^21^

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

_Ruth_

- Hahaha! Biedny! - krzyczałam, gdy porywacz dostał lanie od goryla. Wszystkie małpy zaczęły bić brawo a ja śmiałam się jak wariatka.

- I co? Warto było oglądać? - zapytał mnie cicho Isaac. Pokiwałam głową ze śmiechem. Spojrzałam na niego, czując jego wzrok na sobie. Pocałowałam Isaaca czule w usta i wróciłam do oglądania zajebistego filmu.

- Warto warto a teraz cicho bądź. - powiedziałam, skupiając się na filmie. Najlepszy moment, kiedy bobas rozpalał przyrodzenie porywacza a potem jego wspólnik pomógł mu go zgasić. Jesteśmy tutaj już dzień a mogłabym tutaj zostać na zawsze. 

_Adam_

- Myślisz, że już dojechali? - spytała mnie Leila. Przewróciłem oczami na jej pytanie.

- Kochanie, pytasz już o to chyba dwudziesty raz. Powinni już być na miejscu. Nie martw się. Nie możesz się denerwować i ty doskonale o tym wiesz. - powiedziałem, przez co dostałem od żony po głowie.

- Za co?! 

- Za jajco. Mówisz mi to pięćdziesiąt razy dziennie! Ileż można tego słuchać? - pokręciła głową. Zaśmiałem się i objąłem ją w talii, czule całując w usta. 

- Za to mnie kochasz, skarbie. 

- Masz rację. Kocham cię za wszystko co dla mnie, dla nas robisz. - powiedziała. Uśmiechnąłem się, widząc jej szeroki uśmiech i iskierki w oczach. Zaśmiałem się.

- Idź usiądź na kanapę w salonie a ja zaraz przyjdę. - poszedłem do kuchni zrobić nam małe desery. Nie mogę się doczekać narodzin naszych bliźniaków. Zresztą, kolejnych bliźniaków. Kiedy dowiedzieliśmy się, że Leila nosi pod sobą nie jeden a dwa wilczki, oszalałem z radości. Moja kobieta była zszokowana, jednak też się cieszyła.

- Co my tu mamy. - mruknąłem pod nosem, otwierając lodówkę. Wyciągnąłem truskawki i otworzyłem zamrażarkę. Uśmiechnąłem się na widok lodów o smaku truskawki, wanilii i jabłka. Dałem to wszystko na blat i wyciągnąłem z szafek dwa pucharki. Nałożyłem każdego smaku po dwa razy do każdego pucharka, dałem na lody bitą śmietanę i kilka truskawek. Zadowolony z siebie schowałem pudełko truskawek, lodów i bitą śmietanę do lodówki a wziąłem sok jabłkowy. Nalałem go do szklanek, chociaż chętnie napiłbym się piwa. Dałem to wszystko na małą tacę, wziąłem jeszcze dwie malutkie łyżeczki, wziąłem tacę i poszedłem do ukochanej. Siedziała spokojnie na kanapie i oglądała jakąś hiszpańską telenowelę.

- Kurwa kobieto! To Juan Miguel, kurwa twój ukochany!  Co ty robisz?! - krzyknęła, gdy bohaterka krzyczała na mężczyznę, który trzymał ją w stalowym uścisku. Zaśmiałem się cicho pod nosem.

- Kochanie, mam coś dla ciebie. - odezwałem się. Leila odpowiedziała mi od razu:

- Czekoladę?

- Coś lepszego.  - położyłem tacę na stoliczku i usiadłem obok mojej mate. Kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko. Podałem jej pucharek z łyżeczką i uśmiechnąłem się, widząc jak pobrudziła się bitą śmietaną.

- Patrzysz na mnie tak, jakbyś chciał mnie zjeść. - powiedziała. Zaśmiałem się, pochyliłem nad nią i zlizałem śmietanę z jej noska.

- Mmm, smaczna. - mrugnąłem do niej, wziąłem swój pucharek i zacząłem jeść. Leila oparła swoją głowę o moje ramię i uśmiechnęła się. Uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy bohaterka uciekła od mężczyzny w telenoweli.

- Ja pieprze... Marichuy*!! Co ty kurwa robisz?! No ja nie mogę... Ja bym w życiu nie uciekła od ukochanego. - mruknęła pod nosem. Zaśmiałem się głośno, jednak zostałem brutalnie uciszony.

- Co byś zrobiła, droga żono, gdyby to twoje lody wylądowałby na twojej twarzy? - zapytałem, palcami zrzucając zimne lody z moich oczu. Leila zaśmiała się.

- Zabiłabym cię. A teraz siedź cicho. - zaśmiałem się i pokręciłem głową. Pocałowałem ją w czubek głowy i oparłem się wygodnie o kanapę.  

- Nawet ładna ta babka, co gra w tym filmie. - palnąłem, patrząc na telewizor. Od razu tego pożałowałem, słysząc słowa mojej żony:

- Prawda? A widziałeś głównego bohatera? Ta jego klata... - przerwała rozmarzona. Warknąłem zaborczo. Mój wilk czuł się zagrożony.

~ Zabij go! ~ krzyknął i zaczął warczeć, rzucać obelgami na mężczyznę z pudła. Leila zaśmiała się cicho i pocałowała mnie w policzek.

- Ale mam mojego Juana Miguela** tutaj. - wyłączyła telewizor, odłożyła lody na stoliczek i wtuliła się we mnie. Objąłem ją ramionami, głaskając powoli brzuszek ukochanej. Moje kolejne dwa małe zbiry.

- Ale obiecuję, że jeśli usłyszę taki komentarz z twoich ust o innej kobiecie, przeprowadzę się do pokoju luny. - spiąłem się.

- Nie masz powodu do niepokoju, moja piękna. Jedyną kobietą, która usłyszy takie zdanie z moich ust, siedzi obok mnie. Jeżeli ja usłyszę, jak mówisz tak, jak nie powinnaś o innym mężczyźnie, zabiję go. - powiedziałem. Leila wyprostowała się i spojrzała na mnie. Byłem bardzo poważny.

- Nie możesz zabić mężczyzny tylko dlatego, że na niego spojrzałam.

- Ależ mogę, kochanie. Jesteś moja. Powinnaś to pamiętać. A teraz bez dyskusji, na górę spać. - powiedziałem. Leila zmarszczyła brwi.

- Ale...

- Żadne kurwa ale! Natychmiast! - krzyknąłem. Brunetka skuliła się, zacisnęła usta w cienką linię i wstała powoli z kanapy. Poszła do naszej sypialni, nie oglądając się. Kiedy zniknęła mi z widoku, uspokoiłem się. A raczej mój wilk się uspokoił i oddał mi panowanie.

~ Coś ty do chuja ciemnego zrobił?!

~ Nie może zapomnieć, że należy do nas. Musiałem jej to przypomnieć. ~ odpowiedział. Jęknąłem cicho, wstając szybko z kanapy. Pobiegłem schodami na górę. Przed drzwiami sypialni zatrzymałem się i zacząłem nasłuchiwać. Usłyszałem trzy bicia serc. Dwa mocne i szybkie, które należały do moich dzieci. Zaletą wilkołaka jest zajebiście dobry słuch. Trzecie serce biło też szybko. Usłyszałem też pociąganie nosem i drżące wypuszczanie powietrza. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do środka. Zamknąłem je za sobą. Spojrzałem na Leilę. Stała przy oknie i trzymała ręce na brzuszku. 

- Nie wiem, dlaczego jesteś takim kretynem... Urodziłam ci tyle dzieci, noszę pod sercem kolejną dwójkę... A ty mi mówisz, że powinnam pamiętać do kogo należę? - odwróciła się do mnie przodem. Była smutna i wściekła jednocześnie. 

- Leila...

- Nie Leila! Nie jestem kurwa rzeczą do jasnej cholery! Jestem człowiekiem, kobietą! Twoją żoną, partnerką i Luną twojego stada! Matką twoich kurwa dzieci a ty mówisz, że jestem twoja i mam pamiętać do kogo należę?! Może jeszcze mnie kurwa osikaj, żeby inni czuli i wiedzieli, że jestem twoją rzeczą! - przerwała mi krzycząc. Podbiegłem do niej szybko i wziąłem w ramiona. Na początku wyrywała mi się i biła pięściami po klatce piersiowej. Wzmocniłem swój uścisk, uważając na nasze dzieci. 

- Wiem skarbie. Przepraszam, nie uważam tak. Wiem, że jesteś piękną kobietą, idealną matką i żoną. Nie jesteś żadną rzeczą, żadna istota, która ma serce i oddycha nią nie jest. Wybacz mi moje haniebne zachowanie. Wybacz. - uklęknąłem i zacząłem całować jej brzuch. - Wybaczcie mi, proszę. Obiecuję, że więcej się to nie powtórzy a Drogo więcej nie przejmie nade mną kontroli. Wybacz mi, proszę ukochana. - spojrzałem na nią. Po policzkach mojej żony popłynęły łzy. Wstałem i starłem je kciukiem. 

- Wybaczam ci. Przepraszam Adam, to przez te hormony.

- Nie przepraszaj. To ja zawiniłem. I to ja cię powinienem przepraszać na kolanach.

~ Jakbyś tego nie robił... ~ mruknął Drogo. 

~ Sklej mordę. Nawet słówka kurwa nie powiedz, bo nie przemienię się przez kurwa trzy miesiące.  Już wystarczająco dzisiaj zrobiłeś. ~ ostrzegłem. Wilk zaskomlał jedynie. 

- Chodźmy się położyć, kochanie. Teraz musisz dużo leżeć i odpoczywać. - powiedziałem i nie czekając na jej odpowiedź, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej. Podszedłem do łóżka, na którym położyłem ukochaną. Sam zająłem miejsce obok niej. Objąłem ją w pasie, Leila położyła swoją głowę na moim torsie. Mruczałem cicho i masowałem jej brzuszek, przez co kilkanaście minut później, usłyszałem równomierne oddychanie. Moja mała mate zasnęła. Uśmiechnąłem się i sam postanowiłem zrobić sobie krótką drzemkę. W końcu muszę dzisiaj posprawdzać wszystkie papiery. Albo przynajmniej większość.

~*~*~*~*~
* Marichuy, ** Juan Miguel - obie te postacie grają w telenoweli "Nie igraj z aniołem", jeżeli ktoś nie wie, jak to wymawiać, proszę pisać w komentarzu ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro