Rozdział 32:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*oczami Agnes*

Pierwszy dzień i już chcę wracać do Londynu. Nie dość, że jak na razie muszę być z nim w pokoju, to jeszcze ta kłótnia. Wyszłam z hotelu i skierowałam się na ławkę. Usiadłam na niej i obserwowałam chłopaków wrzucających swoje dziewczyny do wody... Jeden z nich wrzucił ją, a ona długo się nie wynurzała. Dziewczyna stojąca obok powiedziała mu, że ona nie umie pływać, a ten nie rozbierając się wskoczył. Jednak po chwili brunetka wynurzyła się i zaczęła głośno śmiać. Mimo mojego humoru uśmiechnęłam się widząc ich wszystkich.

Po chwili ktoś od tyłu zasłonił mi oczy.

- No hej! - krzyknął Lucas. Był dla mnie dużo milszy niż Chris, ponieważ on jakoś widocznie za mną nie przepada.

- Cześć. Już wróciliście? - uśmiechnęłam się, a oni usiedli obok.

- Tak i tak dość długo tam byliśmy. Jest już 17. - powiedział Lucas.

- Rzeczywiście. - westchnęłam.

- Ale ty jakoś za szczęśliwa to nie jesteś.. Gdzie Alan? - spojrzała na mnie Mia.

- W pokoju... A tak w ogóle... - spojrzałam na nią zła. - To powinnam być na Ciebie wściekła. Zostawiłaś mnie z nim w willi i się spóźniliśmy... Zabrałaś mi klucze do naszego pokoju w akademiku, więc musiałam spać u niego. Przylecieliśmy tu i tak nie źle pokłóceni i do tego musimy mieć razem pokój. - wydusiłam z siebie.

- Ja Cię nie chciałam zostawić z nim, tylko śpieszyliśmy się, a ty byłaś w toalecie, więc stwierdziłam, że chyba przez samą drogę na lotnisko to się nie pogryziecie. A po drugie, przecież kluczy do akademika nie mam ja tylko Alan je zabierał. Mówił, że Ci je odda. A z pokojem ... to już nie wiem.. sorry. Jak chcesz to możemy się zamienić i ty przyjdziesz do mnie, a Chris do niego. - powiedziała.

- Nie... - pisnęłam. - Super, czyli to wszystko to jego sprawka. Może specjalnie zrobił to tak, żebyśmy nie zdążyli na samolot i spała u niego. A po tą Jenefer to sam zadzwonił? - spojrzałam na Chrisa i Lucasa.

- Ale, że co? Jak? Gdzie jest Jenefer? - chłopacy zadawali pytania na zmianę.

- No kiedy wyszłam z tej łazienki i mieliśmy się zbierać do taksówki to w drzwiach stała ona. - wszyscy zrobili dziwne miny.. tak jakby bali się, co jeszcze wiem.

- Po co ona tam przyszła? - Chris spojrzał na Lucasa.

- Serio?! Nie wiecie po co? Wy? - prychnęłam. - Pewnie po powtórkę z ostatniego razu. - burknęłam, a wszyscy dziwnie się na siebie popatrzyli.

- To oni dalej ze sobą sypiają? - Chris spojrzał na mnie.

- Nie wiem. Napisała mu list, że oh.. tak pięknie razem wyglądali i ona żałuje, że go rzuciła. Ble.. ble i że to przez to, że na początku kochali się codziennie, a potem zaczęli się liczyć dla niego kumple i wyścigi. I ona nie chce, żeby on do niej wracał, wystarczy jej tylko seks i wie, że jemu też bardzo tego brakuje. - naśladowałam jej sposób mówienia, a dziewczyny na początku lekko zaśmiały się, lecz słysząc końcówkę, nie były już takie uśmiechnięte.

- O ja.. - Edith była wyraźnie zaskoczona z nich wszystkich najbardziej.

- No nie źle... - westchnął Lucas. - co on znowu kombinuje. Nie przejmuj się. Może tak na prawdę to ona się mu narzuca? - pogłaskał mnie po włosach.

- Ta... może tak być tylko trudno mi uwierzyć w to, że on z jej propozycji nie korzysta. - westchnęłam i zapadła cisza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro