Rozdział 41:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


12 dni później...

*oczami Mii*

Od powrotu do Londynu, Agnes siedzi i rysuje. Nie wychodzi na dwór i nie chce z nikim rozmawiać. Alan pytał parę razy o nią kiedy się gdzieś spotykaliśmy, bo mówił, że dzwonił i pisał, ale nic... Tylko co teraz ma zamiar zrobić? Zamknąć się w pokoju i tak siedzieć do końca wakacji, a potem?

Parę razy Ash był u niej, ale z tego co wiem nie powiedziała mu o Alanie. Pewnie bała się, że źle na niego zareaguje. Dzisiaj znów do niej przyszedł i tylko chwilę rozmawiali, chciał ja wyciągnąć do kina, lecz ni udało mu się.

-Kobieto, ogarnij się! - krzyknęłam smutek w jej oczach. - Nie możesz tak tutaj dłużej siedzieć. - usiadłam obok niej.

- Bo? - burknęłam.

- Inaczej zadzwonię po chłopaków i siłą Cię gdzieś zabiorą. - spojrzała na mnie. Miałam plan, lecz potrzebowałam paru osób do jej realizacji. Poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam po Lucasa, Chrisa i Edi, abyśmy spotkali się w kawiarni. - Wychodzę, ale nie myśl, że z tobą już skończyłam. Prychnęła i wróciła do spania. Jak można spać tyle godzin dziennie??? Pobiegłam do umówionego miejsca i czekałam. No nareszcie.

- Lucas, ty podobno rozmawiałeś ostatnio z Alanem i też był jakiś smutny i przygaszony nie? - zapytałam go.

- No, tak. - odpowiedział.

- No, bo ja myślę, że jemu też zależy na Agnes tylko nie wie jak ma jej to powiedzieć i ona tak samo. - wszyscy pokiwali głową na tak. - No więc, musimy im pomóc. - uśmiechnęłam się.

- A jaki masz plan? - zapytał Chris.

- Chris, ty musisz pojechać do Alana i wziąć, go do siebie do domu,tak go zagadywać i podpuszczać, dopóki nie powie, że mu na niej zależy, ale dopiero wtedy kiedy ona tam się zjawi. Lucas, ty musisz do niej zadzwonić i poprosić o coś, żeby nie wiem pomogła Ci coś wybrać dla Edi. Cokolwiek, żeby tylko udało się ją wyciągnąć. Przyjedziesz nią pod wille Alana i jak wejdziecie już do salonu, powiedz, żeby poszła na górę i wytłumacz jej gdzie, a ty idź niby po coś do picia. Jak pójdzie już na górę, tam masz być ty. - pokazałam na Chrisa.

- Trochę to będzie trudne, ale spróbujemy nie? - powiedział Lucas, odwracając się w stronę Chrisa. Ten pokiwał głową i dopił sok.

- Dobra zbieramy się. Ja i tak nie mogę wrócić teraz do akademika, bo się zorientuje. - pożegnałam się ze wszystkimi.

*oczami Agnes*

Leżałam, spałam, rysowałam... i tak na zmianę. Kiedy znów zadzwonił mój telefon nie chciałam odbierać, ale zobaczyłam, że to Lucas.

- Tak? - odebrałam.

- Cześć Agnes. Mam do ciebie prośbę, pomożesz mi? - zapytał.

- Am.. no pewnie. Jaką? - usiadłam i poprawiłam pościel.

- Kupiłem dla Edi prezent i chciałem, żebyś go ocenił, bo jak coś to mogę go jeszcze wymienić. Przyjedziesz do mnie?

-Am.. no okej, a mogę wiedzieć co to za prezent? - uśmiechnęłam się do siebie. Fajnie mieć takiego chłopaka jak Lucas. - pomyślałam.

- Ach taka tam biżuteria. To co tak za pół godziny mogę po ciebie przyjechać? - powiedział.

- No okej. - westchnęłam i rozłączyłam się. Poszłam wziąć szybki prysznic i musiałam zrobić dobry makijaż, żeby nie było widać moich podpuchniętych, od płaczu oczu. Mam nadzieję, że nie zauważy. Ubrałam krótkie spodenki i różowy sweterek. Włożyłam trampki i zamknęłam drzwi. Kiedy już zeszłam na dół, zobaczyłam, że Lucas wchodzi do akademika. Napisał coś na telefonie i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.

- Cześć. - uśmiechnął się i przytulił mnie.

- Hej. - spojrzałam mu w oczy. - A jaka to okazja, że kupiłeś Edi prezent? - zapytałam i ruszyliśmy do jego auta. Popatrzył na mnie przez chwilę.

- Za tydzień ma urodziny. - opowiedział. O jery! Nie wiedziałam! Muszę pogadać z Mią, może coś dla niej uszykujemy.

- Serio? Nie wiedziałam. - spojrzałam z kwaśną miną, a on tylko się zaśmiał. Podjechaliśmy po willę. Nie wiedziała, że też ma takich bogatych rodziców... Wysiadłam z samochodu i zauważyłam samochód Chrisa. - A.. Lucas, czemu tu stoi auto Christiana? - pokazałam palcem.

- Bo wczoraj, trochę popiliśmy i wracał do domu taksówką, nie ważne, chodź. - poprowadził mnie do wejścia. Kiedy weszliśmy od razu spotkałam się z zapachem męskich perfum. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Było w nim bardzo przytulnie i jasno.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro