Rozdział 25:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wiem. - westchnął

*******

- Ash?! - spojrzałam na niego przerażona.

- Spokojnie. - zaśmiał się.

- Pomyślałem, że chciałabyś się zobaczyć z kimś w końcu i tak już długo tu nie byłaś. - powiedział i stanął na wjeździe jakiegoś domu. Było już dość ciemno i nie zbyt dużo widziałam. Wysiadłam z samochodu i zamarłam. Przecież to dom mojej babci i wujka... Jeny.. Nie widziałam wujka jakieś 10 lat. Od kiedy wyjechał ze swoją dziewczyną i moim kuzynem... Pamiętam jak kiedyś ich odwiedziłyśmy z mamą i bawiłam się z nim tak długo w piaskownicy, że w końcu w niej zasnęłam. Weszłam na podest i kiedy chciałam zadzwonić dzwonkiem Ash po prostu otworzył mi drzwi.

- Babciu.. mamo! Mam gościa! - krzyknął Ash.. Co?? Mamo? Babciu? Usłyszałam zbieganie z schodów z których pojawiła się moja, kochana babcia.

- Agnes! - pisnęła. Podbiegłam do niej i mocno uściskałam.

- Babciu! - zawołałam. Oczywiście powstrzymywałam płacz... tym razem ze szczęścia.

- O dobry wieczór, słońce. - z pomieszczenia obok wyłonił się jery...

- Wujek! - puściłam babcię i rzuciłam się na niego, a on podniósł mnie i okręcił parę razy.

- Jak ty wyrosłaś. - popatrzył na mnie.

- Ze mną to się tak ładnie nie przywitała.. - burknął Ash. Spojrzałam na niego.

- Ash.. ty..- nie mogłam się wysłowić.. nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przecież w dzień kiedy się poznaliśmy...

- Tak to ja. Twój ulubiony kuzyn z piaskownicy. - przewrócił oczami. Zaśmiałam się.

- Nie wierze. - szepnęłam i pokręciłam głową.

* oczami Alana*

Kiedy dostałem smsa od Jenefer... dość długo się zastanawiałem, ale cholernie brakowało mi seksu.. No po prostu muszę. Wsiadłem do auta i pojechałem. Parę godzin później szczęśliwy wróciłem do domu.

-Hej! - krzyknąłem i zdjąłem buty.

- Cześć. - burknął ojciec. - Gdzie byłeś? - spojrzał na mnie.

- Interesuje Cię to? - prychnąłem.

- Tak kurwa wyobraź sobie, że tak. I zdaj sobie wreszcie sprawę, że ty nikomu łaski nie robisz, ale mógłbyś wreszcie pomyśleć nie tylko o sobie, ale o innych. - zaczął krzyczeć.

- O co ci chodzi? - spojrzałem na niego.

- O nic! Sam się domyśl! - rzucił się na kanapę i włączył telewizor. - I była tu Agnes, ale znudzona czekaniem na ciebie wyszła! Zła! - krzyknął jeszcze głośniej.

- Była tu? - powiedziałem spokojnie, próbując się uspokoić.

- Tak...była. - warknął. - Czekała u ciebie w pokoju, ale w końcu zeszła jakaś zła i po prostu wyszła. Sam bym się wkurzył! - ostatnie słowa znów wykrzyczał, ale nie to teraz mnie interesowało.. O kurwa! - pomyślałem i pobiegłem o mało nie zabijając się na schodach do mojego pokoju. Spojrzałem na biurko gdzie leżałam karteczka od Jenefer.

- Kurwa! - krzyknąłem. Od razu chwyciłem telefon i dzwoniłem, lecz nie odbierała. Wsiałem w samochód i pojechałem do akademika. Wbiegłem na piętro dziewczyn i zapukałem do drzwi.

- Co się dzieje? - otworzyła mi zaspana Mia. Wparowałem do ich pokoju i rozejrzałem się.

- Gdzie ona jest? - spojrzałem na nią i zauważyłem, że ma na sobie ręcznik.

- Cześć. - obejrzałem się i zobaczyłem mojego kumpla w bokserkach.

- Chris? - spojrzałem na niego dziwnie.

- Co ty tu robisz, przecież miałeś być z Agnes.. - powiedział.

- Kurwa... To jej tu nie ma? - pisnąspojrząłme łem.

- yyy nie... - odpowiedzieli równocześnie.

- Nie odbiera ode mnie.. Mia... napisz jej smsa, albo coś.. - popatrzyłem na nią.

- Ale przecież ona miała do ciebie jechać? - odwróciłem się do Chrisa.

- Tak wiem, nie było mnie i boję się że coś widziała u mnie w domu.. czego nie powinna widzieć.. Myślałem, że wróciła tu.. ale... nie.. - zacząłem się denerwować.

- Napisałam jej.- rzuciła Mia i już po chwili otrzymała odpowiedź. Spojrzała na wyświetlacz i zamarła.

- Co się stało? - spojrzałem na nią.

- Nic... - wyczułem kłamstwo. - Nic jej nie jest. Jedź do domu. Wróci później. - o nie!

- Co.. ? Pokaż mi tą wiadomość. - podszedłem i wyrwałem jej z lekkim oporem komórkę.

,, Cześć. Nic wszystko w porządku. Baw się dobrze.. Ja.. jednak nie jestem u Alana.. to znaczy była ale nie było go. I tak już dość dużo się o nim dowiedziałam. Opowiem Ci jutro. Nie martw się nie wrócę na noc. <3 "

- Napisz do niej. - podał mi telefon.

- Ale.. - uciąłem jej.

- Napisz gdzie nocuje.... Proszę.. - powiedziałem z trudem wymawiając ostatnie słowo. Dziewczyna westchnęła i napisała smsa. Usłyszałem wibrację i odruchowo wyrwałem jej telefon.

,, To długa historia, ale jeśli chcesz wiedzieć to u Asha. Nie martw się, serio. Jutro pogadamy. :) Miłej nocy. "

- Kurwa! - krzyknąłem i rzuciłem telefon na łóżko. Chris i Mia podbiegli po niego i odczytali go.

- O ja.. - Mia widocznie była tak samo zaskoczona jak i Chris..

Nie! To nie jest prawda! On nie może! Kurwa! Nie! Zabije go! - moje myśli były tak cholernie ostre i złe, że sam bałem się teraz wracać do domu.

- Stary.. Może lepiej nie wracaj teraz na chatę. Prześpij się tu. Mia.. ? - Chris spojrzał na nią.

- No.. wydaje mi się, że możesz położyć się na łóżku Agnes... A jutro wszyscy z nią pogadamy. - rzuciła. Przyjąłem propozycję i zostałem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro