12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Kazuo

- No, tłumacz się. - Powiedziałem z skrzyżowanymi rękoma, siedząc na przeciw Akihito i Naoto.

Kucharz siedział z zakrytą twarzą, jednak starszy z nich mało robił sobie z tego, że został oskarżony o seks. O seks z Akihito! Oni się ledwo znają! Co, jak Naoto złamie serce Akihito? A niech tylko spróbuje, to kark mu skręce!

- Oglądaliśmy filmy. - Mruknął Akihito, stłumiony przez swoje dłonie.

- Dlatego wyglądałeś tak, jak wyglądałeś? - Spojrzałem na niego wymownie.

- Dał mi osiemset jenów za...

- Sprzedajesz swoje ciał i to jeszcze za takie pieniądze? - Zdziwiłem się mocno.

- Przestań! - Warknął zawstydzony, po czym lekko kopnął moją nogę pod stołem który nas dzielił. - Daj mi dokończyć. - Dodał, nieco ogarniając swoją czerwoną twarz. - Dał mi osiemset jenów za zrobienie fikołka. Wtedy zorientowałem się, że go nie potrafię, więc uczyłem się przez dwadzieścia minut, by tylko dostać te pieniądze. - Wytłumaczył.

- Tak bardzo kusiło cię tylko osiemset jenów? - Zapytałem z lekkim śmiechem.

- A cię by nie kusiło? - Odpowiedział pytaniem na pytanie z wyrzutem. - Osiemset jenów za fikołka, czemu by nie. - Wzruszył ramionami.

- To jakim cudem doszło tam do seksu? - Spytałem bezpośrednio.

- Niczego nie było! - Pisnął Akihito. - To wy zostaliście wczoraj przyłapani! - Wskazał palcem na mnie, a następnie na Hitoshiego opierającego się o wyspę kuchenną i przyglądającego się całej sytuacji z rozbawieniem.

I teraz role się odwróciły. To ja teraz byłem tym, który siedzi czerwony jak burak.

- Dobra, jest po równo... Wy zostaliście przyłapani, my zostaliśmy przyłapani... - Odetchnął Naoto, wstając od stołu.

- Naoto! - Pisnął Akihito. - Nie wmawiaj im, że mają rację! - Uderzył otwartą dłonią w stół.

- A nie mają? - Spytał retorycznie szatyn, podchodząc do Hitoshiego.

Akihito jęknął z bezsilności.

Jeśli oni naprawdę wczoraj nic takiego nie robili, to muszę przyznać... Naoto w takich sprawach jest bardzo podobny do Hitoshiego. On też w takich sprawach trzymałby się tego, że się przespaliśmy, mimo, że nie byłaby to racja. Trafił swój na swego...

- Czyli nie przespaliście się? - Szepnąłem w stronę Akihito, by nie zwracać na sobie uwagi dwóch dyskutujących mężczyzn.

- Oczywiście, że nie. - Odpowiedział już spokojny.

***

Sporymi krokami zbliżał się wieczór. Każdy siedział przy stole i jadł swoją porcję kolacji, a Akihito dodatkowo umilał nam ten czas jakimiś historyjkami, które najpewniej nigdy nie miały miejsca.

W pewnym jednak momencie poczułem straszną suchość w ustach, tak więc wstałem od stołu.

- Gdzie idziesz? - Spytał się natychmiast Hitoshi.

- Tylko się napić. - Odpowiedziałem, posyłając mu lekki uśmiech.

Ruszyłem w stronę szafki z szklankami. Gdy już jedną z nich zdejmowałem z góry, niestety wyślizgnęła mi się ona z dłoni. Po całym pomieszczeniu rozniósł się głośny dźwięk tłuczonego szkła.

- Szlag... - Szepnąłem sam do siebie.

Zanim zdążyłem chociażby się schylić, Hitoshi klęczał już przy mnie i zbierał odłamki szkła.

- Uważaj trochę... - Mruknął facet.

- No przepraszam bardzo, ale nie moja wina, że jestem taki niski. - Prychnąłem, również schylając się by pomóc.

- Mogłeś po prostu poprosić kogoś o pomoc. - Powiedział z wyrzutem, nieco głośniej niż zazwyczaj.

- Mogłeś sam pomyśleć i mi pomóc! - Fuknąłem, spoglądając na niego kątem oka. Niestety przez to nie patrzyłem co robię, a w moją dłoń wbił się niewielki kawałek szkła. - Kurwa... Widzisz co zrobiłeś? - Warknąłem, wstając na równe nogi, oglądając dokładnie moją dłoń.

- Ja? - Zaśmiał się ironicznie, również wstając.

- Tak, ty. Marudzisz mi coś nad uchem i się skupić nie można! - Krzyknąłem, już zirytowany tą rozmową.

- Przepraszam bardzo, za to, że się po prostu martwię! - Również podniósł głos.

- Martwisz się? Jasne! - Prychnąłem, wyrzucając ręce w górę. - Czuje się czasami, jakbym był ci tylko do seksu!

- Ej... - Wtrącił się Naoto, jednak zanim zdążył powiedzieć coś więcej, Hitoshi już celował do niego z broni.

Akihito siedzący obok Naoto przestraszył się dwa razy bardziej niż szatyn, do którego właśnie był celowany pistolet.

Obaj ucichli i siedzieli w bezruchu, jedynie Naoto z rękoma podniesionymi w akcie kapitulacji.

- Chory jesteś?! - Krzyknąłem, uderzając jego rękę w której trzymał broń, tym samym na nowo zwracając na sobie jego uwagę. Ja nie miałem czego się bać. Nie było szans, że tak nagle do mnie strzeli. - Człowieka zabijesz, bo chciał się odezwać?

Hitoshi chwilę zastanawiał się co zrobić. Ostatecznie rzucił pistolet na blat i szybkim krokiem, jak obrażona panna ruszył w górę schodów. Patrzyłem tylko zirytowany, jak ucieka z zasięgu mojego wzroku.

- Wszystko okej, Akihito? - Spytałem, spoglądając na chłopaka.

- To do mnie celowano. - Naburmuszył się Naoto.

- To bardziej ja powinienem się ciebie tego pytać. - Odpowiedział kucharz, zrywając się z krzesła. - Jak z twoją ręką? - Zapytał, samemu chwytając moją dłoń. - Głęboka rana... - Stwierdził, uprzednio dokładnie ją przeglądając. - Masz wielkie szczęście, że nie trafiło na żyłę. - Powiedział, prowadząc mnie w stronę stołu.

- To nic takiego... Nawet jakoś specjalnie nie boli. - Oświadczyłem, siadając na krześle.

Akihito od razu pobiegł do apteczki.

- Blizna na bliźnie... - Mruknął nagle Naoto znajdujący się za moimi bliznami.

Przestraszony pisnąłem i podskoczyłem na krześle, jednak od razu się uspokoiłem.

- Naoto! - Krzyknął równie zirytowany Akihito, jak ja jeszcze przed chwilą. - Nie, żebym ci groził, ale Hitoshi zostawił broń! - Ostrzegł, grożąc facetowi palcem.

Naoto coś mruknął niezrozumiale pod nosem, po czym również znowu usiadł przy stole.

Po około pięciu minutach miałem już opatrzoną dłoń.

- Jeszcze tego brakowało, byś pokłócił się z Hitoshim... - Odetchnął Akihito opadając na kanapę.

- Sam zaczął. - Prychnąłem, siadając obok niego.

- Tylko się martwił... - Stwierdził.

- Nawet nie próbuj mnie z nim teraz godzić.  - Powiedziałem stanowczo.

Nie miałem zamiaru godzić się z osobą, która jeszcze przed chwilą na mnie krzyczała, a na dodatek przestraszyła mocno Akihito. Prawie strzelił do Naoto! Co, gdyby chybił i trafił w mojego przyjaciela? Nie wybaczyłbym mu tego, nawet, gdyby nic wielkiego nie stało się Akihito!

- Ale... Nie masz zamiaru uciekać, co nie? - Zapytał kucharz, tuląc się do mojego ramienia.

- Oczywiście, że nie... Nie jestem taki głupi. - Odpowiedziałem. - Pokłóciłem się z nim, ale nie na wieki. Nie ma szans też, że oddam się z własnej woli w ręce Haruo.

- Cieszy mnie to. - Mruknął, bardziej się we mnie wtulając. Jak mała koala... Co z tego, że jest wyższy ode mnie!

- A właśnie, Akihito... - Zacząłem lekko niepewnie, przez co spojrzał na mnie z dołu, nie przestając się do mnie łasić. - Mógłbym dzisiaj spać u ciebie? - Spytałem, uśmiechając się smutno. - Nie mam zamiaru dzisiaj rozmawiać z Hitoshim...

- Jasne, nie ma problemu! - Odpowiedział zadowolony.

- A gdzie ja będę miał spać?! - Fuknął Naoto z kuchni.

- Na kanapie! - Odkrzyknął Akihito.

- Przeci...

Akihito zakrył moje usta dłonią, jakby nie chcąc, bym się odezwał. Spojrzał na mnie "groźnie", kręcąc głową na boki.

Czyli... Taki jest plan Akihito? Niech będzie... Nie będę mu przeszkadzał.

----------------------------

Macie dzisiaj rozdział... Nie wiem jakim cudem się wyrobiłam, bo zwykle rozdziały kończyłam po tygodniu, ale tym razem o dziwo wyrobiłam się szybciej. Chciałam wynagrodzić wam ten czas, przez który nie było rozdziałów...

Kocham was nad życie moje słodziaki wy, nie ważne co, zawsze będę was kochać ❤️❤️❤️


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro