9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Hitoshi

Zajebisty ze mnie szef mafii do kurwy, muszę przyznać! Kurwa, gdyby inni się o tym dowiedzieli, co właśnie powiedziałem Kazuo, byłoby po mnie. Jednak nie żałuje tego. Wychodzą z tego same plusy. Na dodatek, tutaj będzie bezpieczniej, by mieszkał. Nie ma kompletnie jak uciec, a znajdujemy się na trzecim piętrze, więc gdyby chciał skoczyć, połamałby sobie obie nogi.

- Dobranoc. - Mruknąłem już prawie śpiąc, oraz gasząc lampkę znajdującą się na szafce nocnej. W odpowiedzi usłyszałem ciche, przytłumione przez kołdrę " nawzajem".

Było już po 23, a ja nie wiedziałem o czym pierwszym rozmyślać, aktualnie wiele myśli przelatywało mi przez głowę... Ten gówniarz, zdecydowanie źle na mnie wpływa. I jeszcze na początku pomyślałem, że ta buźka go nie uratuje, a jednak...

Po jakimś czasie, w końcu zasnąłem.

***

Obudziłem się o 8.37. odwróciłem się w stronę Kazuo, który już nie spał i patrzył się prosto w sufit.

- Ile już nie śpisz? - Spytałem zaspanym głosem. Ten spojrzał na zegar.

- Zaraz będą dwie godziny. - Odparł po chwili.

- Nie śpisz od 7? O czym ty tak myślisz? - Zaśmiałem się cicho pod nosem.

- O wczoraj. - Odpowiedział, wracając do gapienia się w biały sufit. - Jak teraz będzie wyglądało moje życie. Różne rzeczy... - Dodał po chwili.

Wstałem, wziąłem ubrania z garderoby i poszedłem do łazienki. Wziąłem krótki prysznic i się ubrałem.

Jeszcze nie dawno myślałem o Kazuo, jak o totalnym śmieciu, bo jest gejem... A teraz nie mam pojęcia, czy sam nim czasem nie jestem. Nigdy nie ciągnęło mnie do kobiet, ale do facetów tak samo. Jednak gdy całuje tego chłopaka... Czuję się po prostu jak w niebie i muszę opanowywać swój wzwód. Jednak powiedziałem mu, że teraz go nawet nie tknę, jeśli on tego nie będzie chciał... Zawsze mógłbym zmienić zdanie, jednak nie jestem na tyle okrutny, by mu to robić.

Jak patrzę na te oczy, bez krzty życia, wyczekujące, aż w końcu to zrobię... Robi mi się już poprostu go żal, a serce kraja się na wiele malusich kawałków... Na codzień jest wesoły, dużo gada, pyskuje i takie tam, ale gdy zaczynam cokolwiek z nim robić, całe szczęście i energia niego ulatuje... Widzę, że ma po prostu dość tego strachu, co się z nim zaraz stanie, więc woli mieć to wszystko w dupie...

Mam zamiar go teraz rozpieszczać, bardziej niż ostatnio, ale bez jakichkolwiek podstępów!

Pov: Kazuo

Byłem szczęśliwy, z powodu, że moje życie będzie lepiej wyglądać, jednak nie miałem pewności czy znowu czegoś nie kombinuje... Zapewne tak właśnie jest. Może chcę mnie pokroić i sprzedać moje narządy, kto tam wie, co mu siedzi w głowie...

Nie mogę czuć się tu bezpiecznie. Nie w jego towarzystwie. Nigdy też nie wiem, czy jednym razem nie przyjdzie pijany i nie zrobi czegoś głupiego, tak samo jak ostatnio... Lub chociażby wściekły.

W tym momencie jeden z tych całych pracowników Hitoshiego przyniósł mi śniadanie. Nigdy z żadnym z nich nie rozmawiałem, nawet nie mam takiego zamiaru.

***

Leżałem sobie tak przez połowe dnia w piżamie. Nie chciało mi się dzisiaj ubierać, jestem zbyt leniwy na to.  Cały czas czytałem książkę, która niestety już mi się kończy... Muszę poprosić Hitoshiego by kupił mi jakieś ciekawe książki. Ta którą aktualnie czytam wydaje się jedyną ciekawą książką w jego całej kolekcji.

Jak na zawołanie, Hitoshi właśnie wszedł do pokoju z obiadem.

- Trzymaj, smacznego. - Powiedział podając mi danie

- Dzięki. - Uśmiechnąłem się do niego lekko, z nadzieją, że go tym udobrucham. - Hitoshi... Mam do ciebie prośbę.

- Słucham? - Podniósł jedną brew w górę z ciekawości.

- Kupisz więcej jakiś ciekawych książek? Ta mi się już kończy, a nie masz więcej ciekawych... Same kryminały i romanse, a ja wolę fantastykę. - Spojrzałem się na niego błagalnym wzrokiem.

- Jasne, chcesz jakąś konkretną książkę? - Poszło łatwiej, niż myślałem...

- Nigdy nie czytałem książek, więc nie znam żadnych... - Przyznałem. - Wyszukasz jakieś. Dzięki.

Najlepszą rzeczą tutaj jest to, że mam wszystko za darmo i nic nie muszę robić. Mam pyszne śniadania, obiady i kolacje, dostaje ubrania i teraz dostanę książki. Jedyny minus aktualnie, to strach przed tym, że w każdej chwili może coś się wydarzyć...

- Nie ma za co. - Oddał uśmiech.

***

Już skończyłem książkę... Teraz będę się nudzić do jutra! Co mogę teraz porobić ciekawego?...

- Już skończyłeś czytać? - Zapytał Hitoshi, zauważając, że odłożyłem książkę.

- Tak... - Westchnąłem głośno. - Teraz nie będę miał co robić, będę się tylko nudzić i nudzić.

- Nie mówiłem ci czasem kiedyś, że możesz chodzić tutaj po całym piętrze? Możesz tu robić co kolwiek chcesz. Nie wiem czy zauważyłeś, ale drzwi od tego pokoju są cały czas odkluczone. - Powiedział.

- No ale co tam takiego ciekawego będę mógł robić?... - Zapytałem od niechcenia.

- Oglądać, malować, grać, mam nawet tutaj karaoke więc możesz sobie pośpiewać, możesz też posłuchać muzyki. To chyba wszystko. - Skończył wyliczać.

- Mógłbyś mi pokazać, gdzie mogę sobie pomalować? - Poprosiłem z entuzjazmem.

- Jasne, chodź. - Wstał z łóżka i ruszył do drzwi, a ja zaraz za nim.

Wyszliśmy na korytarz. Nie trzymał mnie. Czuję, że mógłbym w każdej chwili uciec... Jednak wolę nie ryzykować, winda może być zablokowana, a nie ma tu schodów. Nie rozumiem dlaczego...

Wszedliśmy do pomieszczenia obok naszego wspólnego pokoju.

Pokój był nie zbyt mały, znajdowało się tam wszystko co mógłby wymarzyć sobie malarz... Sztalugi, farby, pędzle, palety, kartki, ołówki, kredki, płótna, pisaki... Sporo tego. Pomieszczenia miało wielkie okno na całą ścianę, a za nim było widać nie brzydki krajobraz lasu. Żadnych, domów, miast, sklepów... Tutaj jest cudownie! Jednak gdybym chciał uciec, moja ucieczka trwałaby sporo czasu by dotrzeć do jakiegokolwiek miasta... Ciekawe, czy w ogóle jesteśmy dalej w Tokio.

- Umiesz malować? - Spytał nagle Hitoshi.

- Nie wiem... - Odpowiedziałem szczerze. - Kiedyś malowałem i szło mi to nieźle, jednak od dwóch lat nie tknąłem pędzla.

- Rozumiem... - Pokiwał powoli głową. - Mogę cię tu zostawić? Nie uciekniesz nigdzie?

- Gdzie miałbym uciec? Jesteśmy na trzecim piętrze, więc skok z okna odpada. - Zaśmiałem się.

- Okej. - Wymruczał. - Jak coś, to będę w naszym pokoju. Powodzenia. - Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł z pomieszczenia.

Czyli to już nie jest jego pokój, tylko tylko pokój... Świetnie wiedzieć!

Pora chyba wziąć się za malowanie! Jednak zapomniałem, o czymś ważnym... Moja kreatywność jest na minusie...

Wziąłem średniej wielkości płótno i położyłem na sztaludze. Chyba mam pomysł... Mam również nadzieję, że uda mi się namalować to, co mam w głowie.

***

- Ile można tu siedzieć... Żyjesz tu? - Powiedział Hitoshi, wchodząc do pokoju.

- Mhm. - Mruknąłem. - Tak poza tym... Przepraszam, ale wybrudziłem trochę swoje ubrania...

- To nic takiego. - Zaśmiał się i podszedł do mnie, by przyjrzeć się obrazowi. - Piękne... Masz talent dzieciaku...

Ucieszyły mnie jego słowa, ponieważ na prawdę dawno nie malowałem i myślałem, że wyszedłem z wprawy...

- Jeszcze nawet nie jest skończone... - Obraz przedstawiał zwykły krajobraz wodospadu wpadającego do rzeki, a dookoła drzewa z liściami o jesiennych barwach. Oczywiście, jeszcze nie wszystko dopracowane...

- Ale i tak jest już piękne, czekam na końcowy rezultat. - Zaśmiał się pod nosem, jak to od niedawna miał w zwyczaju. - Ale teraz kończ, jest już późno... Siedziałeś tu około 4 godziny...

- Serio? Kiedy to mineło?... - Pytałem zdziwiony przez to, jak bardzo się wciągnąłem. - No cóż. - Wstałem. - Najwidoczniej trzeba kończyć. - Czułem, że polubię malowanie na nowo...

Mimo wszystko, moja kreatywność, jak wspomniałem, jest na minusie.

- 4 godziny tu siedziałem? Czyli która jest... - Spojrzałem przez okno, za którym widniała sama ciemność...

Skierowałem się do drzwi, zaraz za Hitoshim.

- Trochę po 22. Ominąłeś kolację, a nie chciałem ci przeszkadzać. - Zaśmiał się.

- I tak nie jestem głodny. - Powiedziałem, wchodząc do pokoju.

-------------------

Bardzo dziękuję wszystkim którzy to wogóle czytają, jest mi miło że komu kolwiek chcę się to czytać. Wiem że tego opowiadania nie czyta jakaś wielką ilość osób, jednak nawet nie spodziewałam się że ta liczba przekroczy 100.

Dziękuję<333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro