Rozdział 16:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


* oczami Alana*

Kiedy zobaczyłem Susan i Ritch wkurzyłem się. Wiedziałem, że nie stoją tam bez celu. Zawsze robią mi na złość, kiedy widzą mnie z jakąś dziewczyną. Czemu? Są zazdrosne i złe. Próbują zwrócić na siebie moją uwagę, lecz nie udaje się im. Nie umówiłbym się z żadną z nich. Sam plastik! Co prawda... raz kiedy wygrałem wyścig wybrałem Susan.. nie wiem czy byłem tak piany, że nie wiedziałem kogo biorę.. czy wtedy zapomniała nałożyć tony tapety... ?? Nie wiem.. ale to był największy błąd...

Podszedłem trochę bliżej by słyszeć co mówią... nie musiałem blisko podchodzić. Oby dwie próbował się wzajemnie przekrzykiwać...

- Pewnie mu odmówiła za pierwszym razem, więc postanowił tak długo za nią latać dopóki jej nie przeleci... - powiedziała Ritch teraz to przegięły! Widziałem, że Agnes... odwróciła się, więc wykorzystałem sytuację. Podszedłem do nich i jednym ruchem spoliczkowałem Ritch.

Nie myślcie, że biję kobiety! Ale to już przegięcie... Nakrzyczałem trochę i spojrzałem przed siebie. Widziałem, że dotknęły ją te słowa. Przytuliłem ją.

- Wszystko okej. Wiem co powiedziały.. pożałują. - westchnąłem

- Alan! Ty taki nie jesteś prawda? - odepchnęła się i spojrzała mi w oczu. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Prawda jest taka, że rzeczywiście wcześniej leciałem tylko na seks i nic więcej.. ale.. nie wiem czemu ... czuję, że Agnes jest inna niż wszystkie. Do tej pory poznawałem dziewczyny szalone, najczęściej mało mądre, takie które same się za mną uganiały, odważne, wygadane i zazdrosne o wszystko... A Agnes? Jest mądra,nieśmiała, miła, uśmiechnięta... ale najbardziej co mi się w niej podoba to, że ją zawstydzam.. Czemu? Bo wszystkie wcześniejsze tak nie reagowały.

Ale jest też piękna.. ma cudowne błękitne oczy.. w które mógłbym wpatrywać się godzinami...a jej dzisiejszy stój działa na mnie bezgranicznie.

Tylko czemu chce byśmy byli tylko przyjaciółmi?

- Chodź. Jedziemy. - pociągnąłem ją do samochodu i pomogłem wsiąść. Zaparkowałem przed akademikiem i spojrzeliśmy na siebie.

- Nie odpowiedziałeś. - szepnęła. Cholera!

- Wiem. Powiedziałbym Ci gdybyśmy nie byli przyjaciółmi. - rzuciłem. - Nie chcę Cię stracić. - szepnąłem i popatrzyłem przed siebie.

- Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. - położyła mi dłoń na kolanie i przysunęła się. Tak cholernie chciałem ją pocałować. Pragnąłem jej.. i najchętniej zerwałbym tą cholerną umowę przyjaźni... ale nie mogłem...

- Wiem....Agnes, powiem Ci ale nie dziś. Muszę mieć jeszcze trochę czasu. - odwróciłem się w jej stronę i dzieliło nas kilkanaście centymetrów... Spojrzałem na jej usta.. przybliżyłem jeszcze bardziej....

- Kim ja dla Ciebie jestem? - szepnęła, a ja dalej wpatrywałem się w jej usta. Tak cholernie mnie pociągały.. Czy mnie dopada jakaś obsesja? Przecież całowałem się już jakieś miliony razy z dziewczynami i nigdy nie było to takie pociągające! - krzyczałem w myślach.

- Przyjaciółką. - odparłem i na chwilę spojrzałem jej w oczy. Po mojej wypowiedzi... jakby się zezłościła? posmutniała?

- No więc się odsuń... - powiedziała cicho.. Nie zrobiłem tego i znów popatrzyłem na jej dolną wargę, którą lekko przygryzała. Jeśli jeszcze raz ja przygryzie... nie wytrzymam!

- A pieprzyć to. - warknąłem i jednym ruchem wpiłem się w te soczyste, miękkie i pełne rozkoszy usta. Oddała pocałunek i położyła mi rękę na szyi. Czułem, że skubie lekko moje końcówki włosów, a drugą dłoń trzyma na moim kolanie.

Oblizałem lekko jej dolną wargę i czekałem na wstęp, na który nie musiałem długo czekać. Kiedy nasze oddechy był już dużo szybsze niż zawsze i ciężko łapało nam się powietrze. Oderwałem się. Popatrzeliśmy na siebie. Uśmiechnąłem się lekko i wyłożyłem kluczyki ze stacyjki. Otworzyłem drzwi i wyskoczyłem z auta. - Wysiadasz? - zapytałem opierając się o drzwi. Zamyśliła się? Może też jej się podobało. Otrząsnęła się i wyszła z samochodu. Weszliśmy do akademika i skierowaliśmy ku schodom, w kompletniej ciszy. Odprowadziłem ją pod drzwi i czekałem...

- Ammm.. Wejdziesz? - zawstydziła się. - Na herbatę.. czy coś.. - dodała. Zaśmiałem się cicho i ściągnąłem kurtkę. Położyłem ją na krzesło, a sam usiadłem na jej łóżku.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro