Mafia Edycja Ostateczna, look how they massacred my boy.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYTUŁ: Mafia: Edycja ostateczna.

TWÓRCY: Hangar 13 (te typy od Mafii III)

DATY/PLATFORMY:
25 września 2020: PC, Xbox One, PS4.

GATUNEK: Akcja, shooter, przygodowa.

OGRYWANE NA: PC.

Wszyscy chyba lubimy, gdy nagle seria bądź marka zombie odżywa, czy to chodzi o zabawki, rebooty seriali albo właśnie gry. Ostatnio namnożyło się remake'ów (Resident Evil), edycji ostatecznych, remasterów, rebootów (Tomb Raider 2013) legendarnych produkcji rozrywki cyfrowej. A im większy blask legendy, tym większy niepokój. Tak miałem z moją ukochaną Mafią z 2002 roku, od której zacząłem ten cykl recenzji. Historia Tommy'ego Angelo ma specjalne miejsce na mojej liście ponadczasowych hitów, dlatego tym zacieklej śledziłem plotki, trailery, grafiki i mapy. I... z jednej strony opad szczęki, jak rozwinęła się grafika i gameplay (choć do tego jeszcze wrócę) przez te 18 lat trwania branży (czyli całe moje dotychczasowe życie), a z drugiej czułem, jakby ktoś deptał starego weterana i wciskał mi jakiegoś młokosa z orderami kupionymi przez tatusia. Remake Mafii, w mojej opinii, nie jest złą grą. Jest niestety słabym hołdem dla klasyka, którego pokochały miliony graczy.

- How do they call you, son?

- Tommy. Tommy Angelo.

Historia z grubsza pozostała ta sama, każdy zna ją z oryginału (a jeśli nie, to marsz przed kompa i nadrabiać!), więc wiedziałem czego się spodziewać. Mimo wszytsko jest to remake, więc cutscenki i misje zostały zrobione na nowo, co do samego końca trzymało mnie przed monitorem. Byłem ciekawy, jak rozwiążą to, tamto, albo jakąś misję itd. To naprawdę działa na fana, kiedy widzi jakąś klasyczną miejescówkę w nowym wydaniu, jednak jest sobie przywołać w głowie obraz z wersji z 2002 roku. I opad szczęki gwarantowany. Mimo wszystko rozwinięto kilka wątków, część zmieniono bądź pominięto, nad czym ubolewam. Rozwinięcia doczekał się wątek Sara x Tommy (choć sceny łóżkowej tu nie doświadczymy), ale możemy zobaczyć ich kilka razy razem, jak np. planują wypad na plażę, bądź kiedy Sara wita Toma po ciężkim dniu pracy dla Salieriego.

Wady. Oj wady...

Wad Mafia Remake ma... Sporo. Nie chodzi o same bugi, bo tych akurat doświadczyłem niewiele razy (choć najlepsze kiedy jest cutscenka, a nie ma dźwięku, polecam). Chodzi raczej o ogólne wrażenie obcowania z Mafią III, co bynajmniej nie jest komplementem. Strzelanie jest wyprane z ciężaru i mocy pukawek, w jedyne by efektywnie strzelać z takiego Thompsona trzebabyło się go nauczyć, wyczuć odrzut i tak dalej, a Remake'u tego nie ma, po prostu strzelamy. A strzelania jest cała masa. Fakt, jedynka miała sporo scen akcji, ale tu jest to jakiś film Michaela Bay'a, a nie Mafia! Trupy ścielą się gęsto, wybichy, o nie! Szybko, pościg, i znów strzelanie, pościg... Nie ma chwili odpoczynku. Również samochody aą bardziej arcade'owe niż w oryginale, nawet mimo "trybu klasycznego" gra wydawała się za łatwa, a jazda przypominała tą z Mafii III. W Remake'u auta mniej chętnie się wgniatają, spokojnie zgarniają płotki, latarnie, kubły na śmieci, kiedy taka kraksa w prawdziwej jedynce miała opłakane skutki w naszym zdrowiu i kondycji pojazdu. Grafika - miód na oczy, misje - grzeją serce, ale wszytsko inne? Wyprano Mafię z tego, co gameplayowo najważniejsze - samochodów i strzelania.

A ostatnim splunięciem w twarz fanom jest brak kolejek i tramwajów. To znaczy są - tylko wejście na stację jest zamknięte, choć na górze widać ludzi, a do tramwajów po prostu nie można wejść. I tyle. A właśnie tą iluzję realnego świata ceniłem w tej grze najbardziej, możliwość przejażdzki i, dosłownie, "szybkiej podróży". Podobnie wykastrowano wszelkie małe akcenty, przez które w oryginale miałem efekt "WOW", mówię na przykład o animacji tankowania paliwa, gaszenia światła bądź przenoszeniu pudeł. Ktoś tu chyba za bardzo skupił się na grafice i strzelaniu (które jest naprawdę takie sobie), niz na odtworzeniu tych niuansów. A szkoda. Tak dostajemy klasyczną strzelankę z piękną, choć pustą makietą miasta.

Misje.

Misje są paskudnie liniowe. Jeśli nie idziesz dokładnie po sznurku, od razu przegrywasz i cofasz się do checkpointa. Weźmy na przykład misję w Motelu Overlook (nawiązanie do Lśnienia). Normalnie mogliśmy przestrzelić opony żółtego Lassitera, zanim wdaliśmy się w jakąkolwiei walkę, co pomijało całkowicie pościg za zbiegiem, bo nie ucieknie z przestrzelonymi kołami, nie? No nie w Edycji Ostatecznej. Typ nie dość, że wsiada, to jeszcze zapyla jak szalony. Albo kiedy w oryginale mogliśmy zablokować drzwi pudłem, udaremniając walkę ze zbirami, tak teraz od razu z buta przez drzwi, leją nas bejsbolami i mają wszytsko w dupie. Szkoda że zrezygnowano ze swobody, jaką dawał oryginał.

Ryje.

Ryje w Mafii jakie były, każdy wie. Kanciaste, szkaradne, ale na swój sposób urocze. Co nie zmienia faktu, że swego czasu robiły piorunujące wrażenie. W Mafii Edycji Ostatecznej przemodelowano wszystkie postaci od nowa, nadając im nowe twarze i aktorów głosowych. I wyszło to naprawdę dobrze! No, ale Paulie będzie mi się śnił po nocach z tym creepy uśiechem. Taka Żaba Pepe, ale jako Joker z Ulicy Sezamkowej. Trochę strach spotkać w nocy na ulicy. Nadano postaciom nieco charakteru, którego brakowało w 2002 roku. Teraz jadąc autem ze swoim gangiem, można usłyszeć rozmowy o następnych planach bądź dawnych czasach. Paulie, Sam i Tommy przekomarzają się, ale też wspierają w ważnych chwilach. Sam stał się spokojniejszy i mniej cyniczny niż jego pierwotna wersja, ale Paulie... Stał się szalony i nieobliczalny. Ciekawoe było zobaczyć taką wersję gangstera w fioletowym garniaku, jednak trochę kuło mnie w oczy ten odjechany klimat, rodem Trevora z GTA V. Co nie znaczy, że postacie są napisane źle, bo nie są. Jest po prostu inaczej niż w oryginale. Dotknęło to też...

Ścieżki dźwiękowej.


Muzyka z Mafii 1 zmieniała się w zależności od dzielnicy, toteż po samym dźwięku mogliśmy się orientować gdzie jesteśmy. Klasyki umilały nam przejażdzki z ekipą, a podniosła muzyka przygrywała podczas strzelanin. Teraz dostaliśmy tylko dwie stacje radiowe, jedą z muzyką (jednak nie tą, która była w oryginale, ale też niezła) oraz kanał informacyjny, w którym możemy posłuchać o występkach naszego gangu bądź poznać repertuar galerii sztuki. Remake wplata też wątki zbliżającego się wielkimi krokami kolejnego konfliktu, jakim jest II Wojna Światowa.

Znajdźki.

Mafia Edycja Ostateczna dostała, tak jak większość nowych gier, system znajdziek. Są nimi karty postaci oraz różne dokumenty, czy to o zamordowanym farmerze, czy to o przygotowaniach Adolfa Hitlera do zajęcia Sudetów na terenie Czechosłowacji (co jest ewidentnym Ester Eggiem, bo oryginał powstał w Czechach). Znajdźki nie są inwazyjne, można je spokojnie olać.

Tryb swobodny.

Powrócił Freeride. Teraz zawiera nie tylko zwykły tryb, w którym możemy zwiedzać Lost Heaven, dodał też misje z Freeride Extream, co zadowoli starych fanów. Zaczynamy w barze Salieriego, skąd możemy pobrać broń i wybrać wóz. Postępy zapisują się automatycznie, więc nie trzeba latać co chwila do kryjówki zapisywać gry.

Trudności.

Nowa stara Mafia posiada kilka poziomów trudności, łatwy, normalny, trudny i klasyczny. Klasyczny (na którym przeszedłem całą grę) jest chyba najbardziej zbliżony do oryginału, przy czym tak nie frustruje jak produkcja z 2002 roku, mimo to bywa ciężko. Apteczki rozmieszczone w strategicznych miejscach odnawiają niewiele zdrowia, a na minimapie pokazuie się mniej znaczników.

Mapka.


Mapa została rozbudowana o tereny pozamiejskie i chwała niebiosom, bo nawigowanie po lokacji, której nie widać na mapie to był koszmar swego czasu. Teraz dostajemy minimapkę w prawym dolnym rogu, wyświetla się trasa i patrole policji. Dodatkowo nad mapką pokazuje się zainteresowanie policji oraz zaniepokojenie świadków naszych występków, jeśli zbyt długo pozostaniemy w niewygodnym miejscu, bądź zaczniemy masakrować przechodniów, policja czym prędzej rzuci się na pomoc niewinnym. AI jest znośne, nie jakieś bardzo inteligentme, ale też nie frustruje wbieganiem w ściany.

Ekwipunek.

Nasze miejsce na pukawki zostało skutecznie ogrnaiczone, zapewne by Tommy nie był jak Rambo. Możemy nosić tylko jeden pistolet, broń długą, oraz mołotowy i granaty. No i kij bejsbolowy/nóż. Trochę ogranicza to swobodę działania, no ale... Nic na to nie poradzę.

Zjeść i mieć ciastko.

Mafia Edycja Ostateczna nie zadowoli wszystkich, w szególności oddanych fanów jedynki. Brak możliwości jazdy kolejką i tramwajami uważam za cios poniżej pasa, a drastyczne przyśpieszenie wszytskich wątków na koniec gry jest po prostu słabe. Jak w oryginale przygotowywaliśmy się do napadu na bank, to naprawdę to robiliśmy - szliśmy na rozeznanie, kupowaliśmy broń, jechaliśmy z Pauliem kolejką (co zostało spłycone do cutscenki, potem od razu napad), czuło się, że to duże przedsięwzięcie. Z jednej strony gra jest nierówna, strzelanie pozostawia nieco do życzenia, podobnie jak jazda autami. Mimo wszytsko gra mi się bardzo podobała, pomimo tych wszystkich składowych, które nie wypaliły, bądź zostały zrobione po łebkach. Dla fabuły warto zagrać, tym bardziej jeśli znasz oryginał. Nie raz uśmiechniesz się pod nosem na widok znajomej miejscówki bądź wątku, a większa ilość cutscenek i dialogów pozwoli Wam wsiąknąć w nowe, odświeżone Lost Heaven!

Tryb noir.

Niedawna aktualizacja dodała tryb noir, narzucając na ekran czarnobiały filtr, rodem z klasycznych filmów o gangsterach.

Następną recenzją będzie...

Wiedźmin 2, tak tradycyjnie po Mafii ;).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro