Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Czego ty tu szukasz?-zapytałam z pogarda.
-Przyszedłem pogadać śliczna.-zamknął za sobą drzwi i zaczął do mnie podchodzić.
-Zac przysięgam ze dostaniesz w mordę ale jak widać wczoraj nieźle oberwałeś.-zaśmiałam się pod nosem.
Wstałam z łóżka i go popchnęłam w stronę drzwi.
-Wynoś się stad!-krzyknęłam coraz bardziej wkurwiona.

On szybkim ruchem zakrył ręka moje usta i wywalił mnie na ziemie.

-Zamknij ta jebana mordę, pragnę cię i przelecę czy ci się to podoba czy nie. Nie radzę krzyczeć bo dostaniesz w ta piękna twarzyczkę.

Zaczął mnie całować po szyi a potem pocałunkami schodził coraz niżej. To było obżydliwe, zdaja mi koszulkę i całował moje cycki potem brzuch. Wyrywałam się ale nie dawałam mu rady.

-Ej co ty robisz?!-krzyknął męski głos i odciągnął chłopaka ode mnie.

Zaczęłam niekontrolowanie kaszleć, ten gnój mnie podduszał myślałam ze stracę przytomność.
Zobaczyłam Cameron'a który przycisnął Zac'a do ściany.

-Wczoraj mało dostałeś po mordzie? Masz ochotę na powtórkę ty jebany zwyrolu?
-Odpierdolisz się w końcu ode mnie!

Dallas pod wpływem emocji zaczął go bić po twarzy. A ja? Siedziałam i patrzyłam jak chłopak bije mojego gwałciciela do nie przytomności. Nie krzyczałam, nie odciągały go tylko patrzyłam. Byłam w szoku co się właśnie mogło wydarzyć gdyby nie brunet..

-Co się tu dzieje?-zapytała zdenerwowana nauczycielka-Chłopcze zostaw mojego ucznia.

Kobieta zaczęła go odciągnąć od nieprzytomnego Zac'a. Zrobiło się straszne zamieszanie. Pani Dagmara tez przybiegła razem z dyrektorem szkoły i dali radę go w końcu uspokoić.

-Można widzieć dlaczego pobiłeś tego młodzieńca? Masz świadomość w jakimś świetle przedstawiłeś nasza szkole!-zaczął krzyczeć dyrektor.
-Ten gnój próbowała zgwałcić ta dziewczynę nie mogłem chyba go tylko pogłaskać po głowie i kazać mu odejść!-krzyknął wkurwiony Dallas.

W tym momencie wszyscy popatrzyli na mnie. Chyba dopiero zauważyli ze ja tu jestem. Moje nauczycielki ze szkoły podeszły do mnie przerażone i pomogły mi wstać z podłogi. Dyrektor powolnym krokiem do mnie podszedł.

-Czy on mówi prawdę?

Ja nic nie powiedziałam tylko pomachała głowa z potwierdzeniem. Jak tylko starszy mężczyzna uzyskał odpowiedz poprosił Cameron'a żeby poszedł szybko po pielęgniarkę żeby pomoc Zac'owi. Na początku chłopak się nie zgodził jednak mężczyzna szybko go przekonał ze jak nie pójdzie w tym momencie będzie zawieszony do końca semestru. On wzburzony po chwili się zgodził i pobiegł po pomoc.

-Jak tylko uda nam się obudzić kolegę pójdziemy do gabinetu i wyjaśnimy cała sprawę.-wytłumaczył i wyszedł z pomieszczenia.
-Ja zadzwonię do naszego dyrektora i poinformuje go o całej sytuacji.-powiedziała z troska Pani Dagmara i poszła w ślady pana Smith'a.

Przekręciłam głowa i powiedziałam ze muszę się przewietrzyć. Moja druga nauczycielka chciała za mną iść ale odmówiłam i powiedziałam ze sama sobie poradzę. Co się w ogóle wydarzyło? To jakiś koszmar, zwykły sen. Zaraz się obudzę. Kliknęłam przycisk windy i czekałam aż przyjedzie. Jak tylko usłyszałam charakterystyczny dźwięk windy popatrzyłam na drzwi które się otworzyły i zobaczyłam Cameron'a z pielęgniarka.

-Gdzie idziesz?-zapytał z troska.
-Idę zapalić.-ominęłam go i wsiadłam do windy.

On szybko pokazał dla kobiety gdzie ma się udać i wszedł w ostatniej chwili do windy.

-Co ty robisz?-zapytałam zmarnowana, zamykając drzwi.
-Czy on ci coś zrobił?

Ja popatrzyłam na niego pytająco. Czy coś mi zrobił a może nie zdążył?

-Nie, nic mi nie jest. Jutro będzie ze mną w porządku.-machnęłam ręką i zaczęłam się kierować do wyjścia z akademika.
-Jak to jutro będzie dobrze? Ty się zachowujesz jakby nic się nie stało.-powiedział przerażony.
-Weź przestań, nic mi nie jest, tak?-odpaliłam papierosa-Wiec nie ma się czym przejmować, miałam gorsze sytuacje w życiu.
-Ty jesteś jakaś nie normalna, twój kolega chciał cię zgwałcić dociera to do ciebie.-potrząsnął mną delikatnie żebym na niego popatrzyła.
-Dociera i co z tym zrobisz?-powiedziałam
przechylając lekko głowę obojętnie na niego patrząc.-Uratowałeś mnie i nic się poważnego dzięki tobie nie stało.

On nie mógł uwierzyć co słyszy. Wiem ze to wyglada jakbym była jakaś psychiczna ale na prawdę za bardzo mnie już to nie rusza. Byłam w lekkim szoku na początku ale jest już..okej? To jest pojebane ta cała sytuacja i moja postawa, masakra. Będzie trzeba się najebać. Ooo to jest bardzo dobry pomysł.

Minęło już 5 dni od całego zdarzenia na szczęście nie było dużej afery bo dyrektor tego nie rozgłosił, Zac wrócił z rodzicami do Los Angeles, został wyrzucony ze szkoły i będzie miał sprawę w sądzie. Opowiedziałam wszystko dla Kaji, współczuła mi i przepraszała ze zostawiła mnie sama. Była szczęśliwa ze po tej rozmowie zachowywałam się jak zawsze. Muszę się wstawić na rozprawie ale nie ma ustalonego jeszcze terminu. Cameron ciagle mnie obserwuje ale się nie odzywa nawet słowem. Jakoś po ostatniej rozmowie oddalił się ode mnie. Było mi przykro bo brałam go za przyjaciela ale jak nie chce ze mną nawet rozmawiać nie będę go do niczego zmuszać. Poznałam fajnych ludzi i się z nimi za kolegowałam. Kaja poznała mnie ze swoimi znajomymi i zaczęliśmy wszyscy razem spędzać czas.
(Ubrana jestem w żółta sukienkę👆)

-Ej.-ktoś mnie szturchnął w ramie-Co ty taka zamyślona?

Zapytał uśmiechnięty Nash. To właśnie jeden z moich kolegów z którymi zaczęłam się zadawać. Bardzo fajny z niego chłopak, przystojny i do tego uroczy.

-Nie wiem, jakoś straciłam kontakt. Coś się stało?-zapytałam rozkojarzona.
-Nic szczególnego, siedzimy tutaj o 5 minut za długo.

Popatrzyłam na niego pytająco i ogarnęłam ze jest już przerwa.

-Ty kretynie.-uderzyłam go delikatnie w głowę-Czemu mi nic nie powiedziałeś?-zaśmiałam się.
-Fajnie było na ciebie patrzeć kiedy nie miałaś kontaktu ze światem.-uśmiechnął się i wyszedł ze mną z klasy.
Jak tylko wyszłam z klasy ktoś wskoczył na moje plecy.
-Witam piękna blondynkę!-krzyknęła zadowolona Kaja.
-Nie drzyj się wariatko haha.

Ona zeszła powoli z moich pleców i przytuliła się.

-Skończyliśmy lekcje jestem za pójściem do baru, idziecie?-popatrzyła na mnie i Nash'a.
-Ja się na to pisze.-powiedziałam bez zastanowienia.
-Jak i ona to i ja.
Zaśmieliśmy się razem u wyszliśmy ze szkoły.

Cameron
Od kilku dni nie gadam z Ashley, nie umiem. Jej postawa mnie przeraziła. Jak można robić z gwałtu takie nic. Totalnie tego nie rozumiem i dalej nie mogę przetrawić tej sytuacji. Nie powinienem w sumie o niej myśleć kiedy bzykam Madison w kantorku...Ona podniecona próbuje nie jęczeć i zaraz dojdzie a ja myśle o innej. Już po kilku minutach doszła razem ze mną.

-Było cudownie. Jak zawsze.-powiedziała zadowolona poprawiając swoją spódniczkę.
-Tak tak wiem.-odpowiedziałem obojętnie, ogarnąłem się szybko i nie patrząc na nią wyszedłem z pomieszczenia.
-Ej.-podbiegła do mnie-Co z toba? Nie chcesz niczego w zamian jak zawsze?
-Nie, daj mi spokój.-odepchnąłem ja i poszedłem dalej.

Miałem iść na piętro na kolejne lekcje ale zobaczyłem tą przez która nie mogę normalnie żyć.
Była ubrana w śliczna sukienkę przez która nie mogłem oderwać wzroku. Wyglądała zajebiscie.
Zauważyłem jej przyjaciółka która wskoczyła jej na plecy zadowolona i zaczęła rozmowę.

-Nie drzyj się wariatko haha.-zaśmiała się blondynka.
Ona zeszła powoli z jej pleców i przytuliła.
-Skończyliśmy lekcje jestem za pójściem do baru, idziecie?-popatrzyła na nią i jakiego chłopka obok.
-Ja się na to pisze.-powiedziała bez zastanowienia.
-Jak i ona to i ja.

Zaśmieli się razem i wyszli zadowoleni ze szkoły.
Co ona ma w głowie ze udaje jej się tak zachowywać? Może za bardzo się tym przejmuje, powinienem zająć się swoim życiem tak jak wcześniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro