The Evil Within czyli podróba Resident Evil?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYTUŁ: The Evil Within.

TWÓRCY: Tango Gameworks (Bethesda Softworks)

DATY/PLATFORMY:
14 października 2014: PC, PS3, Xbox360, PS4, XboxOne.

KATEGORIA: Survival horror, strzelanka, gra akcji.

OGRYWANE NA: PS3, PS4, PC (Trochę).

The Evil Within... Pamiętam gdy jako chłopiec (jednak miałem wtedy z 12 lat) widziałem kartonową instalację z głównym motywem gry (krzycząca twarz opleciona drutem kolczastym) w jakimś centrum handlowym przy kinie, bodajże w Galaxy w Szczecinie albo mojej rodzinnej Warszawie. Trzy, cztery lata później zakupiłem grę na PC, a że wtedy za komputer służył mi ziemniak, to nie pograłem. Pudełko się kurzyło, a ja nawet po sprawieniu sobie lepszego sprzętu jakoś o grze zapomniałem. Aż kupiłem sobie wersję na PS3, zafascynowany tajemniczym klimatem rodem z Resident Evil. Przy TEW pracował Shinji Mikami, jeden z ojców Residenta. Co mocno czuć. I to jest dobre.

Fabuła jak to w residentach. Jednak dodaje od siebie kapkę szaleństwa.

Jak to w typowej strzelance, dostajemy do zabijania zombiaki, wielkie krwiste mutanty, bandytów w maskach klaunów oraz nowe bronie. Wszystko skąpane jest sosem niezłej fabuły, w której główne skrzypce gra szpital psychiatryczny "Lighthouse" w fikcyjnym mieście Beacon. W szpitalu dochodzi do tajemniczej masakry, a nasz bohater, Sebastian Castellianos - szorstki detektyw z przeszłością oraz jego pomagierzy wyruszają zbadać sprawę. Zbieranie tropów nie trwa długo, gdyż Sebastian spotyka tajemniczego Ruvika, który teleportując się rozwala cały oddział policjantów, a Sebastiana ogłusza. Ruvik można powiedzieć jest czymś na kształt medium, przywołuje koszmary ze swojej głowy i miesza wszystko z rzeczywistym światem, tworząc coś w stylu postapokaliptycznej planety wyjętej spod znaku Outlasta, Resident Evila i Silent Hilla w jednym. Jedyną postacią, na której te sztuczki nie robią wrażenia, jest jeden z byłych pacjentów szpitala Lighthouse, Leslie, którego tropem rusza Sebastian i jego przyjaciele w celu rozwiązania zagadki i pokonania tytułowego Wewnętrznego Zła.

Gameplay.

Jest czymś pomiędzy skradanką a klasycznym residentem, dostajemy różne bronie, możemy zastawiać pułapki, zachodzić wrogów od tyłu itd. Z tym że każdych zasobów jest na tyle mało, że trzeba kombinować. Np tego wroga zaciukać w cieniu nożem, tamtego zestrzelić snajperką, a kolejnego zarąbać na śmierć piąchą. Jest to mozolne, jednak oszczędza kule. Sekwencje walk z hordami wrogów albo bossami przeplatane są eksploracją, zbieraniem surowców, oskryptowanymi sekwencjami (np. z życia Ruvika czy jakąś ucieczką ma szynach przed potworem). Wiele razy będziemy też odwiedzać coś w stylu Silent Hillowego innego wymiaru, który  w The evil within składa się z flaków i mózgów, które są chyba głównym motywem przewodnim gry. Wielu wrogów należy spalić zapałkami, bo po jakimś czasie wstaną.

HUB.

Na poziomach znajdują się specjalne drzwi zza których dobiega muzyka. Znajduje się tam lustro, które przenosi nas do bezpiecznej przystani, odrealnionej części szpitala Lighthouse, gdzie mamy możliwość manualnego zapisu gry, otwarcia "skrzynek", do których zbieramy klucze porozrzucane po lokacjach (ukryte są najczęściej w figurkach). Taka "skrzynka", czy raczej sejf, zawiera różne rzeczy, naboje, bełty, czy walutę, którą jest tajemniczy zielony żel. Skąd się wziął i co dokładnie robi? Nie wiadomo. Ważne jest to, że albo zdobywamy go z ciał poległych wrogów albo znajdujemy go w słojach. Z rozbrojonych pułapek zdobywamy też części. Żel służy do ulepszania naszego bohatera (więcej zdrowia, sprint, większa pojemność kieszeni itd.) a części do zmian arsenału (magazynek, stabilność, odrzut itd.).

Czy to straszne, panie doktorze?

The evil within ma swoje mocniejsze momenty, gdy coś wyskoczy nam na ryj, ale raczej gra stara się straszyć klimatem i designem potworów, który jest naprawdę dobry (szczególnie podróba Pyramid Heada z sejfem na głowie i młotem w łapie). Choć często walczymy z generycznymi zombiakami i powtarzającymi się przeciwnikami, co pod koniec robi się strasznie męczące i prosiłem, by gra się skończyła. Końcówka szału nie robi, bo pomysł, by ostatni poziom składał się z odbijania fal wrogów, walką z tymi samymi bossami i ostatecznym pojedynkiem w Quick time event, to trochę rozmywa obraz całości, który jest pozytywny. Tylko ta końcówka w moim przypadku,
pozostawia nieco do życzenia. Jednak dla akcji, ciekawej fabuły z twistami (no i weźcie, ship Sebastiana z Josephem, złoto. Yaoistki "lubią to".), oraz angażującej, zręcznościówej walki polecam tego, bądź co bądź, spadkobiercy Resident Evila, który nie wstydzi się swoich korzeni i jest w stanie stworzyć coś autorskiego, równocześnie zachowując styl i klasę.

Stan na PS3.

Wiem, że nie spodziewacie się fajerwerków, bo ich nie będzie. Będą zimne ognie. Gra chodzi... Ledwo poprawnie. Okolice 30 FPS ze spadkami podczas walki czy epickich scen z wybuchami są nieco niezrozumiałe przy tak małowymagającej grze (przy takim GTA 5 które chodziło czasami lepiej niż TEW to jakiś nieśmieszny żart) to dowalono najniższe detale z automatycznym skalowaniem, czyli zanim podejdziesz na metr od obiektu jest kawałkiem gównianej masy, która wygląda paskudnie. I tak jest że wszystkim, z każdym obiektem. Wszystko wygląda paskudnie, gra jest szara i brudna (choć to taka stylistyka) ale całą resztą to po prostu dramat. Gra jest grywalna, jednak przez te detale, czy raczej ich brak, ograłem TEW na PS4 i różnica jest widoczna. Z drugiej strony czego się spodziewać po PS3, choć wirtuozi potrafili wykorzystać ją do ostatniej kropli, jak przy GTA 4/5. Ale grało się w miarę komfortowo.

Ciekawostki.

The Evil Within szeroko nawiązuje do klasyków kina i gier grozy. W Beacon można zobaczyć kilka plakatów reklamujących filmy. The Black Hair Curse nawiązuje do filmu Ring, The White Fog jest odniesieniem do Silent Hilla, natomiast The Pig oraz Chainsaw 3D w swojej estetyce odnosi się do serii Piła.

Wioska do której trafia Sebastian po wypadku z ambulansem jest oczywistym nawiązaniem do osady z Resident Evil 4, do tego nieprzypadkowa jest obecność adwersarza z piłą spalinową, który pojawił się w RE4 jako Doktor Salvador.

Plakaty kinowe reklamujące film Chainsaw 3D są oczywistym nawiązaniem co filmu Piła, na co wskazuje również estetyka plakatu.

Narracja środowiskowa bardzo usilnie wtrąca wszędzie znaki, czy wręcz rysunki mózgu i związanych z nim rzeczy, np możemy znaleźć mózg na automatach vendingowych, bo napój nosi nazwę Brain Energy.

W trybie 3D, gdzie możemy obejrzeć modele postaci z gdy, pod podstawą figurki znajdziemy logo ślimaka, które jest logiem Tango Gameworks.

Oczywiście jest poziom w kanałach, a jakże...

Następną recenzją będzie...

GTA 3.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro