^1^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny piękny, słoneczny i ciekawy dzień... Pomyślałaby każda wilczyca, która ma swojego mate, ale ja jestem wilkiem i jeszcze swojej przeznaczonej nie znalazłem, więc... To co widzę teraz, to drzewa, błękitne niebo i krople rosy na trawie. Przede mną stado saren, ale nie widzę jelenia. Jedynie dwa młode, lecz to nie to samo co dorodny i duży samiec. Zmrużyłem wilcze oczy, warknąłem cicho i podniosłem do góry łeb, rozglądając się. Jest! Na lewo, oddalony od stada. Duży jeleń czeka na nas. Powoli, cicho i uważając na to, aby sarny się nie rozproszyły, ruszyłem w stronę zwierzęcia. Był na wyciągnięcie łapy. Rozejrzałem się jeszcze, pole czyste. Skupiłem się na jeleniu, warknąłem cicho, podniosłem zad i skoczyłem. Szybko, zwinnie i proszę bardzo . Sarny uciekły  mnie jednak interesował tylko jeleń. Kiedy się nażarłem, wstałem, przeciągnąłem się i poszedłem na drugą polankę. Na tej polanie mama i tata przeszli przemianę. Ogólnie jestem Isaac. Isaac Nelson, dwudziestoletni, przystojny, umięśniony i bardzo skromny blondyn o zielonych oczach. Nie kłócę się w moim wilkiem, który zwie się Ivo. 

~ Nie, kurwa wcale. 

~ Japa, mordko. Japa. ~ Na czym to ja...

~ Na tym, że każdy blondyn, to stereotypowy blondyn.

~ A stul pysk, bo mnie uszu bolą od twojego piszczenia.

~ Spierdalaj.

~ Sam spierdalaj. ~ odpowiedziałem warcząc.

~ Nie, ty spierdalaj. 

~ Takiś mądry?  To powiedz cyklopentanoperhydrofenantren. ~ powiedziałem szybko.

~ Dobra. Ja spierdalam.
~ powiedział po chwili ciszy, po czym zaśmiałem się. Tak mniej więcej wyglądają nasze rozmowy. Pełne miłości, co nie? No nic. Na polance znalazłem się szybko. Przemieniłem się w człowieka i rozciągnąłem się. Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się wokół, gdy usłyszałem cichy pisk. Mogę stwierdzić, że był to kobiecy pisk.

- O kurwa, ale tyłek. - słodki, cichy szept doszedł do mnie z tyłu. Spojrzałem tam odwracając się. Przy drzewie siedziała piękna, czerwonowłosa dziewczyna. Jej oczy przypominały teraz pięciozłotówki, które zasłoniła dłonią.

- No muszę przyznać, fujare to on ma  ale moje oczy rozdziewiczenia nie potrzebują. - zaśmiałem się rozbawiony. Moje ego zostało miło połechtane przy okazji. Podszedłem do niej powoli i kucnąłem. Wziąłem głęboki wdech. Zapach czekolady i róż otumanił mnie.

~ Jak miło... ~ odezwał się cicho Ivo.

- Jakiś dziwny jesteś. - spojrzałem na słodką istotkę.

~ Pewnie dlatego, że chodzimy nago...

~ Pewnie tak...

- Jak ci na imię?  - zapytałem. Czułem, że to moja mate. Wiem też, że moja nagość może ją krępować, jednak to moja mate. Prawdopodobnie. Chcę ją najpierw poznać. No ale cóż... Ciuchów nie mam, więc musimy sobie jakoś poradzić w tej sprawie.

- Kujon, dziwka, cnotka... Jak kto woli. - warknąłem, na co czerwonowłosa zareagowała cichym jęknięciem.

- Nie waż się tak na siebie mówić, skarbie.

- Bo co? - uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Dotknąłem opuszkami palców jej policzek.

- Bo jesteś moją małą mate, złotko. - powiedziałem twardo. Dziewczyna wstrzymała oddech, który po chwili powoli zaczęła wypuszczać nosem.

- Kurwa... Czytałam dużo na wattpadzie, to teraz mam... - mruknęła cicho pod nosem. Gdy spojrzała na mnie, nie chciałem odrywać wzroku od jej pięknych, szarych oczu. Po moim ciele przeszło tornado iskier, serce przyspieszyło. Widziałem, że moja mała zareagowała podobnie. Wiedziałem już, że to moja mate. 

~ Nasza mate!! To jest nasza mate!!  Ee... Macarena, macarena. Baila, baila, ella, ella. Macarena, macarena all night long...
* ~ Ivo zaczął wyć i śpiewać ulubioną piosenkę mamy.

~ Cicho!


~ Bo ci zaraz zrobię jebnito.
~ odwarknął wilk, na co się zaśmiałem.

~ Dawaj
. ~ Ivo prychnął. Zwróciłem znów uwagę na moją czerwonowłosą, która uważnie mnie obserwowała. Coś czułem, że robiła wszystko, by nie spojrzeć w dół. Jeszcze będzie się nim bawić. Ale na to przyjdzie czas.

- Jestem Isaac. A ty? Zdradź mi swoje imię, skarbie. Opowiedz o sobie, proszę. - poprosiłem. Dziewczyna westchnęła.

- Ruth. Nazywam się Ruth Stewart. Mam osiemnaście lat, jestem sierotą, opiekuję się młodszym bratem, zostałam wyje... wylana ze szkoły. Coś jeszcze? - uśmiechnąłem się, słysząc jej melodyjny głos.

- Ile lat ma twój brat? - zapytałem ciekawy (co z tego, że cały się rwałem do przytulenia jej a co dopiero dotknięcia). Ruth, piękne imię, zamrugała zaskoczona.

- Siedem.

- A za co cię wyrzucili ze szkoły?  - Ruth uśmiechnęła się dumnie i wyprostowała.

- Przyjebałam nauczycielce matematyki zeszytem a dyrektorowi dodałam proszku przeczyszczającego do kawy. Koleżanka z klasy, zwykła dziwka mnie wkopała. - otworzyłem szeroko oczy.

- I... Jesteś z tego dumna?

- A czemu miałabym nie być? Dobra, skoro mówisz o tym, że jestem twoją mate... Dobra, prosto z mostu. Jesteś wilkołakiem? - wstrzymałem oddech i powoli pokiwałem głową.

- Skąd ty...

- Wattpad, polecam. Dużo opowieści o wilkołakach. Ciekawi mnie tylko, kto zaczął o nich pisać, bo praktycznie książki są zajebiste i pełne wyjaśnień. Na przykład, że Alfa jest ojcem stada a jego przeznaczona Luną, czyli matką... - powiedziała.

- Wow... Dużo o nas wiesz. - Ruth pokiwała głową.

- My tu gadu gadu, a mój brat gdzieś się tu schował... - powiedziała, wstając z trawy.

- Schował?

- Oj no, uciekł i wbiegł tutaj. Nie mogę go znaleźć... - podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem do swojego torsu. Czerwonowłosa na początku spięła się, jednak później wtuliła się we mnie i westchnęła. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Znajdziemy...

~ Isaac, mamy tutaj siedmiolatka. Twoja siostra się w niego wpoiła... Chłopiec ma na imię Matt. ~ powiedział mój przyjaciel Denis. Jest w moim wieku i gdy zostanę alfą watahy mojego ojca wiem, że Denis będzie moim betą.

~ Dzięki stary. Nie pozwól mu uciec, dajcie mu jakieś jedzenie, zaraz tam będę. ~ odpowiedziałem.

- Skarbie, twój brat jest w mojej watasze. A moja siostra się w niego wpoiła. - powiedziałem, cały czas tuląc ją do siebie. Ruth spięła się na chwilę a później zaczęła się śmiać.

- Mój mały brat już się ustatkował. - powiedziała. Sam się zaśmiałem. Po chwili odsunąłem się od niej aby złączyć nasze usta w delikatnym pocałunku, przy którym towarzyszyły nam iskierki i dreszcze. Tu jest mój świat. I tylko tutaj będzie.

~*~*~*~
*piosenka w mediach ;) ->
Mario Bischin - Macarena

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro