10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Hitoshi

Jestem ciekawy, czego jeszcze nie wiem o Kazuo... Kiedyś zrobię mu poważną spowiedź, w której powie mi wszystko, czego o nim nie wiem. Wszystko.

Właśnie jadę do miasta, po jakieś książki, bo Kazuo sobie zażyczył fantastyki. Miałem zamiar zamówić przez internet, jednak ostatecznie padło na przejażdżkę. No powiedzcie mi... Kogo by nie zdziwił cztero piętrowy budynek w środku lasu.

***

Droga zajęła mi dobrą godzinę. Wszedłem do galerii handlowej, w której znajduje się księgarnia. Od razu się obejrzę za czymś innym... Może jakieś ubrania dla tego małego? A może chciałby więcej przyborów plastycznych?... Jestem strasznie ciekawy końcowego efektu jego pracy.

***

Kupiłem dziesięć książek, ale to nie koniec mojej podróży. Muszę kupić coś więcej dla Kazuo.

Kurwa, co jest nie tak z tym dzieciakiem? Dlaczego ja do cholery, tak go rozpieszczam?... To nie ma sensu!

O... Ładna bransoletka... Ta, którą szukałem!

Pov: Kazuo

- W końcu! - Krzyknąłem sam do siebie. - Skończyłem. - odetchnąłem z ulgą.

Maluje od 10... A jest 18! Znowu się trochę wciągnąłem... Powinienem pójść już do pokoju, by dostać kolację. I tak ominął mnie już obiad, a nie mam zamiaru się głodzić.

Jak pomyślałem, tak i zrobiłem. Już po chwili znajdowałem się w naszym pokoju.

- Od kiedy ty tutaj? - Spytałem Hitoshiego, widząc, jak przegląda książki które kupił. - Co robisz? - Dodałem, zamykając za sobą drzwi.

- Odpowiadając na twoje pierwsze pytanie. - Odłożył książki na łóżko, wstał i rozciągnął się. - Od pół godziny. - Dodał. - A co robię? Patrzę w ogóle, jakie kupiłem ci książki. Wydają się niby ciekawe, jednak nie mój gust... Wolę kryminały, gdzie jest dużo krwi.

- Natomiast ja, potrafię czytać tylko to. - Zaśmiałem się cicho. - Dziękuję, za kupienie mi książek. - Uśmiechnąłem się życzliwie.

Hitoshi tylko wpatrywał się we mnie przez chwilę, po czym lekko podskoczył, jakby coś go przestraszyło i odezwał się:

- A właśnie! To nie wszystko. Mam coś jeszcze, co musi ci się spodobać! - Powiedział, podchodząc do jednej z toreb. Wyjął coś z niej, jednak skutecznie zakrywał tą rzecz własnym ciałem. - Proszę bardzo. - Uśmiechnął się, zakładając mi coś na na nadgarstek.

Spojrzałem na daną rzecz. Była to piękna, srebrna bransoletka ze srebrnym, drobnym serduszkiem.

- Jest piękne! - Powiedziałem, a bardziej wykrzyczałem z zachwytu. - Ale... - Spojrzałem na niego pytająco. - Po co mi to kupiłeś?

- Rzuciło mi się w oczy, gdy przechodziłem obok sklepu z biżuterią... - Podrapał się po karku. - Pomyślałem, że ci kupię, byś poczuł się trochę pewniej w nowym środowisku. - Zaśmiał się.

- Dzięki. Jest piękna. - Również zaśmiałem się pod nosem.

- A jak tam z twoją pracą? Udało ci się dzisiaj skończyć? - Zapytał, a ja w odpowiedzi tylko przytaknąłem.


- Będę mógł później zobaczyć? - Ponownie pokiwałem głową. - Ale jak powiedziałem, to później. - Odetchnął głośno. - Powinna być już kolacja... Przyniosę ci. - Szedł już w stronę drzwi, jednak gdy już trzymał klamkę w dłoniach, zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. - W zasadzie... Chcesz zjeść ze mną w jadalni?

Chwilę się zastanawiałem, czy to nie jest żaden podstęp, jednak gdy stwierdziłem, że nie ma jak mnie tam przechytrzyć, po prostu się zgodziłem, a na jego twarzy zawitał uśmiech. Przyznam... Podoba mi się strasznie jego wygląd, nie będę się okłamywał...


- Idę po jedzenie do kuchni, a ty tutaj poczekaj... Nawet nie próbuj uciekać, nie opłaca ci się to. - Powiedział delikatnie i wyszedł z kuchni zostawiając mnie samego ze sobą. - Jestem. - Odezwał się po dosłownie trzydziestu sekundach.

Zjedliśmy, chwilę porozmawialiśmy, wróciliśmy. Nic takiego, jednak przyznam... Lepiej jadło mi się w towarzystwie Hitoshiego.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że już nie masz żadnych planów na ucieczkę... - Przyznał z uśmiechem, gdy mieliśmy zamiar wchodzić do pokoju. - Chyba... - Dodał ciszej.

- Nie idziesz sprawdzić, co namalowałem? - Zapytałem, zatrzymując się w progu drzwi.

- Racja, już idę. - Odwrócił się i poszedł do danego pokoju, po drodze czochrając moje włosy.

Ja tylko wszedłem głębiej do pokoju, gdzie usiadłem na łóżku, w oczekiwaniu na Hitoshiego.

- To jest cudowne! - Krzyknął, wchodząc do pokoju i trzaskając za sobą drzwiami, na co ja tylko podskoczyłem w miejscu. - Wygląda owiele lepiej niż wcześniej, a już tamto było przepiękne!...- krzyczał, podchodząc do łóżka. Aż mnie uszy bolały.

- Dziękuję. - Zaśmiałem się z reakcji mężczyzny i poczułem przyjemne ciepło w klatce piersiowej... Tak dawno nikt mnie nie chwalił!

Hitoshi położył płótno na komodzie i jeszcze chwilę się w nie wpatrywał, po czym odezwał się, jakby oprzytomniając:

- Jest już późno... - Spojrzał w kierunku zegara. - Powinniśmy iść spać.

Wzrok również pokierowałem w naścienny zegar, a wskazówka pokazywała, że jest już 21...

- Idź się kąpać. - Rzucił mi moją piżamę.

Pov: Hitoshi

Miałem zamiar później gdzieś powiesić ten obraz, jednak za cholerę nie wiem gdzie! Spytam się później Kazuo, w końcu to jego praca...

Kurwa, jak ja się cholernie cieszę! Ten maluch nie próbuje już uciec, przekonał się do mnie! Miałem ochotę tam wybuchnąć ze szczęścia... Przyzwyczaił się do tego i nie ma już za miary uciekać, a do tego jest najwidoczniej szczęśliwy.

A ja dalej zastanawiam się, dlaczego... Dlaczego go tak rozpieszczam! To na pewno przez jego buźkę... To musi być to. Kurwa, jeszcze do niedawna brzydziłem się gejów, a teraz?... A teraz muszę się bać, że się w nim zakocham...

- Jestem. - Odezwał się krótko, wychodząc z łazienki.

-----------------

Dzień dobry <3

Przepraszam że taki krótki rozdział i że wczoraj nic nie wstawiłam, mam codziennie sprawdziany więc mam też sporo nauki.

Dziękuję za wszystkie gwiazdki <33

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro