Assassin's Creed, czyli dobra wspinaczka, ale zła gra.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYTUŁ: Assassin's Creed.

TWÓRCY: Ubisoft Montreal (Kanada).

DATY/PLATFORMY:
13 listopada 2007: PS3, Xbox 360.
8 kwietnia 2008: PC (Microsoft Win.).

GATUNEK: gra akcji, przygodowa.

OGRYWANE NA: PC.

Z serią o skrytobójcach od "Ubi" nie miałem nigdy po drodze. Co prawda słyszałem jaka to ta seria nie jest dobra i jaki to nie ma system wspinania, słyszałem i widziałem również, że kipi powtarzalnością i... monotonią. I to jest chyba główny problem gier od Ubisoftu wydawanych spodznaku AC i Far Cry... wieże radiowe, obozy wrogów, znaczniki, kilka misji fabularnych, masa zadań by tylko odblokować wątek fabularny i generyczne miniaktywności. I wiecie co? To prawda. Jeśli jednak chodzi o AC, to nie można odmówić pewnej rewolucji, który ta seria wprowadziła na rynku gier. Ale po kolei...

Fabuła.

Gra toczy się na dwóch płaszczyznach fabularnych - współczesnej i w czasach III Krucjaty. Osobiście jestem fascynatem tego okresu historii, podobnie jak historii całościowo, uwielbiam odnajdywać świadectwa dziedzictwa kulturowego w medium growym (przykład: struktury wzorowane na sumeryjskie zikkuraty w Morrowindzie i Dark Souls 2 DLC: Crown of the Sunken King), ale też osadzania fabuły w historycznych realiach. Ten aspekt podoba mi się w AC, kontekst historyczny. Reszta... leży.

Gramy jako Desmond Miles, barman który został porwany przez korporację Abstergo i jest zmuszany do wracania do wspomnień swojego przodka, Altaira. Okazuje się, że Abstergo jest nowoczesną wersją Templariuszy, którzy od lat toczą wojnę z zakonem Assasynów. W skórze Altaira musimy piąć się po szczeblach kariery w zakonie po uprzednim zdegradowaniu przez mistrza, przy okazji naszym zadaniem jest odnalezienie artefaktu o nazwie Fragment Edenu. Musimy o niego konkurować z Templariuszami, którzy prześladują ludy Bliskiego Wschodu. Naszymi punktami operacyjnymi są: Jerozolima, Damaszek, Masjaf, Akka oraz tereny przyległe.

Misje.

Misje są słabe. Żeby dokopać się do fabularnego kontentu musimy grindiwać te same powtarzalne zadania z niszczeniem straganów, biciem bandytów, sprawdzaniem wysokich punktów czy kradzieżą kieszonkową. A po misji fabularnej i zabiciu celu - od nowa. To mnie strasznie zniechęca do powrotu do tej gry. Płynne wspinanie się jest miłe, ale misje już nie.

Interfejs.

Nasze życie reprezentowane jest paskiem którego segmenty wizualizują naszą synchronizację ze wspomnieniem przodka. Synchronizację zakłócają ponoszone obrażenia. Obok widać trójkątne logo Abstergo, które symbolizuje podejrzenie wrogów (żółte), walkę (czerwone), aż wreszcie udane ukrycie (niebieskie). Białe oznacza, że nikt nas nie podejrzewa. Na dole mamy minimapę, która pokazuje punkty synchronizacji, pozwalające odkryć zadania w danym regionie miasta. By zniknąć przeciwnikom z oczu można wkręcić się do grupki uczonych i razem z nimi przejść kilkanaście metrów, aż pościg ustanie. Ukryć można się też w stogach siana i w dziwnych, kwadratowych namiotach.

Walka jest śmiesznie prosta i niewymagająca. Uderzamy szybko i silnie, możemy zrobić unik i kontrę, ukryte ostrze i noże do rzucania przydają się podczas skradania.

Inne rzeczy.

Osobiście za dubbingiem (jeśli nie dzieje się w świecie wiedźmina, który aktorami głosowymi stoi) nie przepadam w filmach i grach które nie były robione z myślą o profesjonalnym dubbingu i swojskim klimacie Polski lub Słowian. Raczej celuję w oryginalną ścierzkę dźwiękowo. Słuchanie cringowych tekstów w języku polskim i przesadnej gry aktorskiej, która tylko męczy i doprowadza do łez, jest nieprzyjemne. Dodatkowo sytuacji nie polepsza brak napisów pod dialogami, których nigdzie nie mogłem włączyć. Ale fabuła w AC to raczej pretekst, choć ciekawie jest zobaczyć Ryszarda Lwie Serce bądź inną postać historyczną. Uczucie przedwczesnej radości grzebie nierówny dubbing.

Podsumowanie.

Assassin's Creed nie bez powodu stał się kultowy, choć raczej jego druga część, o wiele lepsza pod wieloma względami, przyćmiła poprzednika. I dobrze. Jedynka może i była swego czasu kamieniem milowym w eksploracji werdykalnej światów w grach i zapoczątkowała kult parkour'ów,jednak dziś bym jej nikomu nie polecił. Chyba że dla zwiedzenia zabytków. Rozgrywka nuży, a w miarę ciekawy kontent fabularny (choć tu bym się spierał), jest zamknięty za powtarzalnymi gówno-aktywnościami, które będziemy powtarzać wiele, wiele razy. Dwójka jest zdecydowanie lepsza pod wieloma mechanikami.

Ciekawostki.

Mimo że Robert de Sable zmarł w 1193 roku, w grze zostaje zabity w 1191.

By używać sekretnego ostrza, Altair ma amputowany kawałek jednego palca. Ale reszta Assasynów ma wszystkie palce.

Jeden z trailerów gry pokazuje Altaira z kuszą. W grze nie na żadnej kuszy.

Jeden z przyjaciół bractwa pracujący w biurze w Jerozolimie (które pełnią rolę kryjówek i hubów podczas misji fabularnych) zostaje zaatakowany i musi uciekać. Podobno wspiął się po ścianie, co byłoby trudne, bo typ nie ma jednej ręki.

Dobra, po Assasynie. Następną grą będzie... coś na co pewnie czekaliście.

Cyberpunk 2077.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro