Grand Theft Auto o podtytule San Andreas był hitem swoich czasów. Rok 2004, a dokładniej jego końcówka, upłynął posiadaczom konsoli PS2 pod znakiem farby w spreju, zielonych barw dzielni Grove Street z Los Santos oraz niezapomnianych misji i cytatów, które przeszły do historii popkultury, tak jak nieśmiertelne All we had to do was follow the damn train CJ! Jednak dla posłuchaj graczy do jednak wersja PC wygrała, nie tylko za sprawą szerokiej dostępności (umówmy się, ile osób miało wtedy konsole Sony, a ile nawet średniego peceta), wsparcia dla fanowksich modów, a tym samym fanowskiego trybu sieciowego. Jako że mam zamiar zrecenzować ten kultowy tytuł, to zaopatrzyłem się w płytową wersję z przewodnikiem, by zgłębić sekrety stanu San Andreas. Zapraszam was w tą podróż do zamierzchłych czasów, kiedy kompy chodziły na węgiel!

Edycja jest zapakowana w kartonowe opakowanie z klasycznym komiksowym motywem z serii. Po wyjęciu naszym oczom ukazuje się książka skrywająca płytę z grą (sprawdziłem, działa, mogę umrzeć spokojnie), obwolutę, kartę do rejestracji gry oraz plakat/mapę ze skorumpowanym gliną Tenpennym, nemezis naszego protagonisty, spoko ziomala z Grove Street - Carla Johnsona.

Książka jest swego rodzaju wstępem do uniwersum i przewodnikiem turystycznym w jednym - znajdziemy tutaj opisy trzech wielkich miast z gry, mianowicie Los Santos, San Fierro i Las Venturas. Każde z nich jest wzorowane na jakimś mieście z USA, kolejno Los Angeles, San Francisco i Las Vegas, co widać po architekturze, układzie ulic czy charakterystycznych miejscach. Książka wprowadza nas również w mechaniki zabawy takie jak zarządzanie kondycją bohatera, możliwość szybkiej podróży czy proponowane stacje radiowe oraz utwory w nich puszczane.

Plakat jak wcześniej mówiłem przedstawia gliniarza z gnatem. Mapa świata jest bardzo ładnie wykonana, z ikonkami oraz nazwami poszczególnych dzielnic czy miasteczek.