Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Co ty znalazłeś już nowa dziewczynę?-zaśmiała się Laura.

Odepchnąłem od siebie dziewczynę i wstałem na równe nogi.

-Nie twoja sprawa zołzo.-popchnąłem ja do wyjścia-Idź lepiej.

Ona tylko wzruszyła ramionami rozbawiona i wyszła z pokoju. Mieć siostrę to jednak przejebana sprawa.

-Było cudownie..
-Lepiej już idź.-powiedziałem wkurzony-Ashley ma się o tym nie dowiedzieć.
-O czym ty mówisz?-podeszła do mnie-Ona sama nie jest święta.

Popatrzyłem na nią pytająco. Zamilka i zaczęła zbierać swoje rzeczy do torebki. Otworzyła drzwi żeby wyjść ale ostatni raz na mnie spojrzała.

-Ashley ma swoją przyszłość..po za tym sama się całowała z Cameron'em na korytarzu.
-Że co?!

Ona nic nie odpowiedziała tylko wyszła. Ashley..jak mogłaś..
Pobiegłem za Kaja i zatrzymałem ja.

-Co ty robisz?-zapytałam zdziwiona.

Zacząłem ja całować ona nie wiedziała co się dzieje ale wiedziałem ze tego chciała. Odwzajemniła pocałunek.. zabrałem ja do sypialni.

Ashley
-Ty kretynie co ty wyprawiasz?-zaczęłam się śmiać.
-Pomagam ci, przestań się śmiać bo spadniesz.-złapał mnie za kostki żebym nie spadła z jego ramion.
-Przecież drabina jest w kantorku, po prostu wystarczyło po nią pójść.-zaśmiałam się znowu.
-Weź wariatko bo na prawdę zaraz spadniesz.-zaśmiał się razem ze mną.-Po prostu nie marudź tylko zawieś te balony.

Layla zaczęła mi podawać baloniki, Cameron podszedł bliżej do ściany żebym nie zrobiła sobie krzywdy. Od rana siedzieliśmy znowu na sali żeby wszystko było idealnie. Kaji dzisiaj nie było w szkole a Chris'a nie widziałam od rana chyba tez go nie ma. Dzwoniłam do nich ale nikt nie raczył odebrać wiec odpuściłam. Czy to możliwe że coś się między nimi wydarzyło?

-To już ostatni.-powiedziała Layla.

Wzięłam od niej i zawiesiłam.

-Dobra koniec.-poklepałam chłopaka po głowie-Już możesz mnie puścić.
-Ale ja nie chce.-odszedł do tylu.
-Uważajcie!-krzyknęła dziewczyna.

Cameron nie zauważył ławki za nami i przez to wywaliliśmy się do tylu.

-Kurwa moje plecy.-zaczęłam się znowu śmiać.
-Ty jesteś nienormalna.-podeszła do mnie Layla i pomogła mi wstać.
-Haha.

Pomogłam tez dla chłopaka i zapytałam czy nic mu nie jest. Nic poważnego na szczęście się nie stało. Popatrzyłam na wejście do sali zobaczyłam tam Chris'a. Uśmiechnęłam się szczęśliwa i podbiegłam do niego.

-Cześć kochanie.-przytuliłam się do niego-Jak wczorajsza nauka?

On dopiero po chwili odwzajemnił uścisk. Coś jest nie tak..

-Wszystko dobrze misiu, Kaja zaliczyła dzisiaj ten projekt na najwyższa ocenę.-uśmiechnął się lekko.
-Jakoś mnie nie przekonujesz..czy coś się stało?-zapytałam nie pewnie.
-No co ty, siedzieliśmy wczoraj do pozna i jestem przemęczony.-pocałował mnie czoło.-A jak przygotowania? Widać ze świetnie się bawisz.-spoważniał jak tylko to powiedział.
-Trzeba patrzeć na plusy tej roboty, Cameron z Layla mi pomagają.-wytłumaczyłam.

On coś ukrywa..

-Aa no okej. Idę do kumpli, do zobaczenia.

Chciałam go pocałować ale on jakby tego nie zauważył i odszedł.
Coś jest ewidentnie nie tak jak powinno być. Miałam za nim pójść i jakoś się dopytać co się dzieje ale ktoś wziął mnie na ręce.

-Uśmiechu trochę Ashley, dzisiaj to skończymy a jutro świętujemy.-zaśmiał się Cam i zaniósł mnie do Layly.

Przez cały dzień myślałam co jest nie tak, nie mogłam odpędzić od siebie myśli ze Chris i Kaja się ze sobą przespali. Nie miałam na to dowodów ale miałam takie przeczucie. Najgorsze jest to ze to jest możliwe.. Chris już do mnie nie przychodził ani razu, nie pisał ani po lekcjach go nie widziałam tylko pojechał gdzieś z kumplami. O mój Boże a może on się dowiedział ze się całowałem z Dallas'em. Wcale bym się nie zdziwiłam ale nawet jeśli to jak ja mam mu to wytłumaczyć? Jestem już wszystkim zmęczona chciałabym się położyć i o tym nie myśleć.

-Wyglada to wspaniale, jestem z was dumna.-powiedziała oczarowana trenerka-Ashley na prawdę świetnie się spisałaś z reszta uczniów.
-Dziękuje pani.-uśmiechnęłam się.
-Dobrze słuchajcie mnie wszyscy.-zwróciła się do uczniów-Zostało wam tylko się wyszykować na dyskotekę która odbędzie się jutro. Wszyscy zostaniecie wynagrodzeni, narazie już zamykamy szkole, do zobaczenia.-ostatni raz się uśmiechnęła i wyszła z sali.

Byliśmy zmęczeni ale jednocześnie dumni ze wykonaliśmy całkiem dobra robotę w takim krótkim czasie.
Wyszłam ze szkoły ledwo widząc na oczy, wyjęłam telefon i napisałam do Scott'a czy mógłby po mnie przyjechać bo nie chciałam znowu marznąć cała drogę. Odpisał mi prawie odrazu.

Chris:
„Wybacz nie mam jak."

Posmutniałam i schowałem telefon. Wsadziłem ręce do kieszeni i wyszłam po za teren szkoły.

-Ashley! A ty gdzie się wybierasz?!-krzyknęła dziewczyna za mną.
-A gdzie mam iść? Idę do domu jestem zmęczona.
-Podwieźć cię?
-Mogła byś? Była bym bardzo wdzięczna.-powiedziałam z nadzieją.
-To nic takiego.-wzięła mnie za rękę-Chodź do samochodu bo zimno.

Poszłam za nią szczęśliwa ze nie będę musiała znowu wracać sama.
Jak tylko weszłam do domu było ciemno, nikogo nie było. Zadzwoniłam do Jacka ale nie odebrał, zrezygnowana poszłam na górę. Jak tylko zapaliłam światło zobaczyłam bukiet róż na łóżku z jakaś karteczka. Od kogo to? Podeszłam bliżej i wzięłam kwiaty. Ślicznie pachnął. Popatrzyłam na mała kartkę i było tam jedno słowo

„przepraszam.."

To od Chris'a czy Cameron'a? Sama nie wiem co mam z tym zrobić. Uslyszałam nagle pukanie za oknem. Przestraszyłam się i popatrzyłam w tamta stronę. Zobaczyłam Scott'a który stał na balkonie pokazując czy może wejść. Czy on jest normalny? Zawału prawie dostałam. Podeszłam do drzwi i otworzyłam.

-Nie mogłeś po prostu wejść przez drzwi wejściowe jak normalnym człowiek?-zapytałam rozbawiona.

On nic nie odpowiedział tylko popatrzył na mnie. Był wkurwiony ale nie trudno było zauważyć jego  czerwone oczy od łez.

-Wszystko w porządku?

Dalej cisza, po chwili podszedł do mnie i przytulił mocno. Zaskoczona odwzajemniłam jego uścisk.

-Od kogo te kwiaty?-zapytał nagle.

Odsunęłam się od niego i popatrzyłam w stronę łóżka.

-Myślałam ze od ciebie.
-No jak widać nie.-powiedział wkurzony-To od tego Cameron'a?
-Skąd mam wiedzieć.-poirytowałam się trochę.

Skąd u niego tyle złości?

-Przychodzę tu żeby porozmawiać i spędzić z toba czas a ty romansujesz z tym dupkiem!-krzyknął.

Dobra zaczynam się go bać

-O czym ty mówisz? Z nikim nie romansuje, przecież jestem z toba..
-Nie pierdol kurwa lizałaś się z nim kiedy się do tego przyznasz!

Popatrzyłam na niego zaskoczona, jednak wie..

-Kaja ci powiedziała..-powiedziałam zmarnowana i usiadłam na łóżku.
-Co za różnica kto mi powiedział, na chuj to zrobiłaś? Jak mogłaś..

Schowałam głowę w ręce nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Ze mnie napastował..Sama tego chciałam..nic takiego nie było..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro