Heavy Rain, czyli naprawdę smutna historia.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYTUŁ: Heavy Rain

TWÓRCY: Quantic Dream (Francja).

PLATFORMY/DATY:

23 lutego 2010: PS3.
1 marca 2016: PS4.
24 czerwca 2019: PC

GATUNEK: gra przygodowa, thriller.

OGRYWANE NA: PS3/PS4.


Tak. Ta gra nie jest dla wszytskich, wzbudza emocje, nie tylko te pożądane, bo na końcu tej przygody, jaki koniec by to nie był, coś poczujecie. Może smutek, może żal z przegranej, możliwe że będziecie uśmiechać się pod nosem na widok dobrego zakończenia. Ale nie przejdziecie tej gry bez emocji.

Trochę o "exclusive'ach".

Gry na wyłączność to coś, za co równocześnie kocham i nienawidzę Sony. Crash, pierwsze Metal Geary, Patapony, Loco Rocko, God of War, Uncharted, The Last Of Us, Demon's Souls, Bloodborne... W te serie zagracie wyłącznie na GrajStacji, na różnych jej modelach (PSP, PSX, PS2/3/4, PSVita), ale nadal będziecie przykuci do przestarzałego sprzętu, chyba że wyjdą remastery, jak to miało miejsce w przypadku Heavy Raina na PS4, a przy okazji nareszcie gry francuskiego studia Quantic Dream wyszły na komputery osobiste. Te wszytskie produkcje są dopracowane graficznie (na swoje czasy, a po liftingu grafiki to wogóle wymiatają), fabuły są pisane przez zawodowych scenarzystów z wieloletnim doświadczeniem i szacunkiem w branży.

Niestety ten zabieg zmusza gracza do przejścia na daną, specyficzną platformę. Jestem pecetowcem, ale grałem w sporo klasyków na konsole od Sony. Te produkty są naprawdę dopracowane, z wysokim budżetem, dlatego bardzo cieszę się na ogłaszane porty na PC, np. Nioh, Horizon Zero Dawn, Crash Bandicoot, i z niecierpliwością oczekuję na potwierdzenie Bloodborne. Do tego czasu graczom komputerowym zostają emulatory (co naprawdę jest koszmarem, bo by np. ściągnąć pliki Demon's Souls, ulokowania ich w odpowiednim folderze, sterowniki, pady etc zajęło mi prawie tydzień. W końcu się poddałem i poczekam albo na remake albo kupię PS3), bądź kupno konsoli dla danej gry.

Witaj w... Gdzie ja ku#w@ jestem?

To nie jest ważne. Gdzieś w USA, to powinno ci wystarczyć, graczu. Historia Ciężkiego Deszczu obraca się wokół seryjnego mordercy, zwanego "Zabójcą Origami". Te niewinne figurki są motywem przewodnim gry. Prolog nie zapowiada przyszłych tragedii, jakie spadną na cztery wybrane postaci dramatu, jest słonecznie i sielankowo. Do czasu aż creepy klaun nie ma ci jak wydać reszty za czerwony balonik. Wtedy wszystko zaczyna się sypać. Dochodzi do wypadku samochodowego, którego ofiarą jest urodzinowy solenizant, mały chłopczyk imieniem Jason.

Ethan Mars - ojciec pechowego Jasona, który przez nieuwagę rodziciela wpadł pod auto. Całą uwagę poświęca jak może swojemu młodszemu synowi, Shaun'owi. Po wypadku i rozwodzie zaczyna mieć dziwne wizje związane z powrotem Zabójcy Origami, który wziął sobie za cel przetestowanie ojcowskiej miłości, poddając Ethana pięciu niebezpiecznym próbom...

Madison Paige - dziennikarka opisująca sprawę Zabójcy Origami, cierpi na bezsenność, dlatego jeździ spać do przydrożnego motelu. W pewnym momencie poznaje Ethana i tu zaczyna się ich relacja, miłosna bądź nie. Mamy tu pełną swobodę.

Norman Jayden - jest agentem FBI, wysłanym z Waszyngtonu by pomóc przy sprawach morderstw. Narkotykami niweluje bóle głowy wywoływane przez okulary ARI, których używa przy śledztwach. Jego partnerem zostaje Carter Blake, człowiek o zerowej moralności, choleryk i bezwzględny gliniarz.

Scott Shelby - były glina, aktualnie prywatny detektyw, zajmujący się sprawą Zabójcy Origami na prośbę rodzin jego ofiar. Towarzyszy mu matka jednej z nich, Lauren Winter.

Zabójca Origami - tajemniczy morderca grasujący od lat w mieście, działa jesienią, kiedy opady są największe. Na cel obrał sobie młodych chłopców, których powoli topi w deszczówce. Dzięki wysłanym figurkom origami i nagranych wiadomościach na kartach pamięci pogrywa z ojcami ofiar, zmuszając ich do zagrania w jego chorą grę. Bo "Ile jesteś w stanie poświęcić, by uratować ukochaną osobę?". Jego modus operandii to pozostawione ciało ofiary w odosobnionym miejscu, włożenie jej do skostniałej dłoni figurki z papieru i położenie orchidei na piersi. Zawsze daje jednak szansę na odzyskanie dziecka, bo po każdej z pięciu prób na telefon ojca przychodzą kolejne litery adresu, gdzie powoli, acz nieubłaganie topi się dziecko.

Tyle o fabule i postaciach, czas na samą rozgrywkę. Jak na tym tle wypada Heavy Rain?

Kiedy widzisz zapachy i myśli, a w okularach masz inny świat...

Brzmi to dziwacznie, jednak jest kwintesencją gier od francuskiego studia. W otwartych sekwencjach lewą gałką sterujemy postacią, natomiast prawą możemy wejść w interakcję z otoczeniem, przy wybranym przedmiocie należy wykonać ruch analogiem, może to być jeden skierowany do góry, jeśli postać ma spojrzeć w górę. Jeśli obramowanie wokół strzałki symbolizującej ruch gałki jest kreskowane, to ruch musi być ostrożny i wolny. Przerwanie animacji, bądź błędne skierowanie prawej gałki zmusi nas do powtórzenia sekwencji.

Wspomniałem o widzeniu myśli. Każdy z bohaterów, w miarę jak rozwija się fabuła, ma kilka przemyśleń na dany temat, może to być wzmianka o pogodzie albo jakiegoś NPC. Dzięki tym myślom możemy dowiedzieć się więcej nie tylko o świecie przedstawionym, ale też o przeszłości naszych herosów.

Grafika jak w życiu...

Do tak pięknej jak na tamte czasy (ale obecne również, a to za sprawą remastera) posłużyła technika Motion Capture, czyli zaawansowane przechwytywanie ruchów ciała i twarzy aktorów grających postacie, którymi przyjdzie nam sterować, ale również NPC, dzięki czemu każda postać wygląda wiarygodnie, a animacje stoją na najwyższym poziomie realizmu. Szczególnie dobrze wypada woda i deszcz (co za niespodzianka!), który spływa po twarzach i moczy ubrania. Na solidny plus.

QTE, czy WTF?

Quick Time Event, czyli naciskanie odpowiednich guzików na padzie w wybranej sekwencji. Czasem jeden zły ruch może przesądzić o naszym życiu, bądź zaprowadzi fabułę na inną ścieżkę. W grach akcji ta taktyka uznawna jest za lenistwo twórców, jednak w tak filmowym doświadczeniu jak Heavy Rain sprawdzają się idealnie, i chyba nie wyobrażam sobie, by wprowadzić jakiś element zręcznościowy w grę tego typu w inny sposób. W QTE każdy może, nie wymagają boskiego refleksu, tylko skupienia, a nie jest to coś, czego nie można się nauczyć. Pojawiające się symbole odpowiednich guzików na ekranie nie są inwazyjne, są wpasowane w to, co dziaje się z naszym bohaterem (np. żeby wyswobodzić się z więzów musimy trząść kontrolerem tak, jakbyśmy naprawdę chcieli uwolnić się z pułapki).

VR? W 2010?

Tak. Jednym z feauture'ów (funkcji/innowacji) w rozgrywce jest wcielenie się w agenta Jaydena i badanie śladów przy pomocy "najnowszej" technologii prosto z laboratoriów FBI, mowa o specjalnych okularach przeciwsłonecznych ARI (Adder Reality Interface) w połączeniu ze specjalną rękawiczką. Pozwalają nam one przenieść się w świat wirtualnej rzeczywistości i przeszukać miejsce zbrodni, nagrywając i katalogując automatycznie dowody niezbędne dla śledztwa. Jednym guzikiem przy pomlcy rękawiczki skanujemy nieduży obszar terenu i sprawdzamy na przykład ślady butów, albo koleiny pozostawione przez samochód. W naszym lokum możemy spokojnie (choć nie zawsze) przejrzeć zgromadzone dowody i dopasować je. Przykład: po znalezieniu odcisków opon w naszym wirtualnym biurze na Marsie (bo czemu nie?) dowiadujemy się o marce i roczniku auta, oraz zarejestrowanych modelach w mieście. Podobnie możemy sprawdzić, gdzie znajdują się sklepy z orchideami bądź figurkami origami, wystarczy tylko wybrać odpowiedni dowód i dokonać analizy geograficznej.

Waryo było?

Zagrać? Oj tak! Dla fana dobrego thrillera ze stonowaną muzyką, czterema grywalnymi bohaterami masą wyborów moralnych jak znalazł. Niestety, po pierwszym przejściu gry, nie wiem czy można do niej wrócić nakolejne posiedzenie. Może choć dla dokonania skrajnie innych wyborów niż za pierwszym przejściem, jednak chyba po nic więcej, niestety. Bo kiedy tylko odkryjecie tajemnicę Max'a i Zabójcy z Origami, powrót nie będzie taki sam.

Na jedno przejście, wczucie się w fabułę i nieśpieszne odkrywanie świata, polecam. Można tą produkcję traktować jak film, bądź dzieło sztuki, którym ta gra zdecydowanie jest.

Ciekawostki.

Dostępne jest DLC, w którym wcielamy się w Madison Paige przed historią Ethana Marsa, kiedy to dziennikarka bada trop taksydermisty (taki typ co wypycha martwe zwierzęta), co do którego ma podejrzenia o związek z Zabójcą Origami. Fabuła podstawki uczy, że głównym mordercą jest kto inny, jednak taksydermista też nie jest grzecznym chłopcem i ma swoje za uszami. Nawet całkiem sporo rzeczy, przy których Zabójca Origami to zwykły lamus. Jako osobna opowieść, dodatek jest naprawdę dobry i przywodzi mi na myśl różne książki Stephena Kinga.

Drugi dodatek miał opowiadać o młodym Normanie Jaydenie, jednak finalnie powstał tylko ten z Madison.

W ostatniej sekwencji, za sprawą jednego bug'a możemy ciągle spamować "X" by krzyczeć Shaun, nawet w przerwynikach filmowych, co jest naprawdę komiczne. Błąd przeszedł do growej popkultury i wyewoluował w mema "Press X to Shaun".


Następną recenzją będzie...

Outlast.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro