Rozdział 18:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng





Zeszłym na dół i nigdzie nie widziałem ojca. Byłem w gabinecie, na wszystkich piętrach, w holu, stołówce.... Pfff. Chyba sobie żartuje nie będę go szukał. - prychnąłem i wyszedł na dwór. Kiedy podszedłem do samochodu zauważyłem go.

- Cześć. - rzuciłem otwierając auto.

- Cześć. Alan.. kiedy ty w końcu będziesz sypiał w domu? - zapytał.

- A co, przeszkadza Ci że nie wracam na noc? - zapytałem ironicznie.

- Tak. Wyobraź sobie, że tak! - krzyknął, chciałem zamknąć drzwi samochodu i odjechać, lecz zablokował je. - Porozmawiajmy.. - westchnął. Popatrzyłem na niego i nie wiedziałem, czy się zgodzić? Nie chce mi się w sumie.. ale cóż.... w końcu to mój ojciec.

- To wsiadaj. - burknąłem. Poczekałem aż zamknie drzwi i ruszyłem w stronę naszej willi. - O czym chcesz gadać? - spojrzałem na niego, zatrzymując się na przejściu.

- Uhm... Był u mnie wczoraj Lucas. Powiedział, że wyjeżdża na wakacje do rodziców... nawet oni też już do mnie dzwonili. A wczoraj skontaktowali się ze mną Włosi i wyjeżdżam za tydzień, więc pomyślałem, że może pojedziesz ze mną? - popatrzył na mnie, a ja nie wiedziałem co powiedzieć... nie chce z nim jechać.!! Będzie tam tylko pracować, a o mnie zapomni... wolę być blisko Agnes.

- Tato... - burknąłem. - Nie chce...Obiecałem już coś komuś... z resztą jedź sam, nie będę ci przeszkadzać.. - wymyślałem na szybko i próbowałem z tego jakoś wybrnąć.

- Ehh.. dobra.. rozumiem.. Synku wiem, że Cię zaniedbuje... - prychnąłem i zaśmiałem się do siebie..
,, Wow stary szybki jesteś" - Ale chcę to zmienić... zdaje sobie sprawę, że przecież nie ma już mamy i zostałem Ci tylko ja.. więc musimy się trzymać razem - powiedział.

- Taa... szkoda, że tak późno Ci się o tym przypomniało. - warknąłem.

- Wiem i jest mi cholernie głupio. Myślałem... - przerwał.. - Ach już nic... - machnął ręką.- Rozmawiałem z Lucasem. Tylko proszę nie być na niego zły.. to ja go o to prosiłem.. - przyspieszył.

- O co? - zmarszczyłem brwi.

- Powiedział mi... o tych waszych imprezach i że zainteresował się wami jakiś znany motocyklista? - popatrzył na mnie.. a ja dusiłem w myślach Lucasa... jeśli powiedział mu o wygranych.. to mogę się z nim pożegnać. - I synku wiem, też.. w sumie dowiedziałem się już jakiś rok temu o tych treningach na imprezach.. i że są za to nietypowe nagrody.... Tak wiem jakie... - popatrzył na mnie. - Ale nie jestem za to zły. Dowiedziałem się też, że zerwała z tobą Jenefer... to prawda? - przygryzł dolną wargę.

- Tak.. to prawda. - warknąłem i zacisnąłem dłonie na kierownicy.

- Dlaczego? - szepnął. - Wiesz nigdy za nią nie prze..- przerwałem mu.

- Zdradziła mnie z Ashem. - rzuciłem chłodno.

- A-acha. - jąkał się. Nastała chwila ciszy.. - A-a mogę chociaż wiedzieć, komu coś obiecałeś że nie możesz ze mną jechać? - zapytał.

- Agnes. - westchnąłem i zaparkowałem pod domem.

- To będzie chyba jedyny związek jaki zaakceptuje. - szepnął chyba do siebie z uśmiechem, ale usłyszałem to. Wysiadłem i spojrzałem na niego.

- Słyszałem. - zaśmiałem się.

- To dobrze.- krzyknął otwierając drzwi.

Zrobiłem sobie kawę i poczłapałem do pokoju. Na moim łóżku leżała Diana, moja kochana psinka i jakiś liścik. Kiedy miałem 16 lat mama pojechała ze mną kupić jakiegoś psa, nie mogłem się zdecydować jednak gdy zobaczyłem białego, małego labradora, wiedziałem, że ją wezmę.

Pogłaskałem psa i położyłem się obok. Otworzyłem kopertę, a jej zawartość wysypała się na pościel.
Zdjęcia? I na każdym ja... z.. cholera! Jenefer.... Skończyłem przebierać zdjęcia i zauważyłem karteczkę.

,,Pięknie razem wyglądamy, prawda? Żałuję, że tak postąpiłam, ale na początku kochaliśmy się prawie codziennie... a potem? Ważniejsze były dla ciebie wyścigi i kumple...Nie musi być nic więcej między nami niż tylko sex...Wiem, że tobie też tego brakuje..."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro