Painkiller Black Edition - rzeźni nie ma końca!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYTUŁ: Painkiller.

TWÓRCY: People Can Fly (Polska).

DATY/PLATFORMY:
9 kwietnia 2004: PC.

GATUNEK: Gra akcji, strzelanka arenowa, strzelanka pierwszoosobowa.

OGRYWANE NA: PC.

Painkillera w kupiłem sumie w ciemno. W pierwszej chwili myślałem, że kupuję The Darkness (którą to grę z pewnością ogram, bo wygląda ciekawie oraz posiada niesamowitą fabułę i głęboki klimat). Zmylił mnie tytuł i pamięć, która często zawodzi. Kiedy gra doszła kurierem zorientowałem się, że kupiłem coś w stylu Dooma, albo Quake'a. Wtedy poczułem lekki niepokój. Gra co prawda kosztowała z dziesięć złotych, no ale jednak... Nie to że nie lubię strzelania w tytułach wyżej wymienionych, raczej nie gram w nie często. Odpalę sobie czasem Dooma by oczyścić kosmos z plugastwa, jednak robię to raczej sporadycznie. Z obawami zainstalowałem Painkillera by zobaczyć, na co poszła moja dyszka...

Fabuła jako pretekst do rzeźni.

Nasz bohater nie był dobrym człowiekiem. Jednak miał kogoś, o kogo się troszczył. Żonę (albo dziewczynę, w sumie to się nie dowiedziałem do końca). I kiedy razem umierają w wypadku samochodowym, jego dusza zrobi wszystko by na nowo połączyć się ze swoją wybranką. Nawet podejmie się walki z pomiotami Szatana w imię Boga. Naszym celem jest zabicie czterech generałów Lucyfera. Brzmi hardkorowo? Owszem. Jednak fabuła to tylko pretekst, równie dobrze mogłoby jej nie być, choć dodaje nieco motywacji oraz jakiegoś kontekstu.

Arenowa dzicz.

Wspominałem o korzeniach Quake'owych i Doom'owych, co wcale nie jest powiedziane na wyrost. Od pierwszej chwili zapala się lampka, że wiele jest tu podobieństw. Małe areny, na które wchodzimy szybko zaroją się od przeciwników, których trzeba wykończyć. Po zamordowaniu dostatecznej ilości ścierwa, możemy przejść dalej. Po zabiciu potworów zostają po nich zielone dusze, które pełnią zarówno formę znajdźki jak i apteczek. Każda zebrana dusza leczy nas o jeden punkt życia. Nie jest to dużo, dlatego bierz shotguna w dłoń i leć mordować piekielne pomioty! Na arenach rozstwaione są skrzynki z amunicją, trumny, beczki i inne rzeczy, z których po zniszczeniu wypadają pieniądze, kolejna formą znajdźki. Otoczenie jest bardzo, jak by to powiedzieć, ragdollowe. Jeśli nie wiecie co to ragdoll, to jest to moment kiedy obiekty w grze, najczęściej postacie, latają bezwładnie jak szmaciana lalka (stąd nazwa). Resztki drzwi, oderwane kończyny, kawałki kamieni i trumien uwielbiają tutaj latać i podskakiwać, co w sumie jest śmieszne i ciekawe do obserwowania.

Uzależnienie i "jeszcze jedna rozgrywka".

Painkiller cierpi na syndrom "jeszcze jednej rundy". Po jednorazowym podejściu ciężko się oderwać przez wręcz uzależniającą moc śmigania po arenach i mordowania potworów. Bo nic tak nie raduje, nie radowało i nie przestanie radować, jak wypalenie demonowi ze strzelby w ryj.

Budowa poziomów.

Gra jest podzielona na 4 akty po kilka poziomów. Każdy poziom składa się z mniejszych aren połączonych przejściami, które otwierają się dopiero po wymordowaniu potworów na danym obszarze. Do kolejnych przejść prowadzi nas kompas zawieszony na górze ekranu. Po przejściu przez czerwoną mgiełkę gra jest zapisywana, od teraz to nas checkpoint. Grę można też zapisać manualnie w menu.

Tarot.

Jednak na co można wydawać pieniądze zdobyte w trakcie pokonywania poziomów? Po zaliczonym levelu mamy opcję wejścia w talię tarota. Karty zdobywamy za wykonywanie wyznaczonych zadać na poziomie, może to być na przykład zniszczenie wszystkich obiektów czy skrzynek. Możemy kupić kartę i umieścić ją w naszej talii. Podczas poziomu talię można uruchomić raz na poziom, więc należy robić to z rozwagą. Kiedy chcemy pozbyć się jakiejś karty i załadować nową, dostajemy połowę wydanych na nią pieniędzy z powrotem. Karty mogą dawać różne efekty, między innymi czasowo zmniejszyć ponoszone obrażenia. Wprowadza to do rozgrywki element taktyczny, co w mojej opinii jest na plus. Z tarota nie możemy korzystać na najniższym poziomie trudności.


Ciekawostki.

Painkiller jest polską grą. Odpowiadają za niego twórcy Bulletstorma (People Can Fly). Przez wiele lat studio bywało zatrudniane przez większe firmy w branży do pomocy, między innymi PCF konwertowało Gears of Wars na komputery osobiste. W 2013 roku studio zostało przemianowane na Epic Games Poland, stając się częścią koncernu wydawniczego Epic Games. Jednak w 2015 odzyskali prawa do Bulletstorma i założyli kilka podrzędnych studiów, m.in. People Can Fly New York.

W Operze można natknąć się na potwory łudząco przypominające headcraby z serii Half-Life.

Za inspirację do projektowania budynku opery posłużyło prawdziwe miejsce - Wiedeńska Opera Państwowa.

Zamek w Będzinie został żywcem przeniesiony do gry.

W grze można natknąć się na gotycką siedzibę rządu Wenecji.

Poziom w katakumbach był wzorowany na prawdziwych katakumbach Św. Kaliksta w Rzymie.

Następną recenzją będzie...

Mod "Titanic" do Mafii (2002). Czy raczej pierwsze wrażenia, nazwijmy to tak. Pomimo że cały mod jeszcze nie wyszedł, pragnę podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami oraz co na ten czas tą modyfikacja oferuje. Gdy z czasem pojawi się więcej treści, na pewno będę dodawał opis nowych wrażeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro