Rozdział 36:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie ma się czym chwalić. - westchnęłam.

- Szkoda, że nie powiedziałaś wcześniej. Nauczyłbym Cię u mnie. - oznajmił, a ja zauważyłam, że dna dotykam już tylko palcami.

- Alan... - złapałam się ramienia chłopaka.

- Nie bój się... serio, spróbuj się rozluźnić. - powiedział.

- Rozluźnić? - zrobiłam dziwną minę. - Ciekawe jak. Możemy wracać, ja na prawdę nie umiem pływać. Ostatni raz w jakimkolwiek basenie to było z 12 lat temu, unikam wody w dużej ilości. - chłopak zaśmiał się.

- To pora to zmienić. - chwycił mnie za biodra i odwrócił, tak że stałam bokiem do niego.

- Alan..- pisnęłam. - Ja się boje... - wbiłam mu paznokcie w bark.

- Ale nie masz czego. Zaufaj mi. - położył mi swoją rękę na barku i pomasował go. - Połóż się na plecach. - oznajmił.

- Nie! - krzyknęłam, a chłopak odwrócił mnie do siebie przodem i pocałował. Poczułam jego rękę na plecach, która przyciągnęła mnie do niego jeszcze bardziej. Kiedy moje dolne partie otarły się o jego bokserki, spięłam się jeszcze bardzie, choć nie wiem czy jest to możliwe.

- Teraz mi ufasz? - zapytał. Udawałam, że płacze lecz nie podziałało. Znów znalazłam się w pozycji bokiem do niego. Poczułam na plecach jego rękę. Chłopak uniósł mnie, a ja oplotłam jego szyję.

- Okej wychodzimy. - uśmiechnęłam się.

- Nie, nie.... - zaśmiał się i zdjął jedną ręką moje dłonie. Alan przełożył swoją prawą rękę na moje dolne partie pleców i znów przeszedł mnie dreszcz. Nie wiem z czego bardziej byłam spięta.. z jego dotyku, czy z tego że nie umiem pływać. - Wyprostuj nogi i rozłóż ręce. - posłuchałam go, czując, że mocno podnosi mnie w górę. - No widzisz..- zamknęłam na chwilę oczy.

- Tylko mnie nie puszczaj. - powiedziałam i otwarłam oczy. - Alan! - zrobiłam obrażoną minę kiedy chłopak zabrał rękę spod mojej głowy. Spuściłam nogi w dół i stanęłam na palcach. - Chodź... głodna jestem. - powiedziałam.

- No to chodź... - chłopak wyrwał mi się i oddalił lekko.

- No Alan! - wyciągnęłam w jego stronę ręce. Chłopak spojrzał na mnie i podszedł.

- No dobra, ale następnym razem pójdziesz sama. - powiedział i wziął mnie na ręce.

- Na szczęście nie będę musiała. - powiedziałam do siebie, cicho.

- Mam się wrócić? - chłopak spojrzał na mnie i zatrzymał się.

- Nie! Żartowałam. -uśmiechnęłam się. Alan postawił mnie na brzegu i odetchnęłam. - Uf.. Z tego strachu wszystko mnie boli.. - poskarżyłam się, kiedy poczułam jak wszystkie mięśnie dają o sobie znak.

- Było się tak nie spinać. - uśmiechnął się. Wytarliśmy się i założyłam spodenki. Wysuszyłam lekko stanik i ubrałam koszulkę. Spojrzałam na chłopaka.. Był tak cholernie pociągający i zamiast cieszyć się, że mogę go dotknąć, to cały czas się stresowałam i bałam. Jestem nienormalna... - Idziemy? - podszedł bliżej mnie.

- Yymm tak, tak.. - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro