11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Akihito

Ruszyłem w stronę schodów, uważając na to, by nie wysypać popcornu z miski którą właśnie niosłem. Miałem zamiar w spokoju obejrzeć sobie film, relaksując się, bez żadnych zmartwień...

- Ja pierdole... - Mruknął nagle Naoto, przez co ja dotychczas nie wiedząc o jego pobycie na tej kanapie, nie na żarty się przestraszyłem.

Podskoczyłem, wolną dłonią chwytając się za serce, które zaczęło trzy razy szybciej bić. Na szczęście, udało mi się nie rozsypać ani jednego popcornu.

- Pieprz się, Naoto! - Krzyknąłem z wyrzutem.

Prawie padłem na zawał! Jak on śmie mnie tak straszyć?!

Facet wolnym ruchem podniósł swoję głowę, by na mnie spojrzeć. Wyglądał na... Przybitego?

- Coś... Coś się stało? - Spytałem niepewnie, podchodząc do kanapy.

- Tak jakby. - Westchnął.

- Co takiego? - Dopytałem ciekawski.

- Przyłapałem swojego nowego szefa na grze wstępnej. Jeszcze z facetem. - Odparł, na nowo zakrywając twarz dłońmi.

I teraz nie wiem co mnie bardziej zdziwiło. Szefa? Jak to szefa? Hitoshi go zatrudnił? Może dlatego tutaj zostaje? Ale dlaczego? Po co? Nie, żebym miał coś przeciwko, ale po prostu... Czemu?

- Hitoshi jest twoim szefem? - Zadałem kolejne pytanie, nie rozumiejąc kompletnie powodu, dlaczego mój szef miałby zatrudnić akurat jego.

- Nie wiedziałeś? - Zdziwił się, spoglądając na mnie.

- A skąd miałbym wiedzieć? - Prychnąłem, przewracając oczami. - Nie jestem tu taki ważny, by mówił mi wszystko. - Mruknąłem.

Ten nie odpowiedział, tylko wrócił do rozmyślania nad tym, co się niedawno stało.

I dopiero teraz dotarł do mnie sens jego poprzednich słów. Wybuchłem śmiechem, gdy sobie to wyobraziłem.

- Przyłapałeś ich na seksie? - Powiedziałem, próbując złapać oddech. - Jesteś takim idiotą, by nie zapukać do pokoju szefa? Po prostu wszedłeś? - Ostatni raz Prychnąłem śmiechem. - Współczuję Hitoshiemu. - Dodałem, już powoli się uspokajając.

- Skąd miałem wiedzieć, że mój nowy szef jest gejem? - Mruknął pod nosem.

- Skąd? - Zdziwiłem się tym, jak bardzo można być głupim. - Nie domyśliłeś się po tym jak zachowują się w stosunku do siebie? Myślałem, że to oczywiste.

- Myślałem, że mogą być kimś z rodziny, dlatego Hitoshi tak się o niego martwi i opiekuje. - Ponownie mruknął, odwracając zawstydzony wzrok.

- Głupi jesteś. - Westchnąłem, kręcąc głową.

Sam nie wiedziałem, dlaczego tak się przy nim zachowuje... Brzmie na chamskiego, mimo, że nawet nie mam tego w zamiarach. Zawsze mam tak przy osobach podobnych do niego, ale sam nie potrafię tego zrozumieć. Chyba mam jakąś dwubiegunowość czy coś w tym stylu...

- Powiedz mi lepiej, gdzie mam teraz spać? - Zapytał, patrząc na mnie z wyrzutem.

- Na kanapie. - Wzruszyłem ramionami, odwracając się w stronę schodów. Miałem zamiar w spokoju zjeść swój popcorn oglądając film, a nie przejmować się problemami ledwo znanej mi osoby. - Trzeba było zastanawiać się nad tym wcześniej, a nie o godzinie 20. - Prychnąłem idąc już w górę po schodach.

Usłyszałem głośne westchnienie, a po chwili za moimi plecami znajdował się już Naoto.

- Nie macie żadnych pokoi gościnnych? To taki wielki dom... - Zaczął mi jęczeć nad uchem. - Nie chcę spać na kanapie, zachoruje, a jak to s...

- Jak tak bardzo ci przeszkadza spanie na kanapie, to śpij ze mną. - Fuknąłem. - Mamy pokoje gościnne, ale są zakluczone. - Skłamałem.

Naoto się zatrzymał, tak więc i ja to zrobiłem trzy schodki dalej. Niechętnie się odwróciłem w stronę szatyna.

- Może będę w takim razie spać na kanapie... - Zmieszał się.

- Jak chcesz. - Ponownie wzruszyłem ramionami. - Ale pamiętaj, jest duże ryzyko, że się przeziębisz. - Odwróciłem się do niego plecami. - Hitoshi nie lubi osób, które często chorują... - Mruknąłem cicho, idąc w górę schodów.

Czy był to szantaż? Jest taka możliwość... Ale czy ktoś mi zabroni? No właśnie, nie. Tak więc w czym problem?

Tak więc Naoto cofnął się po swoją torbę z ubraniami, a następnie razem doszliśmy do mojego pokoju.

- Chcesz drugą kołdrę? - Spytałem niby uprzejmie, poprawiając swoją poduszkę przy ścianie.

- Nie trzeba, nie kłopocz się. - Odpowiedział, dalej nie do końca wiedząc co robić.

- Jak chcesz. - Wzruszyłem ramionami. - Tam masz łazienkę. - Wskazałem jedne z drzwi ruchem głowy. - Wykąp się szybko, to wspólnie coś obejrzymy. - Powiedziałem, rzucając się na idealnie pościelone łóżko.

Pov: Kazuo

- Szmato! - Krzyknąłem, rzucając Hitoshiego najbliższą poduszką. - Nie zakluczyłeś drzwi! - Powiedziałem, niemalże piskiem. - Zabije cię kiedyś! - Rzuciłem kolejną poduszką, a ten dalej tylko się śmiał. - Z czego się tak chichrasz? - Zapytałem naburmuszony.

- Z waszych min. - Odpowiedział, po czym znowu zaczął się śmiać, próbując to opanować. - Ty wyglądałeś jak piętnastolatek przyłapany na oglądaniu filmów osiemnaście plus, a on jak zdezorientowana matka. - Powiedział, uspokajając swój śmiech.

- Teraz tam idź i wszystko mu wytłumacz. - Rozkazałem wściekły, poprawiając swoją pomiętoloną koszulkę.

- Ale co tu tłumaczyć? - Wzruszył ramionami, kładąc się obok mnie. - Widział to co widział, a jego wzrok się nie mylił. - Mruknął, kładąc swoją dłoń na moim udzie. - Po prostu  kontynuujmy. - Szepnął, przesuwając swoją dłoń wyżej.

- Nie chcę już. - Fuknąłem, kuląc nogi i krzyżując ręce.

***

- Mówiłem, że nie chcę. - Jęknąłem, wstając z łóżka. - Boli mnie wszystko. - Sapnąłem, podchodząc do garderoby.

- Nie protestowałeś. - Wzruszył ramionami, patrząc z lekkim uśmiechem na twarzy, jak kuleje w stronę garderoby.

- Nie odzywaj się czasami. - Warknąłem, rzucając w niego wrogim spojrzeniem.

Gdy w końcu doszedłem do garderoby, wyszukałem białą koszulkę, czarne dresowe spodnie i bieliznę. Wolnym krokiem ruszyłem do łazienki, w której wziąłem szybką orzeźwiającą kąpiel, umyłem zęby i ogarnąłem jakoś swój wygląd. Wyszedłem z niej już w dosyć lepszym stanie.

- Jestem głodny. - Jęknąłem, rzucając się na kanapę, obok Hitoshiego. - Dalej nie ma śniadania? - Zapytałem.

- Akihito nas nie wołał. - Powiedział.

- Idę sprawdzić. - Głośno wypuściłem powietrze z płuc, niechętnie wstając z kanapy.

Wyszedłem z pokoju, a następnie zszedłem po schodach, tym samym wchodząc do salonu połączonym z kuchnią. Nie widziałem tam nikogo. Jest już po godzinie 10, a on dalej śpi? To nie podobne do niego... Do mnie, owszem, ale Akihito zawsze był porannym ptaszkiem.

Lekko już zmartwiony, pobiegłem z powrotem na górę po schodach. Jednak zamiast wrócić do swojego pokoju, ruszyłem do pokoju Akihito. Przed wejściem zapukałem do drzwi, jednak nikt nie odpowiadał. Zmartwiłem się jeszcze bardziej...

Co, jeśli ktoś się włamał i coś mu się stało? Albo coś sobie niechcący zrobił? Co, jak się potknął i rozbił głowę?!

Z tą myślą wszedłem do jego pokoju, nie zważając na to, że nie dostałem pozwolenia.

To co tam ujrzałem... Nie wiem, czy bardziej mnie zdziwiło, czy rozbawiło.

Natychmiast wyjąłem telefon z kieszeni spodni i zrobiłem zdjęcie. Spojrzałem w ekran i cicho się zaśmiałem.

Wszędzie znajdował się rozsypany popcorn. Na łóżku natomiast leżeli Akihito oraz Naoto. Akihito wyglądał, jakby spędził tą noc... Podobnie jak ja. Miał pogniecioną koszulę nocną, która odsłaniała cały jego brzuch, oraz rozczochrane na wszystkie strony włosy. Spał w poprzek łóżka, a nogi miał położone na torsie Naoto, który również spał w najlepsze.

Od razu wysłałem to zdjęcie Hitoshiemu.

- Akihito! - Postanowiłem obudzić chłopaka. - Wstawaj! - Szturchnąłem go, co chyba podziałało. Lekko uchylił powieki. - Masz nam coś do wytłumaczenia. - Spojrzałem na niego krytycznie, by stwarzać pozory "złej matki".

- Hm? - Mruknął, przecierając powieki, tym samym próbując zrozumieć co się dzieje. Wstał do siadu ledwo kontaktując. - Szlag... - Mruknął, uderzając z otwartej dłoni w swoje czoło, najwidoczniej zdając sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji się znajduje.

I słusznie... Ciężko będzie mu się wytłumaczyć.

--------------------------

Przepraszam was, że pierwszy rozdział po przerwie jest taki nudny... Błagam, wybaczcie mi to, ale nie miałam ostatnio zbytnio chęci do pisania. Następny rozdział mam nadzieję, że będzie ciekawszy

Byłam na zawodach piłki ręcznej i zajęliśmy 2 miejsce! Mogło być lepiej, ale też nie jest najgorzej. Pan mnie pochwalił też przy całej drużynie, że jestem świetnym zawodnikiem. Jestem z siebie strasznie dumna! No i też z moich ocen. Załamałam się ostatnio, jak dostałam 4 z sprawdzianu z biologii. Tylko dlatego, bo zniżyło mi to średnią z 6.00 na 5.73.

Kocham was nad życie moje skarbeńki kochane❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro