

- Nie.. ja nie piję. - odepchnęłam go lekko.

- Przestań. Jesteś na imprezie. Chociaż tego jednego. - zrobiła kocie oczka i pomrugała swoimi, długimi rzęsami.

- No dobra. - burknęłam i włożyłam słomkę do ust. Em... nie było takie złe. Rozmawiałyśmy tak dość długo i kiedy opróżniłam szklankę. Ktoś przez mikrofon oznajmił, że zaraz zaczynamy pokaz i wyścigi..? Nie wiedziała o co chodzi, ale z twarzy Mii odczytałam, że na pewno zaraz będziemy musiały tam iść.

- Idziemy.. Zaraz zobaczysz swojego Romeo. - zeskoczyła z hokeru i pociągnęła mnie za sobą. Przeciskałyśmy się przez tłumy kiedy w końcu stanęłyśmy przy samym pomoście. Nie wiem po co tu przyszłyśmy, ale kiedy się odwróciłam, zobaczyłam, że prawie wszyscy bacznie obserwują te 3 pomosty przed nami, a ja dalej nie wiedziałam po co. Dopiero po chwili... kiedy nastąpił wielki huk... zrozumiałam, że to pokaz fajerwerków. Przeróżne wzory, zostały malowane na niebie przez prawie 10 minut. Niesamowity widok! Kiedy już oznajmiono, że to koniec Mia znów ciągnęłam mnie za sobą nie wiadomo gdzie.
Po długiej drodze, leśną ścieżką zauważyłam jakby wyznaczony tor?

- A tu co będzie za pokaz? - zapytał stając koło przyjaciółki.

- Wyścigi. - pisnęła i w tym samym momencie na start podjechało strasznie dużo motorów. Jeden z motocyklistów spojrzał na mnie i pomachał mi? Odwróciłam się niepewnie upewniając się, czy na pewno to było do mnie.

Po chwili na tor wyszła jakaś wysoka, chuda blondynka i kiedy strzeliła, wszyscy ruszyli.

Yyy... nie wiem co takiego jest ciekawego w wyścigach... - pomyślałam kiedy zobaczyłam, że cały tłum, który przed chwilą obserwował pokaz, teraz przeniósł się tu i z niecierpliwością czeka na motocyklistów.

Jedyną rzeczą jaka mnie zaczęła obchodzić, to to... kim był jeden z zawodników machający do mnie? - z moich przemyśleń wyrwały mnie głośne krzyki tłumu, na nadjeżdżające motory. Kiedy jeden z nich przekroczył jako pierwszy metę.. wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać... Po chwili nadjechała reszta motocyklistów i stanęła w rzędzie... Pierwsze trzy miejsca podeszły do siebie, uścisnęły dłonie i zdjęły kaski.
No nie wierze! To jest jakiś żart? Alan? Co on...

Chłopak odszukał mnie wzrokiem i uśmiechnął się.

- O jery... leci na ciebie. - pisnęła Mia.. o której w sumie zapomniałam. Pokręciłam tylko przecząco głową i znów spojrzałam na zwycięzców... Pierwsze miejsce zajął Alan, drugie Lucas, a trzecie... nie wiem.. nie znałam go. Po chwili przez mikrofon, oznajmiono, że zwycięzcy mogą już wybrać nagrody. To dziwne? Można sobie wybrać nagrody?

Kiedy tłum zaczął się rozchodzić i ludzie przepychali mnie z jednej strony na drugą.. i zgubiłam Mię. Gdy odzyskałam trochę powietrza, ktoś złapał mnie za rękę i ciągnął w swoją stronę. Pomyślałam, że to przyjaciółka więc szłam za nią nie zważając na strony. Weszliśmy do willi i ujrzałam, że to nie ona... Lecz Alan.

- Ej! - krzyknęłam, lecz nie usłyszał mnie. Ciągnął mnie w stronę schodów, prowadzących na górę. Kiedy znaleźliśmy się w cichym pomieszczeniu... i ciemnym... zaniepokoiłam się. - Alan? - szepnęłam.

- Tak. To ja.. - usłyszałam cichy męski głos. Nie widziałam, gdzie stoi, ponieważ było za ciemno i mogłam tylko przypuszczać. Usłyszałam, dźwięk zamykanych drzwi i lekko odsunęłam się od ściany.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam zaniepokojona.

- Ja to gdzie? - zaśmiał się. Poczułam, czyjeś dłonie na moich biodrach oplatające mnie od tyłu i wzdrygnęłam się. - Spokojnie. - szepnął i pocałował mój obojczyk.

- Co ty robisz? - zrzuciłam jego ręce i odwróciłam się twarzą w jego stronę, choć nic mi to nie dało, widziałam tylko lekki zarys postaci.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro